Autor: Paula Hawkins
Tytuł: Dziewczyna z pociągu
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba strona: 328
Ocena: 2.5/5
|
Minęło tak dużo czasu, odkąd opublikowałam ostatnią recenzję, że zanim zabrałam się za ten wpis, musiałam przypomnieć sobie, jak w ogóle pisałam dla Was opinie książek. Może brzmi to śmiesznie czy absurdalnie, ale potrzebowałam na nowo poznać własny styl pisania. Mam więc nadzieję, że recenzja książki, jaką niedawno przeczytałam, wyjdzie mi tak dobra, jakbym chciała. Mowa tutaj o słynnej "Dziewczynie z pociągu", którą napisała Paula Hawkins, jaka doczekała się nawet swojej ekranizacji (póki co nie oglądałam i raczej tego nie zrobię), lecz co najważniejsze - jaka to swego czasu podbijała internet ilością recenzji: zarówno tych na plus, jak i minus. Niestety, ale moje odczucia nie są zbyt pozytywne, a wręcz wymęczyłam tę książkę tak, jak bardziej wymęczyć się już chyba nie da.
Główna bohaterka książki, Rachel, codziennie dojeżdża do pracy pociągiem, z którego obserwuje życie tętniące wokół niej. Wydaje jej się nawet, że zna ludzi mieszkających w mijanych domach. Szczególnie dwa z nich mają dla niej duże znaczenie - jeden kiedyś był jej domem, zanim rozwiodła się z mężem, a drugi z kolei zamieszkują ludzie, zdaniem Rachel, bardzo szczęśliwi. Któregoś razu w mediach pojawia się informacja, że kobieta mieszkająca w tym doskonałym domu, zaginęła, a co więcej, Rachel przypomina sobie, że któregoś razu widziała coś, czego nie powinna była zobaczyć... Kobieta pragnie więc udowodnić, że nie jest tylko dziewczyną z pociągu i na własną rękę próbuje rozwiązać sprawę zaginionej kobiety. Jak potoczą się jej losy? Czy uda jej się dociec prawdy? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce "Dziewczyna z pociągu".
Mimo że całościowo książka mnie nie zachwyciła, to zanim przejdę do rzeczy, jakie mi się nie podobały, kilka słów o pozytywnych jej aspektach. Na pewno dobrym zabiegiem były rozdziały opowiadane z perspektywy różnych osób, a w zasadzie trzech kobiet, które wiodą prym w tej książce, czyli wspomnianej już Rachel, a także Megan i Anny. Ten zabieg akurat przypadł mi do gustu, bo dzięki niemu każdy rozdział uzupełniany był przez informacje z innego rozdziału, dzięki czemu czytelnik stopniowo mógł tworzyć sobie jedną, logiczną całość. Co więcej, język jakim posługuje się autorka tej książki, jest dość prosty i lekki w odbiorze, dzięki czemu jest to taka książka na jeden wieczór, maksymalnie jakiś wolny weekend, kiedy czytelnik chce oderwać się od szarej rzeczywistości i najzwyczajniej w świecie spędzić czas z książką.
Jednak niestety, ale w moim odczuciu, przeważają w tej książce minusy. To mógłby być naprawdę dobry thriller psychologiczny, lecz wydaje mi się, że autorka poszła trochę na skróty i tworząc takie, a nie inne postacie, ułatwiała sobie życie. Mowa tutaj o samej Rachel, która zmaga się z nałogiem alkoholowym, przez co niektóre jej zachowania mogą być odbierane jako spowodowane, brzydko mówiąc, przez to, że po prostu się nawaliła. Jednak oceny samych postaci zostawię sobie na dalszy akapit, a wracając do historii samej w sobie, to przykro mi to stwierdzić, ale koniec końców nie szokuje tak, jak można by pomyśleć po tylu pozytywnych recenzjach. Ani nie trzymała mnie w napięciu, ani nie zmuszała do jakiś mocnych przemyśleń - była taką oto lekturką, jaką przeczytałam z braku innych powieści pod ręką, ale po którą na pewno nie sięgnęłabym ponownie. W niej po prostu wieje nudą - zamiast jakiejś wartkiej akcji, szokujących momentów czy nawet fragmentów skłaniających do myślenia, w większości autorka serwuje czytelnikom denne zmagania się Rachel właśnie ze swoim nałogiem, jej użalanie się nad sobą, bo coś jej w życiu nie wyszło i od razu spadła na dno czy jej czasami totalnie szalone, żeby nie powiedzieć, nienormalne, pomysły, które były co najwyżej żenujące.
Na ogół sięgając po tego typu książki, naprawdę liczę na to, że zostanę pochłonięta do świata stworzonego przez autorkę, będę się dwoić i troić, by sama znaleźć rozwiązanie danej sprawy, a ono i tak finalnie mnie zaskoczy, a tutaj niestety, ale nawet zakończenie nie jest szczególnie zaskakujące i zaczęłam się go domyślać już w którymś momencie podczas czytania, gdy szybko i bez zbędnych komplikacji połączyłam fakty. Spodziewałam się po tej książce czegoś więcej, a dostałam dość bezbarwną i mało wciągającą historię, jaka dla mnie na miano bestsellera kompletnie nie zasługuje, ale być może właśnie tak to jest z tymi "bestsellerami" - stają się nimi dzięki medialnemu szumowi, ludziom, którzy kupują z ciekawości historię, a koniec końców są nią rozczarowani bądź zażenowani. Sama przyczyniłam się do nadania jej łatwi bestsellera, bowiem książkę kupiłam, jednak przykro mi to stwierdzić, ale to chyba najgorszy thriller, jaki przeczytałam w ostatnim czasie.
Przechodząc natomiast do bohaterów, wspominałam już o Rachel, która zmaga się z nałogiem. Być może autorka chciała pokazać, co alkohol robi z człowiekiem, a ja po prostu nie doszukałam się tzw. drugiego dna, ale wydaje mi się, że akurat tego typu rzeczy zostawmy sobie na powieści inne niż thrillery, które jak ich nazwa wskazuje, mają szokować, a nie zanudzić czytelnika. Rachel niestety jest totalnie nierozgarniętą osobą, wiecznie użalającą się, okłamującą wszystkich wokół i mającą ciągle nadzieję na coś, co już dawno umarło. Jednak to nie tak, że nie polubiłam tej postaci - po prostu była ona dla mnie nijaka. Natomiast nie sposób nie wspomnieć tutaj jeszcze chociażby o Annie, bo pojawiają się rozdziały pisane też z jej perspektywy. Ta osoba z kolei jawiła się jako tak pusta i myśląca tylko o sobie, porównująca się do innych jako ta lepsza, że to było aż śmieszne. Pozostałe postacie też nie zostały wykreowane jakoś szczególnie, dlatego uważam, że bohaterowie również, podobnie jak sama historia, pozostawiają wiele do życzenia.
Podsumowując, rozczarowała mnie ta książka, niestety. Kwestię sięgnięcia po nią zostawię jednak Wam - być może jesteście ciekawi, czy podobnie jak ja, uznacie ją za słabą czy może stwierdzicie, że rzucam Wam tutaj stos negatywów, a dla Was historia będzie miała to "coś". Osobiście o niej zapominam i szukam lepszych thrillerów.
Widziałam film - i ten szczerze mówiąc po prostu mi wystarczy. Szkoda mi czasu na książkę, chyba że trafię na nią przypadkiem na jakiejś bardzo dużej promocji.
OdpowiedzUsuńO, to nie jesteś sama. I mnie rozczarowała ta książka.
OdpowiedzUsuńW sumie to... nic mi się w niej nie podobało.
Fajny wpis :-) Trzymaj tak dalej! Książkę kiedyś chciałam spróbować przeczytać. Na ten moment jestem zafascynowana fantastyką pana Brandona Sanderdona (bardzo polecam spróbować). Ma świetne recenzje, ale tym razem idzie to z faktyczną jakością :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie bardzo kusiła, ale słyszałam wiele negatywnych opinii i do dziś się nie skusiłam. Pewnie tak już zostanie.
OdpowiedzUsuń