Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

wtorek, 18 marca 2014

Wyjaśnienia, rozterki...

Na samym początku tego artykułu, muszę przyznać, że jestem zła. Na siebie. Dlaczego? Powód jest prosty - nie pisałam tutaj znowu bardzo długo, a chciałam po tym dość stresującym czasie jaki niosła za sobą sesja, nadrobić wiele rzeczy, a także nie zaniedbywać już bloga, a wyszło niestety, jak widać. Mogłabym pisać powody, dla których tak właśnie się stało, ale czy znajdę odpowiednie? Przecież rzekomo, chcieć to móc. Dobrze, muszę przyznać, że chciałam, ale jakoś brakowało mi znów odpowiedniej weny, czy po prostu siły, by w końcu przysiąść i napisać cokolwiek, czy to jakieś kolejne myśli przelać na papier, czy recenzję jakiejś książki, albo może interpretację utworu... Stąd czuję do siebie żal. I nawet teraz, stukając o klawiaturę, nie wiem, co zawarte będzie w tym kawałku wirtualnego papieru. Mam jednak ochotę skupić się znów bardziej na sobie, choć to nie było głównym założeniem bloga, to chyba tego potrzebuję.
Od jakiegoś czasu wszystko wokół wydaje mi się być pozbawione sensu, bądź po prostu nieważne. Czuję się na nowo zagubiona, mimo że na co dzień mam się całkiem dobrze, studia idą w porządku, a znajomi sprawiają, że nie mogę przestać się śmiać, to gdzieś w środku wiem, że nie wszystko jest tak kolorowo, a ja sama nie wiem już co robić z niektórymi rzeczami i czego tak naprawdę chcę. Zmieniłam się, naprawdę zaczynam to zauważać, że coraz częściej nie mam ochoty nawet przejmować się wszystkim wkoło, w tym głównie swoimi sprawami sercowymi, które generalnie rzecz biorąc, praktycznie nie istnieją. Moja uczuciowość nadal siedzi gdzieś głęboko, ale potrafię ją ugasić jeśli chcę, choć nie zmienia to faktu, że powraca i czasami niestety już tego nie kontroluję, a ona przejmuje nade mną władzę siejąc kolejne lęki przed nieznanym. Najgorsze jest to, że czasami boję się czegoś, co jeszcze nawet nie nadeszło, po prostu nie potrafię zawalczyć o to, by dostarczyć większej ilości szczęścia do swojego życia, bo nieśmiałość, którą myślałam, że przezwyciężyłam, także powraca kiedy zaczyna mi bardziej zależeć... Dodatkowo jeszcze nie jestem pewna czy do końca wyleczyłam się z niektórych uczuć, choć one spisałam na straty bardzo dawno temu i nie myliłam się, że będę musiała o nich zapomnieć, to jednak w jakiś sposób rozkruszyły moje serce. Nie lubię narzekać, wylewać swoich smutków, jednak tutaj, tego wieczoru, po prostu muszę, poza tym czasami nie potrafię inaczej, a to wbrew pozorom w jakiś sposób mi pomaga. Jednak na tym chyba zakończę, bo do niczego konkretnego to nie prowadzi, a może warto spojrzeć też na jakieś pozytywne rzeczy? Na pewno pojawiła się u mnie zwiększona motywacja do zmienienia czegoś, co od dawna powinnam była zrobić. Nie wiem czy mi się uda, ale będę próbować, bo robię to przede wszystkim dla samej siebie. Dlatego też trzymam się swojego celu i oby wyszło jak najlepiej. Dodatkowo pora porządnie skupić się na nauce, jak i w końcu na tym właśnie blogu, bo nie mogę znów go zaniedbać... Tak więc znalazłam sobie sporo zajęć, które zrealizować muszę, bo przede wszystkim chcę, które to także mam nadzieję nie pozwolą mi myśleć aż tyle o tym, czego jednak brakuje... Ale może jeśli nie będę aż tak na tym skupiać swojej uwagi, to samo z czasem niespodziewanie przyjdzie? Zobaczymy. Natomiast póki co kończę, ten mało wnoszący cokolwiek do bloga, post, bo po pierwsze za dużo tutaj o autorce, czyli mnie samej, jak i zbyt krótki jest tak naprawdę, ale czułam wewnętrzną potrzebę właśnie wylania tych paru, co prawda niewielu, ale jednak, rozterek, jakie siedziały we mnie już od jakiegoś czasu. Tym razem mam nadzieję, że następny artykuł już naprawdę niedługo się pojawi i zrobię wszystko, by był bardziej sensowny. Może w końcu recenzja, czy jakaś interpretacja tekstu utworu muzycznego? Właściwie znalazłam sporo ciekawych, więc... wezmę się do roboty i w końcu ten blog ożyje, o! Trzymajcie się i na koniec nutka (w sumie jedna z wielu), która towarzyszyła mi podczas pisania, a jakiej to nie mogę przestać słuchać od paru dni, może Wam też się spodoba, zatem miłego rozkoszowania się dźwiękami tej cudownej muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *