Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

wtorek, 12 listopada 2013

Autor: Mariusz Maślanka
Tytuł: Jutro będzie lepiej
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 161
Ocena: 4.5/6
Ostatnio stwierdziłam, że być może w którymś poście dokonam recenzji książki Mariusza Maślanki - "Jutro będzie lepiej." Tak więc jak już sobie postanowiłam, tak też zrobię właśnie w tym artykule. Czytałam ją jakiś czas temu, lecz mam nadzieję, że opiszę tę historię najlepiej jak to możliwe. Ogólnie rzecz biorąc jest to opis wcześniejszych losów bohatera książki tegoż autora pt. "Bidul". Tej drugiej póki co nie miałam możliwości przeczytać, ale niedługo się za nią zabiorę, bo jest aktualnie w moim posiadaniu. Natomiast wracając do "Jutro będzie lepiej", bohaterem tej lektury jest 10-letni Borys. Mieszka on na wsi, żyjąc w domu, który trudno rzeczywiście nazwać takim słowem. Dlaczego?

środa, 6 listopada 2013

Istnieją takie utwory, które sprawiają, że nie wiedząc często tak naprawdę dlaczego, w jakiś sposób nas wzruszają, powodują, że gdzieś w głębi nas samych pojawia się uczucie ogromnego smutku. Wiem, że to, co piszę nie jest niczym nowym, bo w końcu muzyka jest cudowna i sprawia, że dzięki niej nasze emocje zmieniają się, począwszy od radości, optymizmu poprzez wspomniany wyżej smutek, czy żal, aż skończywszy na uczucia gniewu, złości... Jednak wracając do tego, co nas wzrusza, właściwie piszę ten post, bo od jakiegoś czasu pewien utworu za każdym razem, gdy go słucham, kiedy zaledwie przejdą pierwsze sekundy, sprawia, że mimowolnie z moich oczu płyną łzy. Coś w środku mnie reaguje na ten dźwięk, słowa w taki sposób, że cały smutek, żal, czy ból, jaki chowam w sobie, chce wyjść na zewnątrz w postaci łez.

piątek, 1 listopada 2013

Nadszedł 1 listopada, znany dla wielu osób jako Dzień Wszystkich Świętych. To czas niezwykle sentymentalny, wprowadzający w nasze serca pewnego rodzaju tęsknotę za ludźmi, którzy już odeszli, a byli ważną częścią naszego życia. Może nieść ze sobą dodatkowo smutek, bowiem zdajemy sobie sprawę, że nie da się odzyskać tych osób, które kiedyś zmarły, lecz z drugiej strony możemy rozjaśnić ten dzień poprzez wspominanie naszych bliskich. Zresztą życie biegnie dalej i nieważne kim jesteśmy, jak żyjemy, i tak wszyscy kiedyś umrzemy. Ważne, by nie zapominać o tych, którzy odeszli, a myśleć o nich nie tylko w to Święto, ale i w normalne dni. Natomiast zmierzając do sedna tego postu, w dniu dzisiejszym chciałabym dodać moje własne opowiadanie, napisane jakiś czas temu, jednak dopracowane, częściowo zmienione, ale mające jakiś związek właśnie z 1, bądź też 2 (w końcu to tzw. Zaduszki) listopada. Muszę przyznać, że naprawdę jestem zadowolona z tego, co podsunęła mi moja wyobraźnia, a nie często zdarza się, żeby autora w pełni satysfakcjonowało własne dzieło (jeśli w ogóle tak mogę nazwać własne bazgroły). Na pewno z biegiem czasu, znów coś bym w nim zmieniła, ale myślę, że tak czy siak, akurat to opowiadanie zdecydowanie zaliczyłabym do tych, jakie samej mi się podobają. Może dlatego, że jest emocjonalne, a sama taka jestem. Pełna różnych uczuć, które nie mogą wytrzymać stłumione we mnie, więc przenoszą się na papier. Zatem zapraszam Was do czytania, mam nadzieję, że się spodoba.

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *