Radość. Smutek. Złość. Szczęście. Ból. Furia. Strach. Jednym słowem: Emocje. Co my, ludzie, byśmy bez nich zrobili? Raczej niewiele. To one w większości kreują naszą osobowość. Każdy z nas posiada określone cechy, jedne odziedziczone, inne z kolei nabyte w trakcie swojego istnienia. Nieważne kim jesteśmy, na jakiej pozycji się znajdujemy, jak sobie ułożymy życie, ile mamy, czy nie mamy pieniędzy, to każdemu z nas towarzyszą emocje. Nie jesteśmy w stanie się ich wyzbyć, no, może czasami same w jakiś dziwny sposób odchodzą pozostawiając uczucie pewnego rodzaju pustki, którą ciężko wypełnić.
Jednak o tym za chwilę. Wracając do naszych odczuć, one kreują wiele, jak i dosłownie w każdej sekundzie potrafią się zmienić. Jedna rzecz, wydarzenie, czy rozmowa jest w stanie sprawić, że na naszej twarzy zagości uśmiech, a w sercu pojawi się uczucie radości, bądź też całkowicie odwrotnie: ogarnie nas pewnego rodzaju smutek, albo co gorsza złość, która wyzwala mnóstwo negatywnych, kolejnych emocji, mających czasami wpływ na nasze postępowanie. Kiedy jesteśmy pełni gniewu, niejednokrotnie mówimy coś, czego później żałujemy. Potem z kolei pojawiają się pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, przepraszamy, ale to nie sprawi, że dane słowa zostaną cofnięte, bo tak się nie da. Na pewno wpadanie w furię nie przynosi niczego dobrego, choć wiem, że pisząc to, nie odkryłam nie wiadomo czego. Po prostu chciałam w pewien sposób podkreślić, jak wiele błędów można popełnić będąc pod wpływem niektórych emocji. Co innego jeśli mówimy o szczęściu. Kiedy wydarzy się coś, co wpływa pozytywnie na nasze życie, mamy wrażenie, że możemy "góry przenosić", chcemy tańczyć, śpiewać, niemalże ogłaszać światu powód naszego zachowania. Zresztą, któż z nas nie lubi czuć się pozytywnie? To miłe uczucie, kiedy mamy naprawdę powód do uśmiechu, jednak kto powiedział, że nie można też być szczęśliwym bez konkretnego powodu? No właśnie. Wokół jest tyle rzeczy, dzięki którym możemy poczuć się lepiej. Wystarczy wziąć głęboki oddech i chociaż na chwilę zapomnieć o kłopotach, zmartwieniach, o przytłaczających nas sytuacjach. Po prostu pomyśleć o czymś, co jest dla nas jak promienia słońca, które pojawiają się znikąd na niebie pełnym ciemnych chmur: oświetlają nasze wspomnienia, sprawiając, że my sami czujemy się dobrze. Nawet bardzo. Bo w końcu nigdy nie jest aż tak źle, a nawet te najmniejsze przebłyski pozytywnych sytuacji znajdą się w życiu każdego z nas. Opisałam już poniekąd złość, radość, może teraz pora na smutek? Cóż... na pewno on pojawia się tak samo często, bo nawet, a właściwie w szczególności, złe słowo potrafi sprawić przykrość, która z kolei źle wpływa na nas samych i wywołuje negatywne emocje. Ileż to razy się zdarza, że nie dajemy sobie rady z własnymi problemami, a wraz z mijającym czasem zaczynają nas coraz bardziej przytłaczać, sprawiają, że dusimy się wewnątrz nas samych, a co potem się pojawia? Uczucie ogromnego smutku, które im dłużej trwa, tym bardziej może się pogłębiać, wywołując jeszcze gorsze emocje, aż nawet powodując depresję, którą wtedy trzeba już leczyć. Jednak wracając do samego bycia hm, żeby się może nie powtarzać, to powiem: niewesołym, ono chcąc, czy nie chcąc, nawet mimowolnie może się pojawić, a co za nim idzie to po prostu łzy płynące z naszych oczu, będące pewnego rodzaju oznaką wrażliwości, która powoli w dzisiejszym świecie zanika. Ale nie o tym miało być. Jakie jeszcze inne uczucie może nam towarzyszyć w kolejnej sekundzie życia? Strach. Bez wątpienia jeden z bardziej przytłaczających uczuć. Czasami boimy się czegoś, czego nie powinniśmy, bądź też ogarnia nas obawa przed zrobieniem jakiejś rzeczy, powiedzeniem jakiś słów, bo strach tworzy w naszej głowie najgorsze scenariusze. Tak naprawdę bezpodstawnie dajemy się czasem mu omotać, a on to wykorzystuje. Atakuje w najmniej oczekiwanym momencie przynosząc ze sobą ogrom negatywnych uczuć, które podcinają nam skrzydła. Mamy wtedy wrażenie, że nie uda nam się czegoś zrobić, a w wielu przypadkach ten lęk nie ma sensownego wytłumaczenia. Trzeba próbować, nie bać się, bo i tak każdy z nas popełnia mnóstwo błędów, więc nawet jeśli mamy jakichś żałować to przynajmniej wtedy, gdy wiemy, że próbowaliśmy zrobić to, co chcieliśmy, odpędzając od siebie uczucie strachu. Tak naprawdę mogłabym chyba bez końca pisać o różnych rodzajach emocji, jednak te parę powinno wystarczyć. Co natomiast jeśli mamy wrażenie, że nie czujemy niczego, że wypełnia nas pewnego rodzaju pustka? Tak, to paradoks, bo pustka nie może wypełniać, ale co, jeśli nie potrafimy dopuścić do siebie żadnych uczuć? Bądź też twierdzimy, że one na jakiś czas na opuściły, a jedyne co mamy ochotę wtedy zrobić to po prostu sobie wegetować, zazwyczaj z martwym wzrokiem, utkwionym w jednym punkcie? Wtedy myślę, że pogłębione takie uczucie, również prowadzi do depresji. A z nią, tak czy siak, trzeba próbować walczyć, bo w końcu od nas zależy, czy wygramy. Nikt nie zrobi tego za nas, sami musimy mieć chęci, by starać się z niej wyjść, a poddać się tym złym uczuciom jest łatwo, ale i wiele na tym tracimy, a walcząc, możemy zyskać mnóstwo.
Kończąc, nie przytoczę dzisiaj chyba żadnego utworu, natomiast mam nadzieję, że post wypadł mi w miarę interesująco. Tak naprawdę od jakiegoś czasu borykam się z poczuciem, że wena mnie opuszcza, czy też tracę moją chęć, bądź zdolność pisania. Ale próbuję nadal, bo wiem, że ten blog naprawdę ma dla mnie znaczenie. A przecież sama mówiłam, że warto walczyć, prawda? Mam nadzieję, że niedługo znów coś tutaj naskrobię. Trzymajcie się!
Jednak o tym za chwilę. Wracając do naszych odczuć, one kreują wiele, jak i dosłownie w każdej sekundzie potrafią się zmienić. Jedna rzecz, wydarzenie, czy rozmowa jest w stanie sprawić, że na naszej twarzy zagości uśmiech, a w sercu pojawi się uczucie radości, bądź też całkowicie odwrotnie: ogarnie nas pewnego rodzaju smutek, albo co gorsza złość, która wyzwala mnóstwo negatywnych, kolejnych emocji, mających czasami wpływ na nasze postępowanie. Kiedy jesteśmy pełni gniewu, niejednokrotnie mówimy coś, czego później żałujemy. Potem z kolei pojawiają się pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, przepraszamy, ale to nie sprawi, że dane słowa zostaną cofnięte, bo tak się nie da. Na pewno wpadanie w furię nie przynosi niczego dobrego, choć wiem, że pisząc to, nie odkryłam nie wiadomo czego. Po prostu chciałam w pewien sposób podkreślić, jak wiele błędów można popełnić będąc pod wpływem niektórych emocji. Co innego jeśli mówimy o szczęściu. Kiedy wydarzy się coś, co wpływa pozytywnie na nasze życie, mamy wrażenie, że możemy "góry przenosić", chcemy tańczyć, śpiewać, niemalże ogłaszać światu powód naszego zachowania. Zresztą, któż z nas nie lubi czuć się pozytywnie? To miłe uczucie, kiedy mamy naprawdę powód do uśmiechu, jednak kto powiedział, że nie można też być szczęśliwym bez konkretnego powodu? No właśnie. Wokół jest tyle rzeczy, dzięki którym możemy poczuć się lepiej. Wystarczy wziąć głęboki oddech i chociaż na chwilę zapomnieć o kłopotach, zmartwieniach, o