Ferie powoli sobie mijają, a ja z ogromnym zapałem wracam do Was z nowym wpisem. To cudowne uczucie móc robić to co się chce i na chwilę zapomnieć o wszelkich obowiązkach. Stąd dużo czytam (konsekwencją tego będą kolejne recenzje, a jedna z nich powoli się tworzy), oglądam zaległe odcinki swoich ulubionych seriali, spędzam czas z rodziną, zwłaszcza, że mój brat również ma teraz ferie, spotykam się ze znajomymi, z którymi nie widuję się na co dzień, studiując w Krakowie, a także dużo słucham... I oczywiście myślę - nieważne jak bardzo próbuję poukładać chaos w swojej głowie, on chyba nie lubi po prostu porządku. Stąd dzisiaj chciałabym przenieść Was kolejny raz w muzyczny świat poprzez interpretację tekstu pewnego utworu. To utwór o samotności, miłości, rozstaniu, w pewnym sensie o zapomnieniu, przemijaniu... Uwielbiam go, zdecydowanie. Przynajmniej idealnie pasował do mnie jeszcze tydzień wcześniej, kiedy pojawiały się różne rozterki, a ja nie wiedziałam już jak rozwiązać niektóre sprawy.
Jednak by nie przedłużać tego wstępu, serdecznie zapraszam Was do przeczytania swojej próby przeanalizowania tekstu utworu "A day to be alone" autostwa One Less Reason. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Wiem jedno - nie chciałabym zniszczyć tego kawałka swoimi "rozkminami", że tak to ujmę, ale jak mi to wyjdzie - zobaczymy. Dodatkowo, dotarła do mnie sugestia od pewnej czytelniczki, że nie powinno rozbijać się tekstu na części, jednak... Chyba przy tym pozostanę, ponieważ tak jest mi najzwyczajniej w świecie łatwiej, a także po prostu się do tego przyzwyczaiłam. ;)
"She said I wonder when it'll be my day
Cause I'm not too far from breaking down
All I've got are screams inside
But somehow they come out in a smile
And I'm wondering if I'll always feel this way, this way."
"Powiedziała: Zastanawiam się kiedy nadejdzie mój dzień
Ponieważ blisko mi do załamania
Wszystko co mam to wewnętrzne krzyki
Wszystko co mam to wewnętrzne krzyki
Lecz w jakiś sposób one wychodzą wraz z uśmiechem
I zastanawiam się czy już zawsze będę czuć się w ten sposób."
W pierwszy fragmencie, osoba mówiąca przywołuje słowa kobiety, najwidoczniej jego byłej ukochanej. Chcąc skupić się na jej nastroju, od razu widać, że nie był on najlepszy. Załamana, może nie do tego stopnia by nadszedł jej dzień - czyżby myśli o samobójstwie? Albo też o ucieczce gdzieś daleko od tego wszelkiego zgiełku i rozpoczęcia swojego życia na nowo? Nie wiadomo. Faktem jest, że ta kobieta wewnątrz siebie chowa ogromny ból spowodowany różnymi sytuacjami, w tym związany z rozstaniem z człowiekiem, którego pokochała. Mimo wszystko stara się każdego dnia uśmiechać, nie pokazywać innym ludziom swojego prawdziwego samopoczucia, ukrywa je, zapewne bardzo się z tym męcząc, bo swoją wypowiedź kończy słowami: "I zastanawiam się czy już zawsze będę czuć się w ten sposób", które jakby pokazują, iż to przybieranie maski nie jest tak łatwe jak mogłoby się wydawać... Stąd ta kobieta nie ma pojęcia jak długo jeszcze te wewnętrzne krzyki będą wypalać jej wnętrze, a ona sama próbować będzie je w sobie chować.
Muszę przyznać, że ten początek utworu zdecydowanie pasował do mnie ostatnimi czasy, gdy wewnątrz coś mnie dusiło, ale starałam się jakoś tego po sobie nie pokazywać - raz wychodziło to lepiej, raz gorzej. Jednak teraz jest dobrze. Zdecydowanie tak. Ale zastanówmy się - czy i nam nie zdarza się przybierać maski uśmiechu, radości, a wewnątrz zżera nas jakiś ból, spowodowany przeróżnymi życiowymi sytuacjami? Myślę, że każdy z nas chociażby raz w życiu tego doświadczył bądź zna osoby, jakie właśnie w ten sposób starają się schować prawdziwe emocje... Znam ludzi, którzy duszą w sobie zbyt wiele, ale uważają, że to nic takiego, że nie warto się tym przejmować... Chowają wszelkie "krzyki" i mogłoby się wydawać, że to ich poczucie humoru, ta radość jest taka autentyczna, lecz kiedy zna się lepiej takiego człowieka, ma się świadomość, że gdzieś w głębi duszy coś mu doskwiera... Ale maska jest łatwiejsza. Tak, wiem o tym - czasami dla świętego spokoju sama ją przybieram, bo i po co wylewać swoje żale po raz setny, jak można dobrze spędzić czas z przyjaciółmi, którzy nie muszą martwić się o nasze gorsze samopoczucie. Jednak z drugiej strony to dla mnie trochę taka ucieczka... Może łatwiej byłoby po prostu coś z tym zrobić niż zastanawiać się, jak długo jeszcze to potrwa?
"Tell me about those nights you stayed awake
Tell me about thouse nights you hated me
Tell me how you'd rather die alone
Then being stuck here with me
And maybe you've fallen down
And maybe you just took the long way home
But baby you will never love you like me
And one day this will fade away
In the mirror you'll see smiling face
And standing next to you will always be me yeah me"
"Opowiedz mi o swych bezsennych nocach
Opowiedz mi o tych dniach, w których mnie nienawidziłaś
Powiedz mi, jak wolisz umrzeć samotnie
Niż być zatrzymana tu ze mną?
I może upadłaś nisko
I może wybierałaś długą drogę do domu
Ale kochanie, możesz nigdy nie pokochać siebie, jak ja Ciebie.
Pewnego dnia to zniknie
W lustrze zobaczysz uśmiechniętą twarz
Stojącym obok ciebie zawsze będę ja."
Stojącym obok ciebie zawsze będę ja."
Kolejny fragment, będący jednocześnie refrenem utworu, to słowa, a wręcz prośby, jakie osoba mówiąca kieruje do swojej ukochanej. Z nich wszystkich wysuwa się parę wniosków: być może to on zawinił na tyle, że ta kobieta postanowiła odejść? Być może zrobił coś, co zbyt trudno jest jej wybaczyć? Z drugiej strony, nieważne w jaki sposób, to uczucie jakie ich łączyło rozpadło się bezpowrotnie. Podmiot tekstu prosi, by opowiedziała mu ona o wszelkich bezsennych nocach, o tym, jak bardzo go nienawidziła z powodu całej tej sytuacji... Jednocześnie zdawać by się mogło, że sam ma świadomość, iż ta złość skierowana ku niemu miała podstawy, bo twierdzi, że pewnie woli ona umrzeć samotnie niż pozostać nadal z nim. Stąd rana, jaka wytworzyła się w jej sercu musi być zbyt głęboka. Jednocześnie ma on pewnego rodzaju świadomość, że nie było tej kobiecie łatwo - upadała, ale to nie znaczy, że któregoś dnia się nie podniesie, że na jej twarzy znów zagości uśmiech - tym razem szczery, a nie będący maską. Zapewnia on także, iż zawsze będzie obok niej, mimo wszystkich wydarzeń jakie miały miejsce w przeszłości, on jest blisko. Oczywiście refren powtarza się kilkakrotnie i jedynie przy końcówce tego utworu, następuje lekkie go rozbudowanie o fragment:
"You know will always be me, and I will wait
Always be me, til I see your smiling."
"Wiesz, że zawsze tam będę. I będę czekał,
Always be me, til I see your smiling."
"Wiesz, że zawsze tam będę. I będę czekał,
dopóki będę widział Twój uśmiech, zawsze tam będę."
Czyli tak naprawdę podmiot tekstu powtarza poniekąd wcześniejsze słowa, że kiedy tylko zobaczy uśmiechniętą twarz swojej byłej ukochanej, będzie blisko... Jednocześnie wierzy, że zdaje sobie ona z tego sprawę, iż mimo wszystko jej nie opuści, a co więcej - będzie czekał, być może właśnie na ten uśmiech, być może na przebaczenie bądź na cokolwiek innego.
Co jeszcze mogłabym dodać od siebie? To oczywiste, że kiedy spotka nas coś nie do końca miłego, wręcz sprawiającego, że mamy ochotę krzyczeć z rozpaczy, wtedy nic nie idzie po naszej myśli. Nie raz upadamy - nasze noce wypełnione są tylko ciągłymi myślami, analizowaniem wszelkich sytuacji z przeszłości, przywoływaniem wspomnień. Kiedy ktoś nas rani, a my za bardzo kochaliśmy tę osobę, to uczucie zostaje zastąpione przez inne: nienawiść. Ale nawet jeśli w głębi duszy wcale tak nie czujemy, ona na jakiś krótki czas się pojawia, by później odejść, pozostawiając po sobie jedynie żal, świadomość, że mimo wszystko kochaliśmy tę osobę, więc nie możemy teraz traktować jej jak zło konieczne... Jednocześnie przecież jest takie powiedzenie: "po każdej burzy wychodzi słońce" - stąd któregoś dnia może nie tyle zapomnimy, co pogodzimy się z wydarzeniami z przeszłości i zaczniemy na nowo kreować drogę swojego życia.
"One day you're gonna see things my way
You gave me so much room that I can't breathe
When all I've got are pictures to view
It was nothing before and I started with you
For some reason it's supposed to be that way, that way"
"Pewnego dnia spojrzysz na to wszystko tak jak ja
Dałaś mi tak dużo przestrzeni, że nie mogę oddychać
Kiedy zostały mi tylko zdjęcia do przeglądania
Wcześniej nie było nic, ale zacząłem z tobą
Z jakiegoś powodu, to miało się tak potoczyć, w ten sposób."
Następny fragment skupia na sobie bardziej odczucia osoby mówiącej. Otóż twierdzi, że pewnego dnia jego, już była, ukochana zrozumie, że tak widocznie musiało być. Jednocześnie uważa, że ona dała mu zbyt wiele przestrzeni i... czyżby poprzez to sugerował, że był to błąd? Tego nie wiem, mogę jedynie się zastanawiać. To, co zostało mu teraz, to tylko zdjęcia, te małe urywki szczęścia, w których zawarte zostały wszelkie wspomnienia. I co najważniejsze - podmiot tekstu godzi się z tą sytuacją, bo wierzy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Widocznie to wszystko miało potoczyć się tak, a nie inaczej i nic już teraz tego nie zmieni.
Pierwsze pytanie jakie nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu tego fragmentu jest proste: czy wierzyć w to, że los chciał by dane sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej? Otóż - nie jestem przekonana. Czasami mam wrażenie, podobnie jak osoba mówiąca w tym tekście, że z jakiegoś powodu takie czy inne rzeczy miały być właśnie takie jakimi są, bądź i nie są - trudno (swoją drogą zabrzmiało to z lekka jak "masło maślane", ale mam nadzieję, że zrozumiecie tą myśl, bo łatwiej jej ująć się nie dało). Z drugiej strony uważam, że to my, ludzie, kierujemy swoim życiem i od nas zależy jak ono będzie przemijać, jakie znajomości zawiążemy, jakie decyzje podejmujemy... Cóż - jestem częściowo rozbita chcąc odnaleźć odpowiedź na to pytanie. Może Wy sami macie jakieś sugestie? Bo osobiście dla mnie to w obecnej chwili takie pół na pół.
"If I could shrink it down and put it in your hands
We made it hurt so much, I can't forget the past
Just tell me what to say, show me what to do
When I could forgive me and I would forgive you."
"Gdybym mógł to zmniejszyć i złożyć na Twoich dłoniach
Sprawiliśmy, że tak bardzo boli, nie potrafię zapomnieć przeszłości
Tylko powiedz, co mam mówić, pokaż, co mam robić
Wtedy będę mógł wybaczyć sobie i będę mógł wybaczyć Tobie."
Tym razem osoba mówiąca podsumowuje tak naprawdę wszystko. Nie potrafi zapomnieć o przeszłości, o tym wszystkim, co było, a już nie wróci poprzez różnego rodzaju błędy. Twierdzi, że to, co się stało, zbyt boli i jedyne o czym marzy to w jakiś sposób wybaczyć: zarówno sobie, jak i swojej ukochanej. Czas mija, a on widocznie nie jest w stanie znaleźć sposobu na to, by móc zamknąć w końcu ten rozdział za sobą... I w tym momencie liczy na tę drugą osobę, na jej pomoc, jakieś wskazówki, które ułatwiłyby to wszystko. Bo najważniejsze to w jakiś sposób wybaczyć, a dzięki temu odnaleźć ostatecznie spokój duszy.
Jedyne co mogłabym dodać od siebie, to, że czasami nie tak łatwo jest właśnie zapomnieć o przeszłości. Nasze błędy gryzą nas wewnętrznie zbyt mocno... Na tyle, że trudno po prostu odwrócić się od tego, co było. Nieważne czego dotyczyło, to nie da się jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki sprawić, że to przestanie boleć. Oczywiście - po pewnym czasie wszelkie wspomnienia zaczną blednąć, powoli się rozmywać... I no właśnie - wtedy być może odnajdzie się sposób na to, by przebaczyć: sobie wszelkie błędy bądź innym ludziom, jeśli to oni nas zranili.
Tym oto sposobem dobrnęłam do końca wpisu. Mam nadzieję, że moje próby interpretacji tego utworu Wam się spodobały, lecz co ważniejsze - są w miarę trafne. Oczywiście każdy może mieć własne. Sam tytuł: "A day to be alone" wskazuje na tą samotność, właśnie po rozstaniu, bądź też przeżyciu równie bolesnego wydarzenia. Utwór oczywiście wrzucam do przesłuchania, jeśli go wcześniej nie znaliście.
Natomiast już wkrótce pojawi się znów coś nowego i prawdopodobnie będzie to recenzja kolejnej książki, która w jakiś sposób chwyciła mnie za serce. Wiem również, że na jej podstawie powstał film i chyba skuszę się by go obejrzeć. Tym samym porównam ekranizację do samej książki i tego, czy spodoba mi się tak samo jak lektura. Póki co - trzymajcie się!
Tekst i tłumaczenie znalezione: tutaj.
Bardzo podoba mi się Twoja interpretacja i sposób w jaki pisałaś o tej piosence, jak prawdziwy krytyk muzyczny :) szczególnie za serce złapało mnie to że napisałaś o niej tak ,, z serca". Tematyka straconej miłości jest dosyć popularna wśród pisarzy tekstów do piosenek a tutaj widać świetne wytłumaczenie każdego zdania osobno jakbyś ty była autorem. :)
OdpowiedzUsuńWercenzentka
Dziękuję Ci bardzo za tyle miłych słów! Staram się by każda interpretacja płynęła właśnie "z serca", a Twój komentarz upewnił mnie, że chyba mi to wychodzi. ;)
UsuńFajna interpretacja, naprawdę widać, że poświęciłaś temu dużo czasu. Cieszę, że poświęciłaś swój czas, aby przygotować coś takiego, super mi się czytało Twój wpis ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, Że będziesz dodawać więcej takich wpisów, liczę na to ;)
Pozdrawiam,