"Zycie to nie przygoda, nie spacer. Dlatego jest takie trudne."
Autor: Keith Stuart
Tytuł: Chłopiec z klocków
Wydawnictwo: Muza SA
Liczba stron: 480
Ocena: 6/6
|
Przychodzą takie chwile, kiedy mimo zastoju czytelniczego, jakiś tytuł potrafi zaintrygować. Tak było w przypadku książki "Chłopiec z klocków", którą napisał Keith Stuart. Chociaż z moim czytaniem od pewnego czasu bywa różnie, to postanowiłam sięgnąć po tę historię i mogę z czystym sercem powiedzieć, że tak przepięknej i wzruszającej książki nie czytałam już bardzo dawno. Co więcej rekomendacje z okładki są w stu procentach trafne i sama mogłabym się z nimi utożsamić.
Główny bohater książki, tudzież narrator całej historii, to Alex - trzydziestoparoletni tata. Jednak jego życie zmienia się diametralnie w chwili, gdy żona Jody, którą kocha całym sercem, postanawia przejść na próbą separację. Wszystko za sprawą zachowania Alexa, który zapomniał jak okazywać uczucia i przede wszystkim jak wychowywać i zrozumieć swojego syna - co nie jest łatwe, bowiem Sam ma autyzm. Ten ośmioletni chłopiec ma swój własny świat, a wejście do normalnego życia to dla niego zagadka niemalże nie do rozwiązania. Gdy jednak zaczyna grać w Minecrafta, również Alex pragnie chociaż w tym wirtualnym świecie zbliżyć się do syna... Jak zatem potoczą się ich losy? Czy mężczyzna będzie w stanie zrozumieć własne dziecko i odbudować relacje nie tylko z nim, ale też z żoną? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Chłopiec z klocków".
Ta książka jest przepiękna - począwszy od stylu, jakim posługuje się autor, a który to jest niezwykle lekki w odbiorze, poprzez samą fabułę, jaką pochłania się w mgnieniu aż skończywszy na tym, że historia zainspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami z życia autora (m.in. tym, że jeden z synów Keitha Stuarta ma autyzm). Kiedy po nią sięgnęłam, nie miałam pojęcia, że tak bardzo wciągnie mnie do swojego świata i co więcej - sprawi, że myślałam o tym, co dalej przyniesie ta historia w każdej chwili, gdy musiałam ją na jakiś czas odłożyć... A gdy już dotarłam do samego końca, to jeszcze przez jakiś czas po zamknięciu tej książki, miałam w głowie tę przepiękną i pełną emocji opowieść.
Jak już wspomniałam, autor ma bardzo dobry styl. Jest on lekki w odbiorze, nie jest natomiast banalny, a niektóre zdania są tak świetne, że śmiało można zapisać je sobie jako "życiowe cytaty". Co więcej, książka liczy ponad 400 stron, a wciąga w swój świat tak mocno, że ani się spostrzegłam, aż dotarłam do samego końca. Dodatkowo jest niezwykle emocjonalna. Nie pamiętam, kiedy przy jakiejś historii potrafiłam wściekać się na niektóre zachowania bohaterów, mogłam śmiać się z pewnych wątków, być smutną, kiedy działo się coś niedobrego (m.in. jeśli związane było to z tym uroczym ośmioletnim Samem), a przede wszystkim - nie wiem już, kiedy jakaś książka sprawiła, że wzruszyłam się tak mocno, że z moich oczu płynęły łzy.
Jest to przede wszystkim historia o relacji ojca z synem. Alex przez długi czas nie może się pogodzić z tym, że jego dziecko nie jest takie jak wszystkie, że zamyka się na świat, którego nie rozumie i przez to sam główny bohater nie potrafi porozumiewać się z chłopcem. Jednak próbuje i stara się to zmienić, bo kocha swojego syna i kocha także żonę - Jody. Jest to więc opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno na to, by odbudować pewne relacje, jeżeli bardzo mocno się tego chce. To także historia pokazująca jak wygląda świat osoby autystycznej i uświadamiająca nas, większość społeczeństwa, że osoby mające spektrum autyzmu są po prostu inne, co wcale nie znaczy, że mają mniejsze ambicje bądź marzenia (przykład Sama chcącego zostać architektem). Oprócz relacji ojca z synem pojawia się tutaj też kilka innych wątków jak chociażby relacja córki z matką (siostry Alexa - Emmy i ich matki) czy też pokazanie, że wydarzenia z przeszłości często mają wpływ na teraźniejsze życie, szczególnie gdy są traumatyczne. Jest to więc historia, jaką polecam każdemu, bo mnie całkowicie pochłonęła i chwyciła za serce.
Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dobrze. Alex został przedstawiony jako zagubiony ojciec i mąż, a jednak taki, który stara się coś zmienić. Być może nie do końca wie, jak to zrobić, ale małymi kroczkami dąży do celu. Co do postaci Sama, autor włożył sporo pracy, by nadać chłopcu takie, a nie inne cechy. Z kolei Jody to kochająca matka, jednak jej postać zepchnięta została nieco na drugi plan, bo przede wszystkim liczyła się relacja ojciec - syn. Ciekawymi natomiast postaciami była m.in. siostra głównej bohatera, Emma oraz jego przyjaciel Dan, którego nie dało się nie polubić. Stąd też uważam, że autor świetnie wykreował swoje postacie.
Podsumowując, jeszcze raz gorąco polecam Wam tę książkę, jeżeli tylko lubicie sięgać po tego typu powieści. Mnie osobiście książka zdecydowanie zauroczyła i wywołała mnóstwo emocji.
"Myślę (...) o tym, jak niepewne i kruche jest szczęście. Tak łatwo je przegapić. Czasem mija nas , a my go nawet nie widzimy. Lecz jeśli mamy niesamowitego farta i cierpliwość, bywa, że szczęście znów do nas powraca."
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:
Myślę, że i mnie ta książka by wzruszyła. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuń