Nadchodzi wieczór, kiedy A. zawalona ilością nauki, zamiast oczywiście zabrać się w końcu porządnie do pracy, w międzyczasie ogląda zwiastuny różnych filmów na dobrze wszystkim znanej stronie youtube. W końcu natrafia na jeden, drugi, trzeci świetny trailer, który sprawia, że ma ochotę obejrzeć te filmy jak najszybciej... Jej noc zamiast snu, staje się maratonem przeróżnych historii, a sama nie jest w stanie uwierzyć, że ona - ta, która dotychczas nie potrafiła samotnie oglądać filmów, ba! właściwie to nie tyle co nie potrafiła, co nie lubiła tego robić, przykryta swoim ulubionym kocem, z ogromnym zaangażowaniem śledzi losy bohaterów na ekranie...
Tym oto krótkim wstępem, chciałabym wcielić w życie swój plan utworzenia nowego działu, otóż - recenzji filmów. Co prawda, znając mnie nie będą one się pojawiać jakoś bardzo często, ponieważ naprawdę muszę mieć mega "wenę" do tego, by coś obejrzeć. Jednak ostatnio zrobiłam sobie dosłownie nocny maraton filmowy, jak i jeszcze sporo innych, ciekawych historii dodałam do swojej listy "obejrzeć" (i być może wkrótce to zrobię). Stąd dzisiaj chciałabym skupić swoją uwagę na jednym z tych filmów, które naprawdę mnie wciągnęły. Historia, która sprawia, że wpatrując się w ekran, czuje się jednocześnie napięcie, złość na danego bohatera, wręcz niedowierzanie momentami, że ktoś może być tak okrutny, ale także wzruszenie jak i jakąś nadzieję bijącą z tego filmu...
Jednak, by już nie przedłużać tego wstępu, przejdę powoli do konkretów, czyli między innymi tytułu, a jest to "Nostalgia Anioła". Tak naprawdę film powstał na podstawie książki, jednak nie miałam okazji jej jeszcze przeczytać, a na pewno to nadrobię. O czym opowiada historia? Jest rok 1973. Główna bohaterka, 14-letnia Susie Salmon mieszka w Pensylwanii. Ma kochającą rodzinę, chłopak, w którym się podkochiwała również zwrócił na nią uwagę, poza tym jej hobby jest fotografia... Wydawać by się mogło, że wszystko układa się idealnie, niestety do czasu, kiedy spada na nią wielkie nieszczęście. Pewnego dnia, wracając do domu ze szkoły, spotyka swojego sąsiada - George'a Harveya, który próbując zyskać jej zaufanie, tak naprawdę od pewnego czasu snuł okropny plan... Tym samym, Susie zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana. Rodzice dziewczynki, zaniepokojeni jej zbyt długą nieobecnością, proszą policję o pomoc. Już następnego dnia dociera do nich przykra prawda: znaleziono czapkę Susie, a wokół niej mnóstwo krwi... I mimo że policja nie jest w stanie odnaleźć jej ciała, dla wszystkich staje się jasne: Susie już nie wróci. Co jednak się z nią dzieje? Zostaje zawieszona pomiędzy niebem, a ziemią, bądź można by rzec, że przebywa we własnym "niebie", gdzie wszystko jest możliwe oprócz powrotu do świata żywych. Od tego czasu Susie obserwuje swoich bliskich, to, jak próbują pogodzić się ze stratą, a także widzi kolejne poczynania swojego mordercy...
Ten film jest świetny, naprawdę. Mimo tego, że trwa ponad dwie godziny, tak naprawdę się tego nie odczuwa, a ogląda i ogląda, aż w końcu widzi się koniec, po czym przez jeszcze parę chwil nie jest się w stanie wstać z fotela czy też skupić w ogóle na swoich myślach. To ekranizacja, która poruszy każdego - a przynajmniej tak mi się wydaje. Jednocześnie zmusi nas do przemyślenia pewnych spraw, chociażby tego jak życie potrafi być kruche, ale także jak mogą istnieć tacy psychopaci jak Harvey. Poza tym gra aktorska naprawdę mi się podobała, zarówno odtwórczyni roli Susie (Saoirse Ronan), jak i Jack'a - ojca dziewczynki, w którą wcielał się Mark Wahlberg. Pomiędzy tą dwójką w szczególności widoczna była naprawdę głęboka relacja... Jack wierzył, że jego córka nadal gdzieś z nim jest, robił wszystko by dowiedzieć się kto stoi za tym okropnym czynem, a kiedy w końcu to do niego dotarło, to ten moment, pełen emocji sprawił, że naprawdę łzy poleciały mi z oczu. Cóż więcej dodać? Nie mogłam jedynie patrzeć jak morderca głównej bohaterki tak bezkarnie przebywał sobie nadal w mieście i nikt nie podejrzewał, że to on mógłby dopuścić się czegoś tak okrutnego... A jednak - pozory mogą mylić. To dramat, zresztą nic dziwnego, bo historia głównej bohaterki sama w sobie jest zdecydowanie tragiczna, jednak myślę, że częściowo to film psychologiczny - osobiście oglądając go, mimowolnie analizowałam postępowanie poszczególnych bohaterów, szukając jakichś motywów dlaczego robili daną rzecz tak, a nie inaczej. Począwszy od Susie - która za bardzo zaufała temu człowiekowi, pokazując swoją jeszcze nieco dziecinną naiwność, poprzez oczywiście Harveya - dlaczego jego psychika zmuszała go do czynienia takiego zła, aż po innych bohaterów, a ich było sporo, każdy z kolei wnoszący to "coś" do filmu.
Co tu jeszcze dużo mówić? Zdecydowanie polecam Wam obejrzenie tej ekranizacji. Właściwie to ciężko dopatrzeć mi się jakiś minusów, no, może jedynie lekko "nudził" mnie moment, w którym pokazane jest, jak Susie dobrze czuje się w tym idealnym niebie, ale poza tym - świetny film, jak już napisałam wyżej, dający sporo do myślenia. Stąd - jeśli jeszcze nie widzieliście, zachęcam, a sama biorę się niebawem za książkę, by móc porównać czy historia przedstawiona w filmie faktycznie oddaje charakter powieści. Natomiast kończąc, wrzucam Wam zwiastun "Nostalgii Anioła", a nuż dodatkowo pomoże w przekonaniu Was, że warto obejrzeć ten film.
Natomiast niedługo znów postaram się coś tutaj napisać, chociaż szczerze powiedziawszy to kolejny zabiegany tydzień, poza tym weekend też nie będzie spokojniejszy, jednak tutaj bardziej pod względem pozytywnym, a niekoniecznie tak jak to bywa w tygodniu, że nauka, studia i tak w kółko. Póki co - trzymajcie się!
Jednak, by już nie przedłużać tego wstępu, przejdę powoli do konkretów, czyli między innymi tytułu, a jest to "Nostalgia Anioła". Tak naprawdę film powstał na podstawie książki, jednak nie miałam okazji jej jeszcze przeczytać, a na pewno to nadrobię. O czym opowiada historia? Jest rok 1973. Główna bohaterka, 14-letnia Susie Salmon mieszka w Pensylwanii. Ma kochającą rodzinę, chłopak, w którym się podkochiwała również zwrócił na nią uwagę, poza tym jej hobby jest fotografia... Wydawać by się mogło, że wszystko układa się idealnie, niestety do czasu, kiedy spada na nią wielkie nieszczęście. Pewnego dnia, wracając do domu ze szkoły, spotyka swojego sąsiada - George'a Harveya, który próbując zyskać jej zaufanie, tak naprawdę od pewnego czasu snuł okropny plan... Tym samym, Susie zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana. Rodzice dziewczynki, zaniepokojeni jej zbyt długą nieobecnością, proszą policję o pomoc. Już następnego dnia dociera do nich przykra prawda: znaleziono czapkę Susie, a wokół niej mnóstwo krwi... I mimo że policja nie jest w stanie odnaleźć jej ciała, dla wszystkich staje się jasne: Susie już nie wróci. Co jednak się z nią dzieje? Zostaje zawieszona pomiędzy niebem, a ziemią, bądź można by rzec, że przebywa we własnym "niebie", gdzie wszystko jest możliwe oprócz powrotu do świata żywych. Od tego czasu Susie obserwuje swoich bliskich, to, jak próbują pogodzić się ze stratą, a także widzi kolejne poczynania swojego mordercy...
Ten film jest świetny, naprawdę. Mimo tego, że trwa ponad dwie godziny, tak naprawdę się tego nie odczuwa, a ogląda i ogląda, aż w końcu widzi się koniec, po czym przez jeszcze parę chwil nie jest się w stanie wstać z fotela czy też skupić w ogóle na swoich myślach. To ekranizacja, która poruszy każdego - a przynajmniej tak mi się wydaje. Jednocześnie zmusi nas do przemyślenia pewnych spraw, chociażby tego jak życie potrafi być kruche, ale także jak mogą istnieć tacy psychopaci jak Harvey. Poza tym gra aktorska naprawdę mi się podobała, zarówno odtwórczyni roli Susie (Saoirse Ronan), jak i Jack'a - ojca dziewczynki, w którą wcielał się Mark Wahlberg. Pomiędzy tą dwójką w szczególności widoczna była naprawdę głęboka relacja... Jack wierzył, że jego córka nadal gdzieś z nim jest, robił wszystko by dowiedzieć się kto stoi za tym okropnym czynem, a kiedy w końcu to do niego dotarło, to ten moment, pełen emocji sprawił, że naprawdę łzy poleciały mi z oczu. Cóż więcej dodać? Nie mogłam jedynie patrzeć jak morderca głównej bohaterki tak bezkarnie przebywał sobie nadal w mieście i nikt nie podejrzewał, że to on mógłby dopuścić się czegoś tak okrutnego... A jednak - pozory mogą mylić. To dramat, zresztą nic dziwnego, bo historia głównej bohaterki sama w sobie jest zdecydowanie tragiczna, jednak myślę, że częściowo to film psychologiczny - osobiście oglądając go, mimowolnie analizowałam postępowanie poszczególnych bohaterów, szukając jakichś motywów dlaczego robili daną rzecz tak, a nie inaczej. Począwszy od Susie - która za bardzo zaufała temu człowiekowi, pokazując swoją jeszcze nieco dziecinną naiwność, poprzez oczywiście Harveya - dlaczego jego psychika zmuszała go do czynienia takiego zła, aż po innych bohaterów, a ich było sporo, każdy z kolei wnoszący to "coś" do filmu.
Co tu jeszcze dużo mówić? Zdecydowanie polecam Wam obejrzenie tej ekranizacji. Właściwie to ciężko dopatrzeć mi się jakiś minusów, no, może jedynie lekko "nudził" mnie moment, w którym pokazane jest, jak Susie dobrze czuje się w tym idealnym niebie, ale poza tym - świetny film, jak już napisałam wyżej, dający sporo do myślenia. Stąd - jeśli jeszcze nie widzieliście, zachęcam, a sama biorę się niebawem za książkę, by móc porównać czy historia przedstawiona w filmie faktycznie oddaje charakter powieści. Natomiast kończąc, wrzucam Wam zwiastun "Nostalgii Anioła", a nuż dodatkowo pomoże w przekonaniu Was, że warto obejrzeć ten film.
Natomiast niedługo znów postaram się coś tutaj napisać, chociaż szczerze powiedziawszy to kolejny zabiegany tydzień, poza tym weekend też nie będzie spokojniejszy, jednak tutaj bardziej pod względem pozytywnym, a niekoniecznie tak jak to bywa w tygodniu, że nauka, studia i tak w kółko. Póki co - trzymajcie się!
Zwiastun znaleziony na youtube.
Cześć! Wpadłaś do mnie, a ja mam cichą zasadę, że z reguły się odwdzięczam. Podoba mi się Twój blog (może wydawać się to tandetne stwierdzenie, ale piszę szczerze). Dodaję do obserwowanych, bo jest naprawdę ładnie i schludnie. Jednakże, mam pewne ale... Nie wiem czy chcesz tego słuchać (czytać), dlatego skupię się tylko na jednej rzeczy:
OdpowiedzUsuńPopełniłaś podstawowy błąd recenzji. Streściłaś. Chodzi mi o ten fragment "Jest rok 1973. Główna bohaterka, 14-letnia Susie Salmon mieszka w Pensylwanii. Ma kochającą rodzinę, chłopak, w którym się podkochiwała również zwrócił na nią uwagę, poza tym jej hobby jest fotografia... Wydawać by się mogło, że wszystko układa się idealnie, niestety do czasu, kiedy spada na nią wielkie nieszczęście. Pewnego dnia, wracając do domu ze szkoły, spotyka swojego sąsiada - George'a Harveya, który próbując zyskać jej zaufanie, tak naprawdę od pewnego czasu snuł okropny plan... Tym samym, Susie zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana.". Zdradziłaś sporą część fabuły, przez co nie ma potrzeby obejrzenia filmu. A najśmieszniejsze jest to, że wystarczyłoby odpuścić sobie ostatnie zdanie, o morderstwie i gwałcie. Jednakże, masz przyjemny styl pisania. Pozdrawiam:)
Dziękuję za szczery komentarz i sugestię co do powyższej recenzji, a w sumie to fakt, może i streszczenia. ;) Faktycznie - gdy teraz na to patrzę, widzę, że gdyby pominąć ostatnie zdanie, to nie byłoby takie oczywiste. Jednak z drugiej strony, nawet jeśli ktokolwiek obejrzy trailer, właściwie od razu wie, co się stało, a jednak mimo że trafiłam na ten film przez ten hm, oczywisty zwiastun, zachęcił mnie do obejrzenia całości, zważywszy na inne aspekty tego filmu...
UsuńTak czy siak, jeszcze raz dziękuję za komentarz i cieszę się, że zechciałaś pozostać tutaj na dłużej w roli obserwatora. Pozdrawiam! :)