Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

    Na samym początku tego wpisu, z racji, iż dzisiaj, czyli 31 sierpnia, wypada "Dzień Blogera", chciałabym po pierwsze: podziękować wszystkim, którzy czytają ten mój "Chaos myśli", bo to niezwykle budujące, że ktoś śledzi moje wpisy, zostawia po sobie ślad i co więcej - często są to tak miłe słowa, iż chce się pisać jeszcze więcej i częściej. Dziękuję Wam wszystkim za to, że jesteście! Po drugie: życzę Wam, blogerzy (i sobie samej przy okazji), wszystkiego co najlepsze, a przede wszystkim, by wena nigdy nie opuszczała, pozwalając cały czas pisać świetne artykuły! :)
    Przechodząc jednak do głównego wątku tego wpisu, kolejny miesiąc przemija, a wraz z nim dla większości z Was kończą się wakacje. Sama mam ich jeszcze miesiąc, chociaż nie są tylko sielanką i tak zwanym "nicnierobieniem". Jednak nie narzekam, bo obowiązki, które wypełniałam i nadal wypełniam w te wakacje są wbrew pozorom ciekawe i dzięki nim ten czas mija mi w mgnieniu oka. Oczywiście kiedy przychodzi chwila na przyjemności, nie może obyć się bez książek, stąd dzisiejszy wpis związany będzie z podsumowaniem czytelniczym sierpnia oraz planami czytelniczymi na wrzesień. Niestety, ale w tym miesiącu nie udało mi się przebrnąć przez wszystkie lektury, jakie postanowiłam przeczytać, bo dopadł mnie swego rodzaju zastój czytelniczy (coś okropnego, a jednak!). Stąd wynik nie jest dla mnie zadowalający, jednak mam nadzieję, że we wrześniu uda mi się przeczytać więcej - przede wszystkim te książki, które zaplanowałam, a może i zostanie mi nieco czasu na kilka innych - zobaczymy.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Autor: Lew Tołstoj
Tytuł: Anna Karenina
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 835 (dwa tomy łącznie)
Ocena: 5/6
     Przyszedł czas bym w końcu sięgnęła po klasykę literatury światowej. Muszę przyznać, że mam z nią pewnego rodzaju problem. Z jednej strony te książki niezwykle mnie przyciągają, lecz z drugiej strony, gdy zaczynam z nimi swoją przygodę, w głowie powstaje jakaś blokada wewnętrzna sprawiająca, że czytanie idzie mi niezwykle wolno. Jednak postanowiłam się przełamać i tym samym ponownie sięgnęłam po klasykę. Wybór miałam dość spory, ale zważywszy na wcześniejsze dobre wspomnienia związane z książkami rosyjskich pisarzy (m.in. autorstwa Dostojewskiego czy też Bułhakowa), zdecydowałam się sięgnąć po "Annę Kareninę", którą napisał Lew Tołstoj. Powiem szczerze, że nie było mi łatwo przebrnąć przez dwa tomy tej historii, jednak pomogła mi w tym nieco "Noc Książkoholików". Nie żałuję jednak sięgnięcia po tę książkę, bo rzeczywiście jest to klasyka i to bardzo dobra.

piątek, 28 sierpnia 2015

Autor: Nicholas Sparks
Tytuł: Najdłuższa podróż
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 496
Ocena: 6/6
    Jak już wspominałam w ostatnim wpisie, ale także na fanpage'u - miałam chwilowy zastój czytelniczy. Po cokolwiek sięgałam, tak szybko daną książkę odkładałam z powrotem na półkę. Jednak w końcu to uczucie przeminęło i tym samym, w dzisiejszym dniu, a właściwie nocy, biorę udział w "Nocy Książkoholików" - wydarzeniu zorganizowanym na facebook'u przez autorkę bloga: Książkowe "kocha, nie kocha". Jednak ten zastój minął nieco wcześniej, stąd postanowiłam sięgnąć po historię stworzoną przez jednego z moich ulubionych autorów, jeśli chodzi o romanse. Dzisiejszego wieczoru dokończyłam czytanie książki  "Najdłuższa podróż" i chociaż wzięłam się za kolejną, czyli "Annę Kareninę", i tak postanowiłam na chwilę się oderwać, by zrecenzować dzieło Nicholasa Sparksa. Krótko mówiąc: świetna historia, jakiej było mi trzeba, by na nowo powrócić do intensywnego czytania, w dodatku wywołująca mnóstwo emocji i to jak najbardziej pozytywnych.

niedziela, 23 sierpnia 2015



     Ostatnio nie miałam za bardzo czasu, ale także i głowy do pisania… Jednak dzisiaj postanowiłam odezwać się na blogu, co prawda nie z obiecaną kolejną recenzją (książkę nadal czytam, na szczęście niemoc czytelnicza minęła, więc teraz pójdzie już z górki), a z bardzo krótką opowieścią o życiu. Ten pomysł nagle pojawił się w moich myślach i postanowiłam przenieść go na papier. Zainspirowało mnie do tego wiele wydarzeń, jakie ciągle gdzieś przewijają się zarówno w życiu moim, ludzi, którzy mnie otaczają, a także w naszym po prostu wielkim świecie, w miejscach, których może nie znam, w życiu osób mi obcych. Wszyscy bowiem podlegamy czemuś, co zwie się „Życiem”, chociaż jego ścieżka jest indywidualna dla każdego z nas, to jednak poddaje nas ono tym samym próbom, tak samo rzuca nam kłody pod nogi, bądź też ofiaruje nam chwile radości. Ta opowieść w dużej mierze będzie pokazywać ciemną stronę Życia, dlatego obrazek obok wydał mi się tak adekwatny do tematu (poza tym gdy go zobaczyłam, jeszcze bardziej zainspirowałam się by napisać tę krótką opowieść). Jednak postarałam się, by mimo wszystko oprócz tego mroku, dodać nieco blasku w te kilka zdań. Zatem, by już nie przedłużać, zapraszam do przeczytania poniższej opowieści.

środa, 19 sierpnia 2015

     Lato nadal trwa, chociaż ani się spostrzeżemy, gdy przywita nas jesień - być może tak zwana "złota", a może też całkowicie odwrotnie, czyli deszczowa. Wracając jednak do tej najcieplejszej pory roku, dzisiaj chciałabym zaprosić Was na kolejny, książkowy tag, który świetnie wpisuje się w ten letni klimat i co się z tym wiąże - częste szaleństwa. Zostałam do niego nominowana przez autorkę bloga Majka Bloguje, za co bardzo dziękuję. Cieszę się, że w końcu znalazłam chwilę by zrobić ten wpis u siebie, szczególnie dlatego, że jak już wspominałam kilka razy, polubiłam wszelkie tagi książkowe. Zatem by już nie przedłużać, zapraszam Was serdecznie na moje poniższe zestawienie do poszczególnych kategorii. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Autor: Łukasz Wasilewski
Tytuł: Oddawaj różdżkę, Phong!
Wydawnictwo: e-bookowo.pl
Liczba stron: 408
Ocena: 5/6
    Coraz częściej sięgam po twórczość polskich autorów przełamując wiele opinii tak zwanego "ogółu", że to, co polskie jest gorsze niż to, co zagraniczne. Co więcej, już kilka książek, które wyszły spod pióra naszych pisarzy, pozytywnie mnie zaskoczyło. Był to chociażby fenomenalny "Plan" Patrycji Gryciuk, sentymentalna opowieść Karoliny Wilczyńskiej w książce "Jeszcze raz, Nataszo", wzruszająca historia stworzona przez Grażynę Mączkowską w lekturze "Powiedz, że mnie kochasz, mamo" i wiele, wiele innych... Z dniem dzisiejszym natomiast do grona tych pozytywnych zaskoczeń, z czystym sumieniem, zaliczam książkę "Oddawaj różdżkę, Phong!" Łukasza Wasilewskiego. Tak naprawdę, o debiucie tego autora dowiedziałam się przypadkowo, najpierw na instagramie. Z czasem jednak trafiałam na coraz więcej recenzji oraz opinii, które sprawiały, że zaintrygowanie tą historią rosło coraz bardziej. Postanowiłam więc przekonać się sama, co skrywa w sobie te ponad czterysta stron... I cóż - nie zawiodłam się!

piątek, 14 sierpnia 2015

    Ostatnio lekko nawalam zarówno z czytaniem, jak i pisaniem. Cóż, częściowo wynika to z faktu, że brakuje mi czasu, bo jednak w tym miesiącu muszę sobie go organizować w ten sposób, by pogodzić obowiązki (których jest o wiele więcej niż chociażby w lipcu) wraz z tymi przyjemnościami jakimi jest przeczytanie kolejnej książki czy też zrobienie kolejnego wpisu. Jednak z drugiej strony pogoda lekko mnie demotywuje przez co jedyne o czym marzę to zamknąć się w jakimś miejscu, w którym temperatura jest normalna... Natomiast jeszcze innym powodem, dla którego szczególnie zaniedbuję czytanie (chociaż jestem już blisko skończenia jednej książki z trzech, jakie aktualnie czytam, więc możliwe, że w ciągu kilku dni pojawi się recenzja) była chęć nadrobienia w końcu odcinków swoich seriali... Więc cóż, wybaczcie mi kochane książki, ale pokusa była silniejsza. :D 
    Właściwie to pomyślałam, że mój dzisiejszy wpis, z pewnością nieco chaotyczny, co już mogliście zauważyć czytając pierwszy akapit, będzie związany właśnie z serialami, a dokładniej z jednym, o którym sporo ostatnio w sieci, również jak już zdążyłam zauważyć - na fanpage'ach niektórych bloggerów. Otóż mowa będzie o "Pretty Little Liars", w polskiej wersji nazwane jako "Słodkie kłamstewka" (jednak wolę trzymać się oryginalnych nazw). Liczący obecnie sześć sezonów serial, który kocha mnóstwo ludzi na całym świecie chcących dowiedzieć się kim jest "A" (prawie jak mój podpis, aż mnie dreszcz teraz przeszedł, ale spokojnie - nie jestem złowrogim psychopatą). Jednak uwaga, uwaga! Właściwie to już wszyscy wiemy, kto cały czas wymyślał te wszystkie intrygi grając z głównymi bohaterkami w skomplikowaną grę. Stąd dzisiejszy wpis ma na celu opisanie pokrótce fabuły tego serialu dla osób, jakie do tej pory go jednak nie znają, a mieliby chęć zacząć oglądanie "Pretty Little Liars", a także dla tych, którzy śledzili dzielnie każdy sezon, chciałabym podzielić się moimi wrażeniami po obejrzeniu ostatniego odcinka sezonu letniego.

wtorek, 11 sierpnia 2015

     Zastanawiałam się czy napisać dzisiaj coś nowego czy nie... Ale wiecie, w sumie chęci miałam od rana, chociaż samopoczucie zaczęło stopniowo spadać wraz z tym jak podnosiła się temperatura. Myślę, że większość z nas, Polaków, a przynajmniej mieszkańcy południa kraju, w ostatnich dniach żyją w otoczeniu wiatraków, chowając się w domach gdy tylko mają taką okazję, chociaż wiedzą, że i tutaj dosięgają nas te okrutne upały... Nie lubię ich. Wiem, że takie stwierdzenie aż prosi się o to, by zacytować słynny tekst, w stylu: "Mrozy - źle. Upały - źle. Polak zawsze narzeka." Jednak ze swojej strony szczerze przyznaję, że moimi ulubionymi porami roku są zdecydowanie wiosna - tak urokliwa i wspaniała po zimie, która zabiera światu wszelkie kolory zastępując ją wszechobecną bielą puchatego śniegu oraz jesień - szczególnie w momencie, gdy częściowo jest to ta tak zwana "złota", lecz później zamienia się w bardziej melancholijną, gdy deszcz towarzyszy mi nieustannie... Niemniej, lato akceptuję jak najbardziej, ale do pewnych granic, więc - trzymajmy się wszyscy, a przyda się nam to jeśli prognozy rzeczywiście się sprawdzą i nadal będzie jak w piecu.
     Wyszłam jednak nieco poza główny wątek tego wpisu, chociaż szczerze powiedziawszy to nie mam konkretnego tematu, chociaż... Postanowiłam znowu zrobić swego rodzaju przemyślenia. Ostatnio dobrze pisało mi się artykuł tego typu, dlaczego więc nie robić tego częściej? W końcu nie samymi recenzjami ten blog żyje. Co prawda zaniedbałam nieco interpretacje tekstów czy własną twórczość - przyznaję się do tego i przepraszam jeśli ktoś za tym zatęsknił, w swoim czasie również to nadrobię. Dzisiaj pora na dawkę chaotycznych przemyśleń, więc... zaczynajmy!

niedziela, 9 sierpnia 2015

Autor: Sofia Caspari
Tytuł:
W krainie kolibrów
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 632
Ocena: 5.5/6

    Pewnie już niejednokrotnie zdążyliście zauważyć, że mam słabość do pięknych okładek... Co prawda, staram się nie oceniać książki tylko po jej oprawie graficznej, niemniej przyznaję się, że kiedy widzę zachwycającą okładkę, o wiele bardziej ciągnie mnie do danej lektury, by przekonać się, czy okaże się równie dobra bądź całkowicie odwrotnie. Dlatego też gdy tylko zobaczyłam książkę "W krainie kolibrów" Sofii Caspari pomyślałam sobie, że muszę po nią sięgnąć, a co więcej - byłoby cudownie widzieć ją na swojej półce. Moja mama "przypadkiem" dowiedziała się jak bardzo podoba mi się ta książka i wykorzystując okazję, jaką były moje imieniny - "W krainie kolibrów" wzbogaciło moją domową biblioteczkę. To dość pokaźna książka, bo ponad sześćset stron, a jednak pochłonęłam ją niezwykle szybko. Mam jednak lekko mieszane uczucia co do tej lektury, jednak dlaczego - wszystko zaraz Wam wyjaśnię.

piątek, 7 sierpnia 2015


     Od jakiegoś czasu na blogu pojawia się mnóstwo recenzji. Wynika to przede wszystkim z faktu, że w końcu mam upragnione wakacje i staram się w wolnych chwilach nadrabiać książkowe zaległości, a przy tym wyzwania czytelnicze jakich się podjęłam. Jednak dzięki rozmowie z pewną blogerką, a zresztą, nie będę taka tajemnicza - z Nuadell Hakkari (polecam zajrzeć na blog), nieźle zmotywowałam się do tego by wrócić do tych moich przemyśleń, które czasami się tutaj pojawiały. W końcu jest to, jak nazwa oraz nowy adres wskazuje, Chaos Myśli - stąd nie samymi książkami człowiek żyje (chociaż i o nich będzie słowo w tych dzisiejszych przemyśleniach). Wiecie, grunt w tym, że nie będzie to wpis od A do Z na jeden, konkretny temat. Postanowiłam pokrótce napisać kilka swoich luźnych przemyśleń, jednak postaram się aby nie były zbyt chaotyczne (co za dużo tego nieporządku w głowie to też nie zdrowo). Stąd może pojawią się jakieś tam rozterki, słowo o tym, co mnie inspiruje bądź też irytuje... Krótko mówiąc: nie ma co przedłużać wstępu, przejdźmy do rzeczy!

środa, 5 sierpnia 2015


Autor: Monika Rebizant - Siwiło
Tytuł:
Zatrzymaj mnie
Wydawnictwo:
Replika
Liczba stron:
301
Ocena:
4.5/6

     Są książki, co do których mamy nadzieję, że okażą się świetne, szczególnie w momencie gdy czujemy pewnego rodzaju sentyment. Kiedy jednak podczas czytania dane wątki przestają nam się tak bardzo podobać, czujemy lekkie rozczarowanie... Niestety, ale miałam tak w przypadku "Zatrzymaj mnie" Moniki Rebizant - Siwiło. Wstyd przyznać, ale ta książka czekała na mnie od maja, kiedy udało mi się ją wygrać w konkursie organizowanym przez autorkę, co więcej - otrzymałam piękną dedykację i nawet na kartach tej książki zapisany został mój wiersz, właśnie dzięki któremu ją zdobyłam. Stąd czułam do niej taki sentyment i miałam nadzieję, że okaże się książką, do jakiej jeszcze kiedyś chętnie powrócę. Trochę się niestety rozczarowałam. Co prawda, to lekka lekturka, idealna na taki letni wieczór, kiedy mamy ochotę się zrelaksować, bo przenosi nas na chwilę w inne miejsce. Lecz z drugiej strony czegoś mi zabrakło w tej historii.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

     Na początku chciałam napisać jedynie kilka informacji. Najważniejszą jest fakt, że jak można zauważyć, zmienił się adres bloga, który w końcu jest adekwatny do nazwy. Liczę się z tym, iż mogą być pewne komplikacje odnośnie wyświetlania obserwującym mnie osobom postów, bo pewnie nadal będą pojawiać się na starym adresie, więc nie będą widoczne... Niemniej mam nadzieję, że mimo wszystko nie wpłynie to aż tak bardzo na czytelność bloga, szczególnie, że uaktywniam się na facebooku, zarówno na swoim fanpage'u, jak również na wielu blogowych grupach. :) Inną informacją jest to, że... mam nadzieję, iż niebawem wprowadzę jeszcze jakieś zmiany odnośnie strony graficznej Chaosu Myśli, chociaż wszystko zależy od ilości mojego wolnego czasu, który wraz z początkiem sierpnia nieco się ograniczył. Jednak myślę, że uda mi się nieco ulepszyć szablon.
    Dzisiaj postanowiłam zrobić coś, czego na blogu do tej pory nie było, czyli podsumowanie czytelnicze miesiąca. Właściwie zastanawiam się dlaczego wcześniej nie wpadłam na to by robić coś takiego... Może po prostu na początku tych recenzji nie było aż tyle, dopiero z czasem naprawdę się w nie wkręciłam. Dlatego myślę, że od dzisiaj postaram się co miesiąc robić takie podsumowania - oczywiście o ile będzie się czym chwalić, ha ha. Oby jednak czas pozwolił mi przeczytać chociaż parę książek miesięcznie - wtedy będę naprawdę zadowolona.

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *