Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

poniedziałek, 31 grudnia 2018

Jak to jest z tymi podsumowaniami starego roku i noworocznymi postanowieniami?

    Nadszedł ostatni dzień roku, dlatego też postanowiłam przygotować dla Was wpis będący swego rodzaju przemyśleniami. Dawno nie było tego na blogu, ba! w końcu blog dopiero niedawno powoli zaczyna się ożywiać, dlatego też pomyślałam, że w takim wpisie będę mogła zawrzeć swoje spostrzeżenia dotyczące podsumowań starego roku oraz noworocznych postanowień, jak także podzielę się z Wami pokrótce moim osobistym podsumowaniem oraz planami i celami na nadchodzący wielkimi krokami rok 2019.
      Mam wrażenie, że za każdym razem, gdy nieuchronnie zbliża się koniec roku, spora część osób postanawia nieco podsumować sobie cały ten czas, który tak szybko przeminął. Jedni robią to w pełni świadomie, zastanawiając się, co udało im się zrealizować, a czego nie byli w stanie jeszcze zrobić, notują sobie wszystkie swoje sukcesy, a także wypunktowują porażki, wyjaśniają często różne sprawy, a wszystko po to, by w ten kolejny rok wejść z tak zwaną "czystą kartą" i od nowa zacząć spełniać swoje plany oraz cele. Inni z kolei niby nie skupiają aż tak swojej uwagi na tym, że rok się kończy, ale podświadomie na pewno przewijają się w ich głowach myśli jaki był dla nich ten rok, co takiego się wydarzyło, jakich ludzi poznali, a którzy to odeszli z ich życia. Są oczywiście też i tacy, dla których nie ma to większego znaczenia - ot, kończy się jeden rok, zaczyna kolejny, co tutaj więcej gdybać... i pewnie ci są najszczęśliwsi, bo nie analizują, nie zastanawiają się, nie dokopują się do wydarzeń, jakie już miały miejsce, a po prostu żyją chwilą i chwytają każdy dzień takim, jakim jest. Osobiście doszłam ostatnimi czasy do pewnego wniosku. Otóż warto chociażby przez chwilę zastanowić się nad tym, jaki był dla mnie dany rok. Usiąść z kubkiem dobrej herbaty i pomyśleć, co takiego wydarzyło się w życiu, co dało mi radość, a co też sprawiło, że być może pewne sprawy odwróciły się do góry nogami czy też niektóre relacje totalnie się posypały. Warto przez chwilę pomyśleć, co zrobić, by uniknąć tych złych rzeczy, a za to by tych dobrych i wspaniałych było jak najwięcej. Jednocześnie uważam, że nie ma sensu zagłębiać się aż tak w każdą rzecz, pluć sobie w brodę za każdy niespełniony cel - nie udało się teraz, trudno, uda się za rok. Bo wiecie... czasami można sobie planować wiele, można mieć cele, marzenia, które stopniowo się realizuje, ale wówczas los potrafi zburzyć tą fasadę pozornego spokoju i satysfakcji z tego, że coś ruszyło do przodu. Czasami nasz osobisty domek z kart, który sobie budujemy, zostaje totalnie rozwiany przez pasmo niepowodzeń bądź przez niewłaściwych ludzi, jakich spotykamy na swojej drodze. Dlatego nawet jeśli nasze plany się nie spełniły, to nie znaczy, że ten rok był tylko zły. Warto pamiętać chociażby o tych drobnych sukcesach, o życzliwych ludziach, którzy nas otaczali - to liczy się bardziej niż wszystko inne... Bo tak naprawdę czas ucieka zbyt szybko, by ciągle stać w miejscu. Warto więc podsumować sobie stary rok, ale bez ciśnienia, że coś "nie wyszło" - nie wyszło, to trudno i żyje się dalej, bo tak naprawdę nowy rok to tylko kolejna cyferka w naszym wieku, nie warto więc marnować czasu na to, co nie jest tego warte.
     Skoro było już krótko o podsumowaniach, to będzie i o słynnych, noworocznych postanowieniach. Już dawno zdałam sobie sprawę z jednego faktu - nie warto czegoś sobie postanawiać, warto określać sobie konkretne cele, nieważne czy robimy to na nowy rok, nowy miesiąc czy tydzień - lista jasnych i przejrzystych celów wydaje się przynajmniej być czymś rozsądniejszym niż rzucone w eter hasło: postanawiam sobie, że od 1 stycznia przestanę robić to, czy tamto. Bo wiecie, może to zabrzmi trochę brutalnie i nieelegancko jak na mnie, ale... każdy wraz z końcem starego roku i początkiem nowego coś sobie postanawia. Głośno mówi, jak to od początku robi przestaje palić czy też zaczyna chodzić na siłkę, a to jeszcze coś innego, a to, czy tamto, ale wiecie co to jest? Zwykłe pieprzenie. Pieprzenie haseł, bo tak trzeba. Pieprzenie o postanowieniach, bo każdy to robi, to ja też muszę. Pieprzenie o rzeczach, o jakich często podświadomie człowiek wie, że nie spełni, ale mówi głośno, chwali się znajomym, bo tak jest teraz modnie. A potem, po tygodniu czy dwóch, nagle tych postanowień już nie ma. Dlatego myślę, że zamiast powtarzać wokół do innych ludzi, co to sobie postanawiamy, po prostu usiądźmy we własnych czterech ścianach, zastanówmy się przez chwilę, co chcielibyśmy zmienić w swoim życiu, wyciągnijmy kartkę i długopis, zapiszmy nasz pomysł, ale taki, jaki wewnętrznie czujemy, że jesteśmy w stanie zrobić, powieśmy sobie tę kartkę w widocznym miejscu i dążmy do osiągnięcia tego celu... I nie musimy zakładać tego celu na cały rok. Może to być cel na miesiąc, by za miesiąc wprowadzić nowy, kolejny, o ile poczujemy, że jesteśmy na siłach to zrealizować. Może to być cel chociażby na tydzień, ale spróbujmy przez ten czas wytrwać w tych naszych planach... I nie musimy mówić o tym głośno, wystarczy, że zrobimy to dla siebie, jeśli czujemy, że "tak, w tym roku chcę w końcu zrobić to czy tamto, a przynajmniej SPRÓBUJĘ". No bo właśnie - w tych całych celach czy chociażby "postanowieniach" ważne jest, byśmy przynajmniej spróbowali je osiągnąć. Dążyli do tego, a nie napalali się na coś, by ten tak zwany słomiany zapał zaraz zniknął. Dlatego też jeśli czujemy potrzebę zmian, wprowadźmy je, ale tylko te, jakie wiemy, że jesteśmy w stanie przynajmniej spróbować realizować, a nie takie, jakie z góry skazane są na porażkę. 
         Tym oto akcentem przechodzę powoli do własnego, krótkiego podsumowania roku 2018 oraz wypisaniu sobie celów na rok 2019. Mając na myśli podsumowanie oraz cele - chodzi głównie o ten mój Chaos myśli, stąd też wygląda to następująco: 

1. Podsumowanie roku 2018 na Chaosie myśli

Zdecydowanie za mało pisałam i totalnie się wypaliłam - wiem to i chciałabym to zmienić, ale o tym za chwilę. Praktycznie ten blog stopniowo przestawał istnieć i tak, jak napisałam swego czasu na fanpage'u - przygotowywałam już nawet wpis o zakończeniu działalności. Jednak pewne sytuacje sprawiły, że postanowiłam wrócić do pisania i powoli odnajduję w sobie motywację oraz to, co niestety przez pewien czas zatraciłam... Tak więc nadal realizuję się na blogu i mam nadzieję, że tak pozostanie. Jakkolwiek zawiodłam Was, Drodzy Czytelnicy, jedyne, co pozostaje mi powiedzieć to przepraszam, tak po prostu... I uwierzcie mi, że samej mnie jest przykro, że odłożyłam swoją pasję na bok dla wielu spraw, jakie nie były tego niestety warte. 

2. Cele na rok 2019 na Chaosie myśli 

Przede wszystkim moim celem jest pisać. Chcę, żeby ten blog ożył, by znowu miał swoje grono czytelników, byście chętnie tutaj wracali i bym sama mogła przelewać w to miejsce swoje myśli, emocje i uczucia. Bardzo chciałabym, by pojawiało się tu jak najwięcej przemyśleń, trochę mniej recenzji, ale również pragnę wrócić do czytania większej ilości lektur niż to było swego czasu, chciałabym także zacząć recenzować filmy oraz seriale, tym samym Wam je polecając (bądź przestrzegając przed fatalnymi ekranizacjami), a przede wszystkim chciałabym więcej twórczości własnej w tym miejscu. Dlatego wypiszę sobie te cele gdzieś dla siebie, powieszę na swojej tablicy korkowej i będę je realizować. 

       Jeżeli jednak chodzi o podsumowanie tego roku w innych kwestiach - nie chcę tutaj dzielić się zbyt dużą dawką informacji o moim prywatnym życiu, ale na pewno mogę stwierdzić jedno: ten rok był nieprzewidywalny, a szczególnie jego końcówka. Pokazało mi to, że czasami ten los potrafi się odmienić tak nagle, że jednego dnia wszystko może być tak jak jest, a innego jest już totalnie inaczej... I na pewno ten rok uświadomił mi jedno: jakkolwiek czasami staramy się dla ludzi wokół nas, nieważne jak mocno pielęgnujemy pewne rzeczy, to może się okazać, ze to wszystko nie było tego warte, że my, ludzie, czasami po prostu się mylimy, a cokolwiek, co robiliśmy okazuje się nie mieć totalnie znaczenia i być całkowicie niedocenionym. Jednak jak wspomniałam nawet wyżej - nieważne, jak bardzo coś się nie udało, życie toczy się dalej, trzeba się więc podnieść i z głową uniesioną wysoko ruszyć do przodu, o.
      Natomiast co do moich osobistych postanowień - posłużę się tutaj cytatem z pięknego utworu Dawida Podsiadło zatytułowanego "Nie kłami", że na pewno już teraz, w ten ostatni dzień roku "zaczynam zamykanie bram" - a tym samym chciałabym wejść w 2019 rok z wewnętrzną siłą i energią, z celami, jakie mam i jakie usilnie pragnę zrealizować i przede wszystkim chcę na ten rok jednego: cieszyć się z każdej chwili i zrobić jak najwięcej dla samej siebie. 

      Przechodząc już do końca tego (myślę, że dość długiego) wpisu, nie obejdzie się bez krótkich życzeń dla Was, Moi Drodzy. Były świąteczne, będą teraz noworoczne, ale że tak powiem, będzie zwięźle i na temat. 

Kochani - życzę Wam przede wszystkim, byście byli szczęśliwi, tak po prostu. Niech ten Nowy Rok będzie dla Was jak najlepszy, byście spełnili wszystkie swoje cele, by otaczali Was sami dobrzy i życzliwi ludzie i byście doceniali każdą chwilę, czerpiąc z niej jak najwięcej, bo jak to napisała Wisława Szymborska:

"Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy."

Stąd też nie marnujcie żadnej z chwil, Moi Drodzy - Szczęśliwego, Nowego Roku!

    Niebawem powitam rok 2019 nowym wpisem, a na dziś życzę Wam jeszcze jedynie udanej zabawy - nieważne czy na wielkiej imprezie, w gronie rodziny czy przyjaciół czy też przed ekranem telewizora - świętujcie, a co! 

2 komentarze:

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *