Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

środa, 14 sierpnia 2013

Ciemność, cisza, myśli...

Noc jest cudowna... Ma w sobie pewnego rodzaju magię. Nie wiem, jak wytłumaczyć, co przez to stwierdzenie rozumiem, ale tak jest. Kiedy gasną wszelkie światła, a niebo pokryte jest milionem gwiazd, wtedy wszystko staje się inne. Patrzę na księżyc i poddaję się tysiącu myśli, które tworzą się w mojej głowie, a najczęściej są one splątane. Siedzę w ciemności, a wokół mnie panuje cisza. I jedyne, co dociera do moich uszu, to własny oddech. Równomierny, spokojny. Jakby nagle czas przestał płynąć i jedyne, co teraz się liczy to ja i moje własne myśli.
Próbuję znaleźć w nich jakiś sens, skupić się na czymś konkretnym, ale obrazy, jakie tworzy moja wyobraźnia przechodzą z jednego w drugi tak szybko, że sama już nie wiem, co w tej chwili jest najważniejsze. Ten mętlik bywa uciążliwy, ale jednocześnie pełen niespodzianek, bo w dosłownie każdej sekundzie mogę zdać sobie sprawę z tego, czego się obawiam, co sprawia radość, a co przywołuje smutek na mojej twarzy. Wracają wspomnienia, setki, tysiące obrazów, które sprawiają, że cofam się o parę kroków w tył, wiedząc, że to, co było już nigdy się nie powtórzy, te osoby, które znałam, czasami może już nie wrócą, a to, co czułam, już dawno się wypaliło i zmieniło w coś innego. Jeśli chcę, mogę wrócić do rzeczywistości i spojrzeć na to, co jest w tym momencie w moim życiu. Zdać sobie sprawę z własnych decyzji, czy być może wyrzucić sobie, jak mogłam kiedyś popełnić takie błędy i zobaczyć, w jaki sposób wpłynęły na teraźniejszość. Te wszystkie myśli, w tak spokojną noc, mimo że czasami smutne, czy sprawiające, że pojawia się poczucie pustki, są wyjątkowe. Po prostu noc ma w sobie coś, co sprawia, że można na chwilę oderwać się od tego szarego świata i przenieść w głąb swoich myśli, wspomnień, czy też marzeń, które pragną wyrwać się na wolność i urzeczywistnić, chociaż to nie jest łatwe. Tak naprawdę rzadko droga ku czemukolwiek jest prosta, a w większości przypadków trzeba się sporo namęczyć pośród krętych ścieżek, żeby osiągnąć to, czego pragniemy. A jeszcze innym razem, nawet usilne starania nie przynoszą skutków. Jednak mimo wszystko chyba warto próbować. Tak, zdecydowanie. Powinniśmy walczyć o to, na czym nam zależy, chyba, że pewne okoliczności sprawiają, że ta walka wydaje się być bezsensowna i mogłaby wnieść więcej złego, aniżeli sprawić, że w końcu poczulibyśmy się w pełni szczęśliwi, czy usatysfakcjonowani. Wiem, że piszę nieco chaotycznie, ale chciałam chyba jedynie w jakiś sposób podkreślić niezwykłość nocy. Wydaje się być niby czymś zwyczajnym, a ludzie nawet nie zwracają uwagi na to, jak wiele może zmienić się podczas nieprzespanej nocy, jak mnóstwo decyzji można podjąć, czy po prostu przemyśleć, jak wiele ważnego można sobie uświadomić. Chyba gdyby nie to, że każdy potrzebuje odrobiny snu, a tak to już zostało zrobione w tym świecie, że właśnie nocą powinno się go uzupełnić, to mogłabym chyba spędzić ją myśląc o tym, co jeszcze przez długi czas będzie mnie nurtować, bądź też na chwilę chociaż wyłączyć ten wszechobecny w mojej głowie mętlik i poddać się muzyce, która jest ukojeniem dla mojej duszy. Jakoś nocą wszystko wydaje się łatwiejsze. Rozmowy z niektórymi ludźmi są bardziej żywe, szczerość staje się jeszcze większa, a tzw. "wena twórcza" pojawia się znikąd, niespodziewanie, dzięki czemu można zobaczyć, jak spod palców stukających delikatnie o klawiaturę, na ekranie wyświetla się tekst. Może nie do końca doskonały, bo zresztą dla tego, kto pisze, zawsze znajdzie się później parę rzeczy, które chciałoby się zmienić, ale sam fakt, że w końcu można poddać się temu, co się uwielbia, jest cudowny. Sam fakt, że można poczuć jakąś wewnętrzną radość, że z braku inspiracji, nagle jednak coś powstaje, naprawdę potrafi podbudować i w jakiś sposób na chwilę, chociażby krótką, wywołać uśmiech. Myślę, że mogłabym jeszcze napisać naprawdę wiele o tym, jak wpływa przynajmniej na mnie, (a coś czuję, że wiele osób jednak ma podobnie), właśnie noc. Może nawet więcej, gdyby pojawił się jeszcze deszcz, bo wtedy ta wszechobecna ciemność nabrałaby już całkowicie magicznego klimatu. Wtedy słuchając spadających, maleńkich kropelek mogłabym już całkowicie rozpływać się nad tym wszystkim bo... deszcz naprawdę ma coś w sobie, nie wiem, może po prostu wydaje się być czysty, prawdziwy, zmywający z nas wszelkie złe emocje? A może po prostu tylko ja tak go czuję? Tego nie jestem pewna, ale kończąc ten post, napisany właściwie pod wpływem jakiegoś impulsu, w tę, jedną z wielu, nocy, chciałabym jeszcze wstawić utwór. Spokojny, delikatny, a jednocześnie taki.. subtelny, cóż, idealny do posłuchania, gdy w głowie mętlik myśli, a jedną z nich jest właśnie to, że "Chcę Ciebie"... Nieważne, o kim każdy z nas myśli. I wiem, że wiele w tym poście jest o moich odczuciach, ale jednak mimo wcześniejszych założeń, dlaczego mam ich nie złamać, jeśli tego chcę? No właśnie... Tak więc ja poddaję się muzyce i tysiącu myśli, w tę cichą, spokojną noc...

1 komentarz:

  1. Gdy deszczowa noc staje się też i pochmurnym dniem...

    ... wtedy zostaje tylko ciemność i pustka w sercu.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *