Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

czwartek, 1 lutego 2018

Dlaczego Chaos myśli milczał tak długo - wpis pełen osobistych refleksji

Chaos myśli
     Bardzo długo zabierałam się do tego, by wreszcie opublikować tutaj wpis, w którym wyjaśniam, dlaczego mój Chaos myśli milczał tak długo - zarówno tutaj, na blogu, jak także niewiele lepiej wyglądała sytuacja na fanpage'u, choć w tamtym miejscu kilkakrotnie wyjaśniałam moją nieobecność. Jednak dzisiaj publikuję dla Was wpis pełen szczerości i taki, w którym nie tylko mówię, dlaczego tak po prostu zniknęłam na jakiś czas z internetu, ale też wyjaśniam, co dalej będzie z Chaos myśli. Tak więc zacznijmy od początku...
      Nie piszę ani tutaj ani na fanpage'u. Zniknęły recenzje książek, które to od pewnego czasu były jedyną tematyką poruszaną na blogu, nie ma moich krótkich tekstów, jakie co rusz wrzucałam na fanpage - po prostu nie piszę niczego. Nie pisałam, bo nie miałam kiedy, ale też chyba dlatego, że po prostu straciłam chęci i uznałam, że nie potrafię tego robić tak, jak dawniej... A przynajmniej tak myślałam do pewnego momentu. Otóż do chwili, w której uświadomiłam sobie, że pisanie zawsze będzie jakąś tam częścią mnie. Kiedy ostatnio dostałam od mamy przepiękny notes (tak, to ten w pióra ze zdjęcia), bo jak to sama powiedziała, kiedy go zobaczyła, to od razu wiedziała, że to coś dla mnie na to moje pisanie, to wiecie, pomyślałam sobie wtedy, że w sumie to brakuje mi tego wszystkiego. Bardzo mocno brakuje mi mojego miejsca w internecie, w którym mogłabym umieścić opinię czy to o książce, filmie, serialu czy też wrzucić własne przemyślenia dotyczące przeróżnych spraw. Gdy tak o tym wszystkim myślałam i myślałam to wreszcie coś sobie uświadomiłam. 
      Jako, że jestem osobą szczerą i wyznaję zasadę, że powinno się głośno mówić o tym, co się myśli i czuje, to odsłonię w tym momencie przed Wami bardzo wiele rzeczy, jakie dopiero niedawno do mnie dotarły. Parę linijek wyżej napisałam, że coś sobie uświadomiłam i wiecie co to takiego? A no to, że najgorsze w tym braku pisania był fakt, że sama, dobrowolnie, powoli zaczęłam z tego rezygnować. Zasłaniałam się pracą i studiami, spędzaniem czasu z bliskimi w wolnych chwilach, jakich mam niewiele, tym, że nie mogę pogodzić wszystkiego, a tak naprawdę, nawet jak były momenty, że mogłabym coś napisać to najzwyczajniej w świecie mi się NIE CHCIAŁO. Tak samo mocno nie chciało mi się pisać, jak i czytać. 
      Kiedy otwierałam nową książkę, na samą myśl o czytaniu dostawałam ataku lenistwa. Na widok napływających egzemplarzy recenzenckich robiło mi się niedobrze. Gdy próbowałam sklecić jakiś wpis, uznawałam wówczas, że żadne słowa nie układają się w spójną całość i po prostu wyłączałam ten wirtualny arkusz. Poczułam, że w pewnym momencie to wszystko mi się PRZEJADŁO. Za dużo egzemplarzy recenzenckich, ciągła walka pomiędzy napisaniem recenzji na czas, a czymś innym sprawiło, że poczułam niechęć nie tylko do czytania, ale i pisania. Bo kiedy nie pisałam opinii o jakiejś lekturze, to i miałam wrażenie, że mój blog stał się już tak bardzo książkowy, że próba wrzucenia czegokolwiek innego nie ma najmniejszego sensu. Poddawałam się już na starcie. 
      Faktycznie, łączę ostatni rok studiów z pracą, co na początku nowego semestru naprawdę pochłaniało mnóstwo mojego czasu. Może inaczej by to wyglądało, gdybym oprócz chodzenia na uczelnię i do pracy, nie musiała się uczyć, wtedy być może lepiej gospodarowałabym swoim czasem. Ale jest jak jest, a ja po prostu nie potrafiłam znaleźć w tym wszystkim chwil dla bloga, a nawet jeśli je znajdywałam, to po prostu odechciało mi się pisania. To są główne powody, dlaczego Chaos myśli milczał - częściowo przez natłok obowiązków, a częściowo przez moje własne lenistwo i to, że przejadło mi się czytanie i pisanie. Może brzmi to niefajnie, ale wiecie co? Potrafię się do tego przyznać, a uważam, że umiejętność mówienia o swoich błędach jest o wiele bardziej ceniona niż mydlenie innym oczu półprawdami. 
       Jednak co dalej z Chaosem myśli? Nie, nie rozstaję się z nim. Niedawno w głowie zaczęły kiełkować mi super pomysły na artykuły z serii przemyśleń, a piętrzący się stosik WŁASNYCH książek, czekających od dawna, o dziwo zaczął mnie przyciągać. Właśnie dlatego zrozumiałam, że czegoś, co się kocha, nie da się ot tak porzucić. Kiedy dodatkowo spojrzałam na rok, od kiedy prowadzę swój blog, pomyślałam sobie, że nie chcę zaprzepaścić tak długiego czasu, a przynajmniej jeszcze nie. No i przede wszystkim zdałam sobie sprawę z faktu, że mam Was, Czytelników - nieważne czy jest Was tysiąc, dwustu czy raptem paru - ważne, że JESTEŚCIE. 
       Pojawiały się w mojej głowie jednak myśli, czy pozostać tutaj, na moim Chaosie, czy może spróbować sił na czymś nowym - wiecie, pusta kartka i zacząć wszystko od początku. Po przemyśleniu stwierdziłam, że to jest moje miejsce i to właśnie tutaj nadal będę pisać, a jednocześnie powrót na Chaos myśli może być jakimś tam nowym początku. Dlatego na pewno chcę wprowadzić kilka zmian, czyli:
  • muszę pomyśleć nad wizualną kwestią bloga: zmianą szablonu, uporządkowaniem wpisów, stworzeniem miejsca, które na sto procent odzwierciedli mnie
  • nie chcę pisać już tylko recenzji książek (a na pewno bardzo, bardzo ograniczę współprace recenzenckie, czas na lektury z własnej półki!), a chcę recenzować także filmy czy też seriale, których od pewnego czasu oglądam sporo
  • chcę, by pojawiało się tutaj o wiele więcej przemyśleń niż do tej pory 
  • i... wiecie co? Chcę, by jakikolwiek jeszcze pomysł wpadnie mi do głowy, nieważne czego będzie dotyczyć, mógł się tutaj realizować, no bo przecież to Chaos myśli: mój własny miszmasz wszystkiego, o! 
      Mam jedynie nadzieję, że z pomocą innych i ich wiarą w moje możliwości, uda mi się to wszystko zrobić: że jakoś ogarnę wizualną kwestię bloga, a pisanie... ono już przyjdzie samo!  Tak więc, Kochani - do rychłego "napisania"! :)     

9 komentarzy:

  1. Cieszę się, że wracasz i że nadal będziesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania! Oczywiście, że do szybkiego napisania, ja już czekam! :D
    Ach, no i witaj w moim świecie, przeżyłam bardzo podobny problem parę lat temu - i wcale nie miałam wtedy natłoku obowiązków, po prostu te egzemplarze i specyfika takiego rodzaju pisania mnie przygniotły swoim ciężarem. Także szacun za wytrzymałość :D A od kiedy piszę na Normalności, jestem twórczo dużo szczęśliwsza (choć nie wolna od kryzysów ;)) - czego życzę i Tobie. Fajnie, że wróciłaś! :)
    PS Nadal nie jechałam przez Kraków, odkryłam piękno busów bezpośrednich, nawet kosztem ceny biletów... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay, brakowało mi Cię! Cieszę się, że już będziesz. :P
    I fajnie, że będziesz wprowadzać zmiany, one często wychodzą na lepsze. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę Ci tego żeby udało się wszystko ogarnąć i zorganizować. ;) Fajnie, że nadal tutaj będziesz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany,Ania. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem. U mnie też od dłuższego czasu blog świeci pustkami i mam dokładnie tak samo jak napisałaś to Ty. Studia (sesja +pisanie pracy licencjackiej), codziennie ośmiogodzinna praca, znajomi, ukochany. I gdzie tu jeszcze znaleźć czas na czytanie i pisanie? No ale zgadzam się również z Tobą w tym, że yo wszystko można byłoby podzielić, gdyby tylko się chciało. A mi się nie chce. Tęsknię za tym moim blaskiem książek, ale jakoś nie mogę doczekać niego wrócić. Może jeszcze się uda. Może luty będzie luźniejszy i będzie obfitował w więcej chęci do pisania i czytania.
    Tobie życzę powodzenia i mam nadzieję, że wena wróciła! ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, ten tekst mnie naprawdę bardzo wzruszył. Niedawno sama przechodziłam podobny etap: za dużo książek, za mało chęci na cokolwiek. Całkowicie Cię rozumiem, od deski do deski i cieszę się, że znalazłaś w sobie to coś, co pomogło Ci do nas wrócić.
    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę że każdy z nas przechodzi.przez taki chaos, taka jest kolej rzeczy, oby udało się zrealizować wszystkie postanowienia;))
    www.aleksandramistake.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ten post zaraz po jego publikacji na telefonie i zastanawiałam się, co napiszę gdy zasiądę przed komputer... Powiem Ci tak. Każdy potrzebuje po pewnym czasie chwili oddechu, odpoczynku od obowiązków. Bo egzemplarze recenzenckie stają się obowiązkiem, który należy spełnić. U mnie był biedny sierpień, kiedy to było wesele u rodziny chłopaka, tygodniowy wyjazd na drugi koniec Polski a do tego praca. Też nie miałam czasu. Nie chciało mi się czytać, nic. Wolałam się lenić i korzystać z promyków słońca, jakie dzień dawał. Ale na dłuższą metę umarłabym gdybym miała się tak lenić. ;P
    Dobrze jest wrócić na swoje i wiedzieć, że są osoby, które się z tego ucieszą. ;)

    Trzymam kciuki za Twój powrót i już lecę do nowego posta, który jest na Twoim blogu. ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *