Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

czwartek, 23 lutego 2017

Rozczulająca opowieść o dorastaniu - recenzja książki "Całkiem obcy człowiek"

"...miłość jest jak muzyka. Pewnego dnia można ją po prostu... usłyszeć."

Autor: Rebecca Stead
Tytuł: Całkiem obcy człowiek
Wydawnictwo: IUVI
Liczba stron: 324
Ocena: -5/6

    Ach, ta literatura młodzieżowa. Co dziwne - często mam z nią do czynienia i to z własnego wyboru. Być może jestem po prostu ciekawa, czy jakaś historia będzie w stanie mnie urzec, czy okaże się jedynie słabą, nie wnoszącą nic do życia, opowieścią. Często mimo wszystko boję się sięgać po młodzieżówki, bo kilka razy już się na nich przejechałam... A jednak zawsze ryzykuję. Chyba tak już po prostu mam, że lubię ryzykować i to nie tylko w kwestiach wyboru książek. Postanowiłam zobaczyć, co też ciekawego kryje w sobie "Całkiem obcy człowiek", którą to historię napisała Rebecca Stead. Moje wrażenia po przeczytaniu tej książki kryją się w krótkim zdaniu: Może nie jest to arcydzieło, ale na pewno już dawno nie czytałam tak rozczulającej historii, która sprawiła, że poczułam wewnątrz ogromne ciepło. 
       Bridge, Tabitha i Emily to najlepsze przyjaciółki, które poprzysięgły sobie, że nigdy nie będą się kłócić. Jednak wraz z mijającym czasem, okazuje się, iż kolejny rok może być testem ich przyjaźni. Emily poznaje bowiem chłopaka, z którym ma nadzieję, połączy ją coś więcej. Tab to z kolei młoda feministka, zawsze mająca swoje własne zdanie, niekoniecznie dostosowane do innych, a Bridge nagle zaczęła nosić opaskę z kocimi uszami, przy czym wciąż zastanawia się, jak to się stało, że kilka lat wcześniej udało jej się przeżyć tragiczny wypadek. Poza tą trójką pojawia się także Sherm - chłopak, który nie rozumie, jak po wielu latach ludzie mogą się rozchodzić, brat Bridge, który często zakłada się z przyjacielem o różne rzeczy, najczęściej przegrywając, jak także pewna licealistka, dla której Walentynki stają się jednym z najtrudniejszych dni w młodzieńczym życiu. Jak toczą się losy tych wszystkich nastolatków? Jakie problemy napotykają na swojej drodze? Czy przyjaźń między nimi zawsze jest prawdziwa? A może niektóre relacje powinny jak najszybciej przestać istnieć? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Całkiem obcy człowiek".
       Zacznę od stylu, jakim posługuje się autorka. Jest on przyjemny w odbiorze, lekki, przez co całość czyta się w mgnieniu oka, a mnie samej zajęło to raptem jeden wieczór. Jednocześnie nie jest zbyt banalny, ani nie irytuje czytelnika jakimiś zwrotami, które sprawiają, że ma się ochotę rzucić tą książką. Wręcz przeciwnie - da się znaleźć wiele ciekawych fragmentów, które śmiało można sobie zaznaczać, bo w jakiś sposób trafiają do czytelnika. Jak na młodzieżówkę zatem przystało, to niezwykle lekka historia, którą czyta się bardzo szybko. Co więcej, autorka stworzyła całkiem ciekawy pomysł związany z rozdziałami. Znaczna część z nich dotyczy bieżących wydarzeń, jakie spotykają bohaterów. Oprócz nich pojawiają się rozdziały, które dotyczą jednego dnia, to znaczy: Walentynek i opowiadają o pewnej licealistce, dla której ten dzień nie jest zbyt dobry, jak również takie, w których czytelnik ma do czynienia z listami, jakie Sherm pisze do swojego dziadka. Wydawać by się mogło, że powstaje tutaj spory chaos, ale spokojna głowa - wszystko składa się w jedną, logiczną całość i ostatnie rozdziały zlepiają się tak świetnie, że byłam bardzo mile zaskoczona.
         Tak naprawdę jest to przede wszystkim opowieść o przyjaźni. Może historia sama w sobie nie zmienia życia, bądź sama jestem już nieco za stara na tego typu książki, to mimo wszystko całość bardzo mnie rozczuliła. Przypomniała mi w pewien sposób, jak to było czuć się nastolatką - jakie wtedy problemy zaprzątały moją głowę, jak wyglądały moje przyjaźnie czy też pierwsze miłości. Uważam, że to jedna z tych uroczych historii, jakie wywołują na sercu takie poczucie ciepła, którego czasami naprawdę brakuje. Autorka pokazuje, że przyjaźń to niełatwa sprawa i trzeba starannie dobierać sobie przyjaciół, bo tak naprawdę czasami ciężko jest poznać tych prawdziwych. Ukazuje, że chociaż czasami powstają między ludźmi zgrzyty, to jeżeli się lubią i ufają sobie wzajemnie, to nic nie jest w stanie rozerwać łączącej ich więzi. Jednak oprócz przyjaźni, autorka pokazuje, jak trudne jest dorastanie i jakich często głupich błędów dopuszczają się nastolatkowie. Poza tym uświadamia, czym jest pierwsze, młodzieńcze zakochanie i jakie emocje wraz z sobą niesie. Krótko mówiąc - to historia idealna wręcz dla nastolatków, ale jednocześnie jest w stanie rozczulić też dorosłą osobę, czego jestem najlepszym dowodem. Niezwykle miło spędziłam przy niej czas i stanowiła przyjemną odskocznię od codzienności. 
      Bohaterowie są wykreowani na różnorodny i ciekawy sposób. Najbardziej chyba polubiłam Bridge, która była niezwykle spokojną, wrażliwą, ale jednocześnie pełną poczucia humoru i dystansu do samej siebie, osobą. Pozostałe dwie dziewczyny również miały ciekawe cechy - Tab bawiła mnie swoim feministycznym podejściem do wielu spraw, a Emily z kolei momentami lekko irytowała, lecz koniec końców była całkiem fajną dziewczyną. Polubiłam także Sherma - ten chłopak był po prostu przeuroczy. Pojawiło się też wiele innych postaci i każda na swój sposób wniosła coś do całej książki. Dlatego też uważam, że autorka dobrze wykreowała bohaterów. 
       Podsumowując,  książka "Całkiem obcy człowiek" to może nie arcydzieło, które odmieni Wasz świat, ale jest historią, jaka na pewno sprawi, że miło spędzicie przy niej czas i być może w jakimś stopniu wywoła na twarzy uśmiech przywołując wspomnienia, kiedy to każdy z Was był nastolatkiem. A samym nastolatkom - gorąco polecam. 

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:

3 komentarze:

  1. Jestem świeżo po lekturze i czuję się naprawdę nią usatysfakcjonowana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O książce usłyszałam po raz pierwszy dzięki zapowiedzi na Twoim blogu i po tej recenzji mam na nią jeszcze większą ochotę :) Przyznaję bez bicia, że kocham młodzieżówki. Nie wiem, czy jestem niedojrzała, czy po prostu tymi lekturami się odmładzam, haha :D W każdym razie, "Całkiem obcy człowiek" zapowiada się naprawdę fajnie - tak lekko, niezobowiązująco, uroczo. Z pewnością sięgnę :D
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jednak nie moje klimaty. Niby literatura młodzieżowa nadal mnie interesuje, ale jednak tutaj nic mnie szczególnie nie zakręciło. ;/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *