Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

wtorek, 31 grudnia 2013

     Kolejny rok dobiega końca, a co za tym idzie, wielu z nas, ludzi, zaczyna się wtedy zastanawiać, jaki dla nas był ten czas, czy udało nam się osiągnąć to, co sobie zaplanowaliśmy, wypełnić jakiekolwiek nasze postanowienie, a także zaczynamy z nadzieją patrzeć na następny rok, który niebawem ma nadejść, a w którym to znów stawiamy sobie liczne cele, chcąc je zrealizować, co nie zawsze jest czymś łatwym, ale w końcu kto powiedział, że tak ma być? No właśnie. Jak nietrudno zgadnąć, ten post będzie dotyczył poniekąd moich własnych spostrzeżeń odnośnie postanowień, jakie ludzie sobie stawiają i czy mają one w ogóle sens, a także chciałabym skupić się w pewien sposób na sobie i zrobić taki indywidualny "rachunek" minionego roku, rozważając to, co na pewno było pozytywne i chcę zatrzymać w pamięci, a także te mniej radosne chwile czy błędne decyzje.

wtorek, 24 grudnia 2013

 "Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy,
Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory."

Witam serdecznie w ten grudniowy, świąteczny wieczór wszystkich, którzy czasami wpadają na ten blog, a mam nadzieję, że wbrew pozorom jednak ktoś czyta te moje rozważania, rozterki i innego rodzaju rzeczy. Właściwie to, o czym chciałabym dzisiaj napisać to święta. Cóż, wiem, że temat oklepany i zapewne od wielu tygodni wszędzie było można słyszeć, że zbliża się czas Bożego Narodzenia, w radiu mnóstwo świątecznych piosenek, na dekoracjach sklepowych bombki, łańcuchy, światełka... Jednak chciałabym w pewien sposób przedstawić własne spojrzenie na to wszystko, co prawda, może ten post za długi nie będzie poza paroma moimi rozważaniami, jak i planowanymi życzeniami dla Was, czytelników tego bloga, ale o tym później.

środa, 18 grudnia 2013

Pośród zgiełku tłumu mimo późnej pory
Idę przed siebie,
Lekki powiew wiatru i zmarznięte dłonie
Lecz ja nie zwalniam kroku
To samo miejsce coraz bliżej, już widzę ją w oddali,
Ławkę - kawałek drewna pod światłem latarni...

Myślałam, że kiedy znów postanowię zasiąść przed ekranem laptopa i zabrać się za pisanie kolejnego postu, wszystko w nim będzie poukładane, zostanie omówione jedno zagadnienie, książka czy cokolwiek. Jednak jak przystało na wciąż zmienny chaos myśli, to znów będzie kolejna seria moich własnych rozterek.

sobota, 7 grudnia 2013

 "I wanna cry and I wanna love,
But all my tears have been used up..."

Ostatnimi czasy czuję się zmęczona w jakiś sposób życiem, tym wszystkim wokół co mnie otacza. Chorymi ambicjami, a brakiem motywacji, tym, że nie zawsze jest dokładnie tak, jak chciałabym, żeby się układało, czy też mimo starań, one nie przynoszą ostatecznie żadnych efektów... Straconymi nadziejami, jakie pomimo pewnych blokad wewnętrznych i tak się pojawiały niosąc później ze sobą tłum rozczarowań, rozwianymi niepewnościami, które chociaż w końcu stały się "pewnościami" pokazującymi mi, na czym stoję, nie sprawiły, że mam się lepiej. Pojawił się spokój ducha, ale wewnątrz pozostał jakiś ułamek żalu...

wtorek, 12 listopada 2013

Autor: Mariusz Maślanka
Tytuł: Jutro będzie lepiej
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 161
Ocena: 4.5/6
Ostatnio stwierdziłam, że być może w którymś poście dokonam recenzji książki Mariusza Maślanki - "Jutro będzie lepiej." Tak więc jak już sobie postanowiłam, tak też zrobię właśnie w tym artykule. Czytałam ją jakiś czas temu, lecz mam nadzieję, że opiszę tę historię najlepiej jak to możliwe. Ogólnie rzecz biorąc jest to opis wcześniejszych losów bohatera książki tegoż autora pt. "Bidul". Tej drugiej póki co nie miałam możliwości przeczytać, ale niedługo się za nią zabiorę, bo jest aktualnie w moim posiadaniu. Natomiast wracając do "Jutro będzie lepiej", bohaterem tej lektury jest 10-letni Borys. Mieszka on na wsi, żyjąc w domu, który trudno rzeczywiście nazwać takim słowem. Dlaczego?

środa, 6 listopada 2013

Istnieją takie utwory, które sprawiają, że nie wiedząc często tak naprawdę dlaczego, w jakiś sposób nas wzruszają, powodują, że gdzieś w głębi nas samych pojawia się uczucie ogromnego smutku. Wiem, że to, co piszę nie jest niczym nowym, bo w końcu muzyka jest cudowna i sprawia, że dzięki niej nasze emocje zmieniają się, począwszy od radości, optymizmu poprzez wspomniany wyżej smutek, czy żal, aż skończywszy na uczucia gniewu, złości... Jednak wracając do tego, co nas wzrusza, właściwie piszę ten post, bo od jakiegoś czasu pewien utworu za każdym razem, gdy go słucham, kiedy zaledwie przejdą pierwsze sekundy, sprawia, że mimowolnie z moich oczu płyną łzy. Coś w środku mnie reaguje na ten dźwięk, słowa w taki sposób, że cały smutek, żal, czy ból, jaki chowam w sobie, chce wyjść na zewnątrz w postaci łez.

piątek, 1 listopada 2013

Nadszedł 1 listopada, znany dla wielu osób jako Dzień Wszystkich Świętych. To czas niezwykle sentymentalny, wprowadzający w nasze serca pewnego rodzaju tęsknotę za ludźmi, którzy już odeszli, a byli ważną częścią naszego życia. Może nieść ze sobą dodatkowo smutek, bowiem zdajemy sobie sprawę, że nie da się odzyskać tych osób, które kiedyś zmarły, lecz z drugiej strony możemy rozjaśnić ten dzień poprzez wspominanie naszych bliskich. Zresztą życie biegnie dalej i nieważne kim jesteśmy, jak żyjemy, i tak wszyscy kiedyś umrzemy. Ważne, by nie zapominać o tych, którzy odeszli, a myśleć o nich nie tylko w to Święto, ale i w normalne dni. Natomiast zmierzając do sedna tego postu, w dniu dzisiejszym chciałabym dodać moje własne opowiadanie, napisane jakiś czas temu, jednak dopracowane, częściowo zmienione, ale mające jakiś związek właśnie z 1, bądź też 2 (w końcu to tzw. Zaduszki) listopada. Muszę przyznać, że naprawdę jestem zadowolona z tego, co podsunęła mi moja wyobraźnia, a nie często zdarza się, żeby autora w pełni satysfakcjonowało własne dzieło (jeśli w ogóle tak mogę nazwać własne bazgroły). Na pewno z biegiem czasu, znów coś bym w nim zmieniła, ale myślę, że tak czy siak, akurat to opowiadanie zdecydowanie zaliczyłabym do tych, jakie samej mi się podobają. Może dlatego, że jest emocjonalne, a sama taka jestem. Pełna różnych uczuć, które nie mogą wytrzymać stłumione we mnie, więc przenoszą się na papier. Zatem zapraszam Was do czytania, mam nadzieję, że się spodoba.

poniedziałek, 28 października 2013

Na samym początku tego postu, chciałam przeprosić, że zaniedbuję troszkę blog, jednak chyba kiedyś zapowiadałam, że nastąpi szereg zmian, które sprawią, iż mój czas będzie coraz bardziej wypełniony przeróżnymi obowiązkami. Stąd też nie zawsze go już mam, żeby coś tutaj naskrobać, bądź po prostu brakuje mi już chęci, a przede wszystkim inspiracji i tak zwanej weny twórczej.
Wiem jednak, że pisanie w pewien sposób mi pomaga, jest moją pasją, lecz o tym było już w jakimś poście. Do czego dążę jednak to fakt, że są takie dni, kiedy ma się wrażenie, że nic nie ma sensu...

sobota, 12 października 2013

Autor: Eric Emmanuel - Schmitt
Tytuł: Tektonika uczuć
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 100
Ocena: 5/6
     Ostatnimi czasy na tym blogu pojawiały się różnego rodzaju moje własne rozterki, choć na samym początku twierdziłam, że nie będę się skupiać tutaj na mnie samej, to wyszło, jak widzicie, ale to nic. Myślę, że jako "wciąż zmienna" nie dopuściłam się aż tak nagięcia własnych planów, które zresztą w trakcie zmieniłam i jest okej, bo pisanie naprawdę pomaga. Nawet jeśli pobieżnie mówię o tym, co mnie dręczy, to tak czy siak, w jakiś sposób przynosi ulgę. Tak więc chyba jednak ten blog będzie miszmaszem, co nie jest przecież niczym złym. Mam przynajmniej taką nadzieję. 
     Dzisiaj natomiast chciałabym znów dokonać, powiedzmy, że recenzji pewnej książki, przeczytanej już jakiś czas temu, a wbrew pozorom, niby dość prosta historia ma głębsze przesłanie. Mowa tutaj o

poniedziałek, 7 października 2013

"Here's your chance,
I give you what you want..."

Zastanawiałam się ostatnio nad tym, jak wielu z nas chowa w sobie różnorakie sekrety, których nie chce nikomu powierzyć. Wiadomo, że często mamy przyjaciół, osoby, którym możemy zaufać, lecz nawet przed nimi nie zawsze chcemy, bądź potrafimy, się do końca otworzyć. To jest całkowicie zrozumiałe, bo w końcu chyba każdy z nas skrywa w sobie jakąś tajemnicę, która należy tylko do nas i nie chcemy by wyszła gdzieś dalej, bo albo nie jest aż tak istotna, albo jest aż za bardzo. Niejednokrotnie dusimy się tym, co staramy się w sobie chować. Te sekrety wypalają naszą duszę, serce, umysł, sprawiając, że mamy wszystkiego dość.

sobota, 5 października 2013

     Myślę, że znów nadszedł dzień, kiedy na tym blogu pojawią się moje pewnego rodzaju rozterki, aczkolwiek może w powiązaniu z jakimś tematem. Ale o czym właściwie chcę pisać? Sama muszę zadać sobie to podstawowe pytanie i spróbować znaleźć na nie odpowiedź. Stwierdziłam, że pewnie znając mnie samą, ten artykuł może być pełen chaosu, lecz mimo wszystko postaram się, żeby jednak dane rozterki w jakiś sposób się ze sobą połączyły, spoiły w jedną, konkretną całość. Jak mi to wyjdzie, zobaczymy. 
     Wszystko się zmienia. To zdanie jakoś nadal siedzi gdzieś schowane w mojej podświadomości, lecz czasem próbuje wyjść na zewnątrz bym spróbowała się głębiej nad nim zastanowić.

czwartek, 26 września 2013

     Nadszedł taki wieczór, gdy znów chaos w moich myślach się pojawił i nie zniknie pewnie dopóki gdzieś go nie wyrzucę. Może źle to ujęłam, bo nie jest tak, że chcę się go pozbyć, więc dlatego tutaj piszę. Być może po prostu pragnę przenieść go na papier, by potem pamiętać o czym myślałam i co wywarło na mnie taki wpływ, by naskrobać tutaj choć parę słów. Od razu pragnę powiedzieć, że może się okazać, iż ten post wcale nie będzie taki twórczy, jaki chciałabym, żeby był, ale tyle emocji się we mnie kotłuje, tyle myśli tworzy się w mojej głowie, tyle różnych rzeczy wyrywa się, by zostać gdzieś napisanymi, że faktycznie chyba nastanie całkowity chaos. Jednak nazwa bloga w końcu do czegoś zobowiązuje, więc czasami mogę sobie pozwolić chyba na pisanie trochę od rzeczy, aniżeli na dogłębne analizowanie danego tematu.

niedziela, 22 września 2013

Dzisiaj postanowiłam wstawić tutaj tekst, który powstał jakiś czas temu (krótszy, bądź dłuższy, ale to akurat nie jest najważniejsze). Właściwie napisałam go pod wpływem pewnego rodzaju impulsu i mam też nadzieję, że podobny wkrótce znów mnie odwiedzi. Natomiast Was zapraszam do czytania.

czwartek, 19 września 2013

Autor: Wanda Lachowicz
Tytuł książki: Przeklinam cię, ciało
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 196
Ocena: 5/6
Zgodnie z obietnicą, którą to zawarłam w ostatnim poście, dzisiaj chciałabym napisać o książce przeczytanej już jakiś czas temu. Wiem, że znów minęło troszkę czasu, aż w końcu przysiadłam, aby naskrobać tutaj parę słów, za co przepraszam, ale stwierdziłam, że muszę przejrzeć chociażby pobieżnie wydarzenia będące opisane w tej książce, a trochę mi się to niestety przedłużyło, jak i wystąpiły także innego rodzaju obowiązki, czy po prostu zajęcia. Natomiast przechodząc już do głównego tematu, oczywiście na samym początku należałoby podać autora i tytuł. Tak więc, książka, o której chcę co nieco napisać, to zawarte już w tytule mojego artykułu "Przeklinam cię, ciało", autorstwa Wandy Lachowicz.

środa, 11 września 2013

Mgliste, deszczowe dni wywołują we mnie chwile melancholii. Nie wiem, co mam wtedy ze sobą zrobić, wszystko wydaje się być takie proste, pozbawione sensu. Wtedy, po prostu chodzę od jednego kąta do drugiego, robiąc jedną czynności, po czym zamieniam ją w inną, niby tak banalną, ale sprawiającą, że ten dzień mija w takim szybkim tempie i nim się spostrzegam już jest ta cudowna noc, o której jednak pisałam jakiś czas temu, więc nie chcę się powtarzać. Ale ta melancholia sprawia, że wracam do przeszłości zastanawiając się nad niektórymi sprawami, myśląc, czy dobrze postąpiłam w danej sytuacji, patrząc na błędy, jakie pojawiały się w moim życiu.

niedziela, 8 września 2013

Wyobraź sobie sytuację, że masz czas tylko dla siebie i możesz przez chwilę oderwać się od rzeczywistości. Do wyboru oczywiście pojawia się oglądnięcie jakiegoś filmu, spędzenie kolejnych godzin w internecie, które to mijają szybko i właściwie o niczym, czy też po prostu tak zwane nicnierobienie, no, może ze słuchawkami w uszach, co oczywiście nie jest niczym zły, bo muzyka, która do nas przemawia, jakakolwiek by to była, jest piękna. A co, gdyby jednak zrobić coś, co wymaga może większego skupienia, ale przenosi nas w całkowicie inny świat?

niedziela, 1 września 2013

Nastał wrzesień, miesiąc, który dla wielu osób kojarzy się jedynie ze szkołą, czyli tak zwanym „złem koniecznym”, chociaż wydaje mi się, że do końca nie jest aż takim tragicznym miejscem, bo powiedzmy sobie szczerze, co byśmy robili bez niej? Rozumiem, że każdy z nas potrzebuje odpoczynku, ale znów lenić się przez większość życia? Totalny bezsens. W końcu w tym oto miejscu zawiązują się znajomości, przyjaźnie, a nawet i można odnaleźć swoją „drugą połowę.” Ale nie będę przecież zanudzać teraz własnymi przemyśleniami na temat szkoły, którą to wspominam całkiem w porządku, no, może jedynie moje własne decyzje sprawiły, że teraz nie wiem, czy dobrze wybrałam i czy gdyby można było cofnąć czas, to nie poszłabym gdzieś indziej, ale nie ma co gdybać, bo teraz już za późno, a ja w sumie myślę, że i w dalszej edukacji, która niebawem przede mną, jakoś dam sobie radę. W końcu jeśli się chce, stara się, przykłada do tego, co ma się zrobić, to na pewno nie będzie tak źle, jakoś sobie poradzę. Muszę, o! Ale dobrze, znów kolejna myśl, spośród tych wszystkich, chaotycznych, która wyrwała mnie spod głównego tematu. Jednak jeśli miałabym określić, jaki ma on dzisiaj być, to tak naprawdę nie wiem. Zaczęłam od wymienienia nazwy miesiąca, który to kojarzy się z nowym rokiem szkolnym. Ale z czym jeszcze?

sobota, 31 sierpnia 2013

Radość. Smutek. Złość. Szczęście. Ból. Furia. Strach. Jednym słowem: Emocje. Co my, ludzie, byśmy bez nich zrobili? Raczej niewiele. To one w większości kreują naszą osobowość. Każdy z nas posiada określone cechy, jedne odziedziczone, inne z kolei nabyte w trakcie swojego istnienia. Nieważne kim jesteśmy, na jakiej pozycji się znajdujemy, jak sobie ułożymy życie, ile mamy, czy nie mamy pieniędzy, to każdemu z nas towarzyszą emocje. Nie jesteśmy w stanie się ich wyzbyć, no, może czasami same w jakiś dziwny sposób odchodzą pozostawiając uczucie pewnego rodzaju pustki, którą ciężko wypełnić.

piątek, 23 sierpnia 2013

Bezsilność. Jedno z wielu mało pozytywnych uczuć. Niby zaledwie dziesięć liter, a potrafi tak bardzo utrudniać życie. Każdy chyba był w sytuacji, kiedy czuł się bezsilny wobec czegoś. Mimo starań, mimo wszelkich decyzji, to uczucie uderzało z ogromną siłą przynosząc jednocześnie pewnego rodzaju ból. Oczywiście najczęściej ten psychiczny. Świadomość, że czemuś się nie podołało, kogoś się nie udało wesprzeć, czy samemu nie znalazło się odwagi, aby powiedzieć to, co się czuje. Tak naprawdę można wymieniać mnóstwo sytuacji, kiedy to my, ludzie, czujemy się bezsilni, nie wiemy, co zrobić, żeby daną rzecz zmienić, a mimo to wszystkie nawet najbardziej skrajne scenariusze łączy to samo uczucie, które w pewnym stopniu nas rujnuje.

środa, 14 sierpnia 2013

Noc jest cudowna... Ma w sobie pewnego rodzaju magię. Nie wiem, jak wytłumaczyć, co przez to stwierdzenie rozumiem, ale tak jest. Kiedy gasną wszelkie światła, a niebo pokryte jest milionem gwiazd, wtedy wszystko staje się inne. Patrzę na księżyc i poddaję się tysiącu myśli, które tworzą się w mojej głowie, a najczęściej są one splątane. Siedzę w ciemności, a wokół mnie panuje cisza. I jedyne, co dociera do moich uszu, to własny oddech. Równomierny, spokojny. Jakby nagle czas przestał płynąć i jedyne, co teraz się liczy to ja i moje własne myśli.

piątek, 9 sierpnia 2013

Na samym początku chciałabym napisać, że muszę przyznać, ale nie mogłam znaleźć w samej sobie, ani w niczym wokół inspiracji do kolejnego postu. Właściwie miałam wrażenie, że ta pewnego rodzaju hm, wena, na jakiś czas mnie opuściła, a usilne starania znalezienia czegoś w swojej głowie nie przynosiły efektów. Nie mam pojęcia czym to było spowodowane - może po prostu wakacje nie wpływają na mnie najlepiej? Pewne jest to, że mam w nie o wiele więcej czasu, a dziwnym trafem nie wykorzystuję go tak, jak chcę. Ale to nieważne - w końcu wszystko zależy ode mnie samej, jeśli odnajdę tylko silną wolę do zrobienia pewnych rzeczy, a do zaniechania niektórych, bezsensownych, wtedy będę mogła w pełni czuć się usatysfakcjonowana. Dam radę, muszę. Ale nie o tym miało dzisiaj być. 
Przenieśmy się na chwilę naszą wyobraźnią do okresu pomiędzy latami 90. XVIII wieku, a latami 40. wieku XIX. Cóż wtedy było, zapytacie?

sobota, 20 lipca 2013

Wyobraź sobie taką sytuację: jest sobotni wieczór, a Ty, młody człowiek, siedzisz w domu zamiast spędzać ten czas na spotkaniu ze znajomymi, swoją tzw. "drugą połówką" czy też na jakiejś dobrej imprezie. Co gorsza, to nie jest pierwszy raz, kiedy w ten sposób spędzasz weekendowy czas. Zamiast tańca - słuchawki w uszach, zamiast rozmów z znajomymi, bądź też innymi, nowo poznanymi ludźmi - piszesz na blogu, czy też czytasz nowości w internecie. Znany scenariusz? Być może dla niektórych jest czymś nowym, lecz dla wielu ludzi wydaje się być idealnie dopasowany. Skąd pomysł na taki artykuł w ten sobotni, letni wieczór?

piątek, 19 lipca 2013

Dzisiejszy artykuł chciałabym poświęcić tematowi zmian. Zauważyłam, że ludzie bardzo się ich boją. Niejednokrotnie widać, że wolimy zostać w stałym położeniu, aniżeli zrobić coś, co mogłoby odwrócić nasze życie o 180 stopni, bądź chociaż o jakąś niewielką część. Często zdarza się, że mamy plany, których boimy się zrealizować. Może to strach przed porażką, czy nieznanym, bądź też rozczarowaniem sprawia, że wolimy zostać w martwym punkcie z poczuciem, że czegoś nam brak lub coś jednak powinno być inne. Czy to podejście nie jest zbyt bierne? Przecież wszystko to, co dzieje się w naszym życiu zależy od nas samych. To my musimy zrobić jakiś krok naprzód, jeśli czujemy, że potrzebujemy zmian.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Po pierwsze, bardzo chciałam przeprosić, że nie pisałam na tym blogu już przez jakiś czas, ale spowodowane to było wieloma czynnikami, które wybiły mnie z rytmu. Dużo ważnych decyzji, jak i zajęć sprawiło, że nie miałam nawet siły psychicznej żeby cokolwiek pisać. Jednak to się obecnie zmienia, więc postaram się publikować posty o wiele częściej. Natomiast to, na czym chciałabym skupić w dniu dzisiejszym moją uwagę, to przyjaźń. Tak, wiem co sobie pomyślicie. Niby znów banalny temat, a ja oczywiście będę chciała przedstawić go w różnorodnym świetle. Prawie jak schemat wielu moich artykułów. Jednak podejmę się tego zadania i co nieco własnej oceny na temat słowa "przyjaźń", a przede wszystkim relacji z nią związanych wyrażę w tym poście. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek co to tak naprawdę znaczy?

sobota, 22 czerwca 2013

W ten czerwcowy wieczór siedzę sama, wpatrzona w ekran laptopa, na którym to pojawiają się kolejne, wpisywane przez moje palce, słowa. W uszach słyszę dźwięki utworu, niedawno znalezionego, lecz mającego dla mnie jakieś szczególne znaczenie. Ma w sobie coś, co sprawia, że w mojej głowie pojawia się tysiąc myśli - w dodatku splątanych. Jedne z nich kierują się na uczucie, jakim jest miłość.
Właściwie to temat rzeka, o którym można by mówić godzinami, a i tak nie bylibyśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na pytanie, czym owe uczucie tak naprawdę jest. Dla każdego bowiem będzie znaczyło coś innego.

niedziela, 16 czerwca 2013

Nie lękajmy się marzeń i drogi ku ich spełnieniu...

Marzenia. Tak zwany temat rzeka. Całkowicie oklepany i bez ograniczeń. Czym tak naprawdę one są? To pytanie zadaje sobie każdy z nas. Wszyscy czegoś pragniemy, ku czemuś dążymy. Jednak to proste słowo "marzenia" wywołuje wielokrotnie sprzeczne uczucia. Łączymy je z czymś nieosiągalnym, wyidealizowanym, a tak naprawdę bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, że są one na wyciągnięcie ręki. To tylko nasza blokada wewnętrzna, jakiś brak silnej woli sprawia, że dobrowolnie zaprzepaszczamy szansę, aby spełnić to, o czym tak bardzo marzymy. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku (w końcu prawdopodobieństwo tego, że polecimy na księżyc, czy zostaniemy prezydentem, czy też będziemy gwiazdą Hollywood jest znikome, chociaż nie niemożliwe!), jednak dosłownie każda sekunda naszego życia zależy tylko od tego, jak ją wykorzystamy...

piątek, 7 czerwca 2013

„All the memories I hold dear.”
                                          (Within Temptation - "Memories")


Zastanawialiście się czasem jak bardzo sen jest w stanie wpłynąć na Wasze samopoczucie, Wasz cały dzień? Jeden sen, w którym widzicie konkretną osobę w jakiś sposób mającą w przeszłości dosyć ważne dla Was znaczenie potrafi niejednokrotnie sprawić, że wspomnienia wracają same, czy tego chcemy, czy też nie, a nasze samopoczucie zmienia się szybciej niż moglibyśmy sobie wyobrazić – od początkowego zdziwienia, poprzez momenty szczęśliwe, aż po bardzo często smutny koniec.  I właśnie o wspomnieniach chciałabym dzisiaj napisać.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

W ostatnim poście pisałam odnośnie muzyki i kilku spraw z nią związanych. Natomiast skoro już jestem przy tej pięknej sztuce, chciałabym polecić twórczość pewnego artysty, poprzez artykuł, który miałam możliwość jakiś czas temu napisać. Dlatego też jego akcja dzieje się w zimie, mimo że obecnie mamy jeszcze wiosnę i troszkę jest to rozbieżne. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to stanowiło przeszkody w przeczytaniu całości.

czwartek, 30 maja 2013

„Ktoś, kto lubi muzykę, nie powinien się zwężać do jednego gatunku.”


Dlaczego właśnie takim, a nie innym cytatem rozpoczynam ten artykuł? Bowiem uważam, że słowa Katarzyny Nosowskiej idealnie pasują do tematyki jaką pragnę poruszyć. Właściwie zastanawiałam się na jaki temat powinnam napisać (co prawda nie pierwszy, ale częściowo początkowy post): czy też taki, który jest znany przez większość, czy raczej rzucić się na tzw. głęboką wodę. Stwierdziłam, że tematykę egzystencjalną chociażby pozostawię sobie na inny raz. Natomiast w tym artykule chciałabym zwrócić uwagę na muzykę. Tak, jedno z głównych zainteresowań wielu ludzi. Czy też pod względem tego, że kochają śpiewać, uwielbiają na czymś grać, czy też po prostu jej słuchać.

środa, 29 maja 2013

Witam,

Miałam już kiedyś jakieś blogi, aczkolwiek rzadko udało mi się je bardzo długo prowadzić. Co prawda, mam jeden, na pewnym portalu, który liczy sobie ponad 100 postów, jednak jest on bardziej związany z moim codziennym życiem. Natomiast od jakiegoś czasu długo zbierałam się w sobie, żeby założyć poważniejszy blog. Co przez to rozumiem? Chciałabym, żeby tym razem mój zapał nie zmalał, a także by tematyka była różnorodna.

Dlaczego "still-changeable"? Miałam problem z nazwą bloga, jednak z pomocą pewnej osoby, jest ona taka, jak można zobaczyć. (Dziękuję Ci bardzo, M.) Właściwie idealnie pasująca do mnie i moich rozterek. "Wciąż zmienna" ,"wciąż niezdecydowana". Taka bowiem bywam bardzo często (czego dowodem była próba znalezienia idealnej nazwy dla tego bloga). Poza tym takie też będę pewnie moje posty - zmienne, pełne sprzeczności. Stąd też "Chaos myśli". Towarzyszy on wielu ludziom, to zrozumiałe, tak więc i mojej skromnej osobie. Na pewno w szczególności chciałabym skupić się na pisaniu różnorodnych, własnych przemyśleń na wiele spraw. Ale nie poprzestanę na tym. Być może pojawią się tutaj także inspiracje, recenzje, czy też teksty literackie różnego rodzaju - własne, bo próbuję swoich sił w pisaniu, które jednocześnie daje mi ogromną radość, czy też czyjeś - znalezione, będące moimi inspiracjami, bądź także w jakikolwiek sposób wpływające na moje życie.

Mam nadzieję, że ten blog, jak już pisałam na początku, będzie się rozwijał, a mój zapał nie zmaleje. Chociaż to zależy przede wszystkim ode mnie samej.
Stąd też - do dzieła!

Pozdrawiam,
A.

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *