Autor: Danny Wallace
Tytuł: Charlotte Street
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 440
Ocena: 4.5/6
|
Jednak by już nie przedłużać, a jednocześnie przejść do konkretnych informacji, pora zdradzić tytuł tej książki. Jest to "Charlotte Street", którą napisał Danny Wallace. Właściwie dotąd nieznany mi autor, a mimo wszystko jak już napisałam wyżej - ten krótki opis na okładce, zachęcił do sięgnięcia po tę lekturę... I muszę przyznać, że mimo niektórych słabszych wątków, nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie: jednocześnie czułam się poruszona historią bohatera, a także śmiałam się do łez w niektórych momentach.
Bohaterem powieści jest Jason Priestley (ale nie, nie ten aktor, z którym wszyscy go mylili), były nauczyciel w jednej z londyńskich szkół, obecnie jednak dziennikarz, co prawda na zlecenie, piszący recenzje czy to restauracji, czy też galerii sztuki i wielu innych miejsc. Wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania, kiedy to na rogu Charlotte Street, główny bohater ujrzał piękną kobietę w niebieskim płaszczyku... Pomagając pozbierać jej rzeczy, które upadły na ziemię, ich spojrzenia na ułamek sekundy się spotkały, lecz kobieta wsiadając do taksówki, zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Jedyne, co zostało to jednorazowy aparat, a w nim? No właśnie - tego Jason nie mógł wiedzieć. Jednak gdy opowiedział o tej historii swojemu przyjacielowi, Dev nakłonił go do próby odnalezienia dziewczyny. Tylko jak to zrobić w wielkim mieście, gdzie prawdopodobieństwo spotkania kogoś jeszcze raz jest praktycznie znikome? Jednak tak się składa, że dzień później znów ją spotyka... i ponownie nie wykorzystuje swojej szansy! Od tej jednak pory, za namową Deva, swojego najlepszego kumpla, stara się znaleźć tajemniczą dziewczynę, a pierwszym krokiem do zrobienia tego jest wywołanie zdjęć. Początkowo Jason nie chce się na to zgodzić, ale w końcu ryzykuje i co prawda, ciągle udaje, że to nic takiego i w rzeczywistości robi to tylko na wzgląd namów bliskich mu osób, ale w głębi jego duszy tli się mała iskierka nadziei, że jednak to może się udać. Oczywiście w jego życiu jest wiele upadków, chociażby fakt, że któregoś dnia włączając swój komputer, na znanym wszystkim portalu społecznościowym "facebook" widzi, jak jego była dziewczyna jest szczęśliwa z mężczyzną imieniem Gary, a także że wkrótce mają się pobrać... Stąd w wielu sytuacjach Jason zachowuje się nieco głupio i niedojrzale, bo gdzieś w głębi duszy nadal ją kochał i wiedział, że to jego wina, iż ten związek się rozpadł. Jednak stara się o tym zapomnieć głównie dzięki "akcji" poszukiwania tajemniczej dziewczyny z Charlotte Street. W ciągu całej książki Jason poznaje mnóstwo ludzi: od szalonej Abbey począwszy, o wiele lat młodszej od głównego bohatera, a jednocześnie dziewczyny, która naprawdę nieźle nakreśla to, że nie może on wiecznie żyć przeszłością (czyli m.in. myśleć o Sarze, układającej sobie szczęśliwie życie), poprzez Matta - chociaż jego znał wcześniej, będąc jeszcze nauczycielem chłopaka w byłej szkole, to jednak zawiązuje się między nimi poniekąd przyjaźń, aż po Damiena Laskina - człowieka, który związany jest w jakiś tajemniczy sposób z poszukiwaną dziewczyną, lecz jego relacja z Jasonem nie należała do zbyt udanych. To jednocześnie historia, podczas której główny bohater wplątuje się niejednokrotnie w różnego rodzaju pułapki, a błędy jakie popełnia sprawiają, że w pewnym momencie zostaje praktycznie sam... No, może jedynie zostaje mu pomoc Zoe - przyjaciółki, jednak i ta relacja niosła ze sobą pewne konsekwencje. Jeszcze sporo można by mówić, jak toczą się losy Jasona, ale... o tym przekonajcie się sami, sięgając po tę książkę. Czy uda mu się odnaleźć tajemniczą dziewczynę z Charlotte Street? A może jednak się podda, twierdząc, że pora dorosnąć i zabrać się za prawdziwe życie? Jakie jeszcze przygody spotkały Jasona podczas całej tej powieści? By jednak znaleźć odpowiedzi na postawione pytania wystarczy, jak już napisałam sięgnąć po "Charlotte Street" i przekonać się, jak ostatecznie potoczyły się losy głównego bohatera.
Gdybym miała oceniać jaki wpływ wywarła na mnie ta lektura, to myślę, że naprawdę pozytywny. Mimo tego, co napisałam we wstępie, że niektóre wątki były hm, słabsze, a także nieco za mało rozbudowana została sama sytuacja związana z tą tajemniczą dziewczyną (właściwie do ostatnich stron nie wiadomo jak to się wszystko skończy), to jednak całość niezwykle bawi, ale jednocześnie w jakiś sposób zmusza do przemyśleń... Życie Jasona nie do końca była usłane różami i tak naprawdę jego marzenia w starciu z rzeczywistością świata zostały gdzieś daleko w tyle. Nie chodzi tutaj nawet o miłość: nieudany związek z Sarą czy też próba odnalezienia przypadkowo spotkanej osoby, którą to "akcję" inni mogliby wziąć za totalną głupotę, ale także o jego karierę czy przyjaźń jaką zawiązywał z innymi ludźmi... Stąd - dobra książka, momentami zabawna, w innych chwilach sprawiająca, że można by się nawet wzruszyć. Bohaterowie są niezwykle barwni, zarówno główny bohater, jaki nawiązuje dobry kontakt z czytelnikiem (nie wspomniałam o tym wcześniej, ale narrator jest 1-osobowy, a poza tym, momentami zwraca się do nas, czytających tę lekturę jak do swoich przyjaciół, którym opowiada własną historię), jak i także bohaterowie drugoplanowi mają dobrze zarysowane charaktery. Niezwykle bawił mnie przyjaciel Jasona - Dev. Miał swój własny świat, jednocześnie teksty, które wygłaszał były prześmieszne. Abbey z kolei to całkowity chaos, a jednak w głębi duszy kryła swoją wrażliwą naturę. Wielu innych jeszcze mogłabym wymieniać, bo każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób. Dodatkowo w książce jest sporo nawiązań do Polski - bohater Paweł czy dziewczyna Pamela, o której zresztą względy zabiegał Dev, byli Polakami pracującymi w Londynie (swoją drogą to jednak trochę smutne, jak bardzo przekłada się to na obecną rzeczywistość), dużo razy pojawia się także "Poland Street"... Stąd w jakiś sposób jeszcze bardziej związałam się z głównym bohaterem i mimo jego wad, polubiłam go, naprawdę.
Stąd - polecam sięgnąć po książkę "Charlotte Street" jeśli lubicie takie komedie romantycznej w książkowym wydaniu. Mi zdecydowanie przypadła do gustu, więc jeśli kiedyś dopadnie mnie chandra, na pewno ponownie sobie ją przeczytam, rozbawiając się przy tym do łez. Natomiast poniżej, jak zawsze, wstawiam kilka cytatów pochodzących z tej powieści, bo nawet w takiej, pełnej akcji, a mniej związanej z jakimiś bardzo filozoficznymi fragmentami, znalazłam momenty warte dokładniejszej uwagi.
Gdybym miała oceniać jaki wpływ wywarła na mnie ta lektura, to myślę, że naprawdę pozytywny. Mimo tego, co napisałam we wstępie, że niektóre wątki były hm, słabsze, a także nieco za mało rozbudowana została sama sytuacja związana z tą tajemniczą dziewczyną (właściwie do ostatnich stron nie wiadomo jak to się wszystko skończy), to jednak całość niezwykle bawi, ale jednocześnie w jakiś sposób zmusza do przemyśleń... Życie Jasona nie do końca była usłane różami i tak naprawdę jego marzenia w starciu z rzeczywistością świata zostały gdzieś daleko w tyle. Nie chodzi tutaj nawet o miłość: nieudany związek z Sarą czy też próba odnalezienia przypadkowo spotkanej osoby, którą to "akcję" inni mogliby wziąć za totalną głupotę, ale także o jego karierę czy przyjaźń jaką zawiązywał z innymi ludźmi... Stąd - dobra książka, momentami zabawna, w innych chwilach sprawiająca, że można by się nawet wzruszyć. Bohaterowie są niezwykle barwni, zarówno główny bohater, jaki nawiązuje dobry kontakt z czytelnikiem (nie wspomniałam o tym wcześniej, ale narrator jest 1-osobowy, a poza tym, momentami zwraca się do nas, czytających tę lekturę jak do swoich przyjaciół, którym opowiada własną historię), jak i także bohaterowie drugoplanowi mają dobrze zarysowane charaktery. Niezwykle bawił mnie przyjaciel Jasona - Dev. Miał swój własny świat, jednocześnie teksty, które wygłaszał były prześmieszne. Abbey z kolei to całkowity chaos, a jednak w głębi duszy kryła swoją wrażliwą naturę. Wielu innych jeszcze mogłabym wymieniać, bo każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób. Dodatkowo w książce jest sporo nawiązań do Polski - bohater Paweł czy dziewczyna Pamela, o której zresztą względy zabiegał Dev, byli Polakami pracującymi w Londynie (swoją drogą to jednak trochę smutne, jak bardzo przekłada się to na obecną rzeczywistość), dużo razy pojawia się także "Poland Street"... Stąd w jakiś sposób jeszcze bardziej związałam się z głównym bohaterem i mimo jego wad, polubiłam go, naprawdę.
Stąd - polecam sięgnąć po książkę "Charlotte Street" jeśli lubicie takie komedie romantycznej w książkowym wydaniu. Mi zdecydowanie przypadła do gustu, więc jeśli kiedyś dopadnie mnie chandra, na pewno ponownie sobie ją przeczytam, rozbawiając się przy tym do łez. Natomiast poniżej, jak zawsze, wstawiam kilka cytatów pochodzących z tej powieści, bo nawet w takiej, pełnej akcji, a mniej związanej z jakimiś bardzo filozoficznymi fragmentami, znalazłam momenty warte dokładniejszej uwagi.
- "Są takie chwile w życiu - a nawet całe dni - które potrafią przesłonić inne w jednym momencie. przypominają ukłucie szpilki. Ostre, bolesne i zagłuszające wszystko inne, cała reszta ginie w bezsensownej mgle."
- "-Zrobiłeś to, co zrobiłeś, mimo że to nam się zdarzyło. Pomo wszystkiego, co nas łączyło. Zrobiłeś to. I złamałeś mi serce. Nie na zawsze, ale na jakiś czas na pewno, bo, co zresztą jest oczywiste, ja cię kochałam."
Po raz pierwszy na nią spojrzałem. W oczach miała łzy, poczułem jakby szarpnięcie w sercu i miałem ochotę wziąć ją w ramiona. Ale jak by to wyglądało? Czarny charakter były chłopak robi jeszcze jedno podejście do ciężarnej narzeczonej innego faceta? Ona wiedziała, bo zawsze wiedziała, i uśmiechnęła się niewyraźnie.
-Przepraszam cię, Sar - powiedziałem i też poczułem pod powiekami łzy." - "Będę szczery - czułem się trochę pusty. Jakby ktoś zniweczył moje ambicje, a marzenie się nie spełniło."
- "No i widzicie, do czego można dojść, kiedy człowiek próbuje sam siebie przekonać, że wszystko gra? Nagina się logikę, żeby pasowało."
- "-Wiedziałam, że cię znam... - powiedziała
-Ja chyba też wiedziałem, że cię znam - odparłem."
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. Mam nadzieję, że czytało się go w miarę szybko i przyjemnie, starałam się oddać jakoś charakter tej książki tak, by zachęcić Was do przeczytania. Natomiast niedługo znów coś tutaj na pewno napiszę, bo nic nie sprawia mi chyba takiej radości jak móc spędzić czas tworząc kolejne zdania czegoś swojego, co ktoś jednak czyta... Dlatego do "napisania" niebawem, a póki co - trzymajcie się!
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
A tak w dwóch zdankach, czym podręcznikowo różni się komedia romantyczna w wersji książkowej i filmowej? ;)
OdpowiedzUsuńHm, właściwie dobre pytanie, bo wcześniej się nad tym nie zastanowiłam i wydaje mi się, że nie do końca dobrze to określiłam w powyższej recenzji, przepraszam ;) Myślę jednak, że chodziło mi głównie o to, że pojęcie komedii romantycznej kojarzy się każdemu od razu z filmem, na te słowa, ktoś potrafi podać konkretne tytuły. Z książkami - niekoniecznie, a jednak i tutaj pojawia się fabuła, która śmieszy, a ma związek z miłością. ;)
UsuńDziękuję! Jednak niestety tym razem chyba nie skorzystam, bo najzwyczajniej w świecie nie mam na to aż tyle czasu. :)
OdpowiedzUsuńaktualnie nie mam co czytać, więc chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńswoją drogą, baaardzo spodobał mi się Twój blog, ma pewną magię, która zdecydowanie przyciąga:)
obserwujemy?
pozdrawiam ♥