Nadszedł Nowy Rok, a wraz z nim kolejne cele i wzywania, o których to zresztą ostatnio pisałam. Stąd powoli staram się je realizować, chociażby poprzez utworzenie w zakładkach na blogu "Wyzwania czytelniczego", a w nim znaleźć można 52 tytuły, które zamierzam przeczytać w tym roku. Stąd, jeśli jesteście ciekawi po jakie książki sięgnę, a co się z tym wiąże - jakie recenzje będą pojawiać się na "Chaosie myśli", wystarczy kliknąć w tamtą zakładkę. Jednocześnie być może zachęcę Was do wzięcia udziału w wyzwaniu "52 książki, które przeczytam w 2015 roku", jak i zainspiruje do przeczytania którejś z tamtej listy. Zobaczymy. Zmieniłam także nieco swoją listę "najczęściej czytanych blogów", dodając do niej parę nowy adresów, jakie znalazłam w ostatnim czasie, stąd - polecam, bo to zdecydowanie perełki, które powinno wyławiać się spośród wszechobecnego spamu. Tak więc powoli wprowadzam zmiany, ale będę robić to nadal, jedną zresztą jest też, by wpisy pojawiały się bardziej regularnie... I chociaż sesja coraz bliżej (a wbrew pozorom, nie tylko pierwszy semestr jest najgorszy, bo im dalej, tym materiał trudniejszy - jestem na trzecim semestrze, a naprawdę nie wiem, jak to wszystko ogarnę), to postaram się pogodzić jedno i drugie.
Nim jednak przejdę w końcu do konkretnego tematu dzisiejszego wpisu, chciałabym jeszcze napisać o czymś, co zresztą pojawiło się na moim fanpage'u (jeśli śledzisz blog, a jeszcze tam nie byłeś/byłaś, będzie mi miło, jeśli klikniesz "like", co zresztą pozwoli szybciej dowiadywać się o nowych wpisach: Chaos myśli). Otóż... Co prawda rzadko, właściwie w ogóle nie biorę udziału w konkursach typu najlepszy blog, organizowanych przez inne strony. Tym razem stwierdziłam: co mi szkodzi, link podać zawsze mogę, a bardziej traktuję to jako zabawę, bo wiem, że z realiami takich konkursów (czyli wygrywają najczęściej Ci, którzy mają mnóstwo znajomych/obserwatorów, jak i najbardziej rozpowszechniają wszędzie informacje o konkursie), raczej moje szanse nie są zbyt wielkie. Mimo wszystko, będzie mi miło, jeśli będąc czytelnikiem "Chaosu Myśli" zagłosujesz na mnie. Co trzeba zrobić? Wystarczy:
- Wejść na blog: Poland Tree ;
- Po prawej stronie w ankiecie, w kategorii "O wszystkim (blog na każdy temat)" kliknąć na numer 64 (obok którego zresztą podany jest adres mojej strony);
- I to wszystko, a tym samym wywołujesz uśmiech na mojej twarzy :)
Z góry dziękuję za wszelkie głosy, bo jak już napisałam wyżej - nie liczę na wiele, ale to miłe, jeśli nie będzie to słynne zero, ha ha.
Natomiast teraz chciałabym powoli przejść już do konkretnego tematu dzisiejszego wpisu. Właściwie zastanawiałam się o czym by tutaj móc dzisiaj napisać, aż ostatecznie padło na kolejną próbę interpretacji tekstu pewnego utworu. Tym razem nie będzie jak dotychczas - o miłości spełnionej czy też nie, a... o życiu w szerokim tego pojęcia znaczeniu.
O tym, że świat nie jest idealny, a my często zapominamy, że gdzieś daleko być może właśnie ktoś umiera i to w bardzo przykry sposób, chociażby na wojnie bądź zamarzając gdzieś na opuszczonym dworcu... Zapominamy, ile ludzi na świecie cierpi z głodu. To zdecydowanie utwór niosący ze sobą pewnego rodzaju apel do nas, wszystkich ludzi. Jednak jaki jest jego tytuł? Otóż od jakiegoś czasu mam tzw. fazę na przesłuchiwanie kawałków jednej z grup muzycznych dopasowanych klimatycznie do mojego gustu. Któregoś wieczoru, ba! żeby to jednego, włączyłam sobie całą składankę ich utworów na stronie youtube i tak słuchałam, słuchałam, aż trafiłam na kawałek, który pod względem samego wykonania na początku wywołał u mnie mieszane uczucia, ale biorąc pod uwagę tekst, od razu się w niego wciągnęłam. Tym samym, zapraszam Was dzisiaj do przeczytania mojej próby interpretacji tekstu "Looking for Angels" autorstwa zespołu Skillet.
O tym, że świat nie jest idealny, a my często zapominamy, że gdzieś daleko być może właśnie ktoś umiera i to w bardzo przykry sposób, chociażby na wojnie bądź zamarzając gdzieś na opuszczonym dworcu... Zapominamy, ile ludzi na świecie cierpi z głodu. To zdecydowanie utwór niosący ze sobą pewnego rodzaju apel do nas, wszystkich ludzi. Jednak jaki jest jego tytuł? Otóż od jakiegoś czasu mam tzw. fazę na przesłuchiwanie kawałków jednej z grup muzycznych dopasowanych klimatycznie do mojego gustu. Któregoś wieczoru, ba! żeby to jednego, włączyłam sobie całą składankę ich utworów na stronie youtube i tak słuchałam, słuchałam, aż trafiłam na kawałek, który pod względem samego wykonania na początku wywołał u mnie mieszane uczucia, ale biorąc pod uwagę tekst, od razu się w niego wciągnęłam. Tym samym, zapraszam Was dzisiaj do przeczytania mojej próby interpretacji tekstu "Looking for Angels" autorstwa zespołu Skillet.
"Going through this life looking for angels
People passing by looking for angels"
"Przechodzenie przez życie w poszukiwaniu aniołów
Ludzie mijają się w poszukiwaniu aniołów"
Tekst zaczyna się niewinnie i krótko. To jedynie dwa zdania, w których autor mówi, że przechodzimy przez życie szukając swoich własnych Aniołów. Możemy brać tutaj pod uwagę aspekty religijne: szukamy tych Aniołów, zwanych stróżami nas samych, do których składając modlitwy, pokładamy jednocześnie nadzieję, że będą nas strzec. Możemy także brać pod uwagę cokolwiek: ludzi, których mijamy - oni mogą stać się naszymi Aniołami, jeśli pomogą nam w trudnej sytuacji bądź chociażby wysłuchają. Autor podkreśla, że ludzie - czyli my wszyscy, mijamy się często w poszukiwaniu tych Aniołów... A może właśnie przez to, że nie zwracamy na siebie uwagi - gubimy to, co staramy się odnaleźć?
Myślę, że wiele dodawać nie muszę - sama szukam swoich Aniołów. Jestem osobą wierzącą, więc pokładam nadzieję w tym, że mimo swoich słabości i nie raz złych decyzji, mój Anioł Stróż mnie nie opuszcza. Modlę się każdego wieczoru do Boga przede wszystkim o zdrowie dla mojej rodziny, dla mnie samej - bo bez niego nieważne co bym posiadała, nie miałoby znaczenia. A jednocześnie szukam tych Aniołów w napotkanych osobach, wiedząc, że niektórzy z nich pomogą mi wytrwać z wieloma słabościami.
"Walk this world alone
Try to stay on my feet
Sometimes crawl, fall
but I stand up cause I'm afraid to sleep
Open my eyes to a new day
with all new problems and all new pain
All the faces are filled with so much anger
Losing our dignity and hope from fear of danger
After all the wars
after settling the scores
at the break of dawn we will be deaf to the answers"
"Samotnie chodzę po świecie
Próbuję utrzymać się na nogach
Czasami czołgam się, upadam
Ale stoję, bo boję się usnąć
Otwieram oczy nowego dnia
Z nowymi problemami i nowym bólem
Wszystkie twarze przepełnione złością
Gubimy godność i nadzieję przez lęk przed niebezpieczeństwem
Po tych wszystkich wojnach
Po liczeniu punktów
gdy przyjdzie świt, będziemy głusi na odpowiedzi"
Jak widać - dłuższy fragment, z którego bardzo wiele da się wynieść. Osoba mówiąca twierdzi, że samotnie chodzi po tym świecie: nie ma nikogo, kto mógłby wesprzeć ją, pocieszyć, dodać jakiejkolwiek otuchy bądź po prostu być obok. Podkreśla, że mimo iż czasami upada - przecież nic nie jest idealne i niejednokrotnie popełniamy błędy bądź życie sprawia, że musimy się czołgać, to próbuje utrzymać się na nogach, o własnych siłach chce dalej kroczyć ścieżką życia. Jednocześnie mówi, że robi to dlatego, bo boi się usnąć - czyżby myślał o śmierci? Możliwe. Ale także może sugerować, że boi się zgubić gdzieś sens swojego życia bądź stracić siłę by dalej funkcjonować (np. w jego głowie pojawią się czarne myśli związane z samobójstwem). Następnie autor tekstu mówi, że każdego dnia otwiera oczy, lecz wraz z tym powracają nowe problemy i ból - ciągle musi się z czymś zmagać, spotykać "twarze przepełnione złością". Kolejny fragment pokazuje, że bierze w nim pod uwagę ludzi - nas wszystkich, mówi w naszym imieniu. Twierdzi, że nie raz gubimy swoją godność przez lęk jaki pojawia się gdy na naszej drodze staje niebezpieczeństwo. Wtedy - zamiast stawić im czoła, uciekamy, zostawiając na pastwę losu innych... Twierdzi, że nadal jesteśmy głusi na otaczające nas problemy mimo wszystkich wojen jakie miały miejsce, mimo tego, jak wiele ludzi zginęło przez to właśnie gubienie godności w chwilach, gdy była tak potrzebna... Smutny ten fragment: "gdy przyjdzie świt, będziemy głusi na odpowiedzi", a jednak tak prawdziwy.
Co tutaj więcej mogę dodać? Życie nie jest zawsze idealne, każdy z nas budzi się ze świadomością, że pojawiają się nowe problemy - nawet jeśli błahe, to jakieś jednak są. Może nie każdego dnia, ale przychodzą chwile, że nic nie idzie tak jak powinno. Wtedy mamy dość, nie raz upadamy, ale najważniejsze to jakoś utrzymać się, wstać i iść dalej. Jednocześnie tak wielu z nas nie docenia tego, co mamy. Zapomina, jak wiele wojen było dawniej, w których ludzie walczyli o przeżycie. Wymazujemy tą historię (a spójrzmy na swój kraj - tym bardziej powinniśmy pamiętać), a gdy przychodzi chwila, że powinniśmy stawić czemuś czoła, tracimy godność - jak wielu tamtych ludzi, którzy bojąc się o swoje życie, pozwalając umierać innym...
"There's so much bigotry, misunderstanding and fear
With eyes squinted and fists clinched we reach out for what is dear
We want it we want
We want a reason to live"
"Jest tyle zajadłości, niezrozumienia i lęku
Ze znużonymi oczami i zaciśniętymi pięściami
Wychodzimy naprzeciw temu, co drogie
Chcemy tego, chcemy
Chcemy mieć powód do życia."
Następnie autor twierdzi, że w tym świecie panuje jedynie niezrozumienie, ciągłych strach, a także zajadłość - jedna osoba robi na złość drugiej. Jednocześnie podkreśla, że wszyscy chcemy mieć powód do życia - szukamy ku temu konkretnych rzeczy, celów - czegokolwiek, co tylko pomoże nam wytrwać w tym, często pełnym fałszu, świecie. "Wychodzimy naprzeciw temu, co drogie" - czyli chcemy znaleźć to, co ważne w naszym życiu, co pomoże, kiedy jest źle. Każdy z nas to robi: mniej czy bardziej zaciekle, ale jeśli coś zaczyna się sypać, usilnie próbuje odnaleźć powód, by nadal żyć, nie poddawać się, bo wtedy zbyt wiele złych skutków może się pojawić...
No cóż - kolejny dobry fragment, pokazujący prawdę o świecie. Czasami zastanawiam się skąd w nim aż tyle zła, tyle niezrozumienia. Ludzie kłócą się niejednokrotnie o tak błahe sprawy, że to aż robi się śmieszne, choć wcale takie być nie powinno. Oszukujemy się nawzajem, a bojąc się konsekwencji niektórych naszych czynów - posuwamy się do kłamstwa, a ludzie tracą w końcu do nas zaufanie i... zostajemy sami. Dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że musimy na nowo odnaleźć powód do życia, bo mimo że samotność czasami jest nam potrzebna, to mimo wszystko bardziej potrzebujemy drugiego człowieka. A nie odnajdziemy go, jeśli chociaż trochę nie zmienimy świata z pełnego zajadłości w taki, gdzie pojawia się dobro oraz wzajemna miłość.
"We're on a pilgrimage
A crusade for hope
Cause in our hearts and minds and souls we know
We need it need it
We need more than this"
"Jesteśmy na pielgrzymce
krucjacie nadziei
bo w głębi serc, myśli i dusz wiemy, że
potrzebujemy tego, potrzebujemy
Potrzebujemy czegoś więcej"
W kolejnym fragmencie, autor od razu twierdzi, że my ludzie jesteśmy na pielgrzymce, krucjacie nadziei. Z czym kojarzą się te słowa? Mi osobiście z czymś ciężkim, mającym wyboistą drogę, ale prowadzącym ostatecznie do szczęśliwego finału. Pielgrzym - kroczy drogą pełną cierni, by na końcu spotkać płomień nadziei, radości. No właśnie - tak samo osoba mówiąc, po tym początkowych zdaniach mówi, że robimy to, bo potrzebujemy - chcemy znaleźć przebaczenia dla samych siebie i swoich czynów. W głębi naszych czasami nie do końca czystych serc, skażonych dusz przez złe uczynki, widzimy jednak nadzieję na zmianę, na oczyszczenie. I dlatego do tego dążymy, będąc jak pielgrzymi - ciężką drogą, w końcu osiągamy cel.
Nie wiem co więcej mogłabym dodać, naprawdę. To kolejne prawdziwe słowa, tekst jest po prostu świetny. Przecież chyba każdy z nas: wierzący czy nie, to ma jednak tą dusze i jeśli zaczyna ona nam ciążyć, chcemy ją jakoś wyzwolić spod tych złych odczuć - idziemy wtedy na tą pielgrzymkę, która ma nas oczyścić z uczynków jakich się dopuściliśmy.
"Going through this life looking for angels
People passing by looking for angels
Walking down the streets looking for angels
Everyone I meet looking for angels"
"Przechodzenie przez życie w poszukiwaniu aniołów
Ludzie mijają się w poszukiwaniu aniołów
Chodzenie po ulicach w poszukiwaniu aniołów
Każdy kogo spotkam poszukuje aniołów"
Przechodząc do refrenu - jest podobny do początkowych słów, więc za wiele rozpisywać się nie będę. W końcu znowu widać, że całe życie poszukujemy swoich Aniołów, mijamy się, szukając tego dobra bądź kogoś, kto pomoże nam wytrwać w tym zwariowanym świecie. Chodzimy po ulicach, szukając tego oparcia, bo nawet gdybyśmy byli nie wiadomo jak bardzo niezależni, to któregoś dnia życie rzuci nam przysłowiowo piachem w oczy i będziemy potrzebować swojego Anioła.
"So many nations with so many hungry people
So many homeless scrounging around for dirty needles
On the rise, then suicide, when we will realize
we've been desensitized by the lies of the world
We're oppressed and impressed by the greedy
Whose hands squeeze the life out of the needy
When will we learn that wars, threats, and regrets are the cause and effect of living in fear"
"Tak wiele narodów i tak wiele głodnych ludzi
Tak wiele bezdomnych tłoczących się po brudne igły
na początku samobójstwa nastolatków, potem zdajemy sobie sprawę,
że byliśmy znieczuleni na kłamstwa świata.
Jesteśmy zniewoleni i zachwyceni chciwością.
Czyjeś ręce próbują oczyścić życie z biednych
Kiedy nauczymy się, że wojny, groźby i żal są powodem i efektem życia w strachu"
Znów dłuższy fragment, czyli w sumie coś, co lubię, bo można z nich wynosić sporo rzeczy. Dość ważny, bo autor od razu podkreśla problem o jakim ludzie często zapominają. Wokół nas jest tyle narodów cierpiących biedę, ludzi - których nie stać nawet na kromkę chleba. Następnie autor podkreśla, że jest też tylu bezdomnych. Pokazuje również, że na początku nie widzimy wielu błędów społeczeństwa, a dopiero potem uświadamiamy sobie, że byliśmy znieczuleni na wszelkie kłamstwa. One doprowadziły nas bądź bliskie nam osoby do zniszczenia, ale my zbyt późno zdajemy sobie z tego sprawy. Jednocześnie mówi: "Jesteśmy zniewoleni i zachwyceni chciwością" - czyli kolejny tak prawdziwy cytat. Wystarczy spojrzeć chociażby jak często wychwalamy politykę kraju, a potem... okazuje się, że wcale nie jest tak kolorowo. Kolejny fragment dobrze to pokazuje: ktoś oczyszcza kraj z biednych, ale tak, jak sam chce: nie przez pomoc, ale przez kolejne wojny, przez groźby kierowane ku tym, którzy dostać ich nie powinny. Wszyscy żyjemy w strachu, a najbardziej Ci, których faktycznie dotykają straszne sytuacje: głód, wojny, przemoc... Oni najbardziej szukają tych powodów do życia - bo jak odnaleźć go, kiedy dziecko nie ma co jeść i umiera, bo pomoc nie nadchodzi? No właśnie.
Bardzo smutny, ale tak prawdziwy fragment. Często zapominamy, że tyle ludzi nie ma nawet co jeść. I popatrzmy prawdzie w oczy: nie tyczy się to nawet tak odległych narodów (wiadomo, jak wygląda chociażby sytuacja w Afryce), ale nawet i wielu rodzin w naszym kraju. A my tak często wyrzucamy jedzenie, marnujemy je, zamiast może pomyśleć, że ktoś inny oddałby za to wszystko. Nie doceniamy często swojego życia, robiąc innym wyrzuty, a być może w tej samej chwili ktoś umiera na wojnie. Musimy zobaczyć, że jest mnóstwo problemów społecznych, a my egoistycznie skupiamy się tylko na swoich drobnostkach. Doceńmy to, co mamy, bo zawsze może być gorzej... Jednocześnie odrzućmy wszelkie kłamstwa, chciwość - spróbujmy z kolei uczynić świat lepszym. Ktoś powie: przecież jak ja coś zrobię to i tak niewiele pomoże - ale tak mogło pomyśleć tysiąc innych osób. Więc - róbmy coś zamiast zastanawiać się czy to zrobić. Działajmy.
"Who can help protect the innocence of out children
Stolen on the internet with images they can't forget
We want it we want
We want a reason to live
We represent a generation that wants to turn back a nation
To let love be our light and salvation
We need it we need
We need more than this"
"Kto może pomóc chronić niewinność dzieci,
Kradzioną przez obrazki w Internecie, których nie mogą zapomnieć.
Chcemy tego, chcemy
Chcemy mieć powód do życia
Reprezentujemy generację, która chce powrócić do bycia nacją.
Pozwólmy miłości być naszym światłem i zbawieniem
Potrzebujmy tego, potrzebujemy.
Potrzebujemy czegoś wiecej."
Następny fragment zaczyna się równie dosadnie: pytaniem niezwykle ważnym. No bo - kto ochroni niewinność dzieci, skoro w Internecie każde może natknąć się na tyle zła. Zwykle obrazki, a tak wiele z nich rozprzestrzenia brak wartości, który od najmłodszych lat człowieka, zaczyna go niszczyć: przemoc, seks, kradzieże - całe zło niszczące niewinność. A później widać, co z tego wychodzi... Następnie autor podkreśla fakt, że nadal chcemy mieć jakiś powód do życia. Często reprezentujemy generację, która chce powrócić do bycia nacją - wspólnotą, dodatkowo: świadomą wspólnotą. Osoba mówiąc apeluje by to miłość stała się naszym światłem, pomogła nam zrozumieć, że musimy próbować zmieniać ten pełen nienawiści świat. Bo potrzebujmy tego. Dla siebie i dla innych.
No cóż - chyba nikogo nie zdziwi jeśli powtórzę słowa apelu tego autora. Dlaczego zamiast fałszu, nie możemy użyć życzliwości? Dlaczego zamiast nienawiści, nie potrafimy wyciągnąć do kogoś ręki w akcie pokoju, szerząc tym samym miłość: w sporym tego słowa znaczeniu. Powinniśmy pokazać, że w tym świecie istnieje także poczucie bezpieczeństwa, a nie jedynie ciągły strach. Chcemy powodu do życia to sami go stwórzmy. Tylko pokażmy, że potrafimy i nie poddawajmy się mimo niepowodzeń.
"I became a savior to some kids I'll never meet
Sent a check in the mail to buy them something to eat
What will you do to make a difference, to make a change?
What will you do to help someone along the way?
Just a touch, a smile as you turn the other cheek
Pray for your enemies, humble yourself, love's staring back at me
In the midst of the most paintful faces
Angels show up in the strangest of places
(Angels show up in the strangest of places)"
"Stałem się ratunkiem dla dzieci, których nigdy nie poznam.
Wyślij czek listem, by kupić im coś do jedzenia
Co zrobisz by coś zmienić?
Co zrobisz by komuś pomóc?
Zwykły dotyk, uśmiech, gdy nadstawiasz drugi policzek,
Módl się za wrogów, bądź pokorny, twa miłość powróci do ciebie
W środku najbardziej bolesnych twarzy
Anioły ukazują się w najdziwniejszych miejscach
(Anioły ukazują się w najdziwniejszych miejscach)"
Nadeszła pora na ostatni, długi fragment, będący podsumowaniem tego tekstu i największym apelem autora. Twierdzi, że stał się ratunkiem dla dzieci, których nawet nigdy nie pozna - bo pomógł im, wysyłając chociażby może czek, dzięki któremu mogły w końcu kupić coś do jedzenia. Może przez to, że nakłonił do tego innych i - ma nadzieję, że nadal uda mu się przekonać ludzi do szerzenia dobra. Najbardziej dobitne są w tym fragmencie dwa pytania, wobec których nie da się przejść obojętnie: "Co zrobisz, by coś zmienić? / Co zrobisz, by komuś pomóc?". Autor uważa, że zwykły dotyk, uśmiech potrafi zdziałać cuda. Modlitwa za wrogów pomoże, zmniejszy tą nienawiść. Jednocześnie ta miłość jaką przekażemy - wróci do nas i to czasami ze zdwojoną siłą. Ujrzymy ją w tych bolesnych twarzach - być może dzięki nam w końcu zagości na nich uśmiech, a w oczach tych ludzi pojawi si prawdziwa wdzięczność. Podkreśla jednocześnie dwukrotnie, że "Anioły ukazują się w najdziwniejszych miejscach" - możemy je ujrzeć tam, gdzie nawet byśmy nie pomyśleli.
Myślę, że te dwa pytania, które raz jeszcze zacytowałam powyżej mówią wszystko. Nie da się przejść wobec nich obojętnie. Trzeba na moment przystanąć, zastanowić się nad nimi - co my możemy zrobić by komuś pomóc? Naprawdę wiele. Wystarczy zrobić zbiórkę pieniędzy dla potrzebujących, podarowanie biednym dzieciom zabawek, których już nie potrzebujemy - wywoła na ich twarzach uśmiech. Może wystarczy podarować komuś niewielki procent swoich oszczędności by dać temu człowiekowi powód do życia. A może nawet zwykła rozmowa uchroni kogoś przed złymi decyzjami. Jest tyle możliwości. Wystarczy chcieć. Do tego - zwykły uśmiech potrafi zdziałać cuda, sprawić, że kogoś straszny dzień na sekundę nabierze blasku. Modlitwa - chyba nikomu nie muszę tego tłumaczyć, wydaje się, że modlimy się i nic, ale uwierzcie - ona potrafi zdziałać cuda jeśli tylko w to uwierzymy. A to, że dobro jakie dajemy innym, wraca do nas - chyba nikomu już tłumaczyć nie muszę. Bo przecież wspaniale jest zobaczyć wdzięczność w oczach pełnych dotąd bólu...
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. Muszę przyznać, że interpretując ten tekst, w pewnym momencie byłam pełna niepokoju, że zniszczę ten utwór. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stało, a to, jakie wnioski wyciągnęłam z powyższych fragmentów są trafne i czujecie podobnie słuchając tego utworu (bądź jeśli pierwszy raz posłuchacie link jaki wstawię poniżej, odnajdziecie sens moich słów). Więc - nie zostało mi nic innego jak wierzyć, że całość czytało się Wam całkiem dobrze, ale przecież jeśli chcecie, zawsze możecie o tym napisać - zachęcam do dyskusji, na większość komentarzy zresztą odpowiadam. ;)
Niedługo znów postaram się tutaj coś napisać. Być może będzie to już recenzja jednej z książek z mojej listy czytelniczej, bo dwa dni temu zaczęłam czytać, ale jaką - tego jeszcze Wam nie zdradzę. Natomiast póki co - trzymajcie się i miłego słuchania poniższego utworu Wam życzę!
Tekst i tłumaczenie tekstu znalezione: tutaj.
Ciekawe wyzwanie. Ja, przy dziecku, nie mam już prawie wcale na czytanie, ale robię, co mogę... Odkryłam, że jak czytam córce (obojętnie co), to się uspokaja trochę, a dzięki temu mam mniej zaległości w lekturze... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/
Rozumiem, dobry sposób! :)
UsuńPozdrawiam!
mam nadzieje, że wytrwasz w swoich postanowieniach, najważniejsza jest odpowiednia motywacja do działania i organizacja czasu :) sprawię uśmiech na Twojej twarzy i zagłosuję :)
OdpowiedzUsuńwww.no-more-surprises.blogspot.com
Też mam nadzieję, że mi się uda.
UsuńDziękuję i pozdrawiam! :)
Ciekawy post, ja bardzo lubię czytać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://nevergiveupp12.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do LBA ! GRATULUJĘ :*
OdpowiedzUsuńhttp://eerie-world.blogspot.com/
Chciałam podjąć to wyzwanie ale zderzyłam się z rzeczywistością i zrozumiałam, że nie dam rady. Nie oznacza to, że nie czytam bo to robię i czytam dużo więcej niż przeciętny nastolatek ale jednak brakuje czasu chociaż mam nadzieję, że uda mi się go znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńhttp://stoprocentwelny.blogspot.com
Rozumiem :) Sama nie wiem czy mi się uda, bo jednak w rzeczywistości nie zawsze chcieć znaczy móc... Ale spróbuję wytrwać w tym wyzwaniu.
UsuńPozdrawiam! :)
Pierwszy raz się spotykam z interpretacją tekstu piosenki. Ciekawie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńHm.. Muszę powiedzieć, że forma piosenki mnie nawet zaskoczyła :D
OdpowiedzUsuńTekst liryką bardzo bezpośrednia, apel jak nic ;) Nie mam pojęcia, czy tego typu tafia do mnie najbardziej, ale mam nadzieję, że do większości ludzi tak.
A post jest nie tylko przytoczeniem piosenki czy też interpretacją, ale nawet jego ładnym rozszerzeniem, wręcz sam staje się apelem jak ta piosenka.
Nie każdy pisze tak długie i szczegółowe posty, ponieważ teraz nastała zupełnie inna era dla szeroko pojętego czytelnictwa, a w internecie dominuje przekaz obrazkowy i filmowy.
Brawo!
Dziękuję (raz jeszcze w sumie ^^) za tyle miłych słów. ;)
UsuńStaram się bardzo by te moje posty miały konkretną treść, a niekoniecznie wpisywały się w tą hm, opisaną przez Ciebie, obecną erę czytelnictwa. ;)
No i witam powtórnie. Nie czytałam całej interpretacji (oczka mnie bardzo pieką). Niemniej, pomysł spodobał mi się bardzo bardzo. Primo, ciekawa koncepcja samej interpretacji piosenki i jeśli otrzymam pozwolenie, sama spróbuję zdziałać coś w tę stronę.
OdpowiedzUsuńSą dwie rzeczy, które nie podobają mi się (choć sama je popełniam). Są to raczej błędy filologiczne, więc w sumie nie musisz ich brać do siebie. Jednakże, w interpretaji nie powinno się powtarzać co mówił autor (czyt. "podmiot mówi, że coś tam"). Powinniśmy to interpretować, nie omawiać. Po drugie, nie powinno się dzielić utworu na wersy i interpretować fragmentami, choć jeśli mam być szczera, bardzo smacznie Ci to wyszło i osobiście bym Ci tego nie wytknęła. Jednak zboczenie filologa, daruj.
Podoba mi się interpretaja fragmentów, jaką wprowadzasz. Uwagi odnośnie życia, jakieś spostrzeżenia. Uzupełniasz piosenkę na własny sposób, dodając coś, czego może tam nie ma, bo ja tego nie dostrzegam. Niemniej, pokazujesz coś od siebie i bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Chętnie poczytałabym coś jeszcze w ten deseń, bo jest to interesująca notka. Gdyby mnie oczy nie bolały i byłabym w stanie ogarnąć całość, masz jak w banku, że dokonałabym znacznie głębszej analizy. Mam nadzieję, że mój komentarz to nie jest bezpodstawny bełkot...
Dziękuję zatem ponownie za naprawdę rozbudowany komentarz, który pokazuje mi, co powinnam starać się zmienić, a także uświadamia, że jednak to, co robię wcale nie jest takie bezsensowne i nawet mi wychodzi. ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, co do tego podziału na wersy i interpretowania fragmentów, no ale cóż, matematyk ze mnie, a nie filolog, więc myślę, że zostanie mi to wybaczone. ;) Jednak nie wiem czy w następnej interpretacji to zmienię bo przyzwyczaiłam się do takiej wersji. Nie mniej dziękuję za zwrócenie uwagi.
Cieszy mnie to, że właśnie te moje "uwagi" Ci się spodobały. Po prostu pisząc jakąś interpretację, praktycznie nie jestem w stanie się powstrzymać by nie dodać czegoś od siebie, a wiele, ach, zdecydowanie wiele myśli kotłuje się wtedy w mojej głowie.
Oczywiście czekam, aż spróbujesz czegoś podobnego, na pewno chętnie bym to poczytała, bo odwiedzam Twój blog gdy tylko mam czas, więc jeśli pojawi się tam kiedyś taka interpretacja, na pewno przeczytam. :)