W którymś wpisie wspomniałam, że napisałam kiedyś, tak przypadkiem właściwie, można by rzec, że pewien wiersz... Choć nie wiem czy ten tekst jaki nagle stworzył się w mojej głowie można klasyfikować do poezji. Dlaczego? Myślę, że jest on nieco banalny, momentami śmieszny, ale wbrew pozorom chciałam, żeby taki był - pełen absurdu sam w sobie, mówiący o absurdach... Postanowiłam go tutaj jednak opublikować, być może komuś się spodoba (albo nie) i będziecie chcieli może wyrazić opinię, nie wiem. Ale w końcu to "chaos myśli", więc czemu nie dodać mu nutki związanej z poezją? No właśnie. Dlatego dzisiaj będzie krótko, jedynie ten wiersz, też zresztą nie zbyt długi.
Tak jak już napisałam wyżej - związany jest poniekąd z absurdami życia osoby mówiącej (czyt. moim), a historia jego powstania jest dość prosta. Pewnego dnia (w sumie nie tak dawno) jadąc sobie do miasta, w którym studiuję, tak się złożyło, że czekając na przystanku bardzo wcześnie rano (gdzieś w okolicach szóstej), jak na złość nic nie chciało jechać... A że ranek był dość chłodny, wrześniowy, tak więc zamiast wsiąść do autobusu jakim najczęściej jeżdżę, pojechałam innym, przejeżdżającym przez pewną miejscowość, która wiąże się trochę z osobą znaną mi dość długo (niestety to co dobre, kiedyś się kończy - celowo użyłam słowa "kiedyś" zamiast w znanym powiedzeniu "szybko", bo jednak ta znajomość trwała spory czas), więc i jakoś tak przywołało to wspomnienia i natchnęło do naskrobania sobie czegoś w notesie, z którym to się nie rozstaję, paru słów. Tym oto sposobem powstał "Absurd".
Jednak by już nie przedłużać, zapraszam do przeczytania, to zajmuje naprawdę chwilkę czasu, bo całość składa się jedynie z pięciu strof, każda po cztery wersy - więc jak widzicie, naprawdę absurdalnie krótko. ;)
Jednak by już nie przedłużać, zapraszam do przeczytania, to zajmuje naprawdę chwilkę czasu, bo całość składa się jedynie z pięciu strof, każda po cztery wersy - więc jak widzicie, naprawdę absurdalnie krótko. ;)
"Absurd"
Zapach jabłek w powietrzu się unosił
Bądź to może tylko był odświeżacz powietrza
Wiecie, ta śmieszna choinka zawieszona przy lusterku
Absurd.
Na złość przyjechała ta biała maszyna
Zamiast znanej, srebrnej, jak to zwykle bywa
Więc wsiadłam - bo po co dłużej czekać
Absurd.
Radio gdzieś w tle dźwiękiem rozbrzmiewało
Z którego jakieś disco czy techno leciało
Jakiego przecież nie lubię, to od dawna wiadomo
Absurd.
I mknąć do miejsca własnego spokoju
Mijałam miejscowość również nielubianą
Bo przywołującą wspomnienia zbyt smutne
Absurd.
Całe moje życie to tylko absurdy, lecz
Czego ja chcę, skoro sama je wybieram
Więc czy chcesz być kolejnym, jeśli *** już nie ma?
Absurd...
Tak jak napisałam wyżej - prosty, banalny zlepek słów, gdzie główne znaczenie ma tutaj słowo "absurd", czyli niedorzeczność, coś, co pozbawione jest sensu. Dlaczego? Myślę, że częściowo można wysunąć wnioski z kontekstu całego mojego, hmm, wiersza, natomiast częściowo - sama wiem o co mi chodziło i niech to pozostanie nutką tajemnicy.
Niedługo znów postaram się tutaj coś napisać, chociaż jak wspominałam kiedyś - wraz z powrotem do matematycznej rzeczywistości, czasami brakuje mi czasu lub po prostu siły żeby do czegoś się zabrać. Mimo wszystko, postaram się nie robić wielkich zaległości na blogu. Póki co - trzymajcie się!
Wiersz ambitny. Wiele osób nie potrafi zrozumieć wierszy nie konwencjonalnych, typowych. Twój napewno taki nie jest. Pozytywnie mnie zaskoczył :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa, naprawdę!
UsuńWiersz bardzo mi się podoba. Bardzo lubię czytać poezje, szczególnie jeżeli jest w takiej tematyce jak twoja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
www.vaturum.blogspot.com
Dziękuję :)
Usuń''Absurd'' to wiersz, jak sama napisałaś ze zlepek słów, które absurdalnie do siebie pasują i tworzą całość, tak nasze życie to jeden wielki absurd. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam!
Usuńnieźle Ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuńMarta
Hm, czyżby to ta Marta, o jakiej myślę? Nie wiem, ale tak czy siak - dziękuję! :)
Usuń