Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Czy przeznaczenie naprawdę istnieje? - recenzja książki "Bez ciebie"

Autor: Kate Eberlen
Tytuł: Bez ciebie
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 496
Ocena: 5.5/6
    Od czasu do czasu chętnie sięgam po powieści obyczajowe, szczególnie jeżeli zabarwione są wątkiem miłosnym. Dlatego też, mimo wizji obowiązków i tego, że czasu na czytanie mam coraz mniej, postanowiłam sięgnąć po "Bez ciebie" autorstwa Kate Eberlen i wiecie co? Przeczytałam tę książkę w jeden weekend - ba! W zasadzie można by powiedzieć, że tylko dlatego zajęło mi to aż tyle czasu, bo do lektury wracałam głównie wieczorami. Nigdy nie pomyślałabym, że ten niepozorny tytuł, opis oraz okładka sprawią, że nie będę mogła oderwać się od historii stworzonej na kartach tej książki. To zdecydowanie powieść, jaką śmiało przeczytacie w jeden dzień i która to Was rozczuli, wywołując na twarzy uśmiech. 
     Tess i Gus - główni bohaterowie tej książki, tudzież narratorzy poszczególnych rozdziałów - spotykają się we Florencji, kiedy to jako osiemnastolatkowie spędzają wakacje. Niestety oprócz krótkiej rozmowy i wymiany uśmiechów nie mają czasu na pogłębienie swojej znajomości ani nawet wymienienie się jakimkolwiek kontaktem. Przez następne szesnaście lat każde z nich układa swoje życie w różny sposób, często nie do końca tak, jakby chcieli i nie wracają pamięcią do tego krótkiego spotkania. Chociaż w ciągu tych lat, wielokrotnie mają okazję się spotkać, los jakby z nich kpi sprawiając, że wciąż się mijają. Do czasu, gdy któregoś lata ponownie każde z nich udaje się na wakacje do Włoszech. Czy i tym razem Tess i Gus na siebie wpadną? Czy być może połączeni są niewidzialną nicią przeznaczenia, jaka sprawia, że i tak pisane jest im być razem? A może wręcz przeciwnie - po raz kolejny nie uda im się rozwinąć tej relacji? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Bez ciebie". 
      Nie wiem co takiego było w tej książce, ale czytało mi się ją bardzo dobrze. W zasadzie kiedy już zaczęłam przekładać kolejne i kolejne rozdziały, wprost nie mogłam się od niej oderwać i musiałam ją skończyć, bo nie mogłam skupić się na niczym innym. Styl, jakim posługuje się autorka jest niezwykle przyjemny w odbiorze, a jednocześnie potrafi ona wplatać różnego rodzaju emocje, które wpływają także na czytelnika. Co więcej, książka podzielona jest na pięć głównych części, w obrębie których rozdziały pisane są wymiennie przez Tess i Gusa oraz tytułowane są kolejnymi, mijającymi latami ich życia. Bardzo lubię taki zabieg w książkach, gdzie mogę oglądać świat przedstawiony oczami dwójki głównych bohaterów, a także dzięki temu wczuwać się w ich odrębne historie. 
      Gdyby przez chwilę zastanowić się nad tym, o czym jest ta książka, to wydawać by się mogło, że o sile przeznaczenia. Chociaż wielu ludzi nie wierzy w to, że los wybiera dla nas taką, a nie inną drogę życia i ja sama przez pewien czas nie byłam pewna, czy przeznaczenie istnieje (obecnie sądzę, że tak, coś w tym powiedzeniu jest), to ta książka mocno mnie rozczuliła. Jednak to nie tylko historia miłosna, a przede wszystkim jest to powieść o życiu. Każde z tej dwójki bohaterów niosło na sobie bagaż doświadczeń, nie było oszczędzanych przez los. Tess - mająca mnóstwo marzeń i celów, nie mogła rozpocząć studiów, kiedy jej mama umarła na raka, a osiemnastolatka musiała zajmować się najmłodszą siostrą - Hope. Z kolei Gus przez długi czas czuł się odpowiedzialny za śmierć swojego brata wierząc, że gdyby powstrzymał go przed zjazdem na nartach ze stromego zbocza, być może Ross wciąż by żył. Oprócz tego, każdy z nich przez te szesnaście lat boryka się z różnego rodzaju problemami, które są po prostu ludzkie. Nie ma tu ubarwiania (no, może jedynie z tym przeznaczeniem, ale kto wie, kto wie, co zapisane jest nam w gwiazdach!), dlatego cała ta powieść zyskuje autentyczność. Dlatego ta książka to nie tylko opowieść o sile przeznaczenia, ale głównie o życiu samym w sobie. 
      Na pewno nie zabrakło mi tutaj także emocji. Co rusz uśmiechałam się do danych stron, to z kolei potępiałam niektóre postępowanie bohaterów odczuwając gniew, czy też czułam względem nich smutek, że los tak ich doświadcza, aż nawet momentami wybuchałam śmiechem czy też powstrzymywałam się przed łzami wzruszenia. Osobiście uważam, że autorka zrobiła kawał dobrej roboty i chociaż jej nazwisko do tej pory było mi obce, już teraz wiem, że na pewno sięgnę jeszcze kiedyś po jakąś jej książkę, o ile tylko pojawi się w Polsce. 
    Bohaterowie zostali wykreowani ciekawie. W zasadzie cieszę się, że mimo niektórych "wybryków" tej głównej dwójki, jakie to owe wybryki mnie drażniły, to mimo wszystko poczułam do nich sympatię. Tess to dziewczyna, która musiała porzucić własne marzenia dla dobra siostry i jaką to los niejednokrotnie doświadczał, a mimo to nie poddawała się, lecz ciągle szła naprzód. Gus z kolei to taki wrażliwy młodzieńec, jaki stopniowo przeistaczał się w mężczyznę - niestety trochę zagubionego, ale ostatecznie i jemu udało się odnaleźć samego siebie. Oprócz nich istotnymi postaciami tej książki była Doll - przyjaciółka Tess, którą także w miarę polubiłam oraz Charlotte - jedna z kobiet na drodze Gusa, jaka natomiast doprowadzała mnie do szału. Krótko mówiąc uważam, że postacie zostały wykreowane bardzo dobrze. 
       Podsumowując, muszę jedynie wspomnieć, że ta książka pewnie niektórym wyda się trochę schematyczna czy przewidywalna, ale mnie osobiście urzekła. Mimo paru tam rzeczy, jakie może lekko bym zmieniła, całość niezwykle mnie rozczuliła i sprawiła, że bardzo miło spędziłam czas przy tej książce. To taka urocza opowieść, ale też poruszająca różne, ważne życiowe kwestie. Osobiście bardzo polecam! 

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:

7 komentarzy:

  1. Czytałam i również szczerze polecam tę książkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo że do obyczajówek jestem nastawiona raczej sceptycznie,to do tej przekonałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, jednak mam ją na uwadze. Fajnie, że pomimo pojawienia się pewnych schematów, powieść jest godna uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh, teraz strasznie żałuję, że zamówiłam do recenzji "Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze", a nie "Bez Ciebie". Czułam podświadomie, że to dobra książka, taka podobna do "Jednego dnia", ale coś mnie skusiło jednak na inny tytuł. Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również czasami lubię coś takiego przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam na półce i nie umiem się już doczekać lektury <3

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *