Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

sobota, 17 września 2016

Cmentarz Zapomnianych Książek po raz trzeci - recenzja książki "Więzień nieba"

"Wariatem jest ten, kto ma się za całkowicie normalnego, a za nienormalnych uważa całą resztę..."

Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł: Więzień nieba
Wydawnictwo: Muza SA
Liczba stron: 416
Ocena: 5/6
     Kiedy tylko skończyłam czytać "Grę Anioła" Carlosa Ruiza Zafona, wiedziałam, że muszę jak najszybciej sięgnąć po kolejną część z serii Cmentarza Zapomnianych Książek. Przez długi czas myślałam, że jest to ostatni tom, a jednak okazuje się, że jest i kolejny, chociaż póki co nie wiadomo, kiedy będzie dostępny w Polsce. Mimo to już teraz wiem, że z niecierpliwością będę czekać na czwartą część tych wspaniałych historii, szczególnie, że "Więzień nieba" w pewnym sensie wywołał we mnie mieszane uczucia, ostatecznie jednak sprawiając, że poziom zaintrygowania zdecydowanie skoczył ku górze. To dobra historia, w której chociaż coś trochę mi zgrzytało, to ostatecznie pochłania się ją w mgnieniu oka i Zafon wciąż pozostaje dla mnie Mistrzem Słowa.
      Jest rok 1957. Daniel - główny bohater "Cienia wiatru" - to mąż pięknej Bei i ojciec małego Juliana. W dalszym ciągu wraz z ojcem prowadzi księgarnię Sempere i Synowie, której interesy niestety idą tak marnie, jak nigdy dotąd. Z kolei przyjaciel mężczyzny - Fermin Romero de Torres wkrótce ma porzucić stan kawalerski, jednak dziwnym trafem zbliżająca się ciągle data ślubu sprawia, że Fermin staje się zmartwiony. Daniel zastanawia się, co takiego spędza sen z powiek przyjacielowi, gdy nagle, ni stąd ni zowąd, poznaje odpowiedzi na te pytania. Pewnego bowiem dnia do księgarni przybywa tajemniczy jegomość. Wraz z tym wydarzeniem, Fermin postanawia opowiedzieć Danielowi o swojej przyszłości, a coraz to nowsze informacje sprawiają, że młodzieniec dowiaduje się "rzeczy, o których Barcelona wolałaby zapomnieć". Co takiego wydarzyło się w przeszłości Fermina? Jakie mroczne sekrety przez tyle lat chował w sobie mężczyzna? I jak te wszystkie informacje wpłyną na teraźniejszość, w tym na samego Daniela? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie oczywiście sięgając po książkę "Więzień nieba". 
       Po raz kolejny Zafon udowadnia, że jego styl jest jedyny w swoim rodzaju i całkowicie nie do podrobienia. Uwielbiam to, w jaki sposób buduje zdania, sprawiając, że z jednej strony wywołują często wybuchy niekontrolowanego śmiechu, a z drugiej skłaniają do przemyśleń. Co więcej, wszystko co opisuje, chociażby dotyczyło najbardziej banalnych rzeczy, nie nudzi czytelnika, a wciąż ciekawi i intryguje. Stąd też, pochłonęłam tę historię w mgnieniu oka, nie mogąc się od niej oderwać i ciągle powtarzając sobie, że "jeszcze tylko jeden rozdział". Co ciekawsze, w przypadku tej książki, wydarzenia dzieją się na dwóch płaszczyznach czasowych. Jedną z nich jest teraźniejszość, czyli rok 1957, drugą natomiast przeszłość Fermina, czyli rok 1939, który to targany wojnami, odbił swoje piętno w każdym kraju, w tym też w Hiszpanii. Wydawać by się mogło, że przez takie przeskoki, czytelnik może pogubić się w wydarzeniach, jednak nic bardziej mylnego. Historia Fermina idealnie zgrywa się z teraźniejszością, lecz co lepsze - dzięki niej uzupełniane zostają fakty poznane we wcześniejszych książkach z serii Cmentarza Zapomnianych Książek. Narracja natomiast jest także różnorodna. Wydarzenia roku 1957 opisywane są z perspektywy Daniela, z kolei te z przeszłości napisane zostały przez zastosowanie narracji trzecioosobowej.
       Całość skupia się więc w dużej mierze na przyjacielu Daniela i faktycznie o wiele więcej jest tutaj tej przeszłości, aniżeli wydarzeń, jakie działyby się w teraźniejszości głównego bohatera "Cienia wiatru". Jednak, jak już wspomniałam, dzięki temu, historia z całego cyklu zostaje świetnie uzupełniona o nowe informacje. Trzeci tom jest więc opowieścią, jaka uświadamia, że w czasie wojny, człowiek jest w stanie dopuścić się wielu czynów, o jakich często wolałby zapomnieć. To także historia, która pokazuje, jak ważna jest prawdziwa przyjaźń i że potrafi ona przenosić wręcz góry, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba. To jednocześnie opowieść o sile zaufania, a także ziarenku niepewności, jakie często zostaje zasiane przez zatajone fakty, które całkowicie przypadkiem wpadają w czyjeś ręce. Dlatego też cieszę się, że mogłam kolejny raz przenieść się do tej Barcelony, by wraz z bohaterami przeżywać wszystkie wydarzenia.
          We wstępie wspomniałam jednak, że coś mi tutaj zgrzytało. Faktycznie, tak jak poprzednie dwie książki z tej serii pochłonęły mnie bez reszty na tyle, że nie znajdywałam niczego, do czego mogłabym się jakoś przyczepić, tak tutaj coś nie do końca mi grało. Przede wszystkim zabrakło mi tego, co szczególnie lubiłam, gdy tylko sięgałam po książki Zafona - uczucia pewnego niepokoju, które trzymałoby mnie w napięciu i sprawiało, że ta mroczna i tajemnicza Barcelona całkowicie by mnie pochłonęła. Nie wiem czy ja nie potrafiłam tego poczuć, czy po prostu ten tom nie miał w sobie tej nutki, ale jakkolwiek by nie było, bardzo zabrakło mi jakiegoś klimatu. Momentami miałam wrażenie, że wszystko jest trochę przegadane, jakby następowało takie typowe wyłożenie na tacy wszelkich faktów, bez większej próby zbudowania napięcia. Co więcej, w tej serii mało było też samej akcji, a przynajmniej jak dla mnie, w porównaniu do poprzednich książek, tutaj fabuła była zdecydowanie spokojniejsza. 
        Dlatego też trochę mi to zgrzytało i pewnie poczułabym się bardziej zawiedziona, gdyby nie fakt samego zakończenia i też sporej ilości stron tuż przed nim. To, w jaki sposób Zafon na nowo zamotał tę pozornie wyjaśnioną historię sprawił, że kiedy dobrnęłam do ostatniej strony, pomyślałam sobie - "kurczę, chcę więcej! Dlaczego to już koniec, no dlaczego?" Myślę więc, że autor celowo w taki sposób to wszystko rozegrał. Uspokoił nieco wydarzenia, dodał nowe fakty, by ostatecznie zaintrygować czytelnika na tyle mocno, by z niecierpliwością wyczekiwał na kolejny tom. Bo wiecie co? Po tym zakończeniu i ostatnich zdaniach, chcę więcej i więcej Zafona, Cmentarza Zapomnianych Książek i całej tej historii Daniela, bo czuję, że jak sam autor stwierdził, "prawdziwa historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła". Dlatego nie pozostało mi nic innego, jak czekać na kolejny tom, który mam nadzieję, ponownie przeniesie mnie do tego wspaniałego świata, jaki wykreował autor.
     Bohaterowie natomiast działają na plus tej historii. Pozostają niezmiennie dobrze wykreowani, każdy na swój własny sposób. Oczywiście Fermin wciąż pozostał zabawną, charyzmatyczną postacią, jednak poznawszy jego historię, często zastanawiałam się, jak może mieć w sobie tyle pogody ducha, przeżywszy tak trudne wydarzenia. Daniel natomiast niezmiennie zyskuje moją sympatię. To, co mnie z kolei ucieszyło, to pojawienie się Davida Martina, znanego z "Gry Anioła". Uwielbiam tego bohatera - chociaż to nieco szalony pisarz, to śmiem twierdzić, że dzięki niemu, to właśnie "Gra Anioła" jest chyba moją ulubioną częścią póki co. Pozostałe postaci również zostały wykreowane ciekawie, nic dodać, nic ująć.
      Podsumowując, "Więzień nieba", to książka, którą musicie przeczytać, jeżeli urzekły Was poprzednie tomy z serii Cmentarza Zapomnianych Książek. To jednocześnie opowieść, w której jak wspomniałam, nie wszystko mnie do siebie przekonało, lecz wciąż sprawia, że Zafon na stałe gości w moim serduchu jako jeden z najwspanialszych autorów, z którymi miałam do czynienia, lecz co najważniejsze - intryguje, by z niecierpliwością czekać na kolejny tom.
        Niedługo postaram się napisać dla Was coś nowego - być może muzyczny wpis, jak także recenzje kolejnych książek. Póki co - trzymajcie się! 

9 komentarzy:

  1. Ah, wiem, że uwielbiam pisarza. Ja jakoś nie potrafię się przekonać. Może to ten natłok innych lektur, obowiązków nie pozwala mi na to, by skusić się na Cień Wiatru, czy ten egzemplarz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ale nie przepadam za twórczością autora ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie miałam okazji czytać książek Zafona, ale tyle zachwytów w jego kierunku i u Ciebie na blogu i na wielu innych, że chyba będę musiała wreszcie się przełamać i znaleźć dla niego czas! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam się, że jeszcze nigdy nie przeczytałem negatywnej opinii na temat tej książki. Dlatego ciągle pozostaje dla mnie niewyjaśnione to, że jeszcze jej nie przeczytałem... :)
    Optymista

    OdpowiedzUsuń
  5. Twórczość tego autora przede mną, ale widzę, że wiele tracę zwlekając :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wreszcie zabrać się za książki tego autora ;) Jakbym miała chociaż odrobinę więcej czasu, to może bym się wyrobiła ze wszystkim :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej książce ale jak najbardziej jestem za! :) Zapisuję tytuł i w wolnym czasie sięgam :)

    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam tego autra, ze wszystkich książek wydanych w polsce nie czytałam tylko "Mariny". Podziwiam Cię, że potrafiłaś ubrać w słowa emocje po tej książce, dla mnie były one nie pojęte :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem nic na temat tej książki, więc u Ciebie czytam o niej po raz pierwszy. Zastanowię się nad nią ale wstępnie mogłabym ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *