Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

sobota, 23 stycznia 2016

Sesja - czyli czas, kiedy studenci robią wszystko... Oprócz nauki.

     Nadszedł styczeń, a wraz z nim, jak widać, moja aktywność na blogu nieco się zmniejszyła. Jest mi troszkę wstyd, że ostatni wpis pojawił się równo tydzień temu i od tego czasu nie miałam chwili, by wrzucić dla Was coś nowego. Jednak jak wspominałam na fanpage'u, nadchodzi czas ciężki dla każdego studenta, czyli sesja. Zbliża się ona wielkimi krokami, a co się z tym wiąże, pełno jest różnego rodzaju kolokwiów, zaliczeń... Mnie także nie oszczędziła i sprawia, że cały weekend zawalony mam nauką. Jednak zbliżająca się sesja (bądź trwająca, w końcu różne uczelnie mają swoje własne terminy jej rozpoczęcia, u mnie jest to luty, ale oczywiście ostatni tydzień stycznia to same kolokwia :D), zainspirowała mnie do stworzenia dzisiejszego wpisu. Będą to poniekąd luźne przemyślenia pokazujące jak my, studenci, podczas sesji stajemy się niezwykle kreatywni, jak również robimy wszystko, byle się nie uczyć i wtedy nawet sufit okazuje się być fascynujący... Co więcej, podczas tego okresu nagle "przypadkiem" znajdujemy nowy, ciekawy serial, czy też nie pogardzimy przeczytaniem kolejnej książki... Już nawet nie wspominając o słynnym "zamiataniu pustyni". Stąd też, w kilku krótkich punktach, opiszę jak to jest z tą sesją widzianą moimi oczami.

1. Że niby nauka? Przepraszam bardzo, nie mogę się skupić w tym bałaganie!

Po kilku godzinach wykładów i ćwiczeń, student w końcu wraca z uczelni. Wydawać by się mogło, że to kolejne nudne popołudnie. Jednak spojrzawszy w swój kalendarz, student nagle uświadamia sobie, że jutro czeka go kolokwium zaliczeniowe z ważnego przedmiotu, a notatki do tej pory grzecznie sobie leżały.... "No ale nic - myśli sobie - trzeba będzie się nauczyć, przecież to na pewno nie jest skomplikowane, chwilkę mi to zajmie". Siada za biurkiem, bierze do ręki gruby stos notatek i zaczyna czytać... Po długim czasie (czyli jakiś pięciu minutach), nagle widzi przed sobą papierek, który pasowałoby wyrzucić. "O, a tutaj znowu ogromna warstwa kurzu - może by tak pościerać... A w sumie podłoga też nie za czysta - przecież jak na chwilę zostawię notatki - myśli intensywnie nasz student - to nic się nie stanie. Szybko sprzątnę pokój i od razu warunki do nauki będą lepsze!". Tak też notatki leżą sobie kolejnych kilka godzin, bo przecież jak pokój, to czemu by nie posprzątać też kuchni czy łazienki, aż w końcu pojawia się to słynne, wspomniane już przeze mnie "zamiatanie pustyni". A kolokwium samo się przecież napisze...

2. Tak wiele do zrobienia - tylko od czego zacząć? Hm, wiem - może przeczytam jeden rozdział tej świetnej książki, albo obejrzę odcinek nowego serialu?

Sesja to również czas, podczas którego, jak napisałam we wstępie, niby przypadkiem znajdujemy sobie mnóstwo zajęć - tyle, że wszystkie one nie mają nic wspólnego z nauką. No, chociaż gdyby się uprzeć, to przecież oglądając serial po angielsku szkolimy ten język, a czytając książkę pobudzamy swoją wyobraźnię i również rozwijamy język - w tym przypadku nasz ojczysty. Jednak sens w tym, że sesja, a wraz z nią ogrom nauki sprawia, że nie wiedząc czemu, robimy wszystko, byle tylko omijać tonę notatek szerokim łukiem... "Przecież jest jeszcze czas - tłumaczy sobie usilnie student/studentka - poza tym skoro brałem/brałam udział w wykładach i ćwiczeniach to nie ma szans, żeby tego nie ogarnąć". I tak też włącza sobie kolejny odcinek serialu, potem następny, aż nagle okazuje się, że skończył się sezon, czy też czyta rozdział książki, no, ewentualnie kolejne dwadzieścia, dochodząc do ostatniej strony. A zegar tyka, do egzaminu zostało niewiele godzin. No więc pasowałoby otworzyć w końcu te notatki, co nie? I nagle - bach! - w głowie tylko jedna myśl "nie zdam tego, nie ma szans".

