Moi
Drodzy, dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami tutaj szczyptą twórczości
własnej. Jakiś czas temu, słuchając niesamowicie wzruszającego utworu zespołu
The Dumplings - "Piękne dłonie" i siedząc wieczorową porą przy
laptopie, nagle spod moich palców stukających o klawiaturę, powstało bardzo
krótkie opowiadanie. Publikowałam je na swoim fanpage'u, ale wiem, że tam
niektóre posty "giną" w eterze, dlatego postanowiłam podzielić się
nim z Wami tutaj, na blogu.
Jestem
przekonana, że to opowiadanie zapewne można dopracować, że czytając je za jakiś
czas, znajdę mnóstwo zdań, które wymagają korekty, ale jednocześnie to coś, co
uświadomiło mi, że pisanie stanowi nieodłączny element mojego życia. Może nie
potrafię na tyle się zmotywować, by napisać książkę, ale wiem, że od czasu do
czasu chociażby krótkie fragmenty przewijają się w moich notatkach i że pisanie
to też swego rodzaju świetny rodzaj terapii.
Poniższe opowiadanie mówiąc w skrócie jest o rozstaniu - czyli nieodłącznym
elemencie życia większości z nas. Być może zdarzają się przypadki, gdy ludzie
dobierają się wręcz idealnie i nie poznali goryczy tego, czym jest rozstanie,
ale myślę, że większość osób jednak chociażby raz zasmakowała emocji, jakich
wcale nie chciało się czuć. Jednocześnie, ten krótki tekst miał też wnieść
swego rodzaju nadzieję, że gdzieś tam, na każdego z nas czeka prawdziwe
szczęście, a nie jedynie jego iluzja. Stąd też, nie przedłużając - zapraszam do
przeczytania poniższego tekstu.
***
Młoda dziewczyna usiadła na jednej z wielu, wolnych już o tej porze dnia,
ławek. Przychodziła do tego miejsca ilekroć było jej źle, a właśnie tak czuła
się teraz, gdy dosłownie kilka godzin temu jej serce, a wraz z nim wszelkie
snute do tej pory plany, rozpadło się na kawałki. Ściskała w dłoniach kilka
zdjęć, zrobionych jeszcze parę tygodni wcześniej, z których biła radość i ogrom
uczuć, a jakie to nagle uciekły tak, jak gdyby od zawsze były tylko jedną,
wielką grą aktorską. Chociaż oczy miała już spuchnięte od nieustannego płaczu,
to łzy nadal nie były w stanie przestać spływać po jej bladej twarzy. Jedna za
drugą, powoli torowały sobie drogę od samego kącika oka poprzez usiany lekkimi
piegami policzek, lądując ostatecznie na trzymanym w rękach dziewczyny zdjęciu.
Mimo że jakaś jej część miała ochotę od razu rozszarpać na kawałki uśmiechające
się do niej z fotografii twarze, to głupie serce nie potrafiło tego zrobić. Ani
się spostrzegła jak nagle, tuż obok niej przysiadła się starsza kobieta, która
z wyraźną troską w głosie, powiedziała tylko dwa słowa:
-Zostawił cię.
Dziewczyna powoli skierowała zapłakane oczy w kierunku staruszki, spoglądając na nią ze zdumieniem. Już miała otworzyć usta by móc cokolwiek odpowiedzieć, gdy poczuła, jak głos znów więźnie jej w gardle i jedynym, co udało jej się z siebie wyrzucić był przeszywający na wskroś szloch. Nie wiedziała ile czasu minęło odkąd zanosiła się płaczem, gdy delikatna dłoń zaczęła głaskać ją po głowie, a obok ucha słyszała jedynie cichy szept:
-No już, dziecinko, już… Płacz, ile tylko chcesz, nawet jeśli miałabyś wypłakać wszystkie swoje łzy. – po czym staruszka dodała – cii, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
-Ale… ale… - zaczęła jąkać się dziewczyna – jak ma być dobrze, skoro nikt nigdy mi nie powiedział, że rozstania tak bolą, skoro nikt nigdy nie nauczył mnie, że nie zawsze istnieje jedna, jedyna miłość na całe życie, nawet jeśli naiwne serce wierzyło, że tak jest?
Po czym ponownie zaniosła się szlochem, mając wrażenie, że nigdy nie zdoła wyrzucić z siebie tego ogromnego żalu, jaki czuła właśnie w tej chwili. Jednak starsza kobieta jedynie cicho westchnęła, po czym spokojnym głosem powiedziała:
-My, kobiety wrażliwe, kobiety pełne emocji, zawsze wierzymy, że człowiek spotyka jedną, jedyną osobę na całe swoje życie. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że być może wcale nie musi tak być i odnalezienie swojego przeznaczenia nie zawsze od razu się udaje. Jednocześnie nikt nie nauczył nas, że rozstania to nieunikniony etap życia – jedne są tylko na chwilę, inne takie jak twoje, sprawiają, że serce się kraje, gdy ogrom wspomnień uderza ze zdwojoną siłą, a jeszcze inne, tak jak śmierć to rozstania na zawsze i to one są najgorsze, bo każde, inne rozstanie może wyjść na lepsze, gdy to ostatnie sprawia, że niczego już nie możemy zmienić – kobieta zawiesiła na chwilę głos ze smutkiem spoglądając na obrączkę błyszczącą na jej lewej dłoni, po czym dodała – dlatego nawet jeśli boli, to uwierz mi, dziecinko, nie będzie boleć wiecznie.
Dziewczyna poczuła, że jedyne co ma ochotę zrobić to przytulić się do tej starszej kobiety i na chwilę zapomnieć o tym, że miłość jej życia tak po prostu odeszła, jak gdyby żadna chwila nigdy nie miała znaczenia. Zamiast tego smutnym głosem powiedziała tylko:
-Tyle, że moje życie nie ma już większego sensu, bo tak bardzo boję się, że nie dam rady się pozbierać.
Staruszka zamyśliła się na chwilę, po czym skierowała swoje bystre spojrzenie na tę młodą, tak bardzo zagubioną, osóbkę.
-Słoneczko – zaczęła – wiem, że teraz nie chce ci się może nawet i żyć. Dobrze rozumiem, jak wiele żalu musi w tobie być, jak jednocześnie czujesz miłość i nienawiść, smutek i gniew, obrzydzenie i tęsknotę… I wiem też, że dużo czasu będzie musiało minąć, by te wszystkie emocje, jakie w tobie siedzą, mogły się na nowo poukładać. Będziesz tęsknić, będziesz tulić się do poduszki, która przypominać Ci będzie jego ramię, będziesz robić dwie kawy – ze zwykłego przyzwyczajenia – by za chwilę zdać sobie sprawę, że tej drugiej przecież nie potrzebujesz. Po jakimś czasie będziesz się śmiać i znowu czuć dobre emocje, by raz na jakiś czas coś przypomniało ci o tym dniu, gdy cały twój świat rozpadł się w drobny pył. Ale wiem, że to przetrwasz, bo uwierz mi, dziecinko, jeżeli to byłoby twoje przeznaczenie, to nigdy nie znalazłabyś się tutaj, w tym miejscu i ze łzami w oczach. Gdyby to miało być najlepsze, co cię w życiu spotkało, to nigdy nie szlochałabyś tak bardzo jak teraz i nie trzymałabyś się kurczowo szczęśliwych chwil na zdjęciu dobrze wiedząc, że widocznie dla niego nic nie znaczyły. Los przygotował dla ciebie coś lepszego i nie, nie pytaj mnie, dlaczego zatem zesłał ci to wszystko, by potem tak perfidnie to odebrać, bo nikt nie będzie znał dokładnej odpowiedzi.
Młoda dziewczyna już chciała coś powiedzieć, gdy staruszka uciszyła ją znanym gestem i dodała:
-Mogę powiedzieć ci jedynie coś, co wyda ci się absurdalne, ale zrozumiesz to później, gdy czas nieco uleczy twoje rany. Bo widzisz, być może los zrobił to wszystko tylko po to, byś w przyszłości dostrzegła i doceniła, że może być tylko lepiej i nie wątp w to, kochana, bo wiem, że tak będzie…
Po tych słowach, staruszka przyciągnęła do siebie dziewczynę i pozwoliła jej szlochać tak długo, jak gdyby właśnie kończył się świat.
-Zostawił cię.
Dziewczyna powoli skierowała zapłakane oczy w kierunku staruszki, spoglądając na nią ze zdumieniem. Już miała otworzyć usta by móc cokolwiek odpowiedzieć, gdy poczuła, jak głos znów więźnie jej w gardle i jedynym, co udało jej się z siebie wyrzucić był przeszywający na wskroś szloch. Nie wiedziała ile czasu minęło odkąd zanosiła się płaczem, gdy delikatna dłoń zaczęła głaskać ją po głowie, a obok ucha słyszała jedynie cichy szept:
-No już, dziecinko, już… Płacz, ile tylko chcesz, nawet jeśli miałabyś wypłakać wszystkie swoje łzy. – po czym staruszka dodała – cii, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
-Ale… ale… - zaczęła jąkać się dziewczyna – jak ma być dobrze, skoro nikt nigdy mi nie powiedział, że rozstania tak bolą, skoro nikt nigdy nie nauczył mnie, że nie zawsze istnieje jedna, jedyna miłość na całe życie, nawet jeśli naiwne serce wierzyło, że tak jest?
Po czym ponownie zaniosła się szlochem, mając wrażenie, że nigdy nie zdoła wyrzucić z siebie tego ogromnego żalu, jaki czuła właśnie w tej chwili. Jednak starsza kobieta jedynie cicho westchnęła, po czym spokojnym głosem powiedziała:
-My, kobiety wrażliwe, kobiety pełne emocji, zawsze wierzymy, że człowiek spotyka jedną, jedyną osobę na całe swoje życie. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że być może wcale nie musi tak być i odnalezienie swojego przeznaczenia nie zawsze od razu się udaje. Jednocześnie nikt nie nauczył nas, że rozstania to nieunikniony etap życia – jedne są tylko na chwilę, inne takie jak twoje, sprawiają, że serce się kraje, gdy ogrom wspomnień uderza ze zdwojoną siłą, a jeszcze inne, tak jak śmierć to rozstania na zawsze i to one są najgorsze, bo każde, inne rozstanie może wyjść na lepsze, gdy to ostatnie sprawia, że niczego już nie możemy zmienić – kobieta zawiesiła na chwilę głos ze smutkiem spoglądając na obrączkę błyszczącą na jej lewej dłoni, po czym dodała – dlatego nawet jeśli boli, to uwierz mi, dziecinko, nie będzie boleć wiecznie.
Dziewczyna poczuła, że jedyne co ma ochotę zrobić to przytulić się do tej starszej kobiety i na chwilę zapomnieć o tym, że miłość jej życia tak po prostu odeszła, jak gdyby żadna chwila nigdy nie miała znaczenia. Zamiast tego smutnym głosem powiedziała tylko:
-Tyle, że moje życie nie ma już większego sensu, bo tak bardzo boję się, że nie dam rady się pozbierać.
Staruszka zamyśliła się na chwilę, po czym skierowała swoje bystre spojrzenie na tę młodą, tak bardzo zagubioną, osóbkę.
-Słoneczko – zaczęła – wiem, że teraz nie chce ci się może nawet i żyć. Dobrze rozumiem, jak wiele żalu musi w tobie być, jak jednocześnie czujesz miłość i nienawiść, smutek i gniew, obrzydzenie i tęsknotę… I wiem też, że dużo czasu będzie musiało minąć, by te wszystkie emocje, jakie w tobie siedzą, mogły się na nowo poukładać. Będziesz tęsknić, będziesz tulić się do poduszki, która przypominać Ci będzie jego ramię, będziesz robić dwie kawy – ze zwykłego przyzwyczajenia – by za chwilę zdać sobie sprawę, że tej drugiej przecież nie potrzebujesz. Po jakimś czasie będziesz się śmiać i znowu czuć dobre emocje, by raz na jakiś czas coś przypomniało ci o tym dniu, gdy cały twój świat rozpadł się w drobny pył. Ale wiem, że to przetrwasz, bo uwierz mi, dziecinko, jeżeli to byłoby twoje przeznaczenie, to nigdy nie znalazłabyś się tutaj, w tym miejscu i ze łzami w oczach. Gdyby to miało być najlepsze, co cię w życiu spotkało, to nigdy nie szlochałabyś tak bardzo jak teraz i nie trzymałabyś się kurczowo szczęśliwych chwil na zdjęciu dobrze wiedząc, że widocznie dla niego nic nie znaczyły. Los przygotował dla ciebie coś lepszego i nie, nie pytaj mnie, dlaczego zatem zesłał ci to wszystko, by potem tak perfidnie to odebrać, bo nikt nie będzie znał dokładnej odpowiedzi.
Młoda dziewczyna już chciała coś powiedzieć, gdy staruszka uciszyła ją znanym gestem i dodała:
-Mogę powiedzieć ci jedynie coś, co wyda ci się absurdalne, ale zrozumiesz to później, gdy czas nieco uleczy twoje rany. Bo widzisz, być może los zrobił to wszystko tylko po to, byś w przyszłości dostrzegła i doceniła, że może być tylko lepiej i nie wątp w to, kochana, bo wiem, że tak będzie…
Po tych słowach, staruszka przyciągnęła do siebie dziewczynę i pozwoliła jej szlochać tak długo, jak gdyby właśnie kończył się świat.
***
Jeżeli dobrnęliście do końca - serdecznie Wam dziękuję. Mam także nadzieję,
że niebawem znowu będę miała możliwość podzielić się z Wami własną twórczością.
Póki co - trzymajcie się, Kochani.
Może kiedyś jakaś książka :)
OdpowiedzUsuńKrótkie formy mają to do siebie, że muszą czemuś służyć - tak jak długa powieść może po prostu opowiadać jakąś historię, bo ma do tego warunki, tak opowiadanie musi być skondensowanym do maksimum przekazem. W tym przypadku to bardzo dobre pocieszenie na trudne chwile, "przypominajka", że w niektórych momentach świat się wcale nie kończy, choć bywamy o tym przekonani. I to w Twoim opowiadaniu jest super - czuć autentyzm i łatwo odnaleźć życiową prawdę, która w dobrych chwilach wydaje się oczywista, ale w złych bardzo łatwo znika nam z pola widzenia. Przyjemnie się czytało :)
OdpowiedzUsuń