Autor: Gayle Forman
Tytuł: Wróć, jeśli pamiętasz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 288
Ocena: 5/6
|
Jest zima. Jednak zamiast śniegu sypiącego się w twarz, mrozu, który sprawia, że palce, nawet w rękawiczkach, drętwieją, to promienie słońca przebijają się przez pełne chmur niebo. Z kolei wypełnione smogiem, krakowskie powietrze, ma w sobie tego dnia jednak jakąś lekkość i przywołuje na myśl wiosnę. Delikatny wiatr muska blade policzki A., kiedy z ogromnym uśmiechem na ustach, wychodzi ze swojej uczelni, mając świadomość, że sesja dobiegła końca. Dodatkowo pogoda sprawia, że tego dnia nic nie jest w stanie zepsuć jej świetnego samopoczucia. Kierując się więc powoli w stronę przystanku autobusowego, w głowie tworzy już plany na to, jak najlepiej spędzić dwa tygodnie całkowitego luzu... I tym oto sposobem wie, że gdy tylko wróci już do swojej rodzinnej miejscowości, niedzielny wieczór poświęci na to, by napisać recenzję książki, będącej kontynuacją historii, jaka naprawdę poruszyła jej serce...
Tak jak możecie przeczytać wyżej - w końcu mam swoje upragnione ferie, a co się z tym wiąże, mogę nadrobić rzeczy na jakie nie miałam czasu, gdy matematyka wypełniała większość moich dni. Stąd dzisiaj chciałabym przenieść Was na chwilę w świat książek, dokonując recenzji kolejnej lektury, będącej na mojej liście czytelniczej. Pokusiłam się o własny egzemplarz, zwłaszcza dlatego, że jest to kontynuacja historii, która naprawdę poruszyła moje serce, a że pierwszą część posiadam, stąd pomyślałam, że miło byłoby mieć całą serię. Jednak żeby już nie przedłużać, przejdę do konkretów, opisując pokrótce fabułę oraz własne odczucia po przeczytaniu książki "Wróć, jeśli pamiętasz" autorstwa Gayle Forman.
Na pewno większość z Was wie, że to jest to kontynuacja "Zostań, jeśli kochasz" - książki, która to stała się tak popularna, że na jej podstawie powstała również ekranizacja (swoją drogą dokonałam recenzji tej lektury w ubiegłym roku, więc jeśli wtedy się na nią nie natknęliście, zapraszam tutaj). Jednak wracając do drugiej części, na początku, wypada wspomnieć, że tym razem w rolę narratora wciela się Adam, członek zespołu Shooting Star, będącego jednym z najlepszych w kraju, a jednocześnie były już chłopak Mii... Dlaczego były? Od wypadku, w którym zginęła cała rodzina dziewczyny, a tylko jej udało wybudzić się ze śpiączki, minęły trzy lata. Wraz z tym czasem, postanowiła ona zostawić przeszłość za sobą i wyjechawszy na studia do Nowego Jorku, w końcu ślad o niej zaginął... Adam nadal nie potrafi pogodzić się ze stratą, coraz częściej wpada w różnego rodzaju stany załamania, a przede wszystkim ciągle zadaje sobie pytanie: dlaczego? Nie potrafiąc jednak znaleźć na nie odpowiedzi, musi żyć dalej. Tym samym akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy Shooting Star przebywają w Nowym Jorku, szykując się do długiej trasy koncertowej po Europie. Adam nie jest jednak zachwycony wizją spędzenia ponad dwóch miesięcy przemieszczając się z jednego miejsca w drugie, stąd chcąc jakoś skrócić swoje "męki", zostaje w Stanach jeden dzień dłużej niż reszta zespołu. Jednak te 24 godziny mogą okazać się przełomowym momentem w jego życiu, gdy przemierzając ulice Nowego Jorku natrafia na koncert wspaniałej wiolonczelistki - Mii. Niesiony jakimiś niewytłumaczalnymi emocjami, postanawia kupić bilet i po prostu posłuchać jak muzyka przepływa przez dziewczynę, sprawiając, że jej gra wywołuje zachwyt na twarzach słuchaczy. Gdy koncert dobiega końca i główny bohater chce już opuścić to miejsce, pytając sam siebie, po co w ogóle tam przychodził, zostaje zaproszony za kulisy. Po trzech latach, staje twarzą w twarz ze swoją ukochaną... Czy Adam dowie się, dlaczego Mia go zostawiła? Czy ich drogi na nowo się połączą? A może po prostu odejdą - każde w swoją stronę, by już nigdy więcej się nie spotkać? O tym jednak przekonacie się, sięgając po książkę "Wróć, jeśli pamiętasz".
Cóż mogę powiedzieć o tej historii? Muszę przyznać, że mam lekko mieszane uczucia. Z jednej strony mi się podobała, w tym kontekście, że stanowi kontynuację losów Adama oraz Mii, poza tym pisana z perspektywy chłopaka, sprawia, że inaczej patrzymy na tę historię. Dowiadujemy się co czuł, kiedy jego ukochana miała wypadek, a także wtedy, gdy go opuściła. Poprzez te retrospekcje głównego bohatera, możemy przenieść się wraz z nim do przeróżnych sytuacji - chociażby momentu, kiedy razem z Mią udał się na biwak, gdzie dziewczyna powiedziała mu o swoich lękach, czy też do spotkania z Kim - przyjaciółką wiolonczelistki, dzięki której na nowo zaczął tworzyć... Dodatkowo, całkiem ciekawym zabiegiem było rozpoczynanie niektórych rozdziałów od fragmentów piosenek Shooting Star (oczywiście wiadomo, że zespół jak i utwory są fikcyjne), ponieważ były one niemalże poetyckie, a przede wszystkim emocjonalne. Z drugiej strony, jednak czegoś mi zabrakło. Może dlatego, że pierwsza część naprawdę miała w sobie to "coś"? Inna była jej budowa, rozdziały zatytułowane godzinami, ciągłe napięcie, co dalej się wydarzy i retrospekcje - to wszystko miało swój klimat, jaki przyciągał. Natomiast po przeczytaniu książki "Wróć, jeśli pamiętasz" czuję pewnego rodzaju niedosyt. Nie wiem czy dlatego, że autorka mogła nieco wydłużyć akcję, czy po prostu nie do końca porwała mnie ta historia. Nie mniej jednak jest naprawdę lekka w odbiorze, przeczytałam ją w jeden wieczór, więc jeśli chcecie spędzić miło czas, relaksując się przy jakiejś lekturze, to jak najbardziej polecam. Rzecz jasna, nie jestem zawiedziona, że po nią sięgnęłam, nie rozczarowała mnie, ale też nie sprawiła, że będzie stanowić mój numer jeden. Po prostu przyjemna, całkiem ciekawa, z paroma trafnymi fragmentami, które zresztą tradycyjnie chciałabym tutaj wstawić:
Cóż mogę powiedzieć o tej historii? Muszę przyznać, że mam lekko mieszane uczucia. Z jednej strony mi się podobała, w tym kontekście, że stanowi kontynuację losów Adama oraz Mii, poza tym pisana z perspektywy chłopaka, sprawia, że inaczej patrzymy na tę historię. Dowiadujemy się co czuł, kiedy jego ukochana miała wypadek, a także wtedy, gdy go opuściła. Poprzez te retrospekcje głównego bohatera, możemy przenieść się wraz z nim do przeróżnych sytuacji - chociażby momentu, kiedy razem z Mią udał się na biwak, gdzie dziewczyna powiedziała mu o swoich lękach, czy też do spotkania z Kim - przyjaciółką wiolonczelistki, dzięki której na nowo zaczął tworzyć... Dodatkowo, całkiem ciekawym zabiegiem było rozpoczynanie niektórych rozdziałów od fragmentów piosenek Shooting Star (oczywiście wiadomo, że zespół jak i utwory są fikcyjne), ponieważ były one niemalże poetyckie, a przede wszystkim emocjonalne. Z drugiej strony, jednak czegoś mi zabrakło. Może dlatego, że pierwsza część naprawdę miała w sobie to "coś"? Inna była jej budowa, rozdziały zatytułowane godzinami, ciągłe napięcie, co dalej się wydarzy i retrospekcje - to wszystko miało swój klimat, jaki przyciągał. Natomiast po przeczytaniu książki "Wróć, jeśli pamiętasz" czuję pewnego rodzaju niedosyt. Nie wiem czy dlatego, że autorka mogła nieco wydłużyć akcję, czy po prostu nie do końca porwała mnie ta historia. Nie mniej jednak jest naprawdę lekka w odbiorze, przeczytałam ją w jeden wieczór, więc jeśli chcecie spędzić miło czas, relaksując się przy jakiejś lekturze, to jak najbardziej polecam. Rzecz jasna, nie jestem zawiedziona, że po nią sięgnęłam, nie rozczarowała mnie, ale też nie sprawiła, że będzie stanowić mój numer jeden. Po prostu przyjemna, całkiem ciekawa, z paroma trafnymi fragmentami, które zresztą tradycyjnie chciałabym tutaj wstawić:
- "Jak powiem im wszystkim, że muzyka, adrenalina, miłość - wszystkie rzeczy pozwalające zmniejszyć przytłaczający mnie ciężar, że to wszystko zniknęło? Został tylko wir. A ja stoję na samej krawędzi."
- "Co z tego, że dzień ma tylko dwadzieścia cztery godziny, skoro czasem przetrwanie nawet jednej wydaje się równie niemożliwe jak wspięcie się na Everest?
- "Więc to do tego doszło? Tym się stałem? Chodzącą sprzecznością? Jestem otoczony ludźmi, a czuję się samotny. Twierdzę, że usycham z tęsknoty za odrobiną normalności, ale teraz, kiedy ją mam, jakbym nie wiedział, co z nią począć. Nie potrafię już być normalnym człowiekiem."
- "Kto powiedział, że oddycham muzyką? Kto powiedział, że w ogóle oddycham?"
- "Mam ochotę powiedzieć: Mia nie kumasz? To muzyka jest pustką. I to z Twojej winy."
- "Świat wydaje się taki ogromny, kiedy się jest na otwartej przestrzeni. Jakby nie było w nim dla ciebie miejsca, jeśli nie masz domu."
- "Stoi przede mną z twarzą pokrytą smugami łez. Znowu powtarza moje imię i czuję się, jakby to było pierwsze słowo, jakie usłyszałem w życiu."
- "Ja jednak nie płaczę z rozpaczy. Płaczę z wdzięczności."
Stąd - to już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszą recenzję. Tak jak napisałam wyżej - książka, którą naprawdę czyta się szybko i stanowi idealny pomysł na spędzenie wieczoru lepiej niż chociażby przed ekranem tv. Może nie porwała mnie tak, jak pierwsza część, nie wzruszyła aż do takiego stopnia (chociaż przyznam szczerze, że końcowe rozdziały sprawiły, że jakaś tam łezka się uroniła), to jednak, jeśli ma się za sobą "Zostań, jeśli kochasz", to wręcz obowiązkiem jest przeczytać jak potoczyły się dalsze losy głównych bohaterów.
Niebawem znów postaram się coś tutaj napisać, być może interpretację jakiegoś utworu, bądź też przemyślenia... Na pewno pojawi się wkrótce kolejna recenzja, bo jestem w trakcie czytania następnej książki z listy (te ferie będą dobre, czuję to). Póki co - trzymajcie się!
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Kursywa na Twoim blogu jest bardzo zła (tzn. rani oczy, źle się czyta). Co do samej recenzji... Książek o miłości nie lubię, ale gdybym lubiła, z pewnością sięgnęłabym po to, co polecasz. Jednakże, pytania retoryczne odnośnie "czy dowie się dlaczego to i to" są zbędne, wprowadzają zbędny patos. To znaczy ja to tak odbieram (jako taki trochę prymitywny, aczkolwiek chwytliwy sposób zachęcenia do przeczytania książki.
OdpowiedzUsuńPoczątek starałam się przeczytać, ale kursywa i moje oczy... Albo unikaj kursywy, albo zmień czcionkę, albo szablon. Co prawda, to tylko moja opinia, nie musisz się nią sugerować. Jeśli tylko ja mam z tym problem, to jest to moja strata:)
Cytaty... Zniechęciłyby mnie do sięgnięcia po książkę. Nie dlatego, że je wprowadziłaś! Mon dieu! Nie dlatego! Bardzo fajny sposób by ukazać głębię danego dzieła! (tzn. pokazać, że nie jest to dzieło głębokie jak brodzik i chwytliwe jak 'pięćdziesiąt odcieni szarości'. Niemniej, sposób myślenia bohatera mnie odrzucił. Od, nie przepadam za barokowością w narracji męskie (o ile kobieca barokowość jest jak najbardziej mrau).
No, to tyle jeśli o mnie chodzi, lecę zobaczyć co tam jeszcze mam od Ciebie otwartego w zakładkach! *tup tup tup*
Dziękuję za zwrócenie uwagi co do kursywy, bo jeśli się tego nie dowie od osób czytających blog, to nie wie się, że coś może razić, sprawiać, że przebrnięcie przez tekst staje się męką. Spróbuję zatem pokombinować coś z szablonem bądź czcionką, bo jednak kursywę w tych krótkich "tekstach" chciałabym zachować. Zobaczymy jak mi to wyjdzie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję tak czy siak za komentarz oraz własną opinię, to zdecydowanie pomaga, a poza tym uwielbiam takie rozbudowane komentarze.
Pozdrawiam! :)
świetny post, bardzo podoba mi się wygląd twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://xblueberrysfashionx.blogspot.com
niedługo zabieram się za pierwszą część, więc zobaczymy o co tyle szału. :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo polecam "gwiazd naszych wina" i "dom przy hope street" bardzo mnie urzekły :-) buzka
OdpowiedzUsuńhttp://nataliazarzycka.blogspot.com/
Recenzja mi się podoba i ciekawie to wszystko ujęłaś. Mi ta część podobała się nawet bardziej niż poprzednia, ale to tylko moje zdanie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina
Super recenzja! Już nie mogę się doczekać, kiedy sama zabiorę się za tę książkę - czekam tylko, aż dotrze do mnie do domu. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego, jak potoczą się losy Mii i Adama oraz, czy tak, jak Ty, będę odczuwała niedosyt. No cóż, zobaczę. :)
No, i oczywiście przepiękne cytaty! Najbardziej spodobał mi się ten ostatni - piękny.
Pozdrawiam!