3. Sesja rozwija kreatywność i odkrywa głęboko chowane talenty!

Siedzi sobie taka tam zwykła studentka i rozwiązuje zadanka na egzamin. To nic, że połowa z nich jest tak skomplikowana, że ciężko nawet zacząć - nasza studentka się nie poddaje. Jednak po którejś z rzędu porażce, jej myśli zaczynają błądzić w innych kierunkach. A to nagle rysuje sobie coś na brzegu karteczki. "O, całkiem dobre - myśli w duchu" i rysuje nadal. Nagle zamiast skomplikowanych równań, kartka staje się wręcz istnym dziełem sztuki! Bierze więc kolejną i rozpoczyna proces od początku, tym razem z innym pomysłem... Potem nagle myśli sobie, że może by jednak spróbować czegoś innego? Pisanie w końcu wychodzi jej całkiem dobrze, więc włącza laptop, uruchamia słynny "word" i pisze... Po kilku godzinach widzi przed sobą opowiadanie i czuje się dumna z siebie. Aż nagle przypomina sobie o zbiorze z zadankami, lecz spojrzawszy na zegar, jedyne na co ma ochotę to się rozpłakać.

4. Student rozumie studenta - więc czemu by nie pooglądać śmiesznych filmików i obrazków?

Serial się skończył, książka też, wokół nie ma bałaganu, a nowo odkryty talent na chwilkę się ulotnił. No cóż, wszystko wskazuje na to, że pasowałoby w końcu wziąć się do nauki. Ale oczywiście co lepiej zrobić? No sprawdzić fejsa - a nuż ktoś napisał coś o jutrzejszym egzaminie czy też wrzucił test z roku poprzedniego... Co prawda, okazuje się, że grupa kierunku milczy, ale skoro już się jest na tej niebieskiej książce, może by tak rzucić okiem na śmieszne obrazki? I nagle leci lajk za lajkiem - a to sesja coś tam, o, a tutaj egzamin coś tam, o - popatrzcie - a tu ten śmieszny kot! Po przeglądnięciu już wszystkiego, nauka nadal grzecznie czeka, a dla nas przyszedł czas na filmiki na youtube - oczywiście o czym? O sesji! Tylko to dziwne - skoro tak lubimy o niej czytać, to dlaczego omijamy ją szerokim łukiem? No cóż, to widocznie jeden z paradoksów studenta!

5. A kiedy już nie ma czego oglądać, egzamin tuż tuż, czas w końcu sięgnąć po notatki... O, jaka szkoda, że nagle zadzwonił telefon!

Nastał ten moment. W końcu poczuliśmy wewnętrzną potrzebę nauczenia się czegokolwiek na egzamin - no bo w sumie jeśli zda się teraz, to ma się potem więcej czasu wolnego. Brzmi całkiem logicznie, nie? No więc czytamy te notatki, rozwiązujemy zadanka, a wskazówki zegara oczywiście przesuwają się strasznie wolno. Mamy wrażenie, jakby minęła cała wieczność, a to dopiero piętnaście minut. Media znowu zaczynają wołać, byśmy skupili na nich swoją uwagę, sufit krzyczy - spójrz na mnie, jestem taki piękny! Ale my usilnie próbujemy zapamiętać mnóstwo wzorów czy też innych, jakże ciekawych i przydatnych w życiu rzeczy. Czas mija, mija i mija... Aż tutaj nagle dzwoni telefon.
-No cześć, ogarniasz już wszystko? - pyta znajomy.
-Taa, chciałoby się - odpowiadasz.
-No to spoko, ja też nie, to jak, widzimy się za pół godziny w miejscu XYZ?
-Ale, ale... (tutaj w głowie kłębi się myśl - przecież jutro egzamin!) - no dobra, to się zbieram, do zobaczenia!
I tak oto nudny wieczór z nauką, zamienia się w zakrapiany czymś mocniejszym, towarzyski wieczór z przyjaciółmi...

