Były już najlepsze książki 2015 roku, teraz przyszedł czas na największe, pozytywne zaskoczenia, ale także rozczarowania czytelnicze, jakie miałam okazję przeczytać. Postanowiłam nie rozdzielać tego już na dwa wpisy, bo tutaj skupię się tylko na paru książkach - raczej aż tylu rozczarowań nie miałam, a niespodzianki - właściwie do nich mogłabym zaliczyć już tą dziesiątkę najlepszych książek, ale poza nimi zdarzyło się parę innych, przy czym każdą opiszę raczej krótko.
Stąd też, by już nie przedłużać tego wstępu, zapraszam Was do przeczytania poniższych kilku tytułów, które zapadną mi w pamięci tym, że stanowiły bardzo pozytywne zaskoczenie, ale także faktem, że niektóre mnie rozczarowały - być może dlatego, że postawiłam im zbyt wysoką poprzeczką lub też z tego powodu, że po prostu nie miały tego "czegoś".
Największe pozytywne zaskoczenia czytelnicze 2015
1. Shannon Dittemore - "Oczy Anioła"
Ta książka to zdecydowanie jedno z większych moich zaskoczeń czytelniczych przemijającego roku. Sięgnęłam po nią przypadkiem - poleciła mi ją bibliotekarka. Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu krótkiego opisu, nie spodziewałam się czegoś wyjątkowego. Jednak bardzo się myliłam, bo ta książka była świetna. Miała niezwykle ciekawą fabułę - poniekąd zakrawającą o fantasy - a do tego charakteryzowała się ciekawymi postaciami oraz językiem, który był cudowny i niemalże poetycki. Stąd jest to jedno z większych, pozytywnych niespodzianek i polecam Wam tę książkę, bo myślę, że tytuł może nie być bardzo znany.
2. Patrycja Gryciuk - "Plan"
Dowiedziałam się o tej Autorce całkowicie przypadkowo, lecz kiedy otrzymałam od niej egzemplarz recenzencki książki "Plan" bez wahania zabrałam się do czytania. I wiecie co? Pochłonęłam te ponad pięćset stron w mgnieniu oka, nie mogąc wyjść z podziwu dla tak dobrego warsztatu pisarskiego. Naprawdę byłam w szoku, że o tej Autorce nie słyszałam wcześniej i w ogóle nie należała w tamtym momencie do zbyt rozpoznawalnych postaci (co nieco się zmieniło gdy wydana została jej druga książka - "450 stron"). Polecam Wam z czystym sercem "Plan", bo to powieść sensacyjna z wątkiem miłosnym, która niezwykle wciąga czytelnika.
3. Sabaa Tahir - "Imperium ognia"
Ta książka znalazła się w dziesięciu najlepszych, ale jednocześnie była jednym z większych zaskoczeń czytelniczych tamtego roku. Nie spodziewałam się tak dobrej historii i wręcz przyznaję, że z racji, iż miałam zastój czytelniczy w kategorii fantasy, bałam się, że ta książka w ogóle mi się nie spodoba. Tutaj jednak otrzymałam taką dawkę akcji i emocji, że nic, tylko czekać na kontynuację tej wspaniałej historii!
4. Amanda Maciel - "Tease"
Książka, po której też nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jednak przeczytałam ją bardzo szybko i uważam, że to historia, o jakiej powinno mówić się głośno. Porusza istotny problem, czyli związany z mobbingiem - głównie tym, jaki ma miejsce w szkołach. To książka, która uświadamia, jak bardzo słowa potrafią ranić i doprowadzać często do drastycznych skutków. Bardzo dobra powieść, zaskakująca pozytywnie pod względem tego, jaki problem porusza i jak dobrze został on w niej opisany.
5. Cecelia Ahern - "Love, Rosie"
Jedna z piękniejszych historii i żałuję, że nie umieściłam jej w tej dziesiątce najlepszych. Jednak stwierdziłam, że o wiele bardziej pasuje mi do zaskoczeń czytelniczych. Dlaczego? Otóż nie sądziłam, że forma w jakiej została napisana ta książka tak bardzo przypadnie mi do gustu. Jest to powieść epistolarna - składa się przede wszystkim z listów, ale też maili czy krótkich smsów. Na ogół wolę, kiedy książka jest napisana w tradycyjny sposób, tj. z narracją pierwszo- bądź trzecioosobową, opisami miejsc, dokładnych wydarzeń itd. Tutaj otrzymałam coś innego, co mnie zaskoczyło, ale bardzo pozytywnie, bo nie wyobrażam sobie, żeby historia Rosie i Alexa (oraz ich niezwykłej przyjaźni) została napisana w jakikolwiek inny sposób. Cudowna książka, którą z całego serca Wam polecam.
5. Cecelia Ahern - "Love, Rosie"
Jedna z piękniejszych historii i żałuję, że nie umieściłam jej w tej dziesiątce najlepszych. Jednak stwierdziłam, że o wiele bardziej pasuje mi do zaskoczeń czytelniczych. Dlaczego? Otóż nie sądziłam, że forma w jakiej została napisana ta książka tak bardzo przypadnie mi do gustu. Jest to powieść epistolarna - składa się przede wszystkim z listów, ale też maili czy krótkich smsów. Na ogół wolę, kiedy książka jest napisana w tradycyjny sposób, tj. z narracją pierwszo- bądź trzecioosobową, opisami miejsc, dokładnych wydarzeń itd. Tutaj otrzymałam coś innego, co mnie zaskoczyło, ale bardzo pozytywnie, bo nie wyobrażam sobie, żeby historia Rosie i Alexa (oraz ich niezwykłej przyjaźni) została napisana w jakikolwiek inny sposób. Cudowna książka, którą z całego serca Wam polecam.
Największe rozczarowania czytelnicze 2015 roku
1. Rebecca Donovan - "Powód, by oddychać"
Chociaż ta książka otrzymała ode mnie całkiem przyzwoitą ocenę, to stanowi ona jedno z większych rozczarowań tamtego roku. Tyle się naczytałam pozytywnych opinii o tej historii, że w głowie miałam jedno - muszę ją w końcu przeczytać! Kiedy jednak to zrobiłam, byłam po prostu nieco rozczarowana... Już sama główna bohaterka doprowadzała mnie do szału i całość, mimo że porusza dość istotny problem, to mam wrażenie, że bardziej skupiała się na jakże bujnym, nastoletnim życiu, imprezach i sposobach, by jakoś uniknąć konsekwencji. Spodziewałam się czegoś więcej po tej książce i chyba po prostu zbyt dużą poprzeczkę jej postawiłam.
2. Gabriela Gargaś - "Pośród żółtych płatków róż"
Kolejna książka, o jakiej krążyły same dobre opinie, a mnie samej po prostu nie przypadła do gustu. Spodziewałam się po niej czegoś "wow" i co prawda nie była to zła książka, ale jakoś tak całościowo nie do końca mnie przekonała. Miała wątki ciekawsze i takie, które totalnie mnie nużyły, a niektórzy bohaterowie doprowadzali mnie do szału swoim zachowaniem. Ot, rozczarowanie i tyle.
3. Patrycja Gryciuk - "450 stron"
Jak Patrycja Gryciuk pozytywnie zaskoczyła mnie "Planem", tak niesamowicie rozczarowała książką "450 stron". Generalnie nie była to zła książka, bo miała bardzo ciekawy wątek kryminalny. Jednak jak dla mnie wątek romansu leżał całkowicie i w ogóle do mnie nie przemówił. Już nie wspominając o głównej bohaterce, której po prostu nie byłam w stanie (mimo szczerych chęci) polubić. Wydaje mi się, że po przeczytaniu "Planu" chyba postawiłam zbyt wysoką poprzeczkę tej Autorce i cóż - "450 stron" po prostu mnie rozczarowało.
4. Anne Holt - "W cieniu zdarzeń"
Sięgnęłam po tę książkę, bo miałam ochotę na dobry, skandynawski kryminał. A co otrzymałam? Rozczarowanie. Ciekawy pomysł na fabułę co prawda był, ale już samo wykonanie niesamowicie nużące, bez żadnych specjalnych zwrotów akcji czy zaskoczeń, z bohaterami, gdzie może paru było wartych uwagi, a reszta - całkowicie bezbarwna. Niestety ta książka nie była najlepszą, jaką miałam okazję czytać w ubiegłym roku.
To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. Być może znacie niektóre z tych książek i uważacie inaczej - dla Was to, co dla mnie stanowiło rozczarowanie, mogło być pozytywnym zaskoczeniem i na odwrót - to, co mi przysporzyło mnóstwo pozytywnych uczuć, Was rozczarowało.
Niebawem znów się tutaj odezwę - bo trochę tych pomysłów na wpisy mam, czasami gorzej jest z czasem, ale od jakiegoś okresu, często piszę artykuły "do przodu", dzięki czemu udaje mi się częściej uaktualniać blog. Póki co - trzymajcie się!
Ups... nie wiem czy powinnam się wstydzić, ale przeczytałam z Twojej listy tylko "Love, rosie" i zakochałam się w niej do szaleństwa :)
OdpowiedzUsuńChętnie nadrobię i dodam do listy "muszę przeczytać" 4 pozostałe pozycje. Trochę rozczarowała mnie Twoja opinia na temat książki "450 stron" - od dłuższego czasu leży na mojej półce i zaczynam się martwić, że to tylko wyrzucone $ w błoto :(
modnaksiazka.blogspot.com
Zamieniłabym miejscami "Tease" (kompletnie mnie rozczarowało), z "Powody by oddychać" (pochłonęłam je jednych tchem, podobała mi się ta książka) Z resztą się całkowicie zgadzam. Love Rosie UWIELBIAM!!
OdpowiedzUsuńLove Rosie uwielbiam po prostu *-*
OdpowiedzUsuńI to tyle jeśli chodzi o tytuły które znam xD
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Podobnie jak Ty czytalam od groma recenzji pochwalnych Powody by oddychac i rowniez bardzo chcialam przeczytac te historie, jednak ostatnio trafilam na dosc negatywna opinie, a teraz znowu mam okazje przekonac sie, ze ta ksiazka wcale nie musi byc tak dobra :p Jeszcze sie zastanowie nad jej lektura :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Nie czytałam żadnej z wymienionych książek. Zainteresowana jestem jedynie Oczami Anioła i Imperium ognia, a sądząc po Twojej pozytywnej opinii na ich temat nie mam na co zwlekać:)
OdpowiedzUsuńhttp://lekturia.blogspot.com/
Love Rosie- znam i uwielbiam, a reszta to jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńJa zaś poluję na Powód by oddychać! Czekam na nią w bibliotece od momentu premiery i jeszcze się nie pojawiła.. ;( Nie chciałabym się na niej zawieść mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńZnam tylko Love, Rosie, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale kojarzę tytuł, a o pozostałych nigdy wcześniej nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam żadnej z książek na Twojej liście, więc się nie wypowiem, ale samo zestawienie super :)
OdpowiedzUsuńZ książek wymienionych przez Ciebie przeczytałam tylko dwie. I co do obu się z Toba zgadzam. "Imperium ognia" to naprawdę świetna książka. Również jedna z moich ulubionych w 2015 roku. Natomiast "Powód by oddychać" też było dla mnie rozczarowaniem - zgadzam się co do głównej bohaterki - była niesamowicie wkurzająca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
houseofreaders.blogspot.com
Kocham "Love, Rosie" <33 Jestem w trakcie "Imperium ognia" i już czuję, że ją pokocham! Zgadzam się, "Powód, by oddychać" był chyba największym rozczarowaniem! Takie oceny, a tu KLOPS! Może nie dałam jej przyzwoitej oceny, bo naprawdę jej nie cierpię, ale muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś WOW!
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
mam w planach Imperium Ognia. A 450 stron będę unikać, bo jedna negatywna recenzja zapadła mi bardzo w pamięć i mm już uprzedzenie co do tej książki. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam nic z pozytywnych ani negatywnych zaskoczeń, ale książki Patrycji Gryciuk są na mojej liście i z tego co widzę lepiej zacząć jest od Planu:)
OdpowiedzUsuńPani Donovan czytałam jedynie Co jeśli i nie przypadła mi do gustu. To znaczy podobała mi się, ale jak naczytałam się zachwytów nad tą książką to spodziewałam się czegoś innego. Pozdrawiam!
Ich perspektywy
Tak się składa, że akurat żadnej z tych książek nie czytałam. Mam w planach "Tease" (to obowiązkowo!), "Love, Rosie" oraz "Powód, by oddychać", co do reszty, to na razie się zastanawiam. "Imperium ognia" brzmi fantastycznie, zainteresowało mnie też takie rozwarstwienie, jeśli chodzi o Twoje opinie co do powieści Pauliny Gryciuk - chętnie przeczytam obie powieści i zobaczę, czy moje odczucia będą podobne :) Tak czy siak prawda, że jeśli podchodzi się do jakiegoś tytułu z pewnymi oczekiwaniami, to potem można się srogo zawieść... Dlatego nigdy nie czytam żadnych recenzji świeżo przed przeczytaniem czegoś, żeby mieć w miarę zdystansowane spojrzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Ach, nie czytałam ani jednej z tych książek - ani z zaskoczeń, ani z rozczarowań. "Imperium ognia" już do mnie jedzie i po tylu zachwytach mam wobec niej spore oczekiwania. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Chciałabym także przeczytać "Love, Rosie", ale ciągle jakaś inna książka wydaje się bardziej priorytetową podczas zakupów. :)
OdpowiedzUsuńAkurat ostatnio zastanawiałam się co lepsze "Plan" czy "450 stron", no to już wiem:D
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Zdecydowanie "Powód by oddychać" też jest moim największym rozczarowaniem... a szkoda.
OdpowiedzUsuńwww.majkabloguje.blogspot.com
Ja już skończyłam w końcu Powód by oddychać i też jestem rozczarowana. W sumie oceniłam ją na 6/10, ale nie zmienia to faktu, że była... no własnie, o czym? Niby miała być o przemocy, niby i miłości, ale te wszystkie stereotypowe imprezy, obgadywanie innych... Nie wiem, chyba za stara już jestem na coś takiego.
OdpowiedzUsuńJa czytałam "Imperium ognia" i również oceniam ją bardzo pozytywnie, choć znalazło się kilka mankamentów. Poza tym na półce czeka "Powód...", ale przezcytałam tyle skrajnych opinii, że już sama nie wiem, czego oczekiwac :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na małe rozdanie :)
mojeksiazki-ola.blogspot.com
Czytałam "Plan" i "Love, Rosie" i muszę Ci przyznać rację, że były to bardzo pozytywne zaskoczenia. :-) Po żadnej z nich nie spodziewałam się tylu emocji i pozytywnych wrażeń. :-) Bardzo ciekawi mnie teraz "450 stron" - wciąż mam tę książkę na czytelniczej liście, ale jakoś ciągle wpada mi coś nowego do czytania. Szkoda, że Cię zawiodła. Niestety, czytałam wiele podobnych opinii, że nie dorównała "Planowi"...
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani jednej książki z Twojej listy, jednak chętnie przeczytam [Love, Rosie] oraz [Powód, by oddychać] i samej to ocenić, czy to trafy czy gafy. ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie zgodzę się z Powodem by oddychać, ale szanuję Twoje zdanie :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Ja również uważam że "Love, Rosie" jest jedną z najlepszych książek :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://felicja-bookaholic.blogspot.com/