"Ludzie często mówią, że ten świat jest chory. Nawet nie wiedzą jak bardzo."
Myślę, że powyższy cytat idealnie rozpoczyna dzisiejszy wpis, w którym będzie trochę moich przemyśleń, jakie to nasunęły mi się ostatnim czasem. Można by rzec, że znowu wracamy do tego działu, w którym piszę o tym, co mnie irytuje. Wybrałam akurat takie, a nie inne zdanie o tym naszym świecie, bo tak naprawdę zaczęłam się głębiej nad tym zastanawiać... W końcu niejednokrotnie mówimy, że świat, w którym żyjemy zmierza donikąd, że jest po prostu chory ze swoimi dziwnymi zasadami nim rządzącymi. Ale wiecie, co jest w tym wszystkim najzabawniejsze? To my - ludzie - tworzymy ten świat, o którym później mówimy w taki sposób. Każdy jest niezadowolony z takiej czy innej rzeczy, a najłatwiej jest o tym mówić, gorzej - coś z tym zrobić. Gdyby jednak każdy zaczął od samego siebie, wtedy być może wszystko byłoby inaczej... Ale to w sumie całkiem dobry temat na coś dłuższego, chociaż o tym, że aby coś zmienić, należy zacząć od siebie, dość dużo już pisałam na blogu... Stąd nie chcę się powtarzać w kolejnym wpisie. Natomiast to, co zrobię, to przejdę do krótkiej listy rzeczy, jakie to mnie lekko irytują bądź po prostu zastanawiają.
1. Ocenianie innych po pozorach
Nigdy chyba nie zrozumiem, dlaczego tak często oceniamy innych po pozorach. Tak naprawdę kogoś nie znając, od razu stwierdzamy, że na pewno nie będziemy przepadać za tym człowiekiem... Pytanie - dlaczego? Jeśli nie odkryjemy, jaki ktoś jest, nie powinniśmy od razu zakładać, że coś jest z tą osobą nie w porządku. Może się okazać, że po krótkiej chociażby wymianie zdań, odnajdziemy kogoś, z kim można świetnie spędzać czas bądź po prostu utrzymywać w miarę przyjazne kontakty. Jeśli z kolei nie mamy okazji poznać danej osoby, to po prostu zostawmy ją w spokoju, zamiast gdzieś może w gronie swoich znajomych, wyszydzać z niej, obmawiać...
Ale to z kolei też wiąże się z inną, ciekawą sprawą. Nie raz zastanawiam się, czy niektórzy ludzie po prostu mają tak nudne życie, że skupiają się na życiu innych? Nie rozumiem tego do końca, może dlatego, że sama nie oceniam innych po pozorach. Jeśli z kimś nie rozmawiam, to po prostu jestem neutralna. Nie poznałam danego człowieka - to niby czemu mam uważać, że go nie lubię? Po prostu nie znam i tyle. A tym bardziej jeśli chodzi o obmawianie - no cóż, jak napisałam wcześniej - żal mi troszkę ludzi, którzy to robią, no bo cóż, zamiast zrobić coś ze swoim życiem, które widocznie nie jest dostatecznie atrakcyjne, to wolny czas spędzają na wyśmiewaniu ludzi, którzy niczym im nie zawinili.
Uwierzcie mi, że osoby mające słabszą psychikę, jeśli spotykają się z taką sytuacją, to często naprawdę je to przytłacza... Tyle, że my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Bo przecież to takie łatwe stwierdzić po pozorach, że ta czy inna osoba to "typowy idiota", że tak nie za fajnie to ujmę, a może okazać się, że jeśli byśmy poznali tego człowieka, to znaleźlibyśmy mnóstwo wspólnych tematów. Jednak, jak to często słyszę - "co zrobisz - nic nie zrobisz", tak i tutaj może to moje pisanie niczego nie zmieni, ale uwierzcie - nie warto być takimi ludźmi... A jeśli spotykacie się z sytuacją, kiedy to Wy stajecie się obiektem kpin, w dodatku bezpodstawnych, to polecam jedno: ignorujcie, bo jak napisałam wcześniej - widocznie Wasze życie jest na tyle barwne, że niektórzy sami chcieliby takie mieć. ;)
2. Celowe ignorowanie
Wiecie co, muszę Wam przyznać, że nienawidzę, gdy ktoś celowo mnie ignoruje. Zwłaszcza, kiedy powiedzmy, mam coś ważnego do zrobienia i piszę/dzwonię/cokolwiek w jakiejś sprawie, a nie otrzymuję odpowiedzi... I zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze ma się czas, by odpowiedzieć, to zrozumiałe, ale kiedy wiem, że ktoś robi to z premedytacją... coś mnie trafia. Kiedy ktoś potrzebuje porady bądź ma pytanie związane z czymkolwiek i kieruje je do mnie, to w miarę możliwości staram się na nie odpowiedzieć. Oczywiście nie zawsze dam radę zrobić to od razu, ale wtedy tłumaczę, że "przepraszam, ale... ". A celowe ignorowanie - to coś naprawdę denerwującego.
Ten drugi punkt dzisiejszego wpisu, wiąże się też z ignorowaniem, ale w tym sensie, że często ktoś nie chce utrzymywać z nami dłużej kontaktu, ale zamiast o tym powiedzieć, po prostu się nie odzywa. Zero odzewu na cokolwiek sprawia, że na początku zaczynamy zastanawiać się, co jest nie tak, a nawet martwimy się o daną osobę. Jednak wraz z mijaniem kolejnych dni czy tygodni, jesteśmy już praktycznie pewni, że ktoś zerwał kontakt w sposób celowy, ale nie miał na tyle odwagi, by powiedzieć, dlaczego, a łatwiej było po prostu... uciec. Bardzo nie lubię takich sytuacji. Szczerze - wolę mieć jasno nakreślone, że np. fajnie mi się z Tobą rozmawia, ale wybacz, lepiej będzie jak damy sobie spokój, aniżeli tego typu zachowania. Dla mnie tacy ludzie po prostu boją się powiedzieć co myślą, a uwierzcie, że uciekanie niczego nie zmieni.
Stąd - lekko apeluję. Jeśli wiecie, że dana znajomość nie ma sensu, powiedzcie o tym otwarcie zamiast celowo kogoś ignorować, aż "się odczepi". No dobrze - są sytuacje trudniejsze, kiedy nawet szczere objaśnienie problemu nie działa i wtedy może ta "ucieczka" jest jedynym wyjściem (ale to już chyba w przypadku typowych "stalkerów", że tak to ujmę - myślę, że akurat parę osób będzie wiedzieć o co chodzi ;D). Ale kiedy wiecie, że druga strona raczej zrozumie, to nakreślcie jasno sytuację aniżeli mielibyście kogoś ignorować. Tak samo, gdy spotykacie się z sytuacją, że ktoś potrzebuje Waszej pomocy, ma jakieś pytanie, a Wy powiedzmy, że spędzacie sobie świetnie czas oglądając film, nie ignorujcie, a wyjaśnijcie, że np. odezwiecie się później. Bo takie celowe ignorowanie naprawdę potrafi doprowadzać do szału.
3. Wrzucanie do wpisów milion zdjęć niezwiązanych z tematem
Trzeci, tym samym już ostatni, punkt, o jakim chciałabym krótko jeszcze napisać, a jaki to szczerze powiedziawszy nawet nie tyle mnie irytuje, co po prostu lekko śmieszy - jest skierowany głównie do bloggerów. Moi drodzy, powiedzcie mi szczerze - dlaczego to robicie? Jak wchodzę sobie na x-ty blog, gdzie powiedzmy widzę całkiem ciekawy temat (przykładowo: o swoich pasjach), a do niego co któryś akapit wklejone któreś z kolei #selfie, właściwie każde następne niczym nie różniące się od siebie, to jedyne, co przychodzi do głowy to proste: nie ogarniam.
Wiem, że zdjęcia dodają uroku i szczerze żałuję, że do moich wpisów nie wrzucam za często jakiś fotografii, które pasowałyby tematycznie. Ale niestety fotografa ze mnie nie będzie, już się z tym dawno temu pogodziłam. Jednak rozumiem wrzucanie zdjęć, które faktycznie dodają czegoś do wpisu, bo najważniejsze - są z nim związane (tu rzecz jasna nie czepiam się tzw. szafiarek, bo skoro robią własne stylizacje, to logiczne, że wrzucają swoje zdjęcia). Ale nie rozumiem po co wstawiać milion dziubków czy innych minek, pisząc o czymś całkowicie... no nie mającym nic wspólnego z tematem, jaki się podejmuje. Oczywiście zauważyłam, że tutaj tendencję do tego typu rzeczy mają szczególne młode bloggerki, ale moje drogie - to nic nie daje, a jedynie sprawia, że czytający od razu opuszcza wasz blog.
Dlatego jeśli o czymś piszemy, to po prostu trzymajmy się tematu. Zdjęcia rzecz jasna uzupełnią wpis, ale jak już podkreśliłam parę razy, tylko wtedy, gdy są z nim związane. Swoje #selfie zostawcie może lepiej na powszechnego już insta czy nowe profilowe na "niebieskiej książce". A blog jest po to, by głównie dzielić się swoimi przemyśleniami... I tego się trzymajmy!
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis. Piątek powoli dobiega końca, weekend nadchodzi, a właściwie to już nadszedł (przynajmniej dla mnie), więc wykorzystajcie go najlepiej jak możecie. Sama mam pewne plany, częściowo związane z obowiązkami, częściowo natomiast z przyjemnościami (jedną z nich jest czytanie kolejnej książki, a co się z tym wiąże - niebawem znowu zagości tutaj recenzja). Niedługo znów coś tutaj napiszę, tak jak wspomniałam - być może recenzję, a może coś innego... Zobaczymy. Póki co - trzymajcie się!
Te trzy przykłady rzeczy, które Cię irytują, mają taki sam wpływ na mnie. Co do 1 punktu, myślę, że w blogosferze również się rozprzestrzenia, bo ostatnio miałam styczność na innym blogu, z komentarzem o treści w której autorka napisała, że nic dziwnego że książka słaba skoro wydało ją takie, a nie inne wydawnictwo. Też zauważasz takie ocenianie po wydawnictwie?
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... Jak na razie się tego nie dopatrzyłam - co do oceniania po wydawnictwach. Niemniej ogólne ocenianie po pozorach w blogosferze jest dość częste, to fakt. Niestety.
UsuńPozdrawiam! :)
Myślę, że takie posty i poruszanie takich tematów jest ważne, cieszy więc mnie ten post :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pierwszy punkt jest mi bliski, ponieważ niejednokrotnie go doświadczałem. W sumie, cofając się kilka lat wstecz to spotykam w nich wiele nie miłych rzeczy, sytuacji i osób. To zagubionym i wrażliwym osobom naprawdę nie pozwala odnaleźć własnej drogi. Ale też uczy. Teraz raczej trochę więcej wiem na temat świata. Rzeczywistość jest brutalna, ludzie tacy są. Ludzie, którzy wyróżniają się z pośród takiej masy, która kieruje się słabymi wartościami itd... spotykają się z niechęcią wobec siebie ze strony innych.
Ps. Fajna zmiana graficzna na blogu;)
O tak, zdecydowanie osoby nieco zagubione czy wrażliwe, jeśli spotykają się z tego typu ocenianiem po pozorach, to niestety trudniej jest im odnaleźć swoją drogę... Ale grunt to jednak dać radę, a wtedy wszystko staje się lepsze, z kolei ludzie jacy wpłynęli w taki czy inny (niekoniecznie pozytywny) sposób, znikną gdzieś daleko z pamięci. :)
UsuńDziękuję bardzo, starałam się nieco urozmaicić ten wygląd bloga. ;)
Co do trzeciego punktu. Własne zdjęcia są z pewnością podstawą blogów... których kanwą jest życie blogującego. Sprawa jest taka, że ludzie czasami w ogóle nie czytają,a tylko oglądają zdjęcia! To serio potwierdzone - w szczególności wśród młodych osób. Takie są fakty, ale zgadzam się, że należy znać umiar w takich sprawach, a już w ogóle pisząc o jakimś temacie.
OdpowiedzUsuńPodstawą bloga jest jednak pisanie, dziele się swoimi myślami, zainteresowaniami czy wiedzą. Internet pomimo tego, że zmusza nas do czytania, posługiwania się zdaniami itp... w dość mocny sposób wykorzystuje grafikę, dlatego mówi się o erze obrazkowej. (Czy jakoś tak...)
Czasami jednak... niektóre osoby nie powinny po prostu blogować! A teraz niestety każdy może. Stety... czy niestety....
Dokładnie - to jest akurat smutne... Że cóż, często do blogowania zabierają się ludzie, którzy niestety nie przelewają tych myśli na "papier", a jedynie setki zdjęć i jeśli to oczywiście jest blog związany z fotografią, w dodatku naprawdę ciekawą - to świetnie, jeśli jednak niekoniecznie... To cóż, takie miejsca lekko mnie odrzucają, bo przede wszystkim czekam na ciekawą treść, a grafika - świetnie dopełnia całość, ale schodzi na dalszy plan.
UsuńPozdrawiam! :)
Fajnie piszesz ładne słowa 😊
OdpowiedzUsuń