Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

wtorek, 26 marca 2019

„Okazało się, że w łkaniu drzemie wielka siła. Siła uzdrawiania, siła wyrzucania bólu i odpuszczania, siła wytrwania w miłości i pogodzenia się ze stratą.”

Autor: Amy Harmon
Tytuł: Inna Blue
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 304
Ocena: 4.5/6

     Pamiętam jak dawno temu sięgnęłam po raz pierwszy po książkę napisaną przez Amy Harmon. Było to „Prawo Mojżesza” – lektura, jaka bardzo do mnie trafiła i sprawiła, że do dzisiaj wspominam ją z uśmiechem, ale również nutką nostalgii. Dlatego też, gdy tylko pojawiła się możliwość sięgnięcia po inną książkę tej samej autorki, nie wahałam się ani chwili i postanowiłam przeczytać historię zatytułowaną jako „Inna Blue”. Będąc już po jej przeczytaniu mam nieco mieszane uczucia, bo chociaż dużo stron musiałam przebrnąć, by się do niej przekonać, to koniec końców nie była to zła historia, wręcz okazała się być pełna emocji, czyli czegoś, co bardzo cenię we wszelakich powieściach.
    Główna bohaterka, tudzież narratorka całej historii to Blue Echohawk – dziewczyna, która na pozór wydaje się być zbuntowaną licealistką, tak naprawdę wewnątrz będąca niezwykle kruchą istotą próbującą odnaleźć swoją tożsamość. Ma około dziewiętnastu lat i nie jest nawet pewna swojego imienia. Porzucona w wieku dwóch lat, została wychowana przez Jimmy’ego – mężczyznę, który rozbudził w niej pasję do rzeźbiarstwa. Chociaż postawa Blue do otaczającego świata i ludzi pełna jest arogancji, to w środku kryje swoją wrażliwość, jaką w stanie jest dostrzec tylko nowy, młody nauczyciel historii - Darcy Wilson… Między nimi stopniowo rodzi się prawdziwa przyjaźń, gdy z kolei dziewczyna musi stawić czoła wielu trudnym sytuacjom. Jak zatem potoczą się jej losy? Czy odnajdzie w końcu odpowiedzi na nurtujące ją od dawna pytania – kim tak naprawdę jest? Czy relacja między nią, a Wilsonem będzie tylko przyjaźnią czy może czymś więcej? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Amy Harmon.
    Zacznę od stylu, jakim posługuje się autorka. Już po raz kolejny przekonałam się, że niezwykle istotne jest pisać tak, by czytelnika nie zanudzić, mieć lekki w odbiorze język, ale jednocześnie by nie był on totalnie banalny i by raz na jakiś czas pojawiały się zdania, które zapadają w pamięć. Amy Harmon zdecydowanie potrafi pisać właśnie w ten sposób – niby lekko, a jednocześnie niezwykle emocjonalnie, wplatając w swoje historie także zdania, które śmiało można uznać za swego rodzaju sentencje godne zapamiętania. To sprawia, że jej powieści czyta się niezwykle szybko, ale też mimo wszystko zostają w pamięci na dłużej.
    Muszę jednak przyznać, że początkowo nie mogłam się wczuć w tę historię. Wydawało mi się to wszystkie jakieś takie… proste, może nawet ciut przewidywalne, główne postacie takie typowe, mało oryginalne. Myślałam sobie, że być może najzwyczajniej w świecie wyrosłam już z młodzieżówek, że mój odbiór tego typu historii dawniej był inny, bo byłam w zbliżonym, do bohaterów wieku, ale zaraz potem pomyślałam, że w zasadzie wiele starsza to od nich nie jestem. Czytałam więc dalej i dalej, a wraz z przekładaniem kolejnych stron ta historia zaczęła do mnie trafiać. Dostrzegłam coś więcej niż schemat bądź lekką opowiastkę, a do tego coraz większy ładunek emocjonalny sprawiał, że nie mogłam się już od tej historii wręcz oderwać.
    Ta książka tylko pozornie jest prosta i może jawić się jako ukazanie romansu między uczennicą a nauczycielem. Być może tutaj lekki spoiler, ale to nie tak, że autorka poszła w schemat „zakazany owoc najlepiej smakuje” i właśnie to sprawiło, że popatrzyłam na tę książkę nieco inaczej. Ukazuje ona bowiem jak ważna jest w życiu prawdziwa przyjaźń i jak wiele dobrego może nieść bezinteresowna pomoc. Chociaż w dobie dzisiejszych czasów wydawać by się mogło, że cokolwiek, co jest „bezinteresowne” to podejrzane, to autorka pokazała, że czasami kilka prostych gestów, słów czy chociażby bycie dla jakiejś osoby i wysłuchanie jej, może pomóc nieco poukładać czyjś świat. To także historia jaka uświadamia, że nie zawsze to, co widoczne gołym okiem jest prawdziwe. Blue to świetny przykład na to, jak ludzkie osądy często niezgodne są z prawdą – pozornie arogancka dziewczyna okazała się mieć bardzo wrażliwe wnętrze, lecz bała się ukazywać je światu by nie zostać zranioną. Jest to więc też historia o poszukiwaniu  swojego „ja”, ale także o podejmowaniu ciężkich decyzji i myśleniu często o dobru innych nawet kosztem własnego szczęścia.
   Krótko skupiając jeszcze uwagę na bohaterach – tak jak już zresztą wspomniałam, mimo że początkowo wydawali się być zbyt schematyczni, to dostrzegłam w nich coś więcej. Blue to dziewczyna, która ukrywa swoje prawdziwe oblicze tylko po to, by nikt nie mógł jej zranić, gdy z kolei Wilson to mężczyzna jaki widzi więcej niż inni ludzie i który w każdej osobie stara się dostrzec też to co w środku, a nie tylko na zewnątrz. Oprócz nich, pojawili się też inni bohaterowie i muszę przyznać, że każdego z nich autorka dość dobrze wykreowała, a szczególnie polubiłam postać siostry Wilsona która mimo iż jej życie nie było kolorowe w każdym jego aspekcie, to z uśmiechem witała każdy dzień.
     Podsumowując, mimo iż musiałam przebrnąć przez kilkanaście stron, by wczuć się w rytm tej książki, to uważam, że ukazuje ona kilka ważnych wartości. Jeżeli więc macie ochotę na lekką młodzieżówkę, lecz jednocześnie taką, która pełna jest emocji i wielu, naprawdę chwytających za serce, cytatów, to nie wahajcie się i sięgnijcie po książkę „Inna Blue”. 

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie: 
Wydawnictwu Editio 

wtorek, 5 marca 2019



Autor: Gabrielle Bernstein
Tytuł: Przestań się oceniać
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 248
Ocena: -4/6

    Łatwo jest oceniać. Zarówno innych, jak i przede wszystkim siebie. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu wytyka czyjeś błędy, a także równie często bądź nawet częściej jest krytyczny względem samego siebie. Tak jak każdy człowiek, tak i ja oceniam głównie samą siebie, doszukując się zbyt często tego, co złe, zamiast skupić się na aspektach, które są moją mocną stroną. Dlatego też, gdy otrzymałam możliwość przeczytania książki "Przestań się oceniać", którą napisała Gabrielle Bernstein, nie wahałam się ani chwili, by po nią sięgnąć. Jest to całkiem przyjemna lektura, chociaż może nie wybitna i ciut rozczarowująca, ale na pewno wnosząca jakiś niewielki ułamek wiedzy do tego ludzkiego życia. 
    Autorka poprzez opisanie sześciu kroków chce uświadomić czytelnikowi skąd bierze się osądzanie, a także co zrobić, by wyzbyć się tego nawyku. Ukazuje między innymi co to znaczy uszanować swoje rany, jak ważne jest postawienie miłości na ołtarzu czy też co to znaczy rzucić światło na swój cień. Stara się poprzez tę książkę wpłynąć na myśli czytelnika i sprawić, by po odłożeniu już lektury na półkę, w głowie pozostało, że może warto właśnie teraz zacząć inaczej postrzegać świat, lecz przede wszystkim samego siebie. 
      Styl, jakim posługuje się autorka jest zdecydowanie lekki. Nie jest to książka, którą czyta się jakby była drętwo napisanym poradnikiem. Tutaj przechodzenie przez kolejne strony idzie bardzo szybko. Jednak to, co początkowo wydawało mi się plusem, wraz z kolejnymi rozdziałami, poniekąd zaczynało przypominać mi masło maślane... A co więcej - miałam wrażenie, że autorka nie raz na siłę stara się wplatać w swoje porady swego rodzaju sentencje. Niektóre z nich faktycznie były może i trafne, ale inne z kolei sprawiały, że książka stawała się mało logiczna. Stąd też jest to na pewno lekturka idealna na jakiś wolny wieczór, by w ramach relaksu móc skupić się na książce, ale jednocześnie momentami może sprawiać, że czytelnik poczuje się zdezorientowany, czy też autorka aby na pewno nie przeczy sama sobie. 
     Ciężko tutaj mówić o moich osobistych odczuciach po przeczytaniu tej książki, ponieważ myślę, że spodziewałam się czegoś więcej niż dostałam. To nie tak, że ten poradnik jest zły. Być może sięgałam po tę książkę wręcz z bijącym serduchem i ogromną ciekawości, czy może dzięki poradom autorki dowiem się więcej co zrobić, by mniej krytycznie osądzać samą siebie. W końcu każdy popełnia czasami błędy, ale to nie znaczy, by za każdym razem widzieć winę tylko w sobie. Natomiast otrzymałam w dużej mierze skupienie się wokół tego, co w ogóle przyczynia się do tego, że osądzamy - siebie oraz innych. 
     Według autorki jest to brak miłości, bo właśnie to uczucie, ta wartość w dużej mierze wpływa na człowieka. Co więcej, twierdzi ona także, że ci, którzy krytykują, stale osądzają innych, mają tak naprawdę niskie poczucie własnej wartości i tym samym chcą podnieść swoją samoocenę. Niestety, ale z wieloma tymi przytoczonymi przykładami nie do końca się zgadzam i mam odmienną opinię. 
     Mimo to znalazłam w tej książce także te momenty, które przypadły mi do gustu. Na pewno trafiło do mnie to, że autorka uświadomiła, jak ważna jest akceptacja samego siebie, jak istotne jest także uszanowanie tych swoich ran. Być może czasami czegoś w życiu brakuje - niekoniecznie tylko miłości - co sprawia, że skupiamy się na swoich wadach, na tym, co nam nie wyszło, zamiast zaakceptować fakt, iż nikt nie jest idealny. 
     Podsumowując, książka "Przestań się oceniać" to napisana lekkim językiem lektura idealna na jeden wieczór w ramach relaksu. Być może nie zmienia życia i nie jest wybitnym poradnikiem, ale myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie
Księgarni TaniaKsiążka.pl

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *