Autor: Liz Flanagan Tytuł: Lato Eden Wydawnictwo: IUVI Liczba stron: 312 Ocena: 4.5/6 |
Rzadko, szczególnie ostatnim czasem, sięgam po młodzieżówki. Zastąpiłam je raczej powieściami obyczajowymi czy też thrillerami, w tym psychologicznymi. Dlatego też, kiedy pogoda stawała się coraz bardziej letnia, postanowiłam w ramach relaksu sięgnąć po coś lżejszego. Chociaż tak naprawdę historia zawarta na kartach książki "Lato Eden", którą to napisała Liz Flanagan nie jest do końca taka przyjemna i porusza poważne problemy, jakie dotykają młodzież, to całość mimo wszystko jest naprawdę lekka w odbiorze i czyta się tę historię w mgnieniu oka.
Jess i Eden. Chociaż wizualnie obie całkowicie inne - pierwsza to nieco buntownicza dusza: jej ciało okrywają tatuaże, włosy non stop zmieniają swoją barwę, a do tego dochodzi piercing to tu, to tam, kiedy ta druga to długonoga, pełna dziewczęcości blondynka o włosach pachnących jabłkami i pięknych, błękitnych oczach, tak odkąd pamiętają powstała między nimi nić porozumienia. Dlatego też, kiedy rozpoczyna się rok szkolny, nagle na Jess spada wydarzenie, którego nigdy by się nie spodziewała. Eden zaginęła. Jej rodzice panikują, szczególnie, że to nie pierwsza tragedia, jaka dotknęła ich rodzinę, dyrektor wzywa powiązane osoby w celu przeprowadzania rozmów, policja robi co tylko może, a Jess... No właśnie - z pomocą Liama, chłopaka Eden, który tak naprawdę jest też bliski drugiej z dziewczyn, na własną rękę próbuje odnaleźć przyjaciółkę. Czy jej się to uda? Gdzie podziewa się Eden? Czy spotkało ją coś złego, a może sama uciekła? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Lato Eden".
Muszę przyznać, że mam co do tej książki mimo wszystko mieszane uczucia. Nie wiem, czy postawiłam jej zbyt wysoką poprzeczkę, czy może okładka za bardzo przyciągnęła mój wzrok i oczekiwałam wielkiego "wow", a tutaj końcowe wrażenie pozostawiło we mnie pewnego rodzaju niedosyt. Ta książka ma zarówno swoje plusy, jak i minusy, chociaż na pewno te pierwsze na całe szczęście tutaj przodują i sprawiają, że jako całość oceniam tę historię pozytywnie. Jednak zacznę od tego, co nie do końca mnie przekonało. Przede wszystkim styl, jakim posługuje się autorka - co prawda jest on lekki w odbiorze, jak na młodzieżówkę przystało, ale z drugiej strony jakoś początkowo wbicie się w całą tę historię szło mi niezwykle topornie. Nie wiem czy nie mogłam przekonać się do pomysłu stworzonego przez autorkę czy do bohaterów, ale na początku nie za bardzo szło mi czytanie. Na szczęście wraz z kolejną stroną wszystko było coraz lepiej i dopatrzyłam się w tej opowieści przede wszystkim wielu przesłań, co bardzo mi się spodobało. Podobnie jak fakt, że książka napisania jest w dwóch perspektywach czasowych - teraźniejszość to opis poszukiwania zaginionej dziewczyny, natomiast część dotyczy przeszłości i opisu wspólnych chwil przyjaciółek.
Przechodząc już zatem do tego, co oceniam na plus to przede wszystkim, jak już wspomniałam, ta książka zawiera sporo rzeczy, które mogą skłonić do przemyśleń. Jest to bowiem historia, która ukazuje czym jest prawdziwa przyjaźń. Czasami mimo wielu różnic, które pozornie sprawiają, że dane osoby wydają się być jak z dwóch różnych światów, to pojawia się między nimi nić porozumienia. Wtedy też, nieważne co spotkałoby jedną z tych osób, ta druga zawsze będzie robić wszystko, by pomóc swojej bratniej duszy. Ta książka pokazuje, że czasami też w tej przyjaźni nie zawsze wszystko jest kolorowe, a mimo to niektóre rzeczy da się sobie wybaczać i wciąż trwa się u czyjegoś boku. To także opowieść o stracie i o tym, jak ciężko jest sobie z nią poradzić i jak każdy próbuje trwać w swego rodzaju żałobie na własny sposób. Ta historia uświadamia także, że życie młodych ludzi nie zawsze bywa usłane różami i tylko od ich działań zależy jak będzie się ono układać - albo pozwolimy sobie pomóc, ściśniemy wyciągniętą dłoń drugiego człowieka albo też zrezygnujemy z pomocy dobrowolnie spadając na samo dno. Nie zabrakło tutaj także wątku miłosnego, ale był on bardzo uroczy i akurat pięknie dopełnił całość.
Bohaterowie z kolei wywołali we mnie mieszane uczucia. Bardzo polubiłam Jess, która pełni tutaj także rolę narratorki tekstu. To dziewczyna, którą w życiu spotkało jedno przykre wydarzenie, a jaka to mimo wszystko dała radę się pozbierać (poniekąd z pomocą Eden oraz oczywiście swojej mamy). Jest taką trochę artystyczną duszą, dlatego też może przez to bardziej mnie do siebie przekonała. Co więcej, pełna determinacji, zrobi wszystko dla swojej przyjaciółki... Która no właśnie - nie zawsze zachowywała się fair. Eden to taka postać, jaka nieco działała mi na nerwy. Chociaż pewnie powinnam w niektórych momentach czuć względem niej jakieś... współczucie, to nie mogłam go z siebie wykrzesać, bo jawiła się ona dla mnie jako taka trochę zbyt pewna siebie dziewczyna, która rozdmuchiwała każdy problem do rozmiarów całkowitej tragedii. Chociaż jeden z nich faktycznie miała prawo tak oceniać, tak w innych kwestiach jej zachowanie było po prostu egoistyczne. Kluczową postacią jest też Liam, którego akurat polubiłam - to taki troskliwy chłopak, jaki bardzo stara się o drugą osobę. Stąd też postacie wywołują mieszane uczucia, ale stworzeni zostali ciekawie.
Podsumowując, "Lato Eden" to dająca do myślenia historia, którą szczególnie polecam właśnie młodzieży. Dla nieco starszych osób, w tym i dla samej mnie, oceniam ją jako powieść, którą w niektórych aspektach można było lepiej dopracować. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy już wbije się w rytm czytania, to stanowi dosyć lekką lekturę na te coraz cieplejsze wieczory.
Muszę przyznać, że mam co do tej książki mimo wszystko mieszane uczucia. Nie wiem, czy postawiłam jej zbyt wysoką poprzeczkę, czy może okładka za bardzo przyciągnęła mój wzrok i oczekiwałam wielkiego "wow", a tutaj końcowe wrażenie pozostawiło we mnie pewnego rodzaju niedosyt. Ta książka ma zarówno swoje plusy, jak i minusy, chociaż na pewno te pierwsze na całe szczęście tutaj przodują i sprawiają, że jako całość oceniam tę historię pozytywnie. Jednak zacznę od tego, co nie do końca mnie przekonało. Przede wszystkim styl, jakim posługuje się autorka - co prawda jest on lekki w odbiorze, jak na młodzieżówkę przystało, ale z drugiej strony jakoś początkowo wbicie się w całą tę historię szło mi niezwykle topornie. Nie wiem czy nie mogłam przekonać się do pomysłu stworzonego przez autorkę czy do bohaterów, ale na początku nie za bardzo szło mi czytanie. Na szczęście wraz z kolejną stroną wszystko było coraz lepiej i dopatrzyłam się w tej opowieści przede wszystkim wielu przesłań, co bardzo mi się spodobało. Podobnie jak fakt, że książka napisania jest w dwóch perspektywach czasowych - teraźniejszość to opis poszukiwania zaginionej dziewczyny, natomiast część dotyczy przeszłości i opisu wspólnych chwil przyjaciółek.
Przechodząc już zatem do tego, co oceniam na plus to przede wszystkim, jak już wspomniałam, ta książka zawiera sporo rzeczy, które mogą skłonić do przemyśleń. Jest to bowiem historia, która ukazuje czym jest prawdziwa przyjaźń. Czasami mimo wielu różnic, które pozornie sprawiają, że dane osoby wydają się być jak z dwóch różnych światów, to pojawia się między nimi nić porozumienia. Wtedy też, nieważne co spotkałoby jedną z tych osób, ta druga zawsze będzie robić wszystko, by pomóc swojej bratniej duszy. Ta książka pokazuje, że czasami też w tej przyjaźni nie zawsze wszystko jest kolorowe, a mimo to niektóre rzeczy da się sobie wybaczać i wciąż trwa się u czyjegoś boku. To także opowieść o stracie i o tym, jak ciężko jest sobie z nią poradzić i jak każdy próbuje trwać w swego rodzaju żałobie na własny sposób. Ta historia uświadamia także, że życie młodych ludzi nie zawsze bywa usłane różami i tylko od ich działań zależy jak będzie się ono układać - albo pozwolimy sobie pomóc, ściśniemy wyciągniętą dłoń drugiego człowieka albo też zrezygnujemy z pomocy dobrowolnie spadając na samo dno. Nie zabrakło tutaj także wątku miłosnego, ale był on bardzo uroczy i akurat pięknie dopełnił całość.
Bohaterowie z kolei wywołali we mnie mieszane uczucia. Bardzo polubiłam Jess, która pełni tutaj także rolę narratorki tekstu. To dziewczyna, którą w życiu spotkało jedno przykre wydarzenie, a jaka to mimo wszystko dała radę się pozbierać (poniekąd z pomocą Eden oraz oczywiście swojej mamy). Jest taką trochę artystyczną duszą, dlatego też może przez to bardziej mnie do siebie przekonała. Co więcej, pełna determinacji, zrobi wszystko dla swojej przyjaciółki... Która no właśnie - nie zawsze zachowywała się fair. Eden to taka postać, jaka nieco działała mi na nerwy. Chociaż pewnie powinnam w niektórych momentach czuć względem niej jakieś... współczucie, to nie mogłam go z siebie wykrzesać, bo jawiła się ona dla mnie jako taka trochę zbyt pewna siebie dziewczyna, która rozdmuchiwała każdy problem do rozmiarów całkowitej tragedii. Chociaż jeden z nich faktycznie miała prawo tak oceniać, tak w innych kwestiach jej zachowanie było po prostu egoistyczne. Kluczową postacią jest też Liam, którego akurat polubiłam - to taki troskliwy chłopak, jaki bardzo stara się o drugą osobę. Stąd też postacie wywołują mieszane uczucia, ale stworzeni zostali ciekawie.
Podsumowując, "Lato Eden" to dająca do myślenia historia, którą szczególnie polecam właśnie młodzieży. Dla nieco starszych osób, w tym i dla samej mnie, oceniam ją jako powieść, którą w niektórych aspektach można było lepiej dopracować. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy już wbije się w rytm czytania, to stanowi dosyć lekką lekturę na te coraz cieplejsze wieczory.
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:
Hmmm... Jeszcze się zastanowię nad jej lekturą.
OdpowiedzUsuńA mnie ta książka kusi od samego początku, tzn od momentu gdy pojawiła się w zapowiedziach. Znając mnie pewnie będzie moim must have bo tak bardzo mi się podoba okładka. ;) No i jestem w stanie zaryzykować, kupując ją. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być idealna na letnie dni, kiedy ma się ochotę na coś lżejszego, dlatego na pewno zapamiętam tan tytuł. Fajnie, że historia skłania też do wielu przemyśleń. Myślę, że może być to całkiem interesująca powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)