„Okazało się, że w łkaniu drzemie wielka siła. Siła
uzdrawiania, siła wyrzucania bólu i odpuszczania, siła wytrwania w miłości i
pogodzenia się ze stratą.”
Autor: Amy Harmon Tytuł: Inna Blue Wydawnictwo: Editio Liczba stron: 304 Ocena: 4.5/6 |
Pamiętam jak
dawno temu sięgnęłam po raz pierwszy po książkę napisaną przez Amy Harmon. Było
to „Prawo Mojżesza” – lektura, jaka bardzo do mnie trafiła i sprawiła, że do
dzisiaj wspominam ją z uśmiechem, ale również nutką nostalgii. Dlatego też, gdy
tylko pojawiła się możliwość sięgnięcia po inną książkę tej samej autorki, nie
wahałam się ani chwili i postanowiłam przeczytać historię zatytułowaną jako „Inna Blue”.
Będąc już po jej przeczytaniu mam nieco mieszane uczucia, bo chociaż dużo stron
musiałam przebrnąć, by się do niej przekonać, to koniec końców nie była to zła
historia, wręcz okazała się być pełna emocji, czyli czegoś, co bardzo cenię we
wszelakich powieściach.
Główna bohaterka,
tudzież narratorka całej historii to Blue Echohawk – dziewczyna, która na pozór
wydaje się być zbuntowaną licealistką, tak naprawdę wewnątrz będąca niezwykle
kruchą istotą próbującą odnaleźć swoją tożsamość. Ma około dziewiętnastu lat i
nie jest nawet pewna swojego imienia. Porzucona w wieku dwóch lat, została
wychowana przez Jimmy’ego – mężczyznę, który rozbudził w niej pasję do
rzeźbiarstwa. Chociaż postawa Blue do otaczającego świata i ludzi pełna jest
arogancji, to w środku kryje swoją wrażliwość, jaką w stanie jest dostrzec
tylko nowy, młody nauczyciel historii - Darcy Wilson… Między nimi stopniowo rodzi
się prawdziwa przyjaźń, gdy z kolei dziewczyna musi stawić czoła wielu trudnym
sytuacjom. Jak zatem potoczą się jej losy? Czy odnajdzie w końcu odpowiedzi na
nurtujące ją od dawna pytania – kim tak naprawdę jest? Czy relacja między nią,
a Wilsonem będzie tylko przyjaźnią czy może czymś więcej? Odpowiedzi na te
pytania znajdziecie sięgając po książkę Amy Harmon.
Zacznę od stylu,
jakim posługuje się autorka. Już po raz kolejny przekonałam się, że niezwykle
istotne jest pisać tak, by czytelnika nie zanudzić, mieć lekki w odbiorze
język, ale jednocześnie by nie był on totalnie banalny i by raz na jakiś czas
pojawiały się zdania, które zapadają w pamięć. Amy Harmon zdecydowanie potrafi
pisać właśnie w ten sposób – niby lekko, a jednocześnie niezwykle emocjonalnie,
wplatając w swoje historie także zdania, które śmiało można uznać za
swego rodzaju sentencje godne zapamiętania. To sprawia, że jej powieści czyta
się niezwykle szybko, ale też mimo wszystko zostają w pamięci na dłużej.
Muszę jednak
przyznać, że początkowo nie mogłam się wczuć w tę historię. Wydawało mi się to
wszystkie jakieś takie… proste, może nawet ciut przewidywalne, główne postacie
takie typowe, mało oryginalne. Myślałam sobie, że być może najzwyczajniej w
świecie wyrosłam już z młodzieżówek, że mój odbiór tego typu historii dawniej
był inny, bo byłam w zbliżonym, do bohaterów wieku, ale zaraz potem pomyślałam,
że w zasadzie wiele starsza to od nich nie jestem. Czytałam więc dalej i dalej,
a wraz z przekładaniem kolejnych stron ta historia zaczęła do mnie trafiać.
Dostrzegłam coś więcej niż schemat bądź lekką opowiastkę, a do tego coraz
większy ładunek emocjonalny sprawiał, że nie mogłam się już od tej historii
wręcz oderwać.
Ta książka tylko
pozornie jest prosta i może jawić się jako ukazanie romansu między uczennicą a
nauczycielem. Być może tutaj lekki spoiler, ale to nie tak, że autorka poszła w
schemat „zakazany owoc najlepiej smakuje” i właśnie to sprawiło, że popatrzyłam
na tę książkę nieco inaczej. Ukazuje ona bowiem jak ważna jest w życiu
prawdziwa przyjaźń i jak wiele dobrego może nieść bezinteresowna pomoc. Chociaż
w dobie dzisiejszych czasów wydawać by się mogło, że cokolwiek, co jest „bezinteresowne”
to podejrzane, to autorka pokazała, że czasami kilka prostych gestów, słów czy
chociażby bycie dla jakiejś osoby i wysłuchanie jej, może pomóc nieco poukładać
czyjś świat. To także historia jaka uświadamia, że nie zawsze to, co widoczne
gołym okiem jest prawdziwe. Blue to świetny przykład na to, jak ludzkie osądy
często niezgodne są z prawdą – pozornie arogancka dziewczyna okazała się mieć
bardzo wrażliwe wnętrze, lecz bała się ukazywać je światu by nie zostać
zranioną. Jest to więc też historia o poszukiwaniu swojego „ja”, ale także o podejmowaniu ciężkich
decyzji i myśleniu często o dobru innych nawet kosztem własnego szczęścia.
Krótko skupiając
jeszcze uwagę na bohaterach – tak jak już zresztą wspomniałam, mimo że
początkowo wydawali się być zbyt schematyczni, to dostrzegłam w nich coś
więcej. Blue to dziewczyna, która ukrywa swoje prawdziwe oblicze tylko po to,
by nikt nie mógł jej zranić, gdy z kolei Wilson to mężczyzna jaki widzi więcej
niż inni ludzie i który w każdej osobie stara się dostrzec też to co w środku,
a nie tylko na zewnątrz. Oprócz nich, pojawili się też inni bohaterowie i muszę
przyznać, że każdego z nich autorka dość dobrze wykreowała, a szczególnie
polubiłam postać siostry Wilsona która mimo iż jej życie nie było
kolorowe w każdym jego aspekcie, to z uśmiechem witała każdy dzień.
Podsumowując,
mimo iż musiałam przebrnąć przez kilkanaście stron, by wczuć się w rytm tej
książki, to uważam, że ukazuje ona kilka ważnych wartości. Jeżeli więc macie
ochotę na lekką młodzieżówkę, lecz jednocześnie taką, która pełna jest emocji i
wielu, naprawdę chwytających za serce, cytatów, to nie wahajcie się i
sięgnijcie po książkę „Inna Blue”.
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:
Wydawnictwu Editio
Chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że lubiłam kiedyś powieści Amy Harmon. Teraz nie wiem czy spodobała by mi się ta powieść. Coraz częściej szukam czegoś głębokiego z mnóstwem emocji!
OdpowiedzUsuń