przytłaczających nas sytuacjach. Po prostu pomyśleć o czymś, co jest dla nas jak promienia słońca, które pojawiają się znikąd na niebie pełnym ciemnych chmur: oświetlają nasze wspomnienia, sprawiając, że my sami czujemy się dobrze. Nawet bardzo. Bo w końcu nigdy nie jest aż tak źle, a nawet te najmniejsze przebłyski pozytywnych sytuacji znajdą się w życiu każdego z nas. Opisałam już poniekąd złość, radość, może teraz pora na smutek? Cóż... na pewno on pojawia się tak samo często, bo nawet, a właściwie w szczególności, złe słowo potrafi sprawić przykrość, która z kolei źle wpływa na nas samych i wywołuje negatywne emocje. Ileż to razy się zdarza, że nie dajemy sobie rady z własnymi problemami, a wraz z mijającym czasem zaczynają nas coraz bardziej przytłaczać, sprawiają, że dusimy się wewnątrz nas samych, a co potem się pojawia? Uczucie ogromnego smutku, które im dłużej trwa, tym bardziej może się pogłębiać, wywołując jeszcze gorsze emocje, aż nawet powodując depresję, którą wtedy trzeba już leczyć. Jednak wracając do samego bycia hm, żeby się może nie powtarzać, to powiem: niewesołym, ono chcąc, czy nie chcąc, nawet mimowolnie może się pojawić, a co za nim idzie to po prostu łzy płynące z naszych oczu, będące pewnego rodzaju oznaką wrażliwości, która powoli w dzisiejszym świecie zanika. Ale nie o tym miało być. Jakie jeszcze inne uczucie może nam towarzyszyć w kolejnej sekundzie życia? Strach. Bez wątpienia jeden z bardziej przytłaczających uczuć. Czasami boimy się czegoś, czego nie powinniśmy, bądź też ogarnia nas obawa przed zrobieniem jakiejś rzeczy, powiedzeniem jakiś słów, bo strach tworzy w naszej głowie najgorsze scenariusze. Tak naprawdę bezpodstawnie dajemy się czasem mu omotać, a on to wykorzystuje. Atakuje w najmniej oczekiwanym momencie przynosząc ze sobą ogrom negatywnych uczuć, które podcinają nam skrzydła. Mamy wtedy wrażenie, że nie uda nam się czegoś zrobić, a w wielu przypadkach ten lęk nie ma sensownego wytłumaczenia. Trzeba próbować, nie bać się, bo i tak każdy z nas popełnia mnóstwo błędów, więc nawet jeśli mamy jakichś żałować to przynajmniej wtedy, gdy wiemy, że próbowaliśmy zrobić to, co chcieliśmy, odpędzając od siebie uczucie strachu. Tak naprawdę mogłabym chyba bez końca pisać o różnych rodzajach emocji, jednak te parę powinno wystarczyć. Co natomiast jeśli mamy wrażenie, że nie czujemy niczego, że wypełnia nas pewnego rodzaju pustka? Tak, to paradoks, bo pustka nie może wypełniać, ale co, jeśli nie potrafimy dopuścić do siebie żadnych uczuć? Bądź też twierdzimy, że one na jakiś czas na opuściły, a jedyne co mamy ochotę wtedy zrobić to po prostu sobie wegetować, zazwyczaj z martwym wzrokiem, utkwionym w jednym punkcie? Wtedy myślę, że pogłębione takie uczucie, również prowadzi do depresji. A z nią, tak czy siak, trzeba próbować walczyć, bo w końcu od nas zależy, czy wygramy. Nikt nie zrobi tego za nas, sami musimy mieć chęci, by starać się z niej wyjść, a poddać się tym złym uczuciom jest łatwo, ale i wiele na tym tracimy, a walcząc, możemy zyskać mnóstwo.
Kończąc, nie przytoczę dzisiaj chyba żadnego utworu, natomiast mam nadzieję, że post wypadł mi w miarę interesująco. Tak naprawdę od jakiegoś czasu borykam się z poczuciem, że wena mnie opuszcza, czy też tracę moją chęć, bądź zdolność pisania. Ale próbuję nadal, bo wiem, że ten blog naprawdę ma dla mnie znaczenie. A przecież sama mówiłam, że warto walczyć, prawda? Mam nadzieję, że niedługo znów coś tutaj naskrobię. Trzymajcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)