Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

sobota, 12 października 2013

"Tektonika uczuć" - bo w końcu są one jak płyty geologiczne naszej planety...

Autor: Eric Emmanuel - Schmitt
Tytuł: Tektonika uczuć
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 100
Ocena: 5/6
     Ostatnimi czasy na tym blogu pojawiały się różnego rodzaju moje własne rozterki, choć na samym początku twierdziłam, że nie będę się skupiać tutaj na mnie samej, to wyszło, jak widzicie, ale to nic. Myślę, że jako "wciąż zmienna" nie dopuściłam się aż tak nagięcia własnych planów, które zresztą w trakcie zmieniłam i jest okej, bo pisanie naprawdę pomaga. Nawet jeśli pobieżnie mówię o tym, co mnie dręczy, to tak czy siak, w jakiś sposób przynosi ulgę. Tak więc chyba jednak ten blog będzie miszmaszem, co nie jest przecież niczym złym. Mam przynajmniej taką nadzieję. 
     Dzisiaj natomiast chciałabym znów dokonać, powiedzmy, że recenzji pewnej książki, przeczytanej już jakiś czas temu, a wbrew pozorom, niby dość prosta historia ma głębsze przesłanie. Mowa tutaj o
"Tektonice uczuć" autorstwa Erica Emmanuela-Schmitta. To opowieść, która pokazuje jak bardzo zawiła jest miłość, porównuje uczucia ludzi szukających swojego przeznaczenia do płyt geologicznych naszej planety. Tak jak i one się przesuwają, przybliżając czy oddalając się od siebie, tak i ludzie niby zakochani potrafią w jednej chwili stać się dla siebie obcy i zimni. Książka mogę rzec, że naprawdę ciekawa, przepełniona emocjami, począwszy od miłości (no w końcu jak napisałam wyżej tego sama w sobie dotyczy), poprzez zazdrość, a nawet i częściowo po nienawiść, jednocześnie pokazuje jak ludzie, bojąc się odrzucenia, ukrywają bądź źle okazują własne uczucia. Głównymi bohaterami tego dramatu są Diane i Richard. Wydaje się, że są w sobie szaleńczo zakochani, a nawet planują wspólne życie, chcąc się wkrótce pobrać. Jednak tak naprawdę w pewnej chwili rodzi się w ich głowie pomysł nad rozstaniem. Jak w rzeczywistości do tego dochodzi? Otóż kobieta od pewnego czasu ma wrażenie, że jej partner tak naprawdę niczego do niej nie czuje, a to, co ich łączyło zaczyna się wypalać i biegnie ku zniszczeniu. Jednak zamiast zapytać go wprost, jak jest naprawdę, robi to w całkowicie inny i bardziej zawiły sposób, co sprawia, że ich rozmowa ostatecznie prowadzi do postanowienia, iż będą tylko przyjaciółmi (nawiasem mówiąc, przyjaźń damsko - męska i jej istnienie, czy też nie, mogłoby być ciekawym tematem na jakiś felieton, więc może kiedyś takowy wykorzystam, choć przyznam szczerze, że trudno byłoby mi to jednoznacznie ocenić, ale dobrze, wróćmy do recenzji). Diane postanawia w pewien sposób sprawić, by Richard cierpiał tak jak i ona, mając świadomość, że mężczyzna z którym planowała resztę życia, tak naprawdę jej nie kocha (ale właśnie, czy tak jest naprawdę, a może sama chciała właśnie to usłyszeć?). Choć na własne życzenie daje sobie powód do bólu, jako polityk postanawia zaangażować się w sprawę prostytutek i prosząc o przysługę Elinę, jedną z nich, knuje intrygę... Jak potoczą się losy tych dwojga ludzi, zagubionych w labiryncie uczuć? Czy odnajdą w sobie na nowo uczucia, by stworzyć szczęśliwy związek, a może wręcz przeciwnie, znienawidzą się na zawsze? I jaką rolę w tej całej historii będzie mieć wspomniana wcześniej Elina? Tego dowiecie się czytając całą resztę. Natomiast zdaję sobie sprawę, że opisałam tutaj sporo z początkowych stron, jednak uwierzcie, że warto zajrzeć do całości tej niby banalnej, lecz nie do końca, historii, a po odłożeniu jej, jeszcze przez chwilę będziecie się zastanawiać, jak to możliwe, by wydająca się być prostą, miłość potrafi stać się całkowicie zawiła i to bardzo często na nasze własne życzenie. Muszę przyznać, że czytałam jeszcze inne książki Schmitta, lecz jakoś "Tektonika uczuć" najbardziej zapadła mi w pamięci (chociaż w sumie to jednak pewnie znalazłoby się parę innych godnych opisania, jak komu nie znany [?] "Oskar i Pani Róża"). Zresztą mam świadomość, jak my, ludzie, bojąc się odrzucenia czy też usłyszenia czegoś, co najczęściej w czarnych barwach tworzy nasza wyobraźnia (a w rzeczywistości wcale takie być nie musi), wolimy utrudniać sobie życie albo przez nie robienie niczego w danym kierunku, przez co bardzo często cierpimy, dusząc w sobie wszelkie uczucia albo przez zrobienie, ale w całkowicie zły sposób, jaki to niestety wykorzystała główna bohaterka. Wiem też jednak, że w końcu każdy z nas popełnia błędy, bardziej, czy to mniej świadomie, na których nie zawsze tak dobrze się uczymy, stąd w pewien sposób rozumiem Diane. Bała się, że ktoś będący jej bardzo bliską osobą, przestał żywić wszelkie uczucia, a to, co ich łączyło stało się tylko przyzwyczajeniem, stąd też chciała upewnić się, czy ma rację, ale wykorzystała chyba niezbyt jasny dla Richarda sposób. Zresztą mówię tylko o niej, a w końcu sam mężczyzna nie zrobił inaczej. Można by rzec, że w ich zawiłej rozmowie również wprowadził kobietę w błąd... Ale jak napisałam parę linijek wyżej, zdradziłam już sporo, zatem nie chcę powiedzieć jeszcze więcej. Choć i tak pewnie to, co przelewam na ten wirtualny papier, mało przypomina typową recenzję, choć może i nią jest, a po prostu zapomniałam już, jak powinno się ją pisać? Dobrze, to nie jest ważne. Natomiast jak to mam w zwyczaju, chciałabym dodać jeszcze parę cytatów, które w jakiś sposób mnie zaciekawiły i znalazły się w notatniku.

  • "Namiętność pojawia się i znika, ale uczucia pozostają."
  • "Kobiety mogą zrozumieć tylko to, co jest kobiece w mężczyźnie, a mężczyźni tylko to, co męskie w kobiecie."
  • "Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy się miotają między nimi."
  • "Kiedy kobietę trzyma przy życiu czyjaś miłość i nagle ta miłość zostaje jej odebrana, żeby nie umrzeć musi zamienić to uczucie na inne, równie silne: nienawiść."
  • "Nieważne czy świat mi się podoba, czy nie, przyjmuję go takim jakim jest, i zakasuję rękawy. Nie sądzę, żeby można było zmieniać ludzi, ani tym bardziej, że powinno się to robić."
     Kończąc ten post, mam nadzieję, że czytało się go całkiem przyjemnie, a także, że zachęciłam Was do wypożyczenia "Tektoniki uczuć" i wzięcia się za ten dramat, bo czyta się go naprawdę szybko, a jest ciekawy i niesie ze sobą głębsze przesłanie jeśli tylko będziemy chcieli takowe odnaleźć. Natomiast myślę, że wkrótce znów postaram się tutaj coś naskrobać, mimo że wiele rzeczy się zmieniło, a czasu nie zawsze jest tyle ile powinno, to blog sprawia mi radość, stąd mam nadzieję, że nie będę go bardzo zaniedbywać. Póki co, trzymajcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *