"Kiedyś wierzyłem, że jeśli wystarczająco mocno się kogoś kocha, ta miłość będzie mogła przetrwać wszystko. O ile dwoje ludzi będzie się kochać, nic nie może ich rozdzielić..."
Autor: Colleen Hoover Tytuł: Wszystkie nasze obietnice Wydawnictwo: Otwarte Liczba stron: 320 Ocena: 6+/6 |
Nie ukrywam, że od dawien dawna uwielbiam książki Colleen Hoover. Kilkakrotnie mieliście już okazję czytać recenzje pełne zachwytów nad powieściami tej autorki. Nie wiem, co takiego ma w swoim stylu, ale za każdym razem jej książki mnie do siebie przyciągają i wywołują we mnie ogrom emocji i to dosłownie - potrafię się przy nich śmiać, jak także bardzo wzruszać. Tak też było w przypadku książki "Wszystkie nasze obietnice". Obawiałam się, że nadejdzie moment, gdy z przykrością stwierdzę, że już jednak nie ruszają mnie już historie stworzone przez tę autorkę, a jednak okazało się, że ten tytuł staje się moją kolejną, ulubioną powieścią pisarki. Przepiękna, wzruszająca historia, która łamie serce i jednocześnie napawa nadzieją.
Główni bohaterowie tej książki to Quinn oraz Graham. Ich losy splatają się w momencie, gdy obydwoje rozstają się ze swoimi partnerami. Wydawać by się mogło, że są sobie przeznaczeni, stąd też wkrótce przysięgają sobie miłość na zawsze. Jednak ich małżeństwo z biegiem czasu zaczyna powoli się rozsypywać, marzenia o założeniu rodziny stają się dla nich wręcz nieosiągalne, a wszelkie rozczarowania jeszcze bardziej ich od siebie oddalają. Mimo to, przyszłość małżonków kryje się w śladach z przeszłości, szczelnie zamkniętych w szkatułce, którą Graham wręcza Quinn w dniu ich ślubu. Jak zatem potoczą się losy bohaterów? Czy będą w stanie odbudować swoje małżeństwo czy może zrezygnują z dalszej walki o miłość? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Wszystkie nasze obietnice".
Co tutaj dużo mówić o stylu autorki - jak zawsze jest on niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze, choć pewnie wielu osobom mogłoby się wydawać, że wręcz zbyt banalny. Mimo to, nie brakuje tutaj fragmentów, jakie sprawiają, że czytelnik mimowolnie sięga po karteczkę, by zaznaczyć sobie dane zdanie jako chwytający za serce cytat. Colleen Hoover maluje swoje historie emocjami. Nie wiem, jak ona to robi, ale czytając jej książki, jak już wspomniałam wcześniej, można się śmiać, irytować na bohaterów, czuć nutkę strachu co do ich dalszych losów, a także wylewać morze, jak nie ocean, łez. Osobiście jestem osobą emocjonalną, ale już dawno żadna książka znowu nie sprawiła, że przekładając kolejne strony, literki rozmazywały mi się przed oczami, z których powoli spływały łzy ogromnego wzruszenia. Co więcej, warto tutaj wspomnieć, że świetnym pomysłem było przeplatanie w tej książce rozdziałów "wtedy" - czyli, gdy Quinn i Graham dopiero co się poznawali, z tymi "teraz" - czyli losami ich małżeństwa. Każdy rozdział idealnie się dopełniał, a samą książkę przeczytałam wręcz w mgnieniu oka.
Wbrew pozorom, nie jest to typowe romansidło, jak to bywa w przypadku tej autorki. To także nie taka łatwa książka, jak mogłoby się wydawać, bo pokazująca, że życie nie zawsze zsyła nam dokładnie to, czego od niego oczekujemy, a nawet w małżeństwie mogą nagle pojawić się chwile zwątpienia. Autorka świetnie ukazuje, jak narastające rozczarowania, namnażające się niedopowiedzenia oraz uciekanie we własne emocje, zamiast podzielenie się nimi z bliską osobą wpływa na relacje między dwojgiem ludzi, którzy przecież przysięgali sobie wieczność. To również historia ukazująca, że chęć posiadania dzieci nie zawsze idzie w parze z tym, że się to uda, a wszelkie, nieudane próby dla kogoś, kto marzył o tym od dawna, przynoszą jedynie gorycz i wplatają jeszcze więcej negatywnych uczuć w małżeństwie. Stąd też autorka porusza trudne tematy, lecz z drugiej strony wplata w swoją historię swego rodzaju nadzieję. Pokazuje, że jeżeli bardzo się kogoś kocha i pragnie się walczyć, to mimo wszelkich przeciwności, pomimo coraz większego oddalania się od siebie nawzajem, wszystko może się odmienić - jeżeli tylko obie strony będą tego pragnąć. To przepiękna, pełna emocji historia, która potrafi złamać serce czytelnika, jednocześnie dając mu wiarę w to, że nigdy nie wiadomo, co nas czeka i dopóki istnieje choćby mały cień nadziei, wszystko może się zdarzyć.
Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dobrze. Quinn to kobieta, która ma swoje marzenia, a coraz bardziej oddalająca się wizja ich urzeczywistnienia sprawia, że powoli z radosnej dziewczyny, w jakiej zakochał się Graham, staje się szczelnie zamkniętą w sobie, emocjonalną bombą - która nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle wybuchnie. Z kolei Graham to bohater, o jakim pewnie marzyłoby większość kobiet - troskliwy, opiekuńczy mąż, który chciałby zrobić wszystko, by uszczęśliwić żonę. Mimo tych zalet, i on popełnia błędy, jakich żałuje, lecz których też nie da się cofnąć. Każde z nich ma swoje mocne strony, ale też i wady - stąd dzięki temu zyskują oni na autentyczności. Oczywiście pojawiają się też postacie drugoplanowe jak siostra Quinn - Ava, jej matka czy rodzina Grahama, jednak autorka uwagę kieruje przede wszystkim na tę dwójkę głównych bohaterów.
Podsumowując, "Wszystkie nasze obietnice", to przepiękna, pełna emocji opowieść o tym, że nawet miłość na całe życie, nie jest łatwa i przeżywa swoje zgrzyty. To historia pokazująca, że tylko od nas zależy, co zrobimy z tymi, jak to ujęła autorka, "wydarzeniami piątej kategorii" w swoim związku - czy razem, ramię w ramię przez nie przebrniemy, czy może jedna ze stron zrezygnuje, czy też obydwoje odpuścimy. Stąd też polecam Wam tę książkę z całego, mojego skromnego serducha i w ramach zachęty wrzucam jeszcze kilka cytatów.
- "-Zapłaczesz dziś w nocy. W łóżku. Wtedy będzie bolało najbardziej. Kiedy zostaniesz sama."
- "Kiedy tak długo kojarzysz siebie z kimś innym, trudno jest znowu stać się samodzielną osobą."
- "(...) smutek jest jak pajęcza sieć. Nie widzi się go, dopóki się w nim nie utknie, a wtedy trzeba go z siebie zdzierać, żeby się uwolnić."
- "Przeprosiny są przydatne, gdy człowiek chce wyrazić żal, ale nie da się za ich sprawą odebrać prawdziwości działaniom, które go wywołały."
- "Niezależnie od tego, jak bardzo się kogoś kocha, rozmiar tej miłości jest nieistotny, jeżeli na drodze staje niezdolność przebaczania."
- "Skupiamy się na najgłupszych, najbłahszych sprawach. Stresujemy się rzeczami, nieistotnymi z punktu widzenia wszechświata, a powinniśmy być jedynie wdzięczni ewolucji, że w ogóle dała nam szansę na to, by mieć problemy."
Mam ochotę przeczytać tą książkę :)
OdpowiedzUsuń