"Bo nic, co w życiu jest wartościowego, nie przychodzi łatwo. Zawsze jest okupione wysiłkiem, często bólem. Ale najmilsze prezenty naprawdę przychodzą niespodziewanie."
Autor: Agnieszka Krawczyk Tytuł: Najmilszy prezent Wydawnictwo: Filia Liczba stron: 464 Ocena: 5/6 |
Chociaż święta dawno za nami,
a w zasadzie jesteśmy już w połowie stycznia, mimo to postanowiłam wrócić na
chwilę do tego świątecznego klimatu za sprawą recenzji książki "Najmilszy
prezent" autorstwa Agnieszki Krawczyk. Swoją drogą ta lektura
wpadła w moje ręce jako taki niespodziewany, niesamowicie miły prezent i
sprawiła, że jak widać - powolnymi, małymi, ale jednak jakimiś, kroczkami,
wracam do pisania tu, na blogu.
Jedna ulica -
Wierzbowa, dziewięć domów. Każdy z mieszkańców ma swoje troski, zmartwienia,
ale także marzenia i plany. Mamy tu samotnego lekarza, starszego pana,
próbującego wyhodować idealną różę na cześć swojej zmarłej żony, Ziębową -
kobietę, która chciałaby zmienić na lepsze cały świat, rodzinę z
niepełnosprawnym dzieckiem czy artysta szukający sensu życia. Jest tu także
Flora Majewska - była bibliotekarka i kobieta o wielkim sercu, która każdego
roku na święta wysyła sąsiadom własnoręcznie zrobioną kartkę. Jednak tego roku,
kiedy to podejmuje decyzję o przeniesieniu się do domu spokojnej jesieni,
postanawia wysłać do każdego list z jakąś wskazówką bądź radą. Jak te listy
wpłyną na sąsiadów? Czy dzięki nim postanowią coś zmienić? Jak przyjmą
wiadomość o przeprowadzce Flory? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce
"Najmilszy prezent".
Było to moje
pierwsze spotkanie z tą autorką i muszę przyznać, że od samego początku styl
pisania przypadł mi do gustu. Autorka pisze w lekki sposób, ale jednocześnie
nie obyło się bez zaznaczania co jakiś czas tych fragmentów, które niosły wraz
z sobą swego rodzaju przesłanie. Jednocześnie pisze ona w taki sposób, jaki
wzbudza u czytelnika emocje - zarówno te pozytywne, wywołujące uśmiech na
twarzy czy nawet momentami sprawiające, że wybucha się radosnym śmiechem, jak
również te emocje, które wywołują lekkie wzruszenie. Stąd też książkę, mimo
występowania kilku rzeczy, do jakich można się przyczepić, pochłonęłam z
ogromnym zainteresowaniem, wraz z każdą, kolejną stroną chcąc jak najszybciej
poznać losy bohaterów.
Sama fabuła z jednej
strony momentami wydaje się być dość niespotykana w obecnym, zabieganym
świecie, bo czy często się zdarza, by istniały takie sąsiedztwa, w których
ludzie pomagają sobie w razie potrzeby i potrafią zjednoczyć się w słusznej
sprawie? Stąd też miałam wrażenie, że w pewnym sensie cała historia jest zbyt
wyidealizowana. Z drugiej zaś strony, jeśli bliżej przyjrzy się bohaterom,
dostrzega się w nich swego rodzaju autentyczność - dokładnie takie osobowości
można by bez problemu spotkać na ulicy. W końcu na pewno w niejednej,
sąsiedzkiej społeczności znajdzie się "ta, która wie o wszystkim wszystko
i ma zawsze rację", czy ten "małomówny, starszy pan, który od wielu
lat nie rozmawia z synem". Każdy z tych bohaterów przedstawia swoją własną
historię, ale ona może znaleźć swoje odzwierciedlenie w niejednym, polskim
domu.
Stąd
też mimo tych momentów, gdy miałam wrażenie, że coś staje się już zbyt piękne,
by mogło być prawdziwe, a główna bohaterka Flora to jak taki anioł wśród ludzi,
cała opowieść niesie wraz z sobą ciepło, a także dodaje otuchy i nadziei. Fakt,
może momentami ta historia jest trochę zbyt cukierkowa i wyidealizowana, ale
jednocześnie ukazuje wiele, życiowych prawd. Uświadamia, że nawet długo
trwające spory mogą zostać rozwiązane, a ludzie, którzy nie rozmawiali ze sobą
od lat, są w stanie w końcu się pogodzić. Pokazuje także, że każdy z nas
potrzebuje kogoś w swoim życiu - nawet jeśli pozornie wydaje się inaczej.
Jednak to, co najbardziej mi się podobało to fakt, że ta historia ukazuje, jak
dobro może mnożyć dobro, czego idealnym przykładem jest Flora. Jej listy,
pozornie niewielki, świąteczny upominek, jednak zrobione z sercem, sprawiły, że
pozostali na chwilę spojrzeli na swoje życie z innej perspektywy. To piękna,
ciepła i niosąca nadzieję na lepsze jutro, książka, jaka wywołuje w czytelniku
ogrom emocji.
Bohaterowie,
tak jak już wspomniałam, zdecydowanie są autentyczni i zapewne każdy z nas
mógłby spotkać kogoś takiego w swoim życiu. Jednocześnie każdy dom to inna
historia, co sprawia, że książka jeszcze bardziej wciąga czytelnika w swój
świat. Są tutaj te postaci, do jakich od razu pała się sympatią - oczywiście
jedną z nich jest Flora, kobieta o wielkim sercu, ale także młody lekarz, czy
Hanna - kobieta, jaka to mimo ciężkiej, życiowej sytuacji, robi wszystko, by
jej dzieci były szczęśliwe. Nie można jednak zapomnieć o Nelce - małej
dziewczynce, która jest chyba najbardziej uroczą postacią w całej tej książce,
a wszelkie fragmenty z jej udziałem wywoływały na mojej twarzy ogromnym
uśmiech. Oczywiście pojawiają się także tacy bohaterowie, którzy wręcz irytują,
chociażby jak Ziębowa. Tak czy siak uważam, że autorka świetnie wykreowała
swoje postaci.
Podsumowując, książka "Najmilszy prezent" to historia, która przed
okresem świąt jest wręcz idealną opcją, jednak myślę, że to po prostu świetny
pomysł na przyjemną lekturę w ramach jakiegoś relaksującego wieczoru. Co
więcej, to dopiero pierwszy tom z cyklu "ulica Wierzbowa", stąd już
teraz wiem, że zdecydowanie sięgnę po kontynuację tej historii, a Wam z całego
serca ją polecam.
Ja również lubię zaznaczać niektóre fragmenty w książkach, które mi się spodobały. W ten sposób z łatwością będę mogła je odszukać. Jeśli chodzi o książkę to nigdy wcześniej się z nią nie spotkałam oraz nie słyszałam o tej autorce. Jeśli uda mi się ją przeczytać to na pewno to zrobię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://www.carpe--diem.pl/