Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

niedziela, 29 marca 2015

"Still love - czyli niedzielna piątka" - tym razem trochę o cytatach...

     Kiedyś zapowiedziałam, że co jakiś czas będę powracać tutaj z wpisami z serii "still love - czyli niedzielna piątka", w których opisywałam swoich ulubieńców z różnych kategorii. Nie udawało mi się to tak często, jakbym chciała, niestety, ze względu na wiele czynników, które ograniczają mój niedzielny czas (a szkoda, bo wiem, że ta seria była naprawdę często czytana). Jednak od paru dni nachodziła mnie myśl na temat, który idealnie wpisałby się właśnie w tą niedzielną piątkę. 
     Jak nie trudno zauważyć, bo w końcu chyba aż za bardzo podkreślam ten fakt: uwielbiam literaturę i wszystko co z nią związane - zarówno czytać książki, jak i pisać własne opowiadania czy wiersze (chociaż z tymi drugimi bywa różnie i nieco ciężej, w sumie pierwsze też od pewnego czasu nie funkcjonują, trzeba to naprawić, zdecydowanie). Co się z tym wiąże, to... mnóstwo pięknych cytatów, jakie znajduję w wielu czytanych przeze mnie lekturach. Jedne zapadają mi w pamięci na dłużej, inne na krócej, ale każde z nich są wyjątkowe i niosą ze sobą często drugie dno. 
       Dlatego dzisiaj chciałabym zaprosić Was na piątkę (na pewno nie ostatnią o tej tematyce) swoich ulubionych cytatów z różnych książek. Oprócz oczywiście zacytowania jakiegoś fragmentu, opiszę pokrótce z jakiej książki pochodzi, dlaczego akurat ten, jak i może króciutko spróbuję go zinterpretować, dodać coś od siebie. Stąd - zapraszam do czytania poniższych punktów (kolejność przypadkowa).

1. "-Ważne, by mieć jakiś wpływ na losy świata - powiedziała - no wiesz, coś zmienić. 
-Co? Chcesz "zmienić świat?"
-No nie od razu cały świat. Ale ten kawałek wokół siebie."

     Powyższy cytat to zdecydowanie jeden z moich ulubionych, który nadal siedzi gdzieś głęboko w mojej głowie od momentu, gdy po raz pierwszy zetknęłam się z książką "Jeden dzień" autorstwa Davida Nichollsa (recenzja: tutaj). Nadal nie jestem do końca pewna, dlaczego słowa wypowiedziane przez główną bohaterkę, tak bardzo do mnie trafiły... Ale wiem, że dzięki nim, zaczęłam stopniowo robić to, co od dawna powinnam - wprowadzać zmiany do swojego małego świata. 
    Patrząc na powyższy cytat, nie sposób krótko go zinterpretować. To dialog, który odbywa się pomiędzy dwójką głównych bohaterów (Emmą oraz Dexterem), w którym kobieta mówi, że chce coś zmienić, w jakiś sposób zaważyć na losach świata. Mężczyzna nieco z sarkazmem do tego podchodzi, w końcu jak ona chce niby zmienić świat? Jednak Emma pięknie się tutaj broni podkreślając, że może nie od razu cały, ale najlepiej zacząć od tego, co wokół nas. 
    Jakże to jest prawdziwe... Czasami narzekamy na wiele spraw, na ludzi jacy pojawiają się w naszym życiu, na wydarzenia, które mają miejsce, zamiast zrobić cokolwiek. Oczywiste, że całego świata nie zmienimy, ale jeśli każdy z nas zacząłby od siebie, od tego małego kawałka jaki przekazany jest każdemu człowiekowi - wtedy być może wszystko byłoby inne. 
    Dlatego - trzymajcie się tych pięknych, ale jednocześnie prawdziwych, słów, tak, jak i ja staram się ich trzymać. Czasami wychodzi to lepiej, czasami gorzej, ale wtedy powtarzam sobie właśnie ten fragment: nie poddawaj się, A! Zmień ten kawałek wokół siebie, uczyń swoje życie lepszym, takim, jakim chcesz, żeby było.

2. "Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie."

    Kolejny cytat pochodzi z książki, która stała się jedną z moich ulubionych, sprawiła, że przeniosłam się w inny świat, z którego trudno było mi się później wydostać. Chodzi oczywiście o genialny "Cień wiatru" autorstwa Carlosa Ruiza Zafona (recenzja: tutaj). A cytat - no cóż, idealny dla zapalonych czytelników. Niby prosty, krótki, a jednak kryjący w sobie drugie dno, które spróbuję rozszyfrować.
     Pomyślmy sobie - autor twierdzi, że książki są lustrem, czyli zagłębiając się w danej historii, szukamy w niej swoich cech... Albo nawet lepiej ująwszy: one po prostu tam są, bez konieczności poszukiwania, po prostu je widzimy. Kiedy przenosimy się do tego świata wykreowanego przez jakiegoś autora, zaczynamy zżywać się z bohaterami i widzimy to, co nosimy sami w sobie - być może mamy podobne poglądy, cechy osobowości jak główny bohater itp. Albo... po prostu podchodząc do danej lektury emocjonalnie, widzimy mnóstwo fragmentów, które do nas trafiają, bo książki to po prostu nasze lustro. 
       Z własnego doświadczenia przyznaję, że są książki, które jedynie przeczytałam powiedzmy dla relaksu i nie wniosły do mojego życia zbyt wiele, ale jednak większość z tych lektur, jakie sobie dobieram, zawsze ma w sobie coś, co... chwyta mnie za serce. Nagle widzę tam jakąś cząstkę siebie, czy to ukrytą w danym fragmencie, czy też w zachowaniu jakiegoś bohatera. 
       To, co wiem na pewno - książki są cudowne. Rozbudzają ludzką wyobraźnię, potrafią wywołać w człowieku mnóstwo sprzecznych uczuć, bądź po prostu umilić czas. Dlatego powyższy cytat tak bardzo mi się spodobał. 


3. "Miłość to nie kwestia decyzji. Nie możemy nikogo zmusić, aby nas kochał. I nie ma na to żadnej recepty. Jest tylko sama miłość. A my jesteśmy na jej łasce i niełasce. Nic na to nie poradzimy."

     Następny fragment pochodzi z książki, która niezwykle chwyciła mnie za serce, bo opowiadając o niezwykłej miłości, jednocześnie tak naprawdę pokazała mi czym jest to nasze życie, jak bardzo kruche potrafi być i że nigdy nie wiadomo, co nas czeka... Chodzi oczywiście o "Lawendowy pokój" napisany przez Ninę George (recenzja: tutaj).
     W powyższych słowach kryje się sporo prawdy: nie da się nikogo zmusić do miłości. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo zakochali się w jakiejś osobie, jednak jeśli ona nie potrafi odwzajemnić naszych uczuć - nic na to nie poradzimy. Te słowa pokazują także, że nie ma na to żadnego lekarstwa - miłość albo obdarzy nas łaską albo sprawi, że nasze serce rozedrze się na tysiące kawałków. Początkowo miałam ochotę polemizować z pierwszym zdaniem - ale po krótkim zastanowieniu doszłam do wniosku, że w sumie nie zawsze decydujemy kogo chcemy pokochać. To po prostu przychodzi nagle.
     Myślę, że każdy z nas chociaż raz w życiu poczuł, czym jest niespełniona miłość. Nie wiedząc dlaczego, zauroczył się danym człowiekiem, jednak no cóż - nie da się zmusić kogoś, by nas kochał... Jednocześnie często zdarza się sytuacja odwrotna - ktoś pokocha nas, a my nawet jeśli chcielibyśmy obdarzyć danego człowieka tymi samymi uczuciami, nie potrafimy. Więc ta miłość naprawdę bywa skomplikowana, chociaż na pozór wcale taka się nie wydaje. Grunt to w końcu móc przeżyć miłość z wzajemnością.
      Dlatego też - pamiętajmy, że: "jest tylko sama miłość" - i albo okaże się, iż pokochamy z wzajemnością, szczęśliwie, albo... czasami ciemne chmury pojawią się nad naszymi uczuciami, ale wtedy po prostu zapomnijmy, bo jeśli my sami nie potrafilibyśmy się zmusić by kogoś pokochać, to trzeba pogodzić się z tym, że niektórzy ludzie nie pokochają nas...

4. "Myślę, że życie lubi nas od czasu do czasu wypróbować: czujesz, że się staczasz, coraz szybciej, a kiedy Ci się wydaje, że już dłużej tego nie wytrzymasz, nagle się poprawia."

    Powyższe słowa pochodzą z książki, o której już trochę jest na tym blogu (tak pozytywne wrażenie na mnie wywarła), bo znajduję się zarówno recenzja samej lektury, jak i filmu na jej podstawie. Mam na myśli rzecz jasna "Love, Rosie"  autorstwa Cecelii Ahern (recenzja: tutaj). 
    Zastanówmy się przez chwilę nad powyższy słowami: niby takie proste, można by rzec, że mówiące o rzeczy oczywistej, ale... no właśnie - dzięki temu są niezwykle prawdziwe. Autorka chciała w nich przekazać ten, pozwólcie, że ujmę to w nieco matematyczny sposób, sinusoidalny aspekt życia. Jak możemy wyczytać: życie nie raz chce nas wypróbować, sprawiając, że wszystko nagle zaczyna się sypać, by później na nowo się poprawić... I tak co jakiś czas. Nigdy nie może być tylko źle bądź tylko fantastycznie. 
      Wybrałam ten cytat, bo trafia do mnie właśnie na wzgląd, że przecież życie nie jest jak linia prosta. Są chwile, kiedy wszystko idzie źle. Zaczynają się problemy związane z bliskimi nam osobami, czy też nami samymi, do tego dochodzą inne kłopoty i zaczynamy się zastanawiać: dlaczego nagle wszystko się rozpada? Jednak... po jakimś czasie, stopniowo zaczynamy się podnosić i znowu jest dobrze. Takie to nasze życie - i nic na to nie poradzimy.
        Stąd, jeśli wydaje Wam się, że gubicie gdzieś sens istnienia, bo nic nie idzie tak jak powinno - przeczytajcie sobie ten cytat, który nieco podnosi na duchu, bo mimo uczucia, że "się staczasz", w końcu "nagle się poprawia". 

5. "Dobrze widzi się tylko serce, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

     Myślę, że powyższego cytatu nie muszę nawet specjalnie Wam przedstawiać, bo spora część osób na pewno wie, z jakiej książki pochodzi. Jeśli dobrze pamiętam, była to jedna z lektur szkolnych, które mnie samej czytało się naprawdę dobrze. Oczywiście fragment pochodzi z "Małego Księcia", a książkę napisał Anotoine de Saint - Exupery (recenzja: tutaj).
     Jak tak sobie pomyślę o "Małym Księciu" to czuję pewien sentyment, bo to książeczka, do której się wraca bez względu na wiek. Kiedy jest się młodszym, wtedy czyta się głównie przygody głównego bohatera, a im jest się starszym patrzy się głębiej, widzi wiele naprawdę godnych uwagi cytatów (jak powyższy), które skłaniają do przemyśleń.
     Co mogłabym powiedzieć o tym krótkim zdaniu? Prawdziwe, a jednak nie zawsze wprowadzane w życie, niestety. My, ludzie, często mamy problem jednak z tym "nie patrzeniem oczyma" na drugiego człowieka i to po części jest zrozumiałe, ale - dlaczego? W końcu dobrze widzi się tylko sercem, uczuciami. Jeśli pozwalamy emocjom nas kierować, a nie odczuciom wizualnym, wszystko okaże się inne, lepsze. 
     Dlatego - nie oceniajmy po pozorach, nie skreślajmy kogoś patrząc jedynie oczami, a spróbujmy spojrzeć głębiej, z serca... Bo inaczej staniemy się płytkimi ludźmi, nie potrafiącymi tak naprawdę kochać. 

     Przechodzę powoli do końca tego wpisu, mając nadzieję, że ten jednorazowy powrót cyklu "still love - czyli niedzielna piątka" Wam się spodobał. Myślę, iż jeśli tylko będę miała czas w te niedziele, jak chociażby dzisiaj, to czasami będę tutaj wracać z tymi swoimi ulubieńcami. 
     Niedługo znów się tutaj pojawię, tym razem z recenzją, którą mogę zapowiedzieć Wam już teraz - będą to moje wrażenia po przeczytaniu drugiej części serii "Oddechy", czyli dokładniej: "Oddychając z trudem". Póki co - trzymajcie się! 

1 komentarz:

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *