Nie wiem dlaczego, ale mam jakiś gorszy czas. Właściwie to rzekłabym, że za bardzo zaczynam zastanawiać się nad wszystkim i tym samym tworzę w swojej głowie chyba urojone problemy... Po czym przekonuję się, że jest przecież w porządku i znowu zaczyna się robić spokojniej... A potem kolejny raz to samo i tak koło się toczy. Nie wiem dlaczego mam pewne lęki, ale są one przecież bezpodstawne. Pora się ogarnąć i to porządnie! Zresztą tutaj o niedzielnej piątce miało dzisiaj być, a nie o mnie. Jednak do czego dążę tym wstępem? Do głównego tematu dzisiejszych ulubieńców, gdyż... znowu wracam do muzyki. Ale to ona jakoś mi pomaga i uspokaja, kiedy pojawiają się te różne myśli. Zresztą to temat rzeka, tak więc na pewno jeszcze nie raz te moje piątki będą przeplatane właśnie muzyczną tematyką.
Skupiłam już swoją uwagę na ulubionych zagranicznych zespołach, jak i wokalistach. Tym razem będzie jednak bardziej po polsku, bo biorę dzisiaj pod uwagę grupy muzyczne, ale właśnie nasze, narodowe. Czasami ludziom wydaje się, że to, co polskie, nie jest tak dobre, jak płyty twórców zagranicznych i tutaj się mylimy. Oczywiście sama często przyznaję, że większość utworów jakie dzisiaj powstają na polskich rynku muzycznym wołają o pomstę do nieba... No cóż, nic nie poradzę na to, że nie ogarnę jakim cudem może wybijać się cały czas Donatan wraz z Cleo (chyba jedynie poprzez teledyski, pokazujące - wiadomo co, na co większość facetów poleci w mgnieniu oka), jak i wiele innych piosenkareczek, śpiewających o niczym (słynna Magda Dziarmagowska czy jakoś tak, totalnie nie ogarniałam o co chodzi, jak pierwszy raz zobaczyłam teledysk do "Nic nie muszę, wszystko mogę", ale w sumie nie mam na myśli tylko jej mówiąc o obecnych wokalistkach). Oczywiście nie chcę tutaj obrazić fanów zarówno jednych i drugich twórców przeze mnie wymienionych, bo rozumiem, że gusta są różne. Po prostu sama nie zrozumiem do końca fenomenu tego, co obecnie powstaje. Jednak mam też swój gust muzyczny i w nim znajduję sporo takich kawałków, które są doskonałe...
Jednak żeby już nie przedłużać, przedstawię Wam, jak już wspomniałam, swoje pięć ulubionych, polskich zespołów muzycznych. Myślę, że większość z Was je kojarzy, a przynajmniej niektóre z nich i być może podzielacie moją opinię? Zobaczymy. Póki co, zapraszam Was do przeczytania kolejnej piątki, podkreślając, że jej kolejność jest przypadkowa.
1. Coma - tak, tak i jeszcze raz tak
"Czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas..."
Myślę, że rozpoczynanie każdego punktu jakimś cytatem, który najbardziej poruszył mnie w utworze danego zespołu, to nie taki zły pomysł. Powyższy - pochodzący z kawałka "Leszek Żukowski" jest idealny... Przecież czekanie sprawia, że tak właśnie się dzieje - wszystko to, co dobre, zaczyna być niecierpliwe i zmienia się w negatywnym tego słowa znaczeniu... Ta słodycz jaką w sobie mamy, nagle zaczyna gorzknieć. Jeśli czekamy na coś zbyt długo, nie mamy już w końcu cierpliwości i wcześniej nasz miły charakter zmienia się w pełen sarkazmu w stosunku do danej osoby bądź ogólnej sytuacji. Właściwie ostatnią rzecz wymieniłam nieco ze względu na własne doświadczenia. Ale cytat, tak czy siak, jak już napisałam - idealny.
Coma. Uwielbiam. Za co? Za wszystko. Przede wszystkim teksty - tak bardzo życiowe, prawdziwe, których mogłabym słuchać bez końca. Właściwie nigdy nie pokusiłam się o interpretację jakiegoś utworu tego zespołu i wątpię, że to zrobię, bo nie czuję się chyba wystarczająco na siłach by brać się za, można by rzec, poezję, jaką prezentuje ta grupa. Muzyka - sama w sobie jest świetna. Jak już wspomniałam, teksty idealnie współgrają z dźwiękiem. No cóż - moje klimaty, zdecydowanie. Zaczęłam słuchać tego zespołu od... w sumie nie pamiętam, ale myślę, że było to gdzieś w liceum. Rozpoczęło się od "Piosenki pisanej nocą" i tak to wszystko się potoczyło, że obecnie słucham Comy o wiele częściej, rozkoszując się tymi wszystkimi, genialnymi utworami.
Jeśli napisać by coś więcej o tym zespole - pochodzi z Łodzi, a założony został w roku 1998. Wedle internetowych źródeł, grają rock alternatywny, post grunge, metal alternatywny, czyli ogólnie takie gatunki, jakie osobiście bardzo mi odpowiadają. Mają na swoim koncie parę sukcesów takich, jak m.in. pierwsze miejsce na Festiwalu Rockowym w Węgorzewie w roku 2004 czy statuetki Fryderyków (2005, 2007 oraz 2009 rok). Do tej pory wydali sześć albumów studyjnych, z czego płyta"Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" otrzymała status złotej, a dwie inne - platynowej. Myślę, że sam wokalista - Piotr Rogucki jest już bardziej znany szerszej publiczności poprzez swój udział jako juror w programie "Must be the music - tylko muzyka", jak i poprzez swoje coraz częstsze duety. chociażby z Sharon den Adel (utwór "The whole world is watching").
Co więcej mogę dodać? Coma jest idealna na wieczory, bądź noce, pełne melancholii i czasami niepokoju sprawiając, że zaczynam refleksyjnie patrzeć na pewne sprawy, a mimo wszystko w gruncie rzeczy później mnie to uspokaja... Oczywiście kończąc opis, wstawiam jeden z utworów tej grupy, tak jak to tradycyjnie robię pisząc o muzyce. Zapraszam zatem do przesłuchania jednego z wielu, świetnych kawałków. Nie jest to jednak wspomniany "Leszek Żukowski", a "Los Cebula i Krokodyle Łzy."
2. Happysad - na wesoło, jak i melancholijnie
Jeśli napisać by coś więcej o tym zespole - pochodzi z Łodzi, a założony został w roku 1998. Wedle internetowych źródeł, grają rock alternatywny, post grunge, metal alternatywny, czyli ogólnie takie gatunki, jakie osobiście bardzo mi odpowiadają. Mają na swoim koncie parę sukcesów takich, jak m.in. pierwsze miejsce na Festiwalu Rockowym w Węgorzewie w roku 2004 czy statuetki Fryderyków (2005, 2007 oraz 2009 rok). Do tej pory wydali sześć albumów studyjnych, z czego płyta"Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" otrzymała status złotej, a dwie inne - platynowej. Myślę, że sam wokalista - Piotr Rogucki jest już bardziej znany szerszej publiczności poprzez swój udział jako juror w programie "Must be the music - tylko muzyka", jak i poprzez swoje coraz częstsze duety. chociażby z Sharon den Adel (utwór "The whole world is watching").
Co więcej mogę dodać? Coma jest idealna na wieczory, bądź noce, pełne melancholii i czasami niepokoju sprawiając, że zaczynam refleksyjnie patrzeć na pewne sprawy, a mimo wszystko w gruncie rzeczy później mnie to uspokaja... Oczywiście kończąc opis, wstawiam jeden z utworów tej grupy, tak jak to tradycyjnie robię pisząc o muzyce. Zapraszam zatem do przesłuchania jednego z wielu, świetnych kawałków. Nie jest to jednak wspomniany "Leszek Żukowski", a "Los Cebula i Krokodyle Łzy."
2. Happysad - na wesoło, jak i melancholijnie
"Chore serce otwieram, bez znieczulenia..."
Myślę, że cytat pochodzący z utworu "Bez znieczulenia" ma coś w sobie... W końcu czasami musimy w końcu otworzyć nasze serce, nawet jeśli jest chore - czyli nadal nie jest definitywnie wyleczone z poprzedniej miłości, to mimo wszystko nie możemy zamykać go przed ludźmi do końca naszego życia. Musimy właśnie "bez znieczulenia", sami spróbować na nowo znaleźć w naszym sercu miejsce na miłość, a być może ona przyniesie nam w końcu szczęście. Oczywiście nie wiem, czy to autor miał na myśli, bo do tej pory również nie próbowałam intepretować kawałków tej grupy, jednak któregoś dnia - zobaczymy. Tak czy siak, cytat ma coś w sobie, jak dla mnie, stąd dodałam go do tych bardziej zapamiętanych.
Czyli kolejny zespół - Happysad, jaki to uwielbiam słuchać, myślę, że nie stanowi większej niespodzianki i wiele osób będzie go kojarzyć. Zresztą spotkałam się już z wieloma fanami tej grupy, bo naprawdę tworzą dobrą muzykę, przynajmniej moim skromnym zdaniem. Rockowe brzmienie, ciekawe, często dwuznaczne, ale niosące jakieś przesłanie, teksty, sprawiają, że całość jest idealna zarówno do słuchania kiedy chcemy sobie poprawić humor jak i wtedy, gdy mamy ochotę przeanalizować pewne sprawy.
Skupiając swoją uwagę na paru informacjach o tym zespole... Założony został w roku 2001, w Skarżysku - Kamiennej i zmieniał swoją nazwę aż do momentu gdy nie uformowała się ona na znany nam już wszystkim - Happysad. Gatunek przez nich grany to oczywiście rock alternatywny. Do tej pory zespół ma na swoim koncie pięć wydanych albumów studyjnych, natomiast już niebawem, bo (jak wyczytałam w słynnym internecie) 22 października wchodzi szósty, zatytułowany "Jakby nie było jutra."
Oczywiście i tutaj wrzucam jeden z wielu świetnych utworów tego zespołu. Zastanawiałam się właściwie który wybrać, bo mam wiele takich, jakie mi się podobają, aż w końcu postawiłam na coś znalezionego kiedyś przypadkiem, a wydaje mi się, że może się okazać mniej znany niż chociażby "Łydka". Stąd - zapraszam do przesłuchania utworu... "Pętla".
3. Hey - nic więcej dodawać nie trzeba
"Nie mam siły na zabawę w miłość..."
Powyższy cytat - pochodzący z utworu, który poniekąd sprawił, że zaczęłam częściej słuchać zespołu Hey. Co można o nim krótko powiedzieć? Z jednej strony mogłoby się wydawać, że miłość to wcale nie jest zabawa, lecz z drugiej - jeśli jest ona cały czas raniąca człowieka bądź niespełniona to sprawia, że zaczynamy odczuwać ją jako właśnie taką zabawę, która sobie z nas drwi... I z biegiem czasu nie mamy nawet chęci by próbować na nowo szukać szczęścia u czyjegoś boku.
Co więcej mogę powiedzieć o tym zespole? Niesamowity głos Kasi Nosowskiej, a przede wszystkim teksty - przemyślane, z "czymś" czego tak wiele brakuje obecnym wykonawcom. Nie zawsze łatwo wyczuć, co też autorka miała na myśli, ale to dodatkowo sprawia, że jeszcze bardziej chce się słuchać tych wszystkich utworów. Jednym słowem - poezja, po prostu. I oczywiście do tego mocniejsze granie dopełnia jedynie całość. Nic, tylko spędzić wieczór pisząc, gdy w tle rozbrzmiewa Hey.
Zespół ten powstał w Szczecinie w 1992 roku. Inicjatorem był gitarzysta Piotr Banach, natomiast wspomniana wyżej - Kasia Nosowska od początku była i nadal jest wokalistką tej świetnej grupy muzycznej. Największa popularność przypada na lata 1993-1995 rok, później - chwila przerwy, po czym zespół na nowo wydaje kolejne, świetne kawałki... Hey zdobył tak wiele nagród, że aż trudno wymieniać wszystkie, a co dopiero jeśli spojrzeć by chociażby na same nominacje, bo ich było jeszcze więcej. Do tej pory wydane zostało dziesięć albumów studyjnych. Oprócz nich jeszcze dość sporo koncertowych.
Zastanawiałam się, jaki kawałek wrzucić na zakończenie opisu tego zespołu, aż w końcu wybór padł na będący u mnie od paru dni w formie replay utwór - "A ty". Tak czy siak trudno jest wrzucić jeden kawałek z tylu tak bardzo pięknych i emocjonalnych... Zapraszam jednak do przesłuchania poniższego, być może Wam się spodoba bądź również wsłuchujecie się w twórczość Hey i jest Wam dobrze znany.
4. Myslovitz - dobry na wszystko
"I czując cię obok, opowiem o wszystkim, jak często się boję i czuję się nikim..."
Gdyby wziąć na pierwszy rzut ten cytat... Piękny, a tak bardzo smutny zarazem. Z jednej strony - osoba ta widocznie ma kogoś, kogo naprawdę kocha, kto jest jej bliski i wie, że czując tego człowieka obok siebie, może opowiedzieć wszystko, co chowa w sobie. Nieważne czy są to pozytywne rzeczy, czy te mniej - które widocznie są w cytacie, czyli strach oraz poczucie bycia nikim. Strach - każdy z nas go chyba ma w sobie, nieważne czego dotyczy czasami za bardzo się ujawnia. Boimy się wielu rzeczy, stąd ciężko je wymieniać, ale dobrze czasami o nich powiedzieć komuś, komu wiemy, że możemy zaufać. A dalsza część? Spadek samooceny również bywa rzeczą dość częstą... Niestety. Jednak powinno się szybko z niej podnieść, a jak to zrobić, jak nie z kimś obok nas? No właśnie.
Myslovitz. Myślę, że zespół, którego nie muszę wszystkim jakoś szczególnie przedstawiać. Świetne teksty, bardzo emocjonalne, charakterystyczny głos pierwotnego wokalisty, sama muzyka - to wszystko sprawiało, że mnóstwo ludzi pokochało Myslovitz. Wśród nich znalazłam się również ja i bardzo żałuję, że Artur Rojek odszedł z tej grupy... I szczerze się przyznam, że od tego momentu znam bardzo mało tych nowych kawałów. Nie wiem czemu, ale wolę wracać do tych starszych, niosących ze sobą tak wiele...
Gdyby powiedzieć coś więcej o zespole, to tyle tego jest, że mogłabym pisać o tym do rana. Oczywiście powstał w roku 1992 z inicjatywy byłego już wokalisty, Artura Rojka. Początkowo nazwą było "The Freshman", jednak już wydając płytę, w roku 1995, zrobili to pod nową nazwą - tą, którą wszyscy znamy. Skład zespołu zmieniał się na przełomie lat, a tych pierwotnych członków, czyli z roku 1992 zostało trzech. Do tej pory Myslovitz ma na swoim koncie dziesięć albumów studyjnych, w tym najnowszy już bez Artura Rojka, a z Michałem Kowalonkiem na wokalu. Oczywiście są również zdobywcami wielu nagród, że aż trudno wymieniać wszystkie.
Jaki utwór najbardziej jest mi bliski? Nie wiem dlaczego, ale to "Wieża melancholii" i to ją właśnie chciałabym wstawić, kończąc opis kolejnego punktu z dzisiejszej piątki. Utwór zdecydowanie skłaniający do refleksji i właśnie pełen tej, wspomnianej w tytule, melancholii. Zapraszam do przesłuchania.
5. Zabili mi żółwia - punk, o tak, to jest to
"I tylko jedną myśl w głowie mam,
Znów się nie uda, znów będę sam..."
Znów się nie uda, znów będę sam..."
No cóż, od razu muszę powiedzieć, że miała dylemat co do ostatniego zespołu, stąd czuję, że za jakiś czas pojawi się druga część ulubionych polskich zespołów. Zabili mi żółwia to grupa, która gra prosty punk rock, stąd coś dla mnie i właściwie od dawna słucham tego zespołu, więc ten punkt przypadł dzisiaj im... Natomiast co do samego cytatu - typowe, negatywne myślenie ludzkie, kiedy bardzo nam na czymś zależy. Mamy wtedy wrażenie, że na pewno nic nam się nie uda, że to uczucie, którym kogoś obdarzamy, nie zostanie odwzajemnione i zostaniemy sami... Jednak właśnie - to tylko myśl w głowie, którą musimy zmienić, a wtedy na pewno nam się uda.
Co do samego zespołu, już trochę wspomniałam - prosty punk rock, równie z prostymi tekstami, a mimo wszystko słucha się tego przyjemnie. Świetny, jeśli chcę sobie posłuchać czegoś dla relaksu bądź też na poprawę humoru. Idealne również tło jeśli robię rzeczy typu sprzątanie albo gotowanie - jakoś szybciej mija mi wtedy czas i oczywiście o wiele milej. Jednak również i w tych, czasami banalnych, tekstach, można doszukać się drugiego dna bądź na chwilę zatrzymać się i przemyśleć pewne sprawy słuchając danego utworu.
Grupa ta powstała w roku 1997 w Mazańcowicach, małej miejscowości w pobliżu Bielska - Białej. Jeśli chodzi o płyty, to na początku pojawiły się ich pierwsze wersje demo, czyli "Mordercy żółwia" oraz "Akt I", natomiast już w roku 2001 wyszedł ich bardziej profesjonalnie nagrany album. Z czasem pojawiły się kolejne i tym samym, wraz z pierwszymi, wspomnianymi przeze mnie, wersjami demo, obecnie zespół liczy sobie pięć albumów. Niestety, w styczniu tego roku, zespół zamieścił informację o zawieszeniu swojej działalności po odbyciu zaplanowanej trasy koncertowej.
Kończąc, wstawiam jeden z utworów tego zespołu, a jest to "Jak to się mogło stać?" - bardzo chwytliwa melodia, prosty tekst, tak że po jego przesłuchaniu mimowolnie zaczyna się go nucić i podśpiewywać pod nosem. Być może i Wam się spodoba.
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszą piątkę. Mam nadzieję, że czytało ją się całkiem okej, jak i się Wam spodobała. Być może macie podobny gust muzyczny do mnie albo też dzięki tej piątce dowiedzieliście się o niektórych zespołach i a nuż zaczniecie ich słuchać? Może się też zdarzyć, że macie całkowicie inny gust muzyczny i sami polecicie mi coś dobrego? Do wyboru, do koloru - tak czy siak, jeśli tylko chcecie, zachęcam do dzielenia się własnymi opiniami.
Niebawem znów postaram się coś tutaj napisać, chociaż jak widać - wraz z tym październikiem coraz mniej mam czasu by realizować swoje pomysły. Jednak staram się i nadal będę, bo nie chcę bardzo zaniedbać bloga. Póki co - trzymajcie się!
Happysad i Comę uwielbiam. Myslovitz posłucham czasem, aczkolwiek w praktyce zdarza się to raz na pół roku.
OdpowiedzUsuńcała moja ulubiona piątka, z Comą na czele. :) mam z nią mega pozytywne wspomnienia, cały początek moich studiów mam z nią związany, mnóstwo koncertów, wyjazdów, nawet prób z zespołem, wywiadów, chwilami to było prawdziwe szaleństwo. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
O, to tylko pozazdrościć (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) aż tylu świetnych wspomnień! :)
UsuńMega piątka :) Wszystkie zespoły uwielbiam, no może oprócz Comy której nigdy nie mam czasu przesłuchać. Świetny post :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie czwórka jest mi oczywiście znana, ale COMA to mój faworyt. Miałem kiedyś u siebie recenzję pierwszego krążka, ale jest ona u mnie do poprawki. (Nie jestem tak doświadczony w pisaniu jak ty :<) Nie ma jej na razie.
OdpowiedzUsuńZ pewnością ten zespół pojawi się u mnie. Nie ze wszystkim się musisz zgadzać, ale w końcu pisanie, zarówno Twoje, jak i moje , wynika z pewnej subiektywnej oceny, spojrzenia, z naszego własnego systememu wartości.
Czekam zatem z niecierpliwością aż ten zespół pojawi się u Ciebie. Jednocześnie - masz rację, pisanie każdej osoby wiąże się z jej subiektywną oceną danych rzeczy, wartości - a czy się z tym zgadzamy czy nie, to już od nas zależy. ;)
UsuńPozdrawiam!