     Przechodzę powoli do końca tego wpisu, który oczywiście został napisany tak naprawdę pół - żartem, a pół - serio (no bo cóż, sesja w końcu naprawdę pobudza kreatywność - sami widzicie, że zamiast czytać nadal notatki, postanowiłam napisać dla Was coś na moim kochanym "Chaosie Myśli"). Jednak sesja, mimo tych mnóstwa rzeczy, jakie rozpraszają nas, studentów, jest okresem, w którym trzeba się pouczyć. W końcu każdy z nas dobrowolnie zdecydował się studiować, więc nie chce tego zawalić jedynie poprzez słynne lenistwo. ;)
     Dlatego też, nie mam pojęcia, kiedy znowu coś tutaj napiszę. Ten tydzień zapowiada się dla mnie ciężko - praktycznie codziennie mam jakieś kolokwium, nie mówiąc już o tym, że są też dni, kiedy mam ich dwa bądź trzy - no ale cóż, można? No jasne, że można, haha. Mam jednak nadzieję, że w przyszły weekend pojawi się coś nowego, prawdopodobnie recenzja pewnej książki, bo czyta się ją niezwykle szybko, stąd kilkakrotne przebycie drogi z mieszkania na uczelnię i odwrotnie sprawi, że pewnie uda mi się ją przeczytać do weekendu. Póki co - trzymajcie się i łapcie jeszcze (szczególnie Wy, studenci), jeden krótki filmik, który od pierwszego semestru tradycyjnie zawsze oglądam przed sesją! ;)

Filmik znaleziony na: youtube

17 komentarzy:

  1. No widać, że to moment dobry do odkładania nauki na później. ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy tekst i fajny filmik. ale u mnie nie do końca tak jest, bo lubię dostawać dobre oceny, dlatego potrafię się zmobilizować i uczyć, mimo że praktycznie od początku stycznia mam ciągle jakieś zaliczenia. wczoraj miałam nareszcie wolny wieczór i czułam się dziwnie nie musząc się niczego uczyć, mogąc w spokoju obejrzeć serial i poczytać książkę. powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli ja tak mam już przed zwykłym sprawdzianem w szkole to co będzie na studiach !?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyż w lutym zaczynom! Ale dwa egzaminki i luz, bo większość rzeczy miało zaliczenie z projektu ;))

    Powodzonka, pamiętaj o tym punkcie, że zdanko za pierwszym razem to więcej czasu później!

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie tylko przed sesją tak jest, ale przed spr w szkole czy egzaminem miałam tak samo xD
    Świetnie napisany tekst. Uwielbiam Twoje przemyślenia bo są szczere, czasem poruszają, a tak jak dziś bawią i to jest najpiękniejsze! :D
    Trzymam kciuki za zdaną sesję <3
    Ten filmik jest mega xD

    Buziaki
    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pamiętam, że w czasie sesji się zawsze uczyłam. Taki już byłam pilnym studentem, ale rzeczywiście, w innych okres ten pobudzał kreatywność.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny post! Przyznam szczerze, że ubawiłlam sie przy jago czytaniu! Trzymam kciuki za sesje!
    Pozodrawiam Justyna
    Ksiazkomiloscimoja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że nie ja jedna nie mam czasu na blogowanie. Już za mną dwa kolokwia z tego tygodnia (oba zaliczone), a w przyszłym czekają mnie jeszcze trzy zaliczenia, oddawanie projektów i sprawozdań. Jednym słowem: niewiemzacosięzabraćtyletego :D
    U mnie, o dziwo, nie było sprzątania. Ale za to zabrałam się za pieczenie ciasta, bo to przecież ważniejsze niż egzaminy ;) No i relaksujące piwko też wczoraj było!

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu sesja zaskoczyła studentów. :D Miewałam takie chwile, że rzeczywiście, wszystko było ciekawsze od nauki, ale jeśli trzeba było się spiąć i wziąć za naukę, to nie było bata. Bywało, że do późnych godzin nocnych zakuwałam. :)
    Powodzenia z zaliczeniami! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet mi nie mów... najwięcej seriali oglądam podczas sesji. A ile książek tak odkryłam! Ho ho ;D
    Tylko jakoś do sprzątania tak bardzo mnie nie ciągnie... chyba, że zbliża się naprawdę sporo egzaminów.

    Uściski i powodzenia na zaliczeniach !

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuję. Niestety, ale to wszystko też mnie czeka ;_;
    Dla mnie licealistki, teraz jest czas zabaw (półmetki i studniówki). Kiedyś musi się to skończyć :/
    Pozdrawiam
    welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Studia, przepiękny czas zarzynania umysłu i ponadprzeciętnej kreatywności, poruszanie się krokiem zombie ze zmęczenia, ustawianie w długich wężykach kolejek na ksero (jestem po Filologii polskiej także miesięcznie na ksero szła lekko ponad połowa najniższej krajowej), mail od wykładowcy o 22.00, że na następny dzień na zajęcia trzeba przeczytać tomiszcze (jakieś 150 str.teoretycznoliterackiego artykułu, bo uznał, że fajny, bo jest świeżo po lekturze, stałe "dowiadywanie się", bo ciągle coś nowego i namnażającego się, ale są genialne wspomnienia i mgr przed nazwiskiem! xD Zapraszam: www.blacklady.blogujaca.pl Łączę pozdrowienia, Justyna:) Ps. Wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozumiem to doskonale (właśnie skończyłem swoją sesję :P)

    zapraszam do siebie na recenzje najnowszych książek i filmów oraz na nowy konkurs (nie trzeba 1000 lików, wypracowań, banerów czy udostępnień) wystarczy 1 komentarz a do wygrania 3 książki!
    pozdrawiam http://strefatrelaksu.blogspot.com/p/blog-page_8.html

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie tydzień odstępu między postami to normalna częstotliwość, kiedy mam czas, dlatego nie masz co się przejmować :P Mnie zaliczenia pochłonęły do tego stopnia, że w tym miesiącu nie napisałam ani jednej recenzji, kompletnie nic. Dobrze, że mam zapas... Na szczęście za niecałe dwa tygodnie będzie już po wszystkim. Prawda, przy nauce człowiek zawsze sobie znajdzie jakieś lepsze zajęcie. O ile od seriali i książek potrafię się odciąć, o tyle nagle znajduję pięćset rzeczy, o które muszę zapytać koleżankę, gubię się gdzieś na jutubie albo po prostu bezmyślnie przeglądam portale społecznościowe. A czas leci... No ale cóż, trzeba spiąć czasem tyłek i się przyłożyć, żeby mieć potem spokoju. Więc życzę Ci udanej sesji! :D
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Haaa! Skąd ja to znam :) mam dokładnie tak samo, a zwłaszcza ostatni punkt. W ciągu ostatniego tygodnia moje życie towarzyskie odżylo jak nigdy wcześniej. Zamiast się uczyć, ciągle wychodzę gdzieś ze znajomymi. A w poniedziałek pierwszy, najciezszy egzamin. I wolę nie wiedzieć co to będzie...

    Pozdrawiam i życzę powodzenia na sesji! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sesja to najtrudniejszy czas podczas całego roku. Wtedy na wszystko brakuje czasu a my mimo wszystko staramy się omijać naukę. Jednak warto przysiąść i nauczyć się wszystkiego aby nie musieć podchodzić kolejny raz do egzaminu, w nagrodę mamy potem dłuższą przerwę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Znam to na własnej skórze, robię wszystko aby tylko nie zacząć uczyć się do sesji :) Niestety potem nazbiera się materiału i ciężko się wszystkiego na raz nauczyć. Studiuje ktoś http://www.uth.edu.pl/oferta-studiow/licencjackie/finanse-i-rachunkowosc/rachunkowosc-finansowa-i-zarzadcza i nie chciałby się podzielić materiałami? Ja jestem na 2 semestrze.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *