Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

czwartek, 31 sierpnia 2017

Autor: J.P.Monninger
Tytuł: Droga do ciebie
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 320
Ocena: 5.5/6

      Niektóre książki mają w sobie coś takiego, co od razu przyciąga do siebie czytelnika. Tak też było w przypadku historii "Droga do Ciebie" autorstwa J.P.Monningera. Gdy tylko zobaczyłam okładkę, a przede wszystkim zapoznałam się z opisem fabuły, wiedziałam, że muszę po tę lekturę sięgnąć. Zanim jednak się za nią zabrałam, napotkałam na swojej drodze różne recenzje - jedne były na plus, gdy inne niekoniecznie chwaliły całość. Stąd też cieszę się, że mogłam sama zobaczyć, jakie wrażenie wywrze na mnie ta historia... I okazało się, iż lekko złamała mi serce sprawiając, że z kącików moich oczu mimowolnie popłynęły łzy wzruszenia. 
    Główna bohaterka, tudzież narratorka całej powieści, Heather  - to dziewczyna, jaka dopiero co ukończyła studia i czeka ją teraz wspaniała kariera w Bank of America. Zanim to jednak nastąpi, postanawia ona wraz z dwiema najlepszymi przyjaciółkami - Amy oraz Constance udać się w podróż po Europie. Całkowicie zaplanowana wycieczka straci na znaczeniu już w chwili, gdy podczas jazdy pociągiem do Amsterdamu, Heather pozna Jacka - mężczyznę, który podróżuje śladem swojego dziadka, jaki to niegdyś wracając z wojny, postanowił wszelkie wspomnienia spisać w dzienniku... Niewinny flirt zaczyna przeradzać się w głębokie uczucie. Jednak każdy ma swoje tajemnice, tak też i mężczyzna ma swój sekret, który jest w stanie zmienić wszystko. Jak zatem potoczą się losy tej dwójki? Czy uczucie, jakie zaczyna ich łączyć będzie w stanie przetrwać? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Droga do ciebie". 
   Zacznę od stylu, jakim posługuje się autor. Jest on lekki w odbiorze, ale jednocześnie nie brakuje w nim zdań, które są w stanie skłonić czytelnika do przemyśleń. Co więcej, język jest niezwykle emocjonalny. Może to nie tak, że te wszelkie uczucia przelewają się przez całą książkę, ale zdecydowanie autor potrafi kolorować niektóre fragmenty tak, że dotykają one gdzieś głęboko czytelnika sprawiając, że sam zaczyna odczuwać te same emocje, co bohaterowie. Tę historię, gdy już przysiądzie się do jej czytania, kończy się w mgnieniu oka. Sama - gdyby nie fakt, że w ostatnich tygodniach mam bardzo ograniczony czas - pewnie skończyłabym ją o wiele wcześniej, bo gdy już poświęciłam jej jeden wieczór to potrafiłam przeczytać wtedy trzy czwarte powieści. Stąd też tę książkę się pochłania i z każdym rozdziałem chce się więcej i więcej. 
  Autor stworzył ciekawą fabułę, która zapewne większości z Was wyda się być typowym romansidłem. Na pozór tak - jest to książka, która opiera się głównie na miłości między dwójką ludzi - ale jednak oprócz tego wspaniałego uczucia, dotyczy także innych spraw. Tak naprawdę sporo jest tutaj o życiu samym w sobie: o troskach dnia codziennego, o tym, jak często trzeba dokonywać różnych wyborów, o tym, że często los rzuca nam kłody pod nogi, nie pytając o wiek czy status społeczny.
   Ta historia pokazuje także, że każdy z nas powinien nauczyć się w pełni żyć, a nie tylko egzystować czy też spędzać kolejne dni według stale utartego schematu. Czasami warto jest zrobić coś, co całkowicie wydaje się do nas niepodobne, bo kto wie - być może odmieni w jakiś sposób nasze życie bądź też nas samych? Tak więc historia Heather i Jacka wcale nie jest tylko płatkami róż usłanymi pod ich nogami, ale też kolcami, jakie boleśnie wbijają się w ich uczucie. Krótko mówiąc - to piękna historia, jaka wywołała we mnie mnóstwo emocji, ostatecznie sprawiając, że nie mogłam powstrzymać kilka łez, które usilnie pragnęły popłynąć z moich oczu.
     Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie. Jeżeli chodzi o Heather początkowo lekko mnie irytowała, ale z czasem poczułam do niej swego rodzaju sympatię, a przynajmniej byłam w stanie ją zrozumieć. Z kolei Jack to akurat postać, jaką bardzo polubiłam od samego początku - spontaniczny, wesoły, chociaż tak naprawdę mający własne sekrety, to mimo to ciągle z uśmiechem na ustach. Bardzo pozytywnymi postaciami byli także Constance oraz Raef, natomiast Amy nie wniosła moim zdaniem zbyt dużo do tej książki.
      Podsumowując, osobiście nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, a wręcz przeciwnie - bardzo przypadła mi do gustu. Jeżeli więc macie ochotę na romans, który ma w sobie przesłanie, to nie wahajcie się, tylko sięgnijcie po tę książkę - warto.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:

czwartek, 24 sierpnia 2017

      Moi Drodzy, dzisiaj zapraszam Was serdecznie do przeczytania informacji prasowej o nadchodzących premierach, które pojawią się w księgarniach dzięki Grupie Wydawniczej Foksal. Być może jakiś z tytułów Was zaintryguje, a wierzcie mi - jest z czego wybierać: bowiem jesień przyniesie zarówno thrillery, jak i powieści obyczajowe czy też książki z gatunku Young Adult, poradniki i wiele, wiele innych, ciekawych lektur. Stąd też łapcie poniższą informację i szperajcie w tych tytułach, by znaleźć coś dla siebie! :) 

Nadchodzące premiery

Grupa Wydawnicza Foksal na nowy sezon  

Następca rekordowego „Małego życia”, długo oczekiwana powieść Zygmunta Miłoszewskiego, odświeżone Archipelagi, kontynuacje prestiżowych serii wydawniczych, nowe nazwiska kryminału, autorskie książki kulinarne, świetne tytuły YA i SF oraz mnóstwo dobrego dla dzieci. Jeden z największych domów wydawniczych w Polsce prezentuje książki na najgorętszy, przedświąteczny sezon.

Nowe książki uznanych: Chutnik, Yanagihara, Mankell, Miłoszewski

IV kwartał w W.A.B. przyniesie nowe książki uznanych pisarek i pisarzy. „Kobiety, które walczą” to seria inspirujących wywiadów przeprowadzonych przez Sylwię Chutnik z kobietami, które uprawiają sporty walki. Związek ciała i ducha, terapeutyczny wymiar konfrontacji oraz krew, pot i łzy na macie, w ringu i w oktagonie – to wszystko znajdziemy w nowej książce, która na półki trafi 9 listopada.  

 „Małe życie" stało się światową sensacją literacką i najpopularniejszą zagraniczną powieścią 2016 roku w Polsce. Debiutancka powieść Yanagihary „Ludzie na drzewach” zachwyca jeszcze bardziej. Wielopłaszczyznowa i tragiczna w wymowie książka stawia pytania o granicę między altruizmem i egoizmem i o to, czy wybitne umysły mają prawo do życia ponad normami moralnymi. Powieść ukaże się już 13 września.

Dwa tygodnie później swoją premierę będzie miała powieść Henninga Mankella – „Głębia”. Mankell zanurzając się w głębię męskiej psychiki, opowiada historię nie mniej wciągającą i fascynującą niż sławna seria o detektywie Wallanderze.

Listopad przyniesie największy powrót literacki 2017 roku. Po wielu zagranicznych sukcesach, po podbiciu rynków francuskiego i amerykańskiego Zygmunt Miłoszewski wraca do Polski. Jego nowa, długo oczekiwana powieść ukaże się pod tytułem „Jak zawsze” w październiku.
Nadchodzące premiery

Literatura faktu: Wałęsa, Semczuk, Woś, Sowa, Harasimowicz i Leszczyński

Jesień 2017 to również niebanalne propozycje literatury faktu. Wrzesień przyniesie książkę Przemysława Semczuka „Kryptonim Frankenstein”. Szokującą historię seryjnego mordercy kobiet, Joachima Knychały, czyta się jednym tchem.

Dlaczego tak wielu z nas czuje się wykorzystywanych przez swojego pracodawcę? Czy reguły polskiego rynku pracy można zmienić? „To nie jest kraj dla pracowników”, nowa książka Rafała Wosia to opowieść o tym, co się stało z naszą pracą, co się z nią dzieje i wreszcie co się z nią stanie w przyszłości. Książka ukaże się już 13 września.

Lech Wałęsa to symbol buntu i walki o wolność i demokrację, laureat Nagrody Nobla i jeden ze 100 najważniejszych ludzi XX stulecia według „Time”. Znakomici dziennikarze Andrzej Bober i Cezary Łazarewicz w pozbawionej retuszu rozmowie wspólnie przemierzają jego drogę. Czy człowiek stawiany w jednym szeregu z Churchillem i Mandelą ma jeszcze jakieś tajemnice? „Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą” trafi na rynek 27 września.  

Czy we współczesnym sporcie chodzi  o szlachetną rywalizację i wielkie emocje? A może sport jest biznesem, w którym nade wszystko liczą się zyski  z reklam i widowisk sportowych? Na te pytania odpowiadają Jan Sowa i Krzysztof Wolański w przewrotnej książce „Sport nie istnieje”, która ukaże się 11 października.

Polsce i Polakom przygląda się za to Adam Leszczyński. Daleko nam do szczęśliwych Skandynawów. Nikt w Europie nie narzeka na własny kraj i rodaków tak często jak my. Książka Adama Leszczyńskiego to opowieść o tym, jak siebie postrzegamy i dlaczego od wieków mamy tak niską samoocenę. Do księgarń trafi 22 listopada.

Jesień przyniesie również „Szkołę filmową”, zapis pasjonujących wywiadów, przeprowadzonych przez Kingę Burzyńską z najwybitniejszymi polskimi aktorkami i aktorami, m.in. Anną Dymną, Agatą Kuleszą, Maciejem Stuhrem i Tomaszem Kotem. Premiera 27 września.

„Pytam sam siebie, co sprawiło, że żyję. Czyja to zasługa? Planu spisanego na górze? Przypadku?” – wzruszająca saga rodzinna Cezarego Harasimowicza to barwny zapis historii kilku pokoleń wzbogacony fotografiami z rodzinnego archiwum znanego aktora, scenarzysty i pisarza. Do rąk czytelników trafi już w listopadzie.

Nadchodzące premiery


Kryminał i thriller: Feeney, Król, Konatkowski, Szczygielski

„Jestem w śpiączce. Mój mąż już mnie nie kocha. Czasami kłamię.” W październiku  na rynek wejdzie brytyjski hit wydawniczy – „Czasami kłamię” Alice Feeney – psychologiczny thriller z zabójczym twistem, którego nie da się zapomnieć. To elektryzujący debiut sprzedany jeszcze przed premierą do kilkunastu krajów. Prawa do ekranizacji telewizyjnej zakupiło Legendary Entertainment, twórca hitów „Interstellar” i „Incepcja”. Książka, która stała się przebojem Goodreads ukaże się w Polsce już 25 października.

Jesienią na półki trafi również pierwsza kryminalna książka… prof. Marcina Króla. Szemrane interesy, skorumpowane władze, wszechobecna zmowa milczenia i wreszcie krążące nad wszystkimi widmo nacjonalizmu... „Prowincja” w wydaniu autora nie ma nic wspólnego z idylliczną wizją rodem z „Domu nad rozlewiskiem”.

Tomasz Konatkowski w swoim nowym tytule „Pięć czaszek” stworzył zaskakujący i trzymający w napięciu do ostatniej strony kryminał, w którym równie ważne jak motyw, zbrodnia i śledztwo jest samo miejsce akcji -  Warszawa. Już 27 września.

Życie w szpitalu psychiatrycznym toczy się inaczej, niż poza jego murami. Na własnej skórze przekonuje się o tym komisarz Gabriel Byś – bohater nowej pozycji Bartosza Szczygielskiego „Krew”. W Tworkach dochodzi do makabrycznego zdarzenia, którego nie da się racjonalnie wyjaśnić. Widmo przeszłości zaczyna zbierać swoje żniwo. Książka ukaże się w listopadzie.

Archipelagi: Grzegorzewska, Zielińska, Płaza

Znakomite polskie powieści, zaskakujące debiuty, wybitni pisarze, laureaci i nominowani do najważniejszych nagród literackich – to seria Archipelagi. Już 30 sierpnia w nowej szacie graficznej, z odświeżonym logo najważniejszej serii W.A.B., ukaże się pierwszy tytuł: „Stancje” nominowanej do The Man Booker International Prize Wioletty Grzegorzewskiej.

Koniec września przyniesie nam kolejną książkę w  serii – „Kijanki i kretowiska” Aleksandry Zielińskiej, autorki znakomicie odebranych przez krytykę i czytelników powieści „Przypadek Alicji” oraz „Bura i szał”. W listopadzie ukaże się „Robinson z Bolechowa”, nowa powieść Macieja Płazy, laureata Literackiej Nagrody Gdynia i Nagrody Fundacji im. Kościelskich.

Proza zagraniczna: Tóibín, St Aubyn, Louatah

Nowy sezon rozpocznie się od powieści „Nora Webster” Colma Tóibína, autora znakomicie przyjętego w Polsce i na świecie „Brooklynu”. Wrześniowa nowość to „Nikt mnie nie ma” Åsy Linderborg - przejmujący obraz relacji córki i ojca oraz wstrząsający portret Szwecji.

Październik przyniesie dwa tytuły w serii Don Kichot i Sancho Pansa: pierwszy z nich to znakomita proza Alicji Gęścińskiej „Pewnego rodzaju miłość”. Przepleciona cytatami, niezwykła opowieść o codzienności i o miłości. Drugi tytuł, „Inni niż my” to kontynuacja rodzinnych historii z bestsellerowej powieści „Cztery drogi” Tommiego Kinnunena, mądra i wzruszająca opowieść o losach wielopokoleniowej fińskiej rodziny.

Na jesieni ukażą się również kolejne tomy uznanych przez krytykę i czytelników cyklów autorskich: „Patrick Melrose” Edwarda St Aubyna i „Dzikusy” Sabriego Laouataha, a także premiera „Instrukcji dla pań sprzątających” Lucii Berlin, amerykańskiej mistrzyni krótkiej formy.  

Literatura obyczajowa

Ta jesień przyniesie podwójną gratkę dla miłośników książek Katarzyny Bereniki Miszczuk. 13 września na rynek wejdzie „Sekretnik Szeptuchy”. To wyjątkowa publikacja łącząca w sobie kalendarz, opisy roślin i ziół, charakterystyki bóstw i demonów słowiańskich, fragmenty czterech powieści cyklu, a także dwa premierowe opowiadania. 27 września premierę mieć będzie nowa powieść Miszczuk  – „Obsesja”. W Szpitalu Wschodnim nagle ktoś zaczyna mordować kobiety, które przypominają bohaterkę książki – doktor Joannę Skoczek. Lekarka podejrzewa kto jest mordercą, a próbując na własną rękę dojść do prawdy, wplątuje się w niebezpieczną grę.  

Bestseller na rynku amerykańskim, czyli „Sekretne życie samotnej lalki”, to obowiązkowa pozycja dla wielbicieli Dare Wright – pisarki, fotografki i modelki – oraz fanów biografii niezwykłych kobiet. Książka pojawi się w księgarniach 8 listopada.

Nadchodzące premiery


Kulinaria: Hercules, Kieżun, Segnit

Już we wrześniu nakładem Wydawnictwa Buchmann ukaże się „Superfood, czyli jak leczyć się jedzeniem” Sophie Manolas. To praktyczna i piękna książka, która dostarczy zarówno rozkoszy podniebienia, jak i wiedzy o tym, jak szybko i łatwo poprawić swoje zdrowie. Pod koniec września do księgarń trafi „BowlLove. Zdrowe i odżywcze miski pełne smaku” – czyli przepisy na naturalne, proste i dobrze wyglądające jedzenie wpisujące się w  najgorętszy trend sezonu – bowl food.

Czwarty kwartał to również premiera długo oczekiwanego „Leksykonu smaków” Niki Segnit. Książka określana mianem arcydzieła i nazywana biblią smaków, przetłumaczona na kilkanaście języków, rewelacyjna i rewolucyjna książka dla wszystkich miłośników gotowania, poszukiwaczy nowych smaków i ich kombinacji. 

Koniec października i początek listopada przyniosą trzy niesamowite autorskie książki kulinarne. „Kaukasis. Kulinarna podróż po Gruzji i innych krajach Kaukazu” Olii Hercules to imponująca rozmachem opowieść zapisana w przepisach, które oddają sprawiedliwość kuchni i smakom Kaukazu – pomostu łączącego Europę z Azją.

„Italia do zjedzenia” Bartka Kieżuna to wyjątkowe połączenie książki kulinarnej i przewodnika po Włoszech, historia kuchni i sztuki opatrzona zdjęciami z licznych podróży autora do Italii. „Trufla. Same dobre rzeczy” znanej blogerki Patrycji Doleckiej to autorska opowieść kulinarnej hedonistki i miłośniczki wyrafinowanej prostoty, która zaprezentuje przepisy tradycyjnej kuchni polskiej w nowoczesnym wydaniu.

Poradniki

W tym sezonie swoją premierę będzie miała pierwsza samodzielna książka Tomasza Choińskiego. Znany, ceniony i lubiany trener, współpracownik Ewy Chodakowskiej, stworzył poradnik, który stanowi kompendium wiedzy dla par chcących zachować świetną formę. „Fit dla par” ukaże się listopadzie.

W tym roku nakładem wydawnictwa Buchmann ukażą się również „Bzdiety” Traci Mann o jednym z największych mitów naszych czasów – dietach oraz „Sekrety storytellerów”, z których dowiemy się dlaczego ludzki umysł kocha opowieści i jak najnowsze odkrycia naukowe mogą pomóc nam stworzyć narracje, które poruszą tysiące serc i umysłów.

Nadchodzące premiery



Książki dla dzieci

Jesień w wydawnictwie Wilga to ciekawe propozycje dla młodzieży, w tym kontynuacje serii: „Spirit Animals. Upadek Bestii” oraz „Pożeracze książek” Jennifer Chambliss Bertman.  

Przełom października i listopada to czas Agnieszki Mielech i zupełnie nowych przygód Emi i jej Tajnego Klubu Superdziewczyn. W październiku będzie to książka „Psy czy koty? Komiks i opowiadania”, a w listopadzie „Wielka Księga Przygód Emi” z dotąd niepublikowanymi opowiadaniami. Również w październiku ukażą się „Pamiętniki Maddie”, piętnastoletniej gwiazdy Maddie Ziegler, której rozgłos przyniosła rola w słynnym teledysku do „Elastic Heart” Sii. W swoich pamiętnikach opowiada o podążaniu za marzeniami i wielkiej pasji do tańca.

Wydawnictwo Wilga nie zapomina także o swoich najmłodszych czytelnikach. We wrześniu młodzi fani piłki nożnej i miłośnicy drużyny Supa Strikas z pewnością sięgną po komiksy, a ci najmłodsi – po kolorowanki z bohaterami tej popularnej kreskówki. W tym samym czasie pojawi się na rynku kolejna książka w cyklu „Sto wierszyków” Elżbiety i Witolda Szwajkowskich „Zabawy językowe, które ćwiczą mowę”.  Tym razem autorzy zapraszają do zabawnych ćwiczeń logopedycznych.  

Jesień to także dalszy rozwój „serii z niezapominajką”, w której znajdują się ponadczasowe książki polskich autorów. We wrześniu pojawi się „Marceli Szpak dziwi się światu”, a w październiku „Król Maciuś Pierwszy”.

Najważniejszym wydarzeniem będzie listopadowa premiera, długo wyczekiwanej przez wszystkich fanów Brandona Mulla książki „Smocza straż”. Nowa seria powiązana jest z kultowym Baśnioborem. A skoro mówimy już o tej sadze, koniecznie należy wspomnieć o wyjątkowej „Wielkiej Księdze Baśnioboru”, interaktywnej księdze, w której czytelnicy znajdą labirynty, zadania, zagadki i ukryte wiadomości od Brandona Mulla. Premiera również w listopadzie.  

Fantasy i SF

Wydawnictwo Uroboros to prawdziwe imperium fantastyki czerpiące garściami z tradycji gatunku, jak również oferujące świeże nazwiska i nieszablonowe fabuły. 11 października wszystkim fanom Marty Kisiel wydawnictwo zaprezentuje nowe wydanie „Dożywocia” z niepublikowanym dotąd opowiadaniem „Szaławiła”.

25 października odbędzie się premiera „Dworu skrzydeł i zguby” Sarah J. Maas. Trzeci tom serii, którą pokochały miliony czytelników całym świecie, przyniesie ukojenie wszystkim fanom złaknionym kontynuacji „Dworu mgieł i furii”. Tego samego dnia w ręce fanów najsłynniejszej sagi SF w historii zostanie oddany tom „Star Wars. Koniec i początek. Kres Imperium”, który przybliża czytelnikowi wydarzenia rozgrywające się po „Powrocie Jedi”. Wszystko wskazuje na to, że Imperium nie jest jedynym problemem, z którym przyjdzie się zmierzyć bohaterom Gwiezdnej Sagi.

Listopad przyniesie prawdziwą perełkę - „Immersję” Ireneusza Cierpisza. W stworzonej z rozmachem debiutanckiej powieści, w której autor łączy technologie przyszłości i historię ludzkości, przeniesiemy się za pomocą wirtualnej rzeczywistości do świata starożytnej Grecji.  

Young Adult

Wydawnictwo YA! to przekrój najlepszej światowej literatury dla młodzieży. Wrześniowa premiera - „Listy do utraconej” - to książka, która oswaja czytelnika z poczuciem straty i żałoby. Powieść Brigit Kammerer to historia dziewczyny, zostawiającej na cmentarzu listy do swojej zmarłej matki oraz chłopaka, buntującego się przeciw wszystkim i budzącego niechęć i niezrozumienie społeczeństwa.

Pod koniec października dzięki powieści „Głęboka próżnia” Alexandry Duncan poznamy dalsze losy Avy, która miała odwagę przeciwstawić się światu opartemu na religii i władzy mężczyzn. Kontynuacja „Ocalonej” to fantastyka, która uczy młode kobiety walki o godność w prawdziwym świecie. 

Autorkę listopadowej nowości znają wszystkie nastolatki na całym świecie. Ann Brashares,  twórczyni bestsellerowej serii „Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów” powraca z nową powieścią „The whole thing together”. Tym razem Brashares mierzy się z tematem rozbitej rodziny i rodzeństwa, które nigdy się nie spotkało.

Nadchodzące premiery


       To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis... Czy zaciekawiły Was jakieś tytuły? Które Waszym zdaniem mogą mieć największy potencjał, a jakie z kolei nie do końca do Was przemawiają? Osobiście jestem zainteresowana kilkoma tytułami - głównie z kategorii YA, literatury obyczajowej oraz co do tej pory do mnie niepodobne - mam ochotę sięgnąć po jakąś książkę z przepisami - w końcu trzeba rozwijać się w gotowaniu, a co! 
       Niebawem odezwę się do Was z paroma recenzjami... Ale uwaga - niekoniecznie tylko książek, a też filmów, bo co także jest do mnie niepodobne - ostatnio sporo ich oglądam. Póki co - trzymajcie się! 

środa, 23 sierpnia 2017

Autor: Julian Hardy
Tytuł: Jazda na rydwanie
Wydawnictwo: Julian Hardy
Liczba stron: 550
Ocena: 5/6
     Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki "Jazda na rydwanie" początkowo nie miałam bladego pojęcia, czego też mogę się spodziewać. Wręcz obawiałam się tej historii, szczególnie, że do tej pory nie miałam pojęcia ani o samym tytule ani o jego autorze. Jednak z drugiej strony coś mnie do tej książki przyciągało i tym samym postanowiłam zaryzykować, by ostatecznie móc stwierdzić na pewno jedno: autor tej powieści to człowiek z ogromną pasją i zaangażowaniem, jaki zasługuje na to, by jego książka stała się znana. Chociaż nie wszystko w tej lekturze mi przypasowało, to jednego jestem pewna - autor włożył w jej napisanie mnóstwo pracy i wysiłku, a to się docenia i to bardzo. 
      Głównym bohaterem książki jest Robert Meissner, którego czytelnik poznaje w momencie, gdy w roku 1938 w Bydgoszczy zostaje zaproszony na szkolny bal przez Wikę - dziewczynę, jaka usilnie próbuje oderwać od siebie przezwisko "Pyzy" (chociaż do tej ksywki już od dawna jej daleko). Od tego momentu rozpoczyna się szereg wydarzeń - w tym wojna, przemieszczanie się Roberta z jednego kraju do drugiego, różne, miłosne perypetie... Krótko mówiąc: czytelnik przez całą książkę śledzi losy przede wszystkim Roberta, w którego życiu pojawiają się coraz to nowsi bohaterowie. Jaki zatem jest główny bohater? Co takiego spotyka na swojej drodze? Jak radzi sobie z każdą sytuacją? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Jazda na rydwanie". 
      Cóż to była za lektura! Po pierwsze - początkowo byłam lekko przerażona jej wielkością. Chociaż całość czytałam w wersji elektronicznej, to widok ilości stron sprawiał, że obawiałam się, iż mój wewnętrzny "leń" stwierdzi, że i tak nie ma szans przebrnąć przez tę książkę. Jednak gdy tylko zaczęłam ją czytać, okazało się, iż moje obawy były bezpodstawne, ponieważ tę historię pochłania się w mgnieniu oka. Wszystko za sprawą stylu, jakim posługuje się autor - lekki w odbiorze, a jednocześnie nie za banalny, do tego ciekawe opisy większości sytuacji oraz dobra kreacja bohaterów sprawia, że od tej lektury nie da się oderwać. Stąd też pomimo jej obszerności, osobiście wsiąknęłam w całość na tyle, iż przeczytanie jej z moim napiętym grafikiem życiowym (ostatnim czasem) i tak poszło mi bardzo szybko.
     Co jest istotne to fakt, że tej książki nie da się zakwalifikować do jednego, konkretnego gatunku. Początkowo wydaje się to być powieść obyczajowa, by jednocześnie z czasem zamieniać się w historię swego rodzaju szpiegowską, do tego okraszoną szczyptą romantyzmu i nawet większą łyżką erotyki, jak także ogromną dawką ważnej dziedziny nauki - historii. Tym samym całość to taki "miszmasz" gatunków oraz różnych stylów i chociaż pozornie tworzy to wrażenie "chaosu", tak naprawdę wszystko idealnie tutaj pasuje i sprawia, że całość staje się jeszcze bardziej atrakcyjna. Widać, że autor poświęcił sporo czasu by zdobyć informacje chociażby o czasach wojny, by stworzyć klimat lat, w jakich dzieją się wydarzenia, a całość rozgrywa się od 1938 do, ho ho jak długiego okresu czasu, bo aż do 1974 roku. Tym samym wielki plus za stworzenie tak misternej i pełnej różnych gatunków powieści, jaka dodatkowo w pewnym sensie jest też lekcją historii.
     Ta książka ukazuje tak naprawdę wiele spraw - chociażby to, że czasami nie wszystko pozornie układa się tak, jakbyśmy chcieli, a mimo to jesteśmy w stanie wyjść z opresji, jeśli tylko zastosujemy ku temu dobrą taktykę. Co więcej, w moim odczuciu, ta historia pokazuje też, czym jest chciwość i jak często potrafi zaślepić człowieka. To naprawdę dobra lektura warta przeczytania, ale... No i tutaj pojawia się mój maleńki zarzut: nie do końca trafiała do mnie wizja "Roberta - Casanovy", który zakochuje się w kobietach od pierwszego wejrzenia i dla każdej z nich jawi się niczym "ogier marzeń" (wybaczcie te banalne porównania, ale nie mogłam się powstrzymać :D). Po prostu to nie tak, że erotyka mnie jakoś razi w książkach - oczywiście, że nie, bo pisać można o wszystkim, po prostu czasami, głównie początkowo, nie mogłam nadąrzyć nieco za życiem miłosnym głównego bohatera. Poza tą drobną uwagą, książkę zaliczam do jak najbardziej udanych.
     Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie, chociaż jak już wspomniałam - to głównie losy Roberta tutaj śledzimy, a tym samym jego postać wiedzie prym. Jak też napisałam, bawił mnie jako ten typ "casanovy", ale poza tym posiadał on też wiele intrygujących cech charakteru, stąd też siłą rzeczy czytelnik z przyjemnością śledził jego losy. Autor stworzył też inne, ciekawe postacie, a każda z nich idealnie dopełniała całą historię.
      Podsumowując, polecam Wam sięgnięcie po tę książkę. Szczególnie, że jest to debiut, który uważam za jak najbardziej udany. Co więcej, podkreślę to jeszcze raz - autor to zdecydowanie człowiek z pasją i mam nadzieję, że będę miała okazję jeszcze kiedyś sięgnąć po inne jego książki.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:
Autorowi 

Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.

czwartek, 17 sierpnia 2017

     Moi Drodzy, dzisiaj przychodzę do Was z małą zapowiedzią, a dokładniej mówiąc: informacją prasową przekazaną mi przez media, w której znajdziecie co nieco o jesiennych premierach wydawnictw: Muza SA oraz Akurat. Chociaż pewnie o kilku z nich (szczególnie wyczekiwanym "Labiryncie duchów") słyszeliście, to być może znajdziecie tutaj jakiś tytuł, jaki Was zaintryguje i po który być może zechcecie sięgnąć. Stąd też zachęcam Was do przeczytania poniższych zapowiedzi! 

"Labirynt duchów"
    
Najbardziej oczekiwana premiera ostatnich lat, czyli nowa powieść Carlosa Ruiza Zafona, a także kontynuacja bestsellerowego „Prokuratora” Pauliny Świst i nowa książka Katarzyny Tusk, „Make Photography Easier” – tak zapowiada się jesień w wydawnictwach Muza i Akurat.

„Labirynt duchów” Carlosa Ruiza Zafona

Minęło szesnaście lat, odkąd księgarz Daniel Sempere po raz pierwszy, za sprawą swojego ojca, trafił do miejsca zwanego Cmentarzem Zapomnianych Książek. W „Labiryncie duchów” Daniel nie jest już chłopcem, który odnalazł książkę mającą zmienić jego życie, a mężczyzną, który za wszelką cenę pragnie poznać prawdę o śmierci swojej matki. Fabuła prowadzi czytelnika do samego sedna tajemnicy, dopełniając opowieść, która już stała się legendą. Obok znanych czytelnikom bohaterów pojawią się nowe postacie, a zwłaszcza interesująca okaże się tajemnicza i piekielnie inteligentna agentka służb specjalnych Alicja Gris. Premiera 11 października.

„Komisarz” Pauliny Świst, „Trzy dni i jedno życie” Pierre’a Lemaitre’a, „Żebro Adama” Antonio Manziniego

„Prokurator” Pauliny Świst to rewelacyjny debiut i jeden z najpopularniejszych tytułów tego roku. Fani twórczości autorki z zapartym tchem czekają na kontynuację powieści. Komisarz Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach, Radosław Wyrwa, na polecenie prokuratora Łukasza Zimnickiego rozpracowuje zorganizowaną grupę przestępczą, zajmującą się handlem ludźmi. W związku z tym zadaniem nawiązuje romans z bogatą i rozpieszczoną Zuzanną Kadziewicz – córką jednego z najbardziej znanych gliwickich biznesmenów. W sprawę angażuje się również Kinga Błońska. Czy bohaterowie rozwiążą kolejną zagadkę? O tym czytelnicy przekonają się już w listopadzie.

„Nie ma dziś w europejskiej literaturze lepszych kryminałów niż te, które pisze Pierre Lemaitre” – tak o książkach francuskiego autora mówi Zygmunt Miłoszewski. Tym razem Lemaitre powraca do formy krótkiej powieści psychologicznej z gatunku noir, potwierdzając po raz kolejny, że jak mało kto potrafi wzruszać czytelnika i jednocześnie zadawać mu katusze. Premiera 27 września. W listopadzie do rąk czytelników trafi kolejna książka z włoskiej serii kryminalnej Antonio Manziniego, rozpoczętej świetnie przyjętą „Czarną trasą”. „Żebro Adama” to druga sprawa kontrowersyjnego oficera policji Rocca Schiavone. Choć wolałby chronić swoje eleganckie clarksy przed błotem i śniegiem i zajmować się romansami, to przecież jest w swoim żywiole tylko wtedy, gdy rozwiązuje kryminalne zagadki.

"Martwy błękit"


„Pogromca grzeszników” Grzegorza Kalinowskiego, „Martwy błękit” Krzysztofa Bochusa

Na fanów gatunku kryminału retro pierwsza niespodzianka czeka już we wrześniu. „Martwy błękit”, drugi tom świetnie przyjętej serii kryminalnej Krzysztofa Bochusa, przeniesie czytelników do Gdańska i Sopotu lat trzydziestych ubiegłego wieku. W luksusowej willi zostają znalezione zwłoki znanego żydowskiego kolekcjonera i wyznawcy Kabały Saula Rottenberga. Wkrótce w makabrycznych okolicznościach giną kolejni członkowie jego rodziny. Dlaczego? Kto jest sprawcą? Czy kluczem do rozwiązania zagadki jest Kabała i jej święte litery? Pytania się mnożą, a próba znalezienia odpowiedzi może kosztować Christiana Abella życie. Premiera już 27 września.

Czy ktoś wyrównuje rachunki sprzed lat? Z tym pytaniem przyjdzie zmierzyć się aspirantowi Kornelowi Strasburgerowi. Wiosną roku 1930 Strasburger zajmuje się z pozoru błahą sprawą zabójstwa pewnej prostytutki. Śmierć Madame Gali jest w środowisku warszawskich sutenerów i kobiet lekkich obyczajów początkiem krwawej serii. Policyjne śledztwo idzie opornie, znacznie szybciej posuwa się śledztwo dziennikarskie, prowadzone przez reportera „Expressu Warszawskiego” Edwarda Gza. Młody ambitny dziennikarz łączy serię morderstw z wydarzeniami sprzed dwudziestu pięciu lat. Pierwszy kryminał Grzegorza Kalinowskiego trafi do księgarń już w październiku, otwierając jednocześnie nową serię.

„Make Photography Easier” Katarzyny Tusk

Dobre zdjęcie pozornie rządzi się prostymi zasadami. Należy wybrać miejsce, pomyśleć nad ujęciem i w odpowiednim momencie nacisnąć spust migawki. Jednak w tych trzech krokach kryje się tysiące szczegółów, które pozwalają fotografowi oddać całe spektrum emocji i znaczeń, od tych poważnych, po te najlżejsze. Katarzyna Tusk dedykuje swoją książkę wszystkim osobom, które lubią i chcą robić zdjęcia, niezależnie, czy korzystają z profesjonalnej lustrzanki, czy ze zwykłego telefonu z aparatem. „Make Photography Easier” w księgarniach od 27 września.

„Fit Mom. Ciąża” Anny Dziedzic

Także 27 września do księgarń trafi książka Anny Dziedzic. „Fit mom. Ciąża” to kompleksowy przewodnik dla kobiet, które chciałyby odpowiednio przygotować się do roli mamy i zastanawiają się, jakie zmiany zajdą w ich organizmie. Swoje porady autorka wspiera opiniami ekspertów w zakresie dietetyki, endokrynologii, położnictwa i ginekologii.

„Pułapki przyjemności” Roberta Rutkowskiego i Ireny A. Stanisławskiej,
 „Obudź się!” Chrisa Bareza-Browna

Dla miłośników książek o tematyce psychologicznej wydawnictwo Muza przygotowało m.in. nową książkę Roberta Rutkowskiego i Ireny Stanisławskiej, „Pułapki przyjemności”. Na podstawie własnych obserwacji oraz najnowszych badań autorzy bestsellerowego „Oswoić narkomana” wskazują, gdzie jest granica, za którą kończy się przyjemność i zaczyna uzależnienie, a pasja staje się obsesją oraz jak bezpiecznie czerpać prawdziwą przyjemność z pracy, jedzenia, seksu, zabawy, sportu, zakupów czy... gier liczbowych. Książka ukaże się 18 października.

8 listopada do księgarń trafi „Obudź się!” Chrisa Barez-Browna. To swoisty przewodnik, który pokazuje, jak pójść o krok dalej od mindfulness i wyrwać się z pułapki działania na autopilocie. Książka wypełniona jest kreatywnymi i nowoczesnymi ćwiczeniami, które pozwolą odzyskać kontrolę nad własnym życiem i wyjść ze stanu, w którym najistotniejsze wydarzenia nie są przeżywane w pełni świadomie.

"Rośliny nas ocalą. 15 roślin leczniczych zdolnych puścić z torbami koncerny farmaceutyczne."

„Rośliny nas ocalą. 15 roślin leczniczych zdolnych puścić z torbami koncerny farmaceutyczne” Miriam Borovich

Polacy są na najlepszej drodze, by stać się lekomanami: zgodnie z aktualnymi raportami leki dostępne bez recepty i suplementy diety stosuje prawie dziewięciu na dziesięciu konsumentów, a ponad jedna czwarta z nich – w niewłaściwy sposób. Tymczasem w przypadku typowych, codziennych dolegliwości zamiast po sztuczne substancje chemiczne można sięgnąć po... liście, korzonki i kwiaty: rośliny lecznicze o potwierdzonym naukowo działaniu. Książka Miriam Borovich pomaga nie tylko zdobyć o nich rzetelną wiedzę, ale i nauczyć się odpowiednio je dobierać, hodować i przygotowywać. Piętnaście opisanych w książce roślin umożliwia zastąpienie najczęściej nadużywanych medykamentów dostępnych bez recepty własną, naturalną i spersonalizowaną apteczką.  Premiera 13 września.

„Wybitne rody, które tworzyły polską kulturę i naukę” Marcina K. Schirmera, „Rodacy” Jerzego Danilewicza, „»Zośka« moja wielka miłość” Doroty Majewskiej i  Aleksandry  Prykowskiej-Malec

Estreicherowie, Lilpopowie, Kossakowie, Curie, Młynarscy, Lutosławscy, Żuławscy – książka Marcina K. Schirmera prezentuje historie siedmiu wybitnych rodzin, które współtworzyły od wielu dekad polską kulturę i naukę. Wśród ich przedstawicieli, obdarzonych wieloma talentami, byli: pisarze, malarze i architekci, naukowcy, inżynierowie, przedsiębiorcy, znawcy literatury i sztuki. Niezaprzeczalną wartością książki są niepublikowane dotąd fotografie. Premiera 15 listopada.

Natomiast w październiku ukaże się książka „»Zośka« moja wielka miłość”. To wspomnienia Haliny Sapalskiej z domu Glińskiej spisane w ostatnich latach jej życia. Hala była sanitariuszką batalionu „Golski” i wielką jedyną miłością „Zośki” Tadeusza Zawadzkiego. Szczególną wartością książki są opisy wydarzeń historycznych z okresu drugiej wojny światowej oraz postaci związanych z tymi wydarzeniami, obrazy przedwojennej Warszawy, a także ciekawe i tajemnicze dzieje posiadłości męża Hali w Kalinowej, gdzie dzieciństwo spędził m.in. Kazimierz Leski zwany polskim Jamesem Bondem, a także refleksyjne, niepozbawione humoru spostrzeżenia kobiety ponaddziewięćdziesięcioletniej.  Premiera 25 października

W książce „Rodacy” Jerzy Danilewicz śledzi  losy kilkunastu polskich repatrianckich rodzin, które mieszkały na terenie dawnego ZSRR. Najstarsze pokolenie pamięta rok 1936, gdy Sowieci deportowali ich z obecnej Ukrainy do Kazachstanu. Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak powracający Polacy radzą sobie w Polsce, a także w jakim stopniu zmienia się nasz stosunek  do nich. Dużą wartością publikacji są prywatne listy repatriantów.  Premiera 22 listopada.


"Żebro Adama"

  To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. Jakie książki najbardziej Was zainteresowały? Osobiście oczywiście z niecierpliwością czekam na "Labirynt duchów" Carlosa Ruiza Zafona - mojego tak zwanego "Mistrza Słowa" - to będzie książka, po jaką na sto procent muszę sięgnąć. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić jeszcze przed premierą - zobaczymy.
     Niebawem trochę się tutaj być może pozmienia, ale zanim to nastąpi na pewno czeka na Was jeszcze kilka recenzji, bo stos książek wciąż czeka na przeczytanie. Póki co - trzymajcie się!

Informacja oraz zdjęcia udostępnione przez: Media (Business & Culture) 

wtorek, 8 sierpnia 2017

     Moi Drodzy, przychodzę do Was dzisiaj z bardzo krótkim wpisem, będącym swego rodzaju zapowiedzią książkową, chociaż nie do końca taką, jakie zazwyczaj piszę. Jak możecie bowiem zauważyć - po lewej stronie na blogu pojawiła się okładka pewnej książki, do premiery której to pozostało jeszcze trochę czasu. Zresztą wrzucam ją także tutaj, a prezentuje się ona następująco:

Nadchodząca premiera - czy uda Ci się odnaleźć informacje o tej książce?

     Jednak wraz z wydawnictwem, którego nakładem ukaże się ten tajemniczy tytuł, nie zdradzę Wam więcej szczegółów - nie powiem, o czym dokładnie będzie opowiadać historia zawarta w książce... Ba! Jak widzicie - nie zdradzę Wam nawet jej tytułu ani autora, a co więcej - wydawnictwa, spod skrzydeł którego wyjdzie ta lektura. Zamiast tego - może stworzy się między Wami, czytelnikami, dyskusja o tej książce? Być może jej oprawa graficzna zaciekawi Was na tyle, by poszperać gdzieś w czeluściach internetu i odnaleźć informacje o nadchodzącej premierze? Czy domyślacie się, do jakiego gatunku będzie należeć ta lektura? Jakie odczucia wywołuje w Was okładka i czy już jedno spojrzenie na nią sugeruje poniekąd klimat tej historii? Jestem niezmiernie ciekawa Waszych propozycji i mam nadzieję, że chociaż niektórzy z Was, moi Drodzy Czytelnicy, spróbują dociec, cóż to za książka. :)
     Sama natomiast czekam z niecierpliwością na jej premierę oraz egzemplarz recenzencki - stąd też zapewne za jakiś czas możecie spodziewać się opinii o tej tajemniczej zapowiedzi. Póki co natomiast - trzymajcie się i jeśli tylko chcecie, pobawcie się detektywów!

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Autor: Anna Bichalska
Tytuł: Wzgórze niezapominajek
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 288
Ocena: 5.5/6

    Powieści obyczajowe mają to do siebie, że siłą rzeczy coś mnie do nich przyciąga. Być może sięgam po nie tak chętnie, bo na ogół nawet jeżeli są fikcją literacką, to dotykają spraw całkowicie przyziemnych - takich, jakie mogą spotkać każdego człowieka. Dlatego też z wielką ciekawością postanowiłam sięgnąć po "Wzgórze niezapominajek" Anny Bichalskiej. Będąc już po lekturze muszę stwierdzić, że ta historia bardzo przypadła mi do gustu, lecz przede wszystkim - dzięki tej książce poczułam się tak, jakbym przeniosła się dokładnie do miejsca, w którym odbywa się cała akcja - miejscowości pełnej spokoju i dającej ukojenie dla duszy. 
     Główna bohaterka książki, tudzież narratorka wydarzeń - Lena - jest kobietą, jaka wiodła poukładane życie. Być może nie do końca satysfakcjonujące, ale przynoszące jej spokój ducha. Kiedy jednak zamiast planowanego ślubu, następuje rozstanie, kobieta postanawia udać się na jakiś czas do rodzinnej miejscowości położonej nad jeziorem, by właśnie tam, z pomocą babci, móc uleczyć złamane serce. Nie spodziewa się jednak, że odkrycie jednego listu zmieni całkowicie jej życie. W szkatułce w niezapominajki czeka na nią list pełen wskazówek, pochodzący od Julii - najlepszej przyjaciółki kobiety z lat dzieciństwa, która to zmarła rok wcześniej. Ta zagadka dotyczy nie tylko Leny, ale też paru bliskich jej osób. Główna bohaterka postanawia poznać tajemnice z przeszłości. Jak zatem potoczą się jej losy? Odpowiedzi na jakie pytania odnajdzie w kolejnych listach pozostawionych przez Julię? Co jeszcze wydarzy się w Błękitnych Brzegach? Jeżeli jesteście tego ciekawi, sięgnijcie po "Wzgórze niezapominajek". 
      Wielu czytelników ma dziwnym trafem jakąś nieuzasadnioną niechęć, by sięgać po książki polskich autorów, a przecież to co nasze, rodzime powinno przyciągać jeszcze bardziej. Dlatego sama, jeżeli tylko mam taką możliwość i wystarczającą ilość czasu wolnego, daję szansę polskim nazwiskom, jakich do tej pory nie miałam szansy poznać. Od razu przyznaję więc, że styl, jakim posługuje się Anna Bichalska niezwykle przypadł mi do gustu. Jest on lekki w odbiorze, przez co całość czyta się w mgnieniu oka i wręcz ciężko jest się oderwać od tej historii, a jednocześnie ma ona coś takiego w swoim stylu, co dotyka czytelnika do głębi. Przede wszystkim buduje często zdania, jakie trafiają gdzieś na dno ludzkiego serca wywołując emocje. No właśnie - bo chyba to główna zaleta stylu autorki - potrafi ona malować różnego rodzaju uczucia, wplatając je w każdy rozdział. Czytelnik czuje więc zarówno radość, złość, gniew, rozgoryczenie, smutek - wszystkie emocje mieszają się ze sobą wywołując zarówno wybuchy śmiechu, ale też łzy wzruszenia. Dlatego też z przyjemnością czytałam tę historię i nie mogłam oderwać się od przekładania kolejnych i kolejnych jej stron, jednocześnie chcąc, by ta książkowa wędrówka trwała jak najdłużej. 
     Przede wszystkim jest to historia, która dla wielu osób w pewnym sensie może wydawać się nieco przekoloryzowana i faktycznie - sama mogłabym stwierdzić, że co jak co, ale w niektóre wydarzenia może ciężko byłoby uwierzyć, że aż tak plączą się ze sobą tworząc jedność. Mimo to akurat mnie to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie - uważam, że autorka stworzyła przepiękną opowieść przede wszystkim o tym, że życie często płata nam figla i nie zawsze to, co nas spotykało do tej pory jest jedyne i prawdziwe. To także historia, jaka pokazuje siłę miłości w każdym jej wymiarze - zarówno jeżeli chodzi o miłość rodzicielską, taką między rodzeństwem czy też tą, która tworzy się między dwojgiem osób. Jednak oprócz miłości, ta książka ukazuje także czym jest prawdziwa przyjaźń oraz uświadamia coś niezwykle ważnego - nigdy nie można się poddawać i zawsze powinno się dążyć do spełnienia swoich marzeń oraz planów.
     To, co również przypadło mi do gustu, to fakt, że historia toczy się jakby w dwóch płaszczyznach czasowych - jedna to teraźniejszość opowiadana z perspektywy Leny, druga to przeszłość, gdzie występuje narrator trzecioosobowy i ta część dotyczy przede wszystkim Julii. Dzięki temu czytelnik stopniowo odkrywa coraz więcej i więcej, a ta zawiła układanka zaczyna się zlepiać w jedną, spójną całość.
    Jedyne zastrzeżenie, jakie mam to raptem kilka błędów logicznych - a może to ja źle coś skojarzyłam, ale miałam wrażenie, że czy to jakieś imię w danym miejscu mi się nie zgadzało czy też niektóre sytuacje były troszeczkę niejasne. Drugie natomiast zastrzeżenie skierowane jest natomiast nie ku historii i autorce, a korekcie - jak rzadko się to zdarza, gdy czytam książki tego wydawnictwa, tak tym razem trafiłam na parę literówek. Jednak nie wpływa to na fakt, że cała historia niezwykle przypadła mi do gustu.
     Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie. Bardzo polubiłam główną postać, czyli Lenę. Była kobietą, którą los kilkakrotnie doświadczył, a jednak starała się wychodzić z twarzą z każdej sytuacji. Bardzo przypadła mi do gustu także postać Marcina oraz jego kochana córeczka Ada - tej dziewczynki nie dało się nie polubić! Równie ważną bohaterką tej książki jest babcia Florentyna - ilekroć czytałam wydarzenia z nią w roli głównej czułam jakąś taką beztroskę dzieciństwa. Jeszcze sporo postaci się tutaj przewija, w tym oczywiście też Julia i każdy z bohaterów wnosi coś do tej historii.
    Podsumowując, polecam Wam sięgniecie po "Wzgórze niezapominajek", bo jest to ciekawa, pełna emocji opowieść, która będzie idealna na taki właśnie letni czas. Osobiście spędziłam przy niej miłe chwile i cieszę się, że po nią sięgnęłam.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:

piątek, 4 sierpnia 2017

    Za każdy razem, gdy kończy się dany miesiąc, uświadamiam sobie, jak szybko mija czas. Ani się obejrzałam, a za nami już lipiec - dla wielu osób przeminął zatem pierwszy miesiąc wakacji. Uciekający czas zwiastuje z kolei dla bloga moment na podsumowanie czytelnicze oraz stworzenie nowych planów książkowych na kolejny miesiąc.

1. Podsumowanie czytelnicze lipca

LIPIEC

W lipcu udało mi się przeczytać pięć książek. Zapewne nie stanowi to jakiegoś imponującego wyniku w porównaniu do sporej części blogerów, którzy szczególnie w wakacyjny czas pochłaniają książkę za książką, ale już dawno przestałam zwracać uwagę na to, ile książek przeczytam, natomiast ważniejsze jest dla mnie - jakie to będą historie. Krótko opisując każdą z nich wygląda to następująco:
  • Julie Israel - "Indeks szczęścia Juniper Lemon" - egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa IUVI. Ta pozornie lekka historia dotyka także trudniejszych tematów, między innymi tego, jak wygląda żałoba po stracie bliskiej osoby i że ma ona tak naprawdę różne wymiary. Bardzo podobała mi się ta książka i przeczytałam ją w mgnieniu oka. 
  • Edyta Włoszek - "Ambasadorowa" - egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Dlaczemu. Bardzo dobra książka poruszająca istotny problem - przemocy domowej, kiedy to mąż tyran stopniowo rujnuje życie swojej żony. Uważam, że to jedna z tych książek, jakie powinno się pisać, by uświadamiać, że takie problemy naprawdę istnieją, być może bliżej niż nam się wydaje.
  • Samantha King - "Wybór" - egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa HarperCollins Polska. Niestety, ale trochę się na tej książce zawiodłam. Liczyłam na mocny, trzymający w napięciu thriller psychologiczny i o ile faktycznie część psychologiczną dostałam, o tyle jakiegoś napięcia typowego dla tego gatunku nie było, a szkoda. 
  • Brandon Sanderson - "Alcatraz kontra Bibliotekarze. Kości Skryby" - egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa IUVI. Uwielbiam styl tego autora - nieważne, że czytam książkę pozornie skierowaną do młodszych czytelników, bo Sanderson rozwala mnie z każdą kolejną stronę - świetna historia, jak i cały cykl i czekam na kolejne tomy! 
  • Sumia Sukkar - "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" - egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Jaguar. Poruszająca do głębi opowieść, której narratorem jest chłopiec wykazujący objawy zespołu Aspergera, jaki to nie może pojąć wojny i tego, co wraz z sobą ona niesie. Opisuje wszystko poprzez kolory, a cała historia opowiedziana jego oczami jest po prostu przepiękna i wzruszająca. 
Jak więc widzicie, w tym miesiącu sporo książek wywarło na mnie wrażenie. Zdecydowanie najlepszym tytułem tego miesiąca jest "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę", natomiast najbardziej rozczarował mnie "Wybór". Mimo to sięgnęłam po mnóstwo gatunków, stąd też jestem zadowolona z lipcowych lektur. 

2. Plany czytelnicze na sierpień 

Będzie krótko - bo też nie robię wielkich planów. Na pewno na dniach pojawi się recenzja "Wzgórza niezapominajek", jaką to książkę właśnie czytam, poza tym może wpadnie znowu parę egzemplarzy recenzenckich, a także bez wątpienia chciałabym wreszcie znaleźć trochę czasu na książki ze swojej półki, w tym wiele tytułów, jakie czekają cierpliwie, a ja sama wciąż bluzgam się za to, że jeszcze nie udało mi się po nie sięgnąć. Nieważne, ile książek przeczytam, ważne, by większość okazała się być dobra, a by tych rozczarowujących pojawiło się jak najmniej. 

    To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. Jak u Was wyglądał lipiec pod względem czytelniczym? Jesteście zadowoleni z lektur, które czytaliście? A może więcej było rozczarowań? Piszcie, chętnie poczytam! :)
       Niebawem kolejne recenzje, ale też być może inne wpisy - trzeba powoli ożywić ten swój Chaos myśli. Póki co - trzymajcie się!

środa, 2 sierpnia 2017

Autor: Julie Israel
Tytuł: Indeks szczęścia Juniper Lemon
Wydawnictwo: IUVI
Liczba stron: 372
Ocena: 5.5/6

    Ostatnim czasem rzadko sięgam po młodzieżówki. Być może stwierdziłam, że przejadła mi się nieco taka literatura, a może po prostu już z niej wyrosłam. Jednak od czasu do czasu pozwalam sobie na sięgnięcie po jakąś lekką historię, gdzie prym wiodą nastolatkowie. Dlatego też postanowiłam zapoznać się z historią "Indeks szczęścia Juniper Lemon", którą to napisała Julie Israel. Nie stawiałam tej książce żadnych poprzeczek, co by się w razie czego nie rozczarować. Potraktowałam ją jako taką wakacyjną (bo takie skojarzenie wywołuje okładka) opowieść. Wiecie jednak, co się okazało? Urzekła mnie ta pozornie banalna historia, bo mimo swojej lekkości dotyczy tak naprawdę trudnej sprawy - śmierci ukochanej osoby i koniec końców całość skłania do refleksji.
   Główna bohaterka, tudzież narratorka całej tej historii - Juniper - to dziewczyna, której świat wywrócił się do góry nogami w momencie, kiedy to jej ukochana, starsza siostra Camie, zginęła w wypadku samochodowym. Od tamtej chwili minęło sześćdziesiąt pięć dni, podczas których Juniper jakoś próbowała pogodzić się z myślą, że jej siostra odeszła na zawsze. Kiedy jednak znajduje ona przypadkiem list zaadresowany do tajemniczego "Ty", będący autorstwa Camie - dziewczyna jest w szoku. Nie miała pojęcia o sekretnym związku siostry i ma wrażenie, że tak naprawdę nigdy dobrze jej nie znała. Postanawia odszukać w jakiś sposób tajemniczego chłopaka, by móc dostarczyć mu znaleziony list... i pewnie wszystko byłoby pięknie, gdyby tego samego dnia nie zgubiła przypadkiem jednej, pozornie nieznaczącej fiszki ze swojego codziennego "indeksu szczęścia - takiej, jaka zawiera tajemnicę, której nikt nie może poznać. Czym kończy się grzebanie w cudzych śmieciach? Czy Juniper uda się odnaleźć fiszkę, a także odkryć tożsamość tajemniczego "Ty"? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Julie Israel.
     Zacznę od stylu, jakim posługuje się autorka. Muszę przyznać, że jest on naprawdę lekki w odbiorze, a jednocześnie nie razi mnie tak, jak często zdarza się to w przypadku młodzieżówek. Co mam na myśli poprzez to stwierdzenie? A no fakt, że autorka posługuje się jednocześnie językiem, który sprawia, że książkę czyta się w mgnieniu oka, ale potrafi budować też takie fragmenty, jakie zapadają czytelnikowi w pamięci. Nie ma tutaj typowego, bardzo banalnego i zbyt prostego stylu - jest on dostosowany do młodzieży, ale jednocześnie będzie trafiał i do starszych osób, tak, jak chociażby trafił do mnie. Książkę przeczytałam więc z przyjemnością i ani się spojrzałam, jak przebrnęłam przez całą lekturę.
       Kiedy patrzy się na okładkę tej historii, wydawać by się mogło, że będzie ona właśnie taka lekka i niezobowiązująca, idealna na lato - i tak, coś w tym jest, ale jednocześnie to także opowieść mająca swoje drugie dno i swego rodzaju przekaz. Przede wszystkim pokazuje, czym jest strata i jak bardzo odciska ona swoje piętno na ludziach. Uświadamia nam, że każdy inaczej przechodzi swoją żałobę - jeden będzie usilnie chwytał się wszelkich wspomnień, by wciąż czuć się tak, jakby ukochana osoba była blisko, ktoś inny zaszyje się w swoich czterech ścianach i pozwoli depresji małymi kroczkami owładnąć jego umysłem, a jeszcze inna osoba będzie udawać, że nic się nie dzieje, chociaż w środku ciągle rozsypuje się na nowo. Autorka świetnie pokazała więc, iż każdy przeżywa żałobę inaczej i chociaż ludzi łączy jedno: chęć cofnięcia czasu, pragnienie, by niektóre sprawy nie okazały się prawdziwe, to koniec końców każdy z nich musi przejść własne etapy pogodzenia się z obecnym stanem rzeczy.
       Chociaż wspomniałam, że ta historia dotyka trudniejszego problemu, jakim jest właśnie żałoba po stracie bliskiej osoby, to mimo wszystko wciąż pozostaje tą lekką i przyjemną lekturą, jaką śmiało można pochłonąć w jeden wieczór. Ta książka pokazuje, że czasami wydarzeniami rządzą przypadki i los niejednokrotnie może płatać nam figla. Uświadamia także, jak ważna jest przyjaźń i wzajemne zrozumienie - bo nawet gdy popełnia się błędy, to prawdziwi przyjaciele ostatecznie są w stanie je wybaczyć. Jednak co było przeurocze i jaki to wątek bardzo, ale to bardzo polubiłam - to pojawienie się oczywiście uczucia, jakie stopniowo rozwija się pomiędzy Juniper, a jednym z męskich bohaterów. To, co ich łączyło uważam, że było wręcz urzekające.
        Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie i co najważniejsze - nie dało się ich nie lubić. Już począwszy od Juniper, która to jak na nastolatkę była niezwykle dojrzała i chociaż czasami zachowywała się zabawnie (jak to zresztą na jej wiek przystało), to potrafiła także podejmować ważne decyzje. Bardzo polubiłam jej postać, podobnie jak obdarzyłam sympatią Brada - swego rodzaju buntownika, który także skrywa własne tajemnice. Moją sympatię otrzymali także Nate, Kody czy Angela. Stąd też uważam, że bohaterowie również stanowią mocną część tej książki.
      Podsumowując, polecam Wam sięgnięcie po "Indeks szczęścia Juniper Lemon", bo jest to pozornie banalna historia, która mimo wszystko dotyka także trudnych tematów. Co więcej, czyta się ją w mgnieniu oka, dlatego będzie idealną lekturą na jakiś wakacyjny wieczór.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję:

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *