Autor: Harlan Coben Tytuł: Bez skrupułów Wydawnictwo: Albatros Liczba stron: 336 Ocena: 6/6 |
Główny bohater "Bez skrupułów" Myron Bolitar (swoją drogą jest to postać pojawiająca się w paru książkach Cobena i bardzo lubię tą serię historii z Myronem na czele; akurat ta lektura jest pierwszą, gdzie ten bohater się pojawia, lecz dopiero teraz po nią sięgnęłam, wcześniej czytałam dwie inne) to agent sportowy, który parę lat wcześniej sam miał szansę zostać sławnym koszykarzem, lecz niestety kontuzja wykluczyła go z gry. Próbuje on wynegocjować świetną ofertę dla swojego klienta - Christiana Steel'a, wschodzącej gwiazdy futbolu, którego los nie zawsze oszczędzał. Ponad rok wcześniej zaginęła bez śladu jego narzeczona Kathy Curver, a wszelkie dowody wskazywały na to, że została zgwałcona i zamordowana... Lecz tutaj nagle otrzymuje on pismo, w którym widnieje zdjęcie ukochanej, co więcej odbiera tajemniczy telefon, w którym słyszy głos Kathy... Żeby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, pojawia się Jessica - siostra zaginionej, będąca kiedyś dziewczyną Myrona i prosi go o pomoc związaną z zabójstwem ojca. Czy coś łączy obie te sprawy? A może tak naprawdę Kathy nadal żyje, lecz gdzieś się ukrywa? Jakie tajemnice wyjdą na jaw, gdy Myron zacznie szukać rozwiązania tych zagadek w przeszłości? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie oczywiście w fenomenalnym thrillerze "Bez skrupułów".
Bardzo spodobała mi się ta książka sprawiając, że nie mogłam się od niej oderwać. Właściwie to większość kryminałów Cobena ma to do siebie, iż pochłania się je w mgnieniu oka. Szybkie zwroty akcji, coraz to większe zagadki, które tworzą fabułę bardziej zawiłą sprawiają, że chce się więcej i więcej... aż gdy przychodzi pora na zakończenie, nadal nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że okazało się być tak, a nie inaczej i wszystkie nasze przypuszczenia nagle legły w gruzach. Tak było właśnie w przypadku "Bez skrupułów". Cały czas pojawiały się dodatkowe wątki, ale świetnie ze sobą współgrające, które na nowo komplikowały całość i sprawiały, że moje próby odgadnięcia co tak naprawdę się wydarzyło, nagle się rozpadały i musiałam budować je na nowo... Lecz i tutaj zakończenie niesamowicie zaskoczyło. To był właśnie thriller, jakiego potrzebowałam dla odmiany po tych wielu historiach miłosnych.
Sami bohaterowie zostali naprawdę ciekawie wykreowani. Myron to mój ulubieniec. Nie dość, że inteligentny, sprytny, potrafiący rozwiązać każdą zagadkę, to w dodatku świetny agent sportowy, który nie ma na celu wykorzystania graczy do tego by zarobić jak najwięcej, a dba o swoich klientów, jak o przyjaciół. Do tego jego poczucie humoru, nieco szydercze, sprawia, że podczas czytania, kilkakrotnie wybuchałam śmiechem. Również Jessica była dla mnie pozytywną postacią. Jej determinacja, by odkryć prawdę była niezwykła, do tego nie brakowało jej wrażliwości, empatii... Tak, bardzo ją polubiłam. Pozostali bohaterowie, w tym przyjaciele Myrona - Esperanza oraz Win - również dają się lubić, bowiem każde z nich ma specyficzne cechy charakteru.
Dlatego jeśli jesteście spragnieni jakiegoś dobrego thrillera, bez wątpienia polecam Wam "Bez skrupułów". Nie dość, że to rewelacyjny kryminał, od którego nie można się oderwać, to również spodobało mi się, iż oprócz głównego wątku kręcącego się wokół zaginięcia Kathy oraz morderstwa jej ojca, bohaterowie często musieli rozwiązywać także inne problemy, nie raz ucząc się na własnych błędach, bądź też próbując wybaczać sobie i innym. Nie zabrakło też krótkiego wątku miłosnego, co według mnie działało na plus. Nie był przerysowany, nie zasłonił tego co najważniejsze, czyli głównych zagadek, a jednak dodał nieco "ciepła" do tej, można by rzec, że faktycznie "bez skrupułów", książki.
Tym razem nie obyłoby się bez cytatów, których może nie znalazłam za wiele, bo przecież w kryminałach nie chodzi o to, by zachwycać nie wiadomo jak filozoficznymi myślami, a wciągać czytelnika w ten zagadkowy świat wykreowany przez autora. Mimo wszystko, parę się znalazło i być może jeszcze bardziej zachęcą Was do sięgnięcia po tę książkę.
- "Kiedy nagle znika ktoś bliski, nawet ludzie bez wyobraźni są w stanie wymyślić tysiąc straszliwych scenariuszy albo, co jest jeszcze gorszą torturą, tysiąc powodów do nadziei."
- "Oświecać trzeba nawet tych, którzy wolą siedzieć w ciemnościach."
- "Życie rzadko jest sprawiedliwe. Bóg nie rozdziela nieszczęść na równo. Niektóre rodziny przechodzą przez życie niedraśnięte. A inne obrywają w dwójnasób."
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim kolejną recenzję. Niedługo znów postaram się coś tutaj napisać zwłaszcza, że motywacja, jak również inspiracje są, grunt to znaleźć jedynie trochę czasu, by móc ten ogrom myśli przenieść na wirtualny papier. Być może będzie to interpretacja jakiegoś tekstu, a może przemyślenia czy... kolejna recenzja, bo następną książkę do czytania już mam. Póki co - trzymajcie się!
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Jak do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę pana Cobena "Tylko jedno spojrzenie" i bardzo mi się ona spodobała, a teraz po twojej recenzji już wiem, po którą sięgnę tym razem :)
OdpowiedzUsuńhttp://otwarte-wrota.blogspot.com/
Na razie czytałam tylko jedną jego książkę, ale jeszcze z pewnością skusze się na jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na www.maialis.pl
Cobena uwielbiam. Myron skradł mi serce :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę wieki temu, chyba czas ją sobie odświeżyć :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale nigdy jeszcze nie czytałam nic Cobena. Generalnie czytałam same dobre rzeczy na temat jego twórczości. Może nadszedł czas by wreszcie sięgnąć po jakąś jego książkę. Tylko nie wiem od której zacząć
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać.Zwłaszcza,że czytałam jego dwie książki,które bardzo miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek Coben'a i muszę przyznać że każda mnie wciągnęła. Tej powyższej jeszcze nie miałam w ręku
OdpowiedzUsuń