Tak jak zapowiedziałam w ostatnim wpisie, dzisiaj
chciałabym zaprosić Was do przeczytania mojego nowego opowiadania. Właściwie
dość rzadko dodaję te skrawki własnej twórczości, gdyż często nie mam czasu by
dokończyć zaczęte historie bądź też tworzyć nowe. Jednak są chwile, w których tzw.
„wena” sprawia, że rzucam wszystkim i po prostu piszę… Tym oto sposobem
powstało opowiadanie, do napisania którego zainspirowała mnie prawdziwa
historia. Miałam zarys, jaki rozwinęłam
na swój sposób, a dzięki temu do mojej „pisarskiej szuflady” dołączyło coś
nowego. Jednocześnie dedykuję ten tekst osobom, które właśnie przyczyniły się do
powstania poniższej historii. Stworzyliście w mojej głowie zamysł, jaki
po rozwinięciu go o własne pomysły, opisy i dialogi mogłam przenieść na papier. Dziękuję! Stąd, by już nie przedłużać,
zapraszam Was wszystkich, Drodzy Czytelnicy, do przeczytania poniższego opowiadania, mając nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba!
W
sieci uczuć
ONA
Funkcja kwadratowa ma dwa miejsca
zerowe dla parametru m równego… Ach! „Mam dość” - pomyślała, robiąc już kolejne zadanie z
rzędu. Co prawda, matura zbliżała się nieubłaganie, a pogoda, jaka panowała za
oknem wywoływała w niej jeszcze większą frustrację. W końcu kiedy świeci słońce,
w powietrzu unosi się zapach wiosny, to człowiek niekoniecznie chce spędzać
popołudnia na powtórkach do jednego z ważniejszych egzaminów. Dlatego też
postanowiła zrobić sobie krótką przerwę. Nalała wody do swojej ulubionej
szklanki, po czym wziąwszy laptop, wyszła na balkon. Chwila relaksu nie mogła
obyć się bez dobrej muzyki, dlatego minutę później rozbrzmiewały dźwięki
ulubionych utworów. Jakiś czas wcześniej z nudów założyła konto na jednym z portali
społecznościowych, który to większość osób uważała za portal randkowy. Jednak
dla niej było to bardziej oderwanie się od rzeczywistości i próba odnalezienia
w kimś ciekawego rozmówcy. Klikając na poszczególne profile, nagle jej wzrok
zatrzymał się na tym, jak jej się wydawało, szczególnym. Zdjęcie ukazywało
bruneta o sympatycznym uśmiechu, a opis jaki się o nim znajdował, pokazywał, że
raczej tematów do rozmowy z nim by nie zabrakło. Rzadko odzywała się pierwsza,
jednak po krótkim zastanowieniu postanowiła, że do niego napisze. „W końcu, jeśli będzie chciał chwilę ze mną
pogadać, to miło, jak nie, nic nie tracę” - pomyślała i kliknąwszy na
ikonkę czatu, wysłała krótkie, niezobowiązujące:
„Cześć, wydajesz się sympatyczną osobą, więc stwierdziłam, że się
odezwę… Co słychać? : )”
„No, teraz tylko poczekać czy odpowie” - mruknęła sama do siebie,
po czym w dalszym ciągu surfowała w świecie Internetu, popijając chłodną wodę,
a do jej uszu dochodziły kolejne dźwięki cudownych utworów…
***
ON
To był kolejny dzień jakich
mnóstwo. Najpierw obowiązki, w tym między innymi przerobienie paru testów
maturalnych. W końcu nie zostało już sporo czasu do tego dość ważnego egzaminu,
który chciał napisać jak najlepiej by dostać się na wymarzone budownictwo. Później
nastała jednak chwila na przyjemności. Włączył więc swój laptop, po czym
zalogował się na portal społecznościowy, w którym… sam nie wiedział czego tak
naprawdę szukał. Jego serce było zajęte, jednak miłość jaką żywił do swojej
wybranki niestety nie była odwzajemniona, co więcej – dziewczyna była już w
związku. Zastanawiał się jednak, dlaczego obiekt jego westchnień jest z kimś,
kto całkowicie jej nie szanuje? Starał się o nią walczyć, pokazywać jak bardzo
mu zależy, by w końcu to doceniła – niestety to wciąż nie przynosiło efektów. Z
myśli wyrwał go dźwięk, który pojawił się zaraz po zalogowaniu do konta. Okazało
się, że ma wiadomość. Pomyślał: „No, no,
ciekawe od kogo”, po czym otworzywszy ją, zauważył, że dziewczyna, która do
niego napisała, wydaje się całkiem miła. Poza tym nie czuł w tym krótkim zdaniu
żadnej nachalności, stąd postanowił odpowiedzieć, mimo że nie należał tak
naprawdę do najbardziej pewnych siebie mężczyzn. Wręcz przeciwnie – był raczej
nieśmiały, głownie w kontaktach na żywo. Jednak pisanie? To coś innego, więc stwierdził:
„czemu by nie spędzić tego czasu na
ciekawej rozmowie?”, po czym odpisał tajemniczej dziewczynie…
***
ONA
Sama nie wiedziała, jak to się
stało, że z niewinnej wiadomości, ich relacja zaczęła zmieniać się w przyjaźń.
Odpowiedział jeszcze tego samego dnia, po czym od razu zaczęli rozmawiać… Co
prawda, przez pierwsze parę dni ich konwersacja była raczej smętna i rzeczowa,
jednak z czasem zaczęła przeradzać się w naprawdę wciągającą, a przede
wszystkim szczerą relację. Wymieniali się poglądami na wiele spraw, on często
mówił jej o swoim nieszczęśliwym uczuciu, a ona starała się go zrozumieć,
pocieszać… I momentami zastanawiała się, co by było, gdyby zamiast tamtej
dziewczyny, ona sama była wybranką jego serca. Jednak takie myśli przychodziły
tylko czasami. Większość czasu traktowała go jako swojego wirtualnego
przyjaciela, chociaż poza siecią, ich znajomość przeszła na kontakt smsowy. On
coraz częściej chciał się spotkać, jednak ona – bała się. Sama nie wiedziała
czego tak naprawdę, bo z pewnością nie jego, ale nie była jeszcze gotowa na to,
by twarzą w twarz z nim rozmawiać, być może obawiając się, że jej nieśmiałość
sprawiłaby, że to spotkanie nie byłoby tak luźne jak rozmowy „w sieci”…
***
ON
Cieszył się. Niezwykle się
cieszył, że właśnie ona się do niego odezwała, bo pierwszy z pewnością by tego nie
zrobił, a jeśli już, to nie wiadomo kiedy znów by na siebie trafili. Od tego
momentu pisali coraz częściej. Czuł, podobnie jak i ona, że ta relacja zamienia
się w prawdziwą przyjaźń. To właśnie jej mógł powiedzieć, jak źle się czuje,
kiedy dziewczyna, w której się zakochał, tak naprawdę nie zwraca na niego
uwagi. Jego internetowa przyjaciółka rozumiała go jak nikt inny, ciągle
pocieszając, doradzając, czasami mówiąc, co sama zrobiłaby na jego miejscu.
Właściwie z czasem zaczął zastanawiać się, czy być może nie pomylił swoich uczuć
i zamiast tamtej dziewczyny, to właśnie do sieciowej koleżanki nie powinien
czuć czegoś więcej? Jednak wciąż był niepewny, dlatego postanowił, że w końcu
przekona ją do spotkania, chociaż ona stale broniła się coraz to nowszymi
wymówkami.
***
ONI
Nadeszły w końcu upragnione
wakacje. Wcześniej rzecz jasna, każde z nich musiało stawić czoła egzaminowi
maturalnemu, jednak wszystko odbyło się bez większych problemów. Co więcej,
obydwoje dostali się na studia, jednak jak się okazało do innych miast… I co
najważniejsze – któregoś dnia w końcu postanowili się spotkać. On miał przyjechać
do jej rodzinnego miasta, gdyż nie dzieliła ich duża odległość. Gdy nadszedł
ten dzień, ona czekała cierpliwie na ławce w parku, poddając się lekturze.
Czytanie zawsze umilało jej czas, poza tym była od niego wręcz uzależniona.
Dodatkowo dzięki pochłonięciu się w książce, nie musiała stresować się tym, jak
to będzie, kiedy się spotkają. Kiedy tak jej oczy błądziły po kolejnych stronach
powieści, nagle ujrzała go przed sobą… On już od dłuższej chwili się jej
przyglądał – nie sposób było jej nie zauważyć: te bujne, ciemny blond loki,
delikatna cera i całkowite skupienie się na lekturze. Kiedy więc w końcu ich
spojrzenia się spotkały, on nieco nerwowym tonem, powiedział:
-Proszę, to dla Ciebie – po czym
wręczył jej piękną, czerwoną różę.
Ona nieco zaskoczona tym gestem,
odpowiedziała jednak grzeczne dziękuję i tak zaczęła się rozmowa… Spędzili całe
popołudnie spacerując po placu zabaw i rozmawiając o wszystkim i o niczym.
Chociaż na co dzień byli nieśmiałymi osobami, razem potrafili świetnie się
dogadywać, a uśmiech nie schodził z ich twarzy. Po jakimś czasie, ona
powiedziała:
-Co ty na to, byśmy przeszli się
do miejsca, w którym często spędzam czas, kiedy chcę przemyśleć jakieś sprawy,
bądź po prostu pobyć nieco w samotności?
-Jasne, czemu nie – odpowiedział
bez żadnego wahania.
Tym samym, resztę tego pamiętnego
dnia spędzili nad rzeką, gdzie w tym jej „cichym kącie”, rozmawiali tak, jakby
znali się nie od kilku miesięcy, a od zawsze.
Od tamtego dnia ich rozmowy stały
się jeszcze częstsze, a ku jej uciesze, on w końcu postanowił zapomnieć o
swojej dawnej miłości… Jednak ona nadal nie przypuszczała, że mogłoby być
między nimi coś więcej. To fakt, że świetnie się dogadywali, a kiedy spędzała z
nim czas, ciągle się śmiała, jednak miłość? Nie była pewna swoich uczuć. Mimo
wszystko był jej małym promyczkiem słońca, który oświetlał każdy dzień nadając
mu mnóstwo barw. Nie zdawała sobie jeszcze wtedy sprawy, że on sam zaczął czuć
coś więcej i zastanawiał się, jak to
możliwe, że mając ją tak blisko obok siebie, tyle czasu traktował ją tylko jak
przyjaciółkę…
***
ONI
Mijały kolejne dni, tygodnie,
miesiące… Każde z nich rozpoczęło studia w innym mieście. Mimo to utrzymywali
ze sobą kontakt, a gdy mieli okazję, starali się spotykać, co jednak stało się
nieco utrudnione. Któregoś popołudnia, gdy tak ze sobą smsowali, on zaczął się
z nią droczyć.
On: Ej, dlaczego do mnie nie przyjedziesz? Przecież i tak większość
weekendów spędzasz w swoim mieszkaniu, a nie rodzinnym domu. Więc?
Ona: Oszalałeś? Nie będę Ci się narzucać, a poza tym moja siostra w życiu mi
nie przepuści tego, dokąd chcę pojechać.
On: Jasne, jasne… Każda wymówka jest dobra! A może Ty się boisz? ; >
Ona: No wiesz co! Dobra, jadę w ten weekend, a co! Jeszcze będziesz tego
żałować. : D
On: No, no, szybko poszło… : D
Nieuchronnie zbliżał się weekend,
a wraz z nim ich kolejne spotkanie, lecz tym razem o wiele dłuższe… Okazało
się, że nie będą do końca sami, gdyż on dzielił pokój z kuzynem, stąd ona
zaczęła o wiele bardziej się stresować i zastanawiać, co też sobie myślała,
chcąc nocować u chłopaka, którego co prawda zna już jakiś czas, ale… no
właśnie, ale co? – pytała samą siebie. Tak czy siak, ciągle jakieś dziwne
uczucie siedziało w jej głowie. Kiedy już jednak nadszedł moment, gdy wchodziła
do autobusu kierującego się do jego miasta, pomyślała: „co ma być, to będzie, w końcu to mój przyjaciel!”.
Po paru godzinach, znalazła się
kolejny raz twarzą w twarz z nim… Śnieg delikatnie prószył, gdyż był to akurat
grudzień, stąd jej policzki zrobiły się czerwone od mrozu. Jednak uczucie
chłodu szybko ustąpiło, kiedy on podszedł do niej i mocno ją przytulił, mówiąc:
-No, kiedyś wspominałaś, że
uwielbiasz się przytulać, a skoro jesteśmy przyjaciółmi, to muszę sprawić, że
będziesz wesoła – po czym zaczął się śmiać, na co kąciki jej warg mimowolnie
uniosły się w szerokim uśmiechu.
Udali się do jego mieszkania,
gdzie czekała ją kolejna niespodzianka: pyszny obiad zrobiony przez niego… Lecz
był to dopiero początek wspaniale spędzonego czasu.
Kiedy tak wracali z lodowiska,
gdzie praktycznie cały czas się śmiali, on znowu ją objął. Rozmawiali całą
drogę, znowu mając wrażenie, że znają się od zawsze, kiedy nagle zadzwonił jej
telefon…
-O nie! To moja mama –
powiedziała lekko nerwowym głosem – nie ma pojęcia, że u ciebie jestem,
powiedziałam tylko siostrze!
Kiedy tak tłumaczyła swojej
rodzicielce, że jest u przyjaciela i nie, nic jej nie grozi, a przecież siostra
o wszystkim wie, on pokładał się obok ze śmiechu, robiąc przy tym różne miny,
aż ona sama zaczęła chichotać do telefonu. Sytuacja została szybko opanowana,
jednak nie zamierzałam mu odpuścić, mówiąc:
-No wiesz co! Nieładnie tak się
śmiać z przyjaciółki. Musisz mi to teraz jakoś wynagrodzić – po czym rzuciła w
niego śnieżką.
-Oj, tak chcesz się bawić? –
zawołał, a gdy próbował zepchnąć ją w wielką zaspę, oboje upadli, wybuchając
głośnym śmiechem.
Kolejny raz poczuli się po prostu
szczęśliwi, a kiedy znowu się przytulili, ona poczuła się tak bezpieczna w jego
ramionach, wiedząc, że zyskała prawdziwego przyjaciela. Wtedy jeszcze nie
dopuszczała do siebie jednak myśli, że zrodzi się z tego coś więcej.
Dopiero gdy nadeszła noc,
ogarnęła ją panika, zdając sobie sprawę, że… przez nią on chce spać na ziemi. „Co ja mam robić” - myślała gorączkowo -
„przecież on się zaziębi na tej podłodze,
a z drugiej strony, ze mną… to nieco dziwne”. W końcu jednak powiedziała:
-Ej, głuptasie, chyba nie
zamierzasz się rozchorować, co? – po czym dodała – jak będziesz grzeczny, to
możesz zająć trochę miejsca na łóżku – po czym się zaśmiała, zdając sobie
sprawę, jak zabawnie brzmi pozwolenie mu na to, by mógł spać pod swoją własną
kołderką…
Nastał poranek, a wraz z nim
nieuchronnie zbliżający się jej powrót. Kiedy tak szli razem na dworzec, on
cierpliwie czekał aż ona zajmie sobie miejsce. Stała więc tak w tej kolejce,
aż… nie wytrzymała i podbiegłszy do niego, dała mu całusa w policzek mówiąc:
-Dziękuję za wspaniały weekend,
przyjacielu!
W końcu jednak pojechała, a on
stał tam jeszcze przez dłuższą chwilę i sam już nie wiedział, co tak naprawdę
czuje…
***
ONA
Przez następnych parę dni nie
mogła skupić się na niczym. Nie wiedziała tak naprawdę czy to dlatego, że tak
cudownie spędziła ostatni weekend, czy może po prostu nagle zaczęła się
zakochiwać? Nie myślała o nim jako o swoim chłopaku. Widziała w nim cudownego
przyjaciela, poznanego przypadkiem w świecie Internetu, z którym jednak udało
jej się utrzymać o wiele dłuższy kontakt. Rozumieli się doskonale, a nikt inny
do tej pory nie potrafił sprawić, że uśmiech nie schodził z jej twarzy. Jednak
czy czuła coś więcej? Sama nie wiedziała… Czasami tylko, kiedy nadchodził
wieczór, w jej głowie kłębiło się tysiące myśli, co by było gdyby byli razem?
Jednego była pewna: już zawsze czułaby się bezpiecznie, nieważne, czy byłaby w
jego ramionach dosłownie, czy nawet wtedy, kiedy byłby daleko… I właśnie podczas tych
samotnych nocy zrozumiała, że zaczyna się zakochiwać.
***
ON
On również nie był w stanie
zebrać myśli. Przy nikim wcześniej nie czuł się tak swobodnie. Ona stała się
dla niego kimś niezwykle ważnym i dopiero to weekendowe spotkanie mu to
uświadomiło. Dzielili ze sobą mnóstwo zdań na wszelkie tematy, mówili sobie też
o własnych sekretach, czy słabościach, praktycznie nie odchodził od telefonu,
bo nie potrafił przestać z nią konwersować… A gdy się spotykali czuł, że w
końcu, po tym feralnym, nieszczęśliwym uczuciu, nadal potrafi – no właśnie,
tylko co? Lubić kogoś, a może już… kochać? Wiedział jednak, że za nią tęsknił.
Chciał by znowu jak najszybciej się spotkali, chciał patrzeć w jej oczy,
słyszeć jej perlisty śmiech, widzieć, jak burza loków rozwiewa się na wietrze.
I właśnie wtedy uświadomił sobie, że chce spróbować z nią być, chociaż było to niebezpieczne
dla ich przyjaźni, to wiedział, że musi podjąć to ryzyko. Dlatego, by dłużej
nie zwlekać, napisał do niej długą wiadomość, zawierając w niej swoje uczucia…
***
ONI
Nadal nie była w stanie uwierzyć
w to, jak ich znajomość się potoczyła. Kiedy dostała wiadomość, w której pisał,
że chciałby by była jego dziewczyną, że czuje coś więcej, po prostu całkowicie
zaniemówiła. Właściwie myślała sobie, że dobrze, iż nie może zobaczyć jej miny,
bo z pewnością by zwątpił. Nie była jednak pewna czy aby nie chce zapomnieć o
tamtej dziewczynie, a to uczucie będzie tylko przelotne? Jednak większa część
niej wierzyła w jego zapewnienia, że to nie ma nic wspólnego z jej
poprzedniczką. Czuła, że to wszystko dzieje się naprawdę i nadal to do niej w
pełni nie docierało. Postanowiła dać szansę temu związkowi, bo czuła, że to
może się udać. Zaczęli od przyjaźni, aż przeszli o wiele dalej, wiedząc o sobie
już całkiem sporo i przede wszystkim – ufając sobie nawzajem.
Jednak to była tylko wiadomość,
znowu wirtualna, tak samo jak zaczęła się ta cała, nieco zaplątana, ale
dodająca im obojgu skrzydeł, relacja. Dlatego też, gdy zbliżały się święta,
nadarzyła się idealna okazja, by spotkać się i realnie jeszcze raz wszystko
sobie powiedzieć…
Każde z nich denerwowało się na
swój sposób, lecz kiedy w końcu się spotkali, wiedzieli, że mogą czuć się razem
pewnie.
-Cześć… - zaczęła nieśmiało –
miło znowu cię widzieć.
-Ciebie również – odpowiedział –
a w środku czuł, że cały się trzęsie.
„No dalej, powiedz jej to w
końcu” – mówił jakiś głos wewnątrz niego.
-To może pójdziemy w jakieś
ciepłe miejsce, co powiesz na gorącą czekoladę?
-Czemu nie – odpowiedziała i
razem, z lekkim dystansem do siebie, ale jednocześnie sercami przepełnionymi
ciepłem, udali się do pobliskiej kawiarni.
Rozmawiali tak jak dotychczas,
jednak zgrabnie omijając temat, dla którego tak naprawdę tutaj przybyli, aż w
końcu wziął jej ręce w swojej i powiedział:
-Kocham cię… - po czym ogromny
uśmiech zagościł na jego twarzy widząc w jej oczach, że i ona odwzajemnia to
uczucie, a kiedy tylko odrzekła:
-Ja ciebie też. – cały świat
zawirował wokół tak, jakby nikogo nie było. Liczyła się tylko ta chwila. Ona i
on. On i ona. ONI. Nic więcej nie było im do szczęścia potrzebne.
Gdy znaleźli się pod jej domem,
podczas drogi ciągle trzymając się za ręce, on delikatnie pochylił się i ją
pocałował… A wtedy tak, jak w kawiarni, cały ruch się zatrzymał, nie liczyło
się nic więcej, tylko miłość, która powstała z tej zawiłej przyjaźni. Miłość,
która powoli dojrzewała, aż w końcu osiągnęła swoje apogeum sprawiając, że ich
świat stał się piękniejszy.
***
ONI – półtora roku później…
Siedzieli razem, tym razem na jej
mieszkaniu, wtuleni w siebie, oglądając jakiś film. Ich miłość kwitła z każdym
kolejnym dniem od pamiętnego, grudniowego wieczoru, kiedy po raz pierwszy
otwarcie wyznali swoje uczucia. Teraz wiedzieli, że to, co ich łączy jest
niezwykle silne. Mimo czasami różnic zdań czy drobnych sprzeczek, zawsze
potrafili szybko się zrozumieć, zapominając o przeciwnościach, jakie los rzucał
im pod nogi. Każde z nich czuło tą miłość całym sobą… Ona – wiedziała, że przy
nim czuje się szczęśliwa, bezpieczna i wyjątkowa. On - przy niej zawsze mówił otwarcie o sobie,
chociaż dawniej często zamykał się na innych. Znaleźli się w sieci uczuć, bo
właśnie od tej „sieci” się zaczęło, a potem wszystko potoczyło się o wiele
lepiej niż każde z nich mogło przypuszczać. Pomyśleć, że niewinne kilka słów,
jakie pojawiły się na ekranie, potrafiły sprawić, że spotkali się w realnym
świecie, a wraz z tym wszystkim przepełnił ich ogrom uczuć. I być może będą
mijać kolejne dni, tygodnie, miesiące, a nawet i lata, a ich miłość będzie się
umacniać, na zawsze…
Jeśli już przebrnęliście przez tą historię, nie pozostaje mi nic innego, jak zakończyć dzisiejszy wpis. Podkreślę raz jeszcze, iż mam nadzieję, że powyższe opowiadanie Wam się spodobało, bądź po prostu stanowiło przez chwilę odskocznię od rzeczywistośći.
Niebawem coś tutaj jeszcze napiszę, lecz później... cóż, na jakiś czas mogę zniknąć z tego miejsca (wszystko przez zbliżającą się sesję, która zapowiada się naprawdę ciężko), jednak póki co - do następnego wpisu i trzymajcie się!
No, przebrnąłem! Mocno schematyczna historia, ale z tego sobie na pewno zdajesz sprawę. Poza tym kumam, że to miał być taki nastrojowy, spokojny sentymentalizm inspirowany życiem (Pytanie tylko czy literatura powinna "robić zdjęcia", czy raczej w mózg autora powinien syntetyzować wiele różnych sytuacji, byle tylko zmaksymalizować przyjemność odbioru. Czasem zbyt się przywiązujemy do realnych zdarzeń i miejsc). Niektóre zdania mogłyby być krótsze, czasem fajnie byłoby zaaplikować jakąś przenośnię, odwołanie do różnych zmysłów (zapach jego perfum, zimno w koniuszkach palców i inne takie bzdury). Poza tym czuję trochę niedosyt w opisie pierwszego spotkania (miało być wiele atrakcji, a było lodowisko i rzucanie się w śnieg...). Sam fragment o lodowisku powinien być również oddzielony od reszty, bo czytelnik zostaje brzydko przerzucony z miejsca w miejsce. Pamiętaj również, że niektóre słowa mają odpowiednie brzmienie wpływające na wyobraźnię. I tak sformułowanie "cichy kąt" nad rzeką nie bardzo mnie ujęło. Może raczej mała, odludna zatoczka otoczona wysoką trzciną? No i nie przydałby się tam chociaż dwuzdaniowy opis tego miejsca lub uzasadnienie czemu właśnie TEN kąt jest dla niej wyjątkowy. Były ze dwie literówki, ale to szczegół (Pod koniec napisałaś, że byli NA jej mieszkaniu. Może to regionalizm? Jak czytam opowiadania ludzi np. z Białegostoku, to jest tam kilka takich powtarzających się kwiatków). Spodziewałem się jakiegoś mięsistego opisu cielesnej fascynacji albo chociaż ten pocałunek na dworcu można było ładniej rozegrać. Jakby na to nie patrzeć dzisiaj młodzież jest trochę... wyuzdana, więc opowiadanie średnio przystaje do rzeczywistości ;) Chociaż może dobre czasem przeczytać naiwną obyczajówkę?
OdpowiedzUsuńTo dosyć spoko patent, że ograniczasz opis wyglądu bohatera męskiego, a postacie nie mają imion, ale cierpi trochę na tym wiarygodność świata przedstawionego. No i czy na początku on też musiał robić coś związanego z maturą i też odpisywać jej na lapku? Może by tak wrócił z ogródka w koszuli umorusanej ziemią w drodze otwierając zimne piwko? Miał zdezelowanego, starego stacjonarnego kompa, którego trzeba było zmuszać do rozruchu kilkukrotnie wciskając przycisk "start"? Albo cokolwiek innego, byle ten ich opis na wstępie był zbudowany na zasadzie kontrastu!
Oj, ale się rozpisałem, ale wiem, że początkujący gawędziarze lubią takie chłodne analityczne oko kogoś obcego. Ogólnie opowiadanie spoko: 2/10 :D
Pozdrawiam z:
www.kulturaifetysze.blogspot.com
Dzięki za opinię. W końcu każdy uczy się na błędach i cóż - nie jestem jak na razie jednym z bardziej znanych pisarzy polskich, a jedynie mało popularną blogerką, która próbuje gdzieś wcisnąć trochę swojej twórczości. Co prawda masz rację, że jest to dość schematyczna historia, ale taki był ogólny jej zamysł. Stworzona głównie z myślą o przyjaciółce i częściowo na jej prośbę dlatego też przywiązałam uwagę do realnych wydarzeń. ;) Niemniej, popracuję nad tym czy tamtym, bo przecież o to chodzi, by się rozwijać i poprawiać to, co według czytelników jest słabe.
UsuńPozdrawiam serdecznie! ;)
A mi się tam podobało :-)
OdpowiedzUsuńLubię od czasu do czasu poczytać takie schematyczne opowieści
Dziękuję Anonimowy komentatorze, kimkolwiek jesteś - miło mi w takim razie. :)
Usuń