Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

sobota, 19 grudnia 2015

Przenieśmy się na chwilę do muzycznego świata całkowicie po polsku.

     Od jakiegoś czasu ciągle obiecywałam, że na blogu pojawi się jakiś muzyczny post - jako, że już dawno mogliście zauważyć, iż nie ograniczam się tutaj jedynie do tematyki książkowej. Dzisiaj nastała ta chwila, kiedy postanowiłam podzielić się z Wami tym, co od jakiegoś czasu nieustannie towarzyszy mi podczas wykonywania większości czynności. Otóż skupię swoją uwagę przede wszystkim na utworach pewnego wokalisty, który przez długi czas był członkiem dobrze Wam znanej polskiej grupy muzycznej. Brzmi wciąż tajemniczo? No cóż - już za moment rozwikłam tę zagadkę. Sens w tym, że uwielbiam teksty tych utworów - zarówno za czasów, kiedy ta osoba grała w zespole, jak również teraz - kiedy wydaje solowe płyty. Są one zawsze tak pełne przemyśleń, nieco metaforyczne i idealnie skłaniające do próby ich analizy bądź też po prostu sprawiające, że akurat uderzają w odpowiedni moment życia człowieka. Są zdecydowanie o "czymś", a to najważniejsze. Dodając do tego oprawę muzyczną to już istne dzieła.
     Jednak by tak nie przedłużać tego wstępu, dzisiaj chciałabym zachęcić Was do przesłuchania kilku utworów Myslovitz za czasów Artura Rojka oraz paru innych kawałków już nagranych przez samego wokalistę. Zawsze lubiłam słuchać tego zespołu, ale w ostatnim czasie te starsze utwory towarzyszą mi ciągle, na przemian właśnie z solową płytą Artura Rojka. Nie będę za bardzo zagłębiać się w analizę tekstu, bo nie sądzę, że moje interpretacje byłyby trafne, lecz chcę się z Wami podzielić kilkoma utworami, które szczególnie lubię - chociaż to dopiero część z nich, bo jednak mam sentyment do wielu kawałków, głównie Myslovitz. Stąd, zapraszam do przeniesienia się na chwilę w muzyczny świat - tym razem całkowicie po polsku.

Utwory Myslovitz za czasów Artura Rojka

1. "Alexander" 

"Więc lepiej mnie zabij
Wyrzuć z pamięci
Lepiej odejdź, pozwól mi odejść..."

     Ten utwór akurat znalazłam całkowicie przypadkowo, a zakochałam się w nim od pierwszych sekund. Ma on w sobie tyle emocjonalności, tak świetny tekst, że przez kilka kolejnych wieczorów, cały czas wciskałam przy nim "replay". Może po części dlatego, że trafił do mnie w pewnym momencie w moim życiu, kiedy cóż, byłam nieco zdezorientowana zachowaniem pewnego człowieka i do dzisiaj tego nie zrozumiałam, ale pogodziłam się z tym, że czasami ludzie po prostu odchodzą bez żadnego słowa wyjaśnienia i cóż, trzeba to w końcu zaakceptować. Jednak bywa to ciężkie, szczególnie dla mnie - osoby, która woli poznać całkowicie szczerą prawdę, nawet jeśli byłaby bolesna, aniżeli zostać "ot, tak" zignorowaną, bo to akurat przykre.
     Niemniej, ten utwór jest świetny, mam do niego wciąż sentyment i pewnie tak pozostanie, jak również ilekroć bym go słuchała, chyba nigdy tak naprawdę mi się nie znudzi. Oprócz wspomnianego, świetnego tekstu, sama oprawa muzyczna wpisuje się w mój gust - jest nieco mocniejszy niż większość utworów Myslovitz, a jednak nadal delikatny. 
     Stąd też, polecam przesłuchać, jeśli jeszcze go nie znacie, być może wpadnie również w Wasz gust muzyczny, chociaż wiem, że jest on różny. Mimo to - polecam przekonać się samemu. :)




 

2. "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów"

"Pójdziemy ze sobą powoli obok do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
W deszczu maleńkich, żółtych kwiatów w spokoju przy sobie, nie czując czasu..."

     Ten utwór ma w sobie pewnego rodzaju urok, jest taki spokojny, idealny, by się zrelaksować, przenosząc swoje myśli w jakieś przyjemne miejsce. Tekst oczywiście znowu mnie urzekł pokazując, że polskie utwory mogą być o "czymś", a nie tak, jak to często bywa, kiedy słuchamy typowo komercyjnego radia... Nie umiem nawet chyba do końca wyrazić słowami dlaczego tak bardzo lubię ten utwór - po prostu ma widocznie w sobie to tak zwane "coś", co mnie do niego przyciąga. Tak, jak napisałam - sprawia, że można się przy nim zrelaksować, a jednocześnie ma w sobie coś takiego melancholijnego, co sprawia, że odbieram go nieco emocjonalnie. Oprócz tekstu, wspomaga te odczucia oczywiście linia melodyczna - niby taka jednostajna, banalna, a idealnie pasująca do całości. Zdecydowanie uwielbiam.
     Myślę, że nie jest to jeden z bardziej znanych utworów tego zespołu, no chyba, że ktoś namiętnie przesłuchuje ich kawałki tak jak ja. Natomiast jeśli tylko od czasu do czasu słuchaliście twórczości Myslovitz z tamtego okresu, być może "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów" gdzieś Wam umknęło, a szkoda - bo jest cudowne. Stąd poniżej możecie nadrobić zaległości.



 

3. "Nienawiść" 

"Nie wierz nigdy nie, w tych co ciągle udają
I ciągle uśmiechają się, o nie."


    Obiecałam sobie, że w tym wpisie wrzucę tylko trzy utwory Myslovitz za czasów Artura Rojka, co było dosyć trudnym wyzwaniem zważywszy na fakt, że uwielbiam ich całkiem sporo. Jednak zdecydowałam się na "Nienawiść", chociażby dlatego, że podobnie jak "Alexander" nieustannie towarzyszy mi od pewnego czasu sprawiając, że nie mogę przestać wciskać przycisku "replay".
    Ma na to oczywiście wpływ zarówno świetny tekst, który swoją drogą, w moim odczuciu opowiada nie tylko o nienawiści samej w sobie, a raczej o walce z nią, jak również skupia swoją uwagę na tym, że my, ludzie, jesteśmy perfekcjonistami jeśli chodzi o udawanie. Jest źle - to nieważne, my i tak na twarz nakładamy maskę uśmiechu, bo mamy wrażenie, że przecież w obecnym świecie pełnym znieczulicy ludzkiej, nikt tak naprawdę by nas nie zrozumiał. Krótko mówiąc - dobry tekst, do tego dodajmy jeszcze świetną linię melodyczną i nic, tylko słuchać.
    Stąd też, polecam Was przesłuchanie poniższego linku, chociaż mam nadzieję, że po dwóch powyższych utworach, nie muszę Was już szczególnie zachęcać byście posłuchali i trzeciego, a zrobicie to sami, z czystej ciekawości. Taką przynajmniej mam nadzieję.

 
Utwory Artura Rojka - solowa płyta

1. "Beksa"

"Straszna chała w głowie
Więdną nasze lilie, więdną gdy odchodzisz..."

    Myślę, że fanom tego wokalisty, akurat tego utworu nie muszę szczególnie przedstawiać, bo podobnie jak "Syreny" jest dość znany. Właściwie wcale się nie dziwię, bo jest świetny - jak zresztą większość utworów Artura Rojka. Słucham go nałogowo, nie tylko od jakiegoś czasu, ale od dawna - co jakiś czas lubię do niego wracać, a wtedy towarzyszy mi nie raz całymi wieczorami.  Nie będę pokuszać się o żadne interpretacje tekstu, bo raczej bym go tym skrzywdziła, a tego zdecydowanie nie chcę.
    Fakt faktem - zarówno tekst, jak i linia melodyczna, a także ten słyszalny, dziecięcy chór, tworzą niesamowity efekt sprawiając, że kiedy jej słucham, sama nucę sobie często tę piosenkę pod nosem, nie zważając na to, czy jestem sama, czy wokół mnie są inni (chociaż okej - wtedy jednak staram się powstrzymać, bo mój głos mógłby skrzywdzić czyiś słuch :D). Jest po prostu świetna - pełna przemyśleń, z chwytliwą melodią - czego chcieć więcej.
    Jeśli ktoś zna, to cóż - i tak polecam spędzić sobie te kilka minut w towarzystwie Artura Rojka, a jeśli nie kojarzycie tego utworu, koniecznie przesłuchajcie.




 

 2. "Krótkie momenty skupienia"

"Składam się z ciągłych powtórzeń.
Jedno mrugnięcie na tak." 
 
     Kolejna świetna nuta z solowej płyty Artura Rojka. Uwielbiam ten kawałek, chociaż sama nie wiem do końca dlaczego. Na pewno wpływ ma na to tekst, sama melodia, oczywiście wykonanie - czyli właściwie wszystko. Jednocześnie ma ona w sobie coś, co skłania mnie do swego rodzaju przemyśleń, szczególnie tego typu wieczorową porą. Zresztą tytuł poniekąd sugeruje to "skupienie się", stąd ja robię to często jeśli chodzi o moje myśli.
     Wiecie co jest najlepsze w tym, co tworzy Artur Rojek? To fakt, że na pierwszy rzut, że tak to ujmę, ucha, mogłoby się wydawać, że jego teksty są pisane całkowicie przypadkowo, złożone z jakiś losowych słów. Kiedy jednak bardziej się w nie zagłębi - czuje się te utwory całym sobą. Chce się więcej i więcej, aż mimowolnie uzależnia się od tej muzyki i głosu tego wokalisty... Tak przynajmniej czuję ja sama, być może ktoś z Was ma podobnie.
     Dlatego pozwólcie sobie na chwilę tego "skupienia", wciśnijcie przycisk "start" i wsłuchajcie się w ten tekst, melodię, głos...


  

3. "Czas, który pozostał"

"Na zawsze zostać razem
W milczeniu i bezwładnie."

    Kolejny utwór, który wprost uwielbiam. Ot tak, po prostu. Jest taki lekki, a jednocześnie sprawiający, że wręcz przyciska człowieka do jakiegoś miejsca, w którym czuje się opleciony ilością emocji. Bardzo lubię go słuchać w wersji "live" i marzę o tym, by w końcu móc się wybrać na koncert Artura Rojka nawet jeśli miałabym iść na niego sama - a co!
    Oczywiście tekst świetny, jak zresztą każdy utwór tego wokalisty. Niezwykle przemyślany, mimo że na pierwszy rzut oka chaotyczny. Jednak dla mnie jest jak poezja - ba, właściwie to nie tylko ten kawałek, ale większość, które wyszły spod pióra Artura Rojka. Oczywiście sama linia melodyczna mnie urzekła, taka początkowo delikatna, by potem stać się nieco mocniejszą. I tym oto sposobem mogę słuchać tego bez końca.
    Wam również polecam zapoznać się zarówno z tym utworem poniżej, jak ogólnie z twórczością tego artysty. Być może i Was przeniesie na chwilę do innego świata, w którym króluje swego rodzaju melancholia, ale jednocześnie niezwykle spokój.

    

     To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. No, może jeszcze tak co do tego, że dzisiaj skupiłam się głównie na twórczości Artura Rojka, zarówno tej solowej, jak i za czasów Myslovitz, być może oprócz faktu, że słucham tych kawałków nałogowo od pewnego czasu, to też poniekąd tzw. "Kod Mistrzów" odbywający się w Teatrze Groteska w Krakowie miał na to wpływ. Wraz ze znajomą wybrałam się na spotkanie z tym artystą i miło było sobie posłuchać nieco więcej o nim, jego inspiracjach, tym, co robi - nie tylko jeśli chodzi o muzykę. Teraz został mi tylko ten wymarzony koncert i już będę w pełni usatysfakcjonowana! :)
     Niebawem znów się odezwę, być może w końcu z jakąś recenzją, ale nie obiecuję, bo czytanie idzie mi bardzo wolno w tym miesiącu. Póki co - trzymajcie się!

Wszystkie utwory znalezione na: youtube

13 komentarzy:

  1. Nie znam tych piosenek, ale nie są złe :D
    Jednak w polskich utworach nie bardzo gustuję :D

    Pozdrawiam
    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem otwarta na wszystkie piosenki i gatunki muzyczne, więc te polskie też przygarnę. Lubię Taco Hemingway'a oraz The Dumplings, ale najlepsza piosenką w naszym języku jest Karmelove Roguckiego i Marceliny. No cudo samo w sobie <33 Dzisiaj wieczorem przesłucham utwory zaproponowane przez ciebie. Weszłam przypadkowo na twój blog. Na chwilę, sekundkę, ale stwierdzam, że muszę tu zostać! Masz świetny, lekki styl pisania. A twój "chaos myśli" jest meeega podobny do mojego, no normalnie ten sam mózg ;) Pozdrawiam serdecznie, Idalia ;**

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów" - uwielbiam ten kawałek. I jeszcze "Chciałbym umrzeć z miłości" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do pierwszego kawałka, masz zdecydowaną rację. Ja też zawsze wolę poznać najszczerszą i najboleśniejszą prawdę, ale wolę ją poznać niż kłamstwa.. one są tylko na chwilę, niestety. A niektórzy chyba wolą odejść, o ile tak naprawdę w ogóle istnieją.. W każdym bądź razie piosenkę skądś kojarzę, może kiedyś leciała w radiu.

    Nienawiść.. zdecydowanie i tutaj się z Tobą zgadzam. Sama jestem człowiekiem, który często.. zakłada maski. By lepiej żyło się innym, po co komu nasze problemy.

    A Marcelina i Rogucki z Karmelove też po prostu są świetni. Uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Zapraszam Cię do wzięcia udziału w moim autorskim książkowym wyzwaniu! ^^
    Szczegóły znajdziesz tutaj:) :
    http://otwartaksiega2002.blogspot.com/2015/12/read-more-books-challenge.html
    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Myslovitz bardzo lubię, ale dla mniej numerem jeden jeśli chodzi o ich utwory jest "Długość dźwięku samotności" :)

    www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Myslovitz i Artur Rojek bardzo, ale to bardzo kojarzą mi się z pewną bliską mi osobą, której niestety już nie ma. Dlatego z jednej strony brzmienie ich piosenek sprawia mi ból, a z drugiej... mam ochotę bliżej poznać twórczość tych muzyków, żeby na chwilę poczuć bliskość z tą osobą. Może w święta, kiedy i tak niemal co roku ogarnia mnie pewnego rodzaju nostalgia, przysłucham się bliżej brzmieniom Myslovitz oraz solowej płyty Rojka, której i tak zamierzałam posłuchać.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Są piosenki, które po prostu nas kształtują i wzbudzają u nas najpiękniejsze uczucia :)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie piosenka "Długość dźwięku samotności" Myslovitz jest jedną z najlepszych polskich piosenek. Nie wiem czy wtedy wokalistą był Artur Rojek, jednakże ten zespół zasługuje na uznanie :)
    Pozdrawiam
    http://welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkie nuty w podobnym klimacie. Tak bardzo "Rojkowe".

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie gustuję w polskich utworach, jedynie kocham nad życie CHEMIĘ, ale ta notka mnie bardzo zaciekawiła.
    Zawsze trzeba spróbować czegoś nowego, czyż nie?
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam polską muzykę, a Artur Rojek ma magnetyczny głos. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rojek jest cudowny i ten w zespole i ten solowy. Naprawdę dobrze mu wyszła samodzielna praca, a wielu artystów jednak lepiej pracuje w zespole (np. Roguc i Coma). Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się jego dalsza kariera. I marzy mi się być na jego koncercie.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *