„Tylko człowiek
odmierza czas.
Tylko człowiek wybija godziny.
I właśnie dlatego jedynie człowieka doświadcza paraliżującego strachu, którego
nie zniosłoby żadne inne stworzenie.
Strachu przed tym, że zabraknie czasu.”
Bardzo nie lubię takiej ciszy na
blogu, jaka ostatnio nastała, jednak czasami… No właśnie – nie da się pogodzić
wszystkiego, choćby nie wiem jak bardzo się chciało. Albo brakuje już siły, by
zrobić jeszcze jedną rzecz danego dnia, albo… czasu, czyli czegoś
bardzo ulotnego, co przemija szybciej niż mogłoby nam się wydawać. Żadna kolejna
minuta nie jest taka sama. Nie możemy powrócić do tego, co było. Wskazówki
naszych zegarów poruszają się cały czas, a my nic nie możemy z tym zrobić.
Wyobraźmy sobie jednak teraz
moment, kiedy nagle czas przestaje istnieć. W jednej sekundzie wszystko wokół
nas się zatrzymuje, a my możemy zrobić co tylko chcemy – spojrzeć wstecz,
zastanawiając się czy to, czego dopuszczaliśmy się w życiu miało jakikolwiek
sens, ale także jesteśmy w stanie zobaczyć przyszłość, która nas czeka, gdy
podejmiemy taką, a nie inną decyzję… Odważylibyście się wtedy zmienić bieg wydarzeń,
mając taką możliwość? A może wręcz przeciwnie – nic byście z tymi nie zrobili?
Pewnie nigdy nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie, bo czasu nie da się
zatrzymać ot tak, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, czy może lepiej
powiedziawszy – klepsydry.
Dlaczego zaczęłam ten wpis od
zastanowienia się przez moment nad tym czym jest czas, jaki tak naprawdę jest i
co by było gdyby w jednej sekundzie wszystko się zatrzymało? Otóż chciałabym
przenieść Was dzisiaj znowu w świat książki, gdzie minuty mijają nieubłaganie,
a bohaterowie muszę zmierzyć się z tym uciekającym czasem, bojąc się
niejednokrotnie, że go zabraknie… Książka „Zaklinacz czasu”, którą napisał
Mitch Albom przeniosła mnie na chwilę całkowicie w inny świat. Gdyby nie setki
innych obowiązków, jakie miałam na głowie w tym tygodniu, pewnie skończyłabym
ją w jeden wieczór, bo tak bardzo wciągnęła mnie ta na pozór prosta, ale mająca
swoje ukryte znaczenie, historia.
Bohaterami tej książki są właściwie
trzy osoby, z których jedna jest postacią szczególną. To bowiem człowiek, który
staje się Ojcem Czasem, a wszystko przez to, że przyczynił się do powstania
tego, jakże ulotnego, czasu. Dor – bo tak ma na imię pierwszy bohater, żyje w
okresie, kiedy ludzie budowali Wieżę Babel chcąc zwyciężyć Bogów, lecz jego nie
interesuje władza, a stale przemijające chwile. Stąd mężczyzna, mając u boku
ukochaną żonę Alli, całe dnie poświęca na przeliczanie, obserwowanie,
odmierzanie… Zatracając się w swoim świecie, któregoś dnia zostaje wystawiony
na próbę. Gdy jego ukochana, zarażona nieuleczalną w tych czasach chorobą,
powoli umiera, on postanawia cofnąć czas, wbiegając na wieżę i chcąc zmienić
bieg wydarzeń. Zostaje przeniesiony do jaskini, w której przebywając przez
tysiące lat, ciągle słyszy ludzkie głosy proszące o więcej czasu, chcące cofnąć ten nasz czas, bądź proszące, by płynął
on szybciej… Dwa z nich są szczególne, gdyż według wysłannika Boga, który
zresztą umieścił Dora w jaskini, mają mu pomóc zrozumieć, co takiego naprawdę
stworzył. Stąd czytelnik poznaje losy Sarah Lemon – nastolatki zakochanej na
zabój w chłopaku, który no cóż, niekoniecznie czuje to samo, jak i Victora Delamonte –
biznesmena, powoli umierającego, lecz chcącego oszukać czas. Co tak naprawdę
łączy tę dwójkę i dlaczego właśnie oni mają pomóc Dorowi dokończyć swoją własną
historię? Czy mężczyzna zrozumie czym tak naprawdę stał się czas, który usilnie
próbował stworzyć poprzez swoje ciągłe badanie dnia i nocy? I jak potoczą się
losy tej dwójki osób, na pozór inne, a jednak bardzo podobne? Na te pytania,
odpowiedź znajdziecie oczywiście w „Zaklinaczu czasu”.
Ach, co to była za przyjemna,
pełna przemyśleń lektura, do tego pisana w taki sposób, że czytało się ją
niemal jednym tchem. Podzielona została na kilka części, a w każdej
poszczególne rozdziały były bardzo krótkie i przemieniały się – jeden dotyczył
Dora, za chwilę opisana została jakaś chwila z życia Sarah, a jeszcze w
następnym znowu pojawiło się kilka zdań o postaci Victora. Książka, która
pokazywała, że ten czas ciągle przewija się w naszym ludzkim życiu. Wszędzie
się spieszymy, chcemy wszystko zrobić od razu, spoglądamy co chwila na własne
zegarki w celu sprawdzenia, ile jeszcze tego czasu nam zostało do danego
spotkania czy innego wydarzenia, aż w końcu zastanawiamy się – jak długo będzie
nam dane żyć na tym świecie… A czas jest tak bardzo ulotny, że każdy z nas boi
się, iż któregoś dnia po prostu go zabraknie. Mamy setki planów, chcemy by
wszystkie nasze cele się spełnimy, stąd gnamy do przodu, a czas tyka i tyka… Ta
książka uświadomiła mi, jak bardzo nasze życie jest ulotne, jak zbyt często
zastanawiamy się nad tym czasem, zamiast po prostu żyć chwilą. Nikt nie jest w
stanie cofnąć tego, co już się wydarzyło, ale każdy z nas może sprawić, by
przyszłość stała się inna. To wszystko zależy od naszych decyzji, czasami też
od losu, który albo uraczy nas czymś dobrym, albo niekoniecznie, jednak i z tym
trzeba sobie poradzić. Świetna lektura, która zabrała mnie gdzieś daleko,
sprawiając, że mój własny zegar na moment się zatrzymał – a nawet jeśli kolejne
wskazówki przesuwały się o następną i następną godzinę, ja tkwiłam we własnym
świecie, gdzie czas przestał istnieć…
Jeśli chodzi o bohaterów, tak
naprawdę polubiłam każdego z nich, a przede wszystkim oczywiście Dora. Ten
mężczyzna tak bardzo chciał poznać czym jest czas, że zatracając się w nim,
zapomniał o tym co ważniejsze – o bliskich osobach, uczuciach, o chwilach, w
których nie warto spoglądać na zegarek, bo mogłyby dla nas trwać wiecznie. Stąd
kiedy znalazł się on już na ziemi, by w jakiś sposób wypełnić to, co zostało mu
polecone przez wysłannika Boga, mimo zagubienia, powoli zaczynał rozumieć
wszystko, co kiedyś sam próbował stworzyć – czas, jego ulotność, ale też
chwile, w których dla kogoś „ciągnął się niemiłosiernie”, jak to się często
mówi. Świetna postać, pełna uczuć, zagubienia, a ostatecznie człowiek, który
zrozumiał niektóre swoje błędy, jak i cały ten świat ciągle pędzący do przodu.
Co do pozostałej dwójki – różnili się, bo przecież jak wiele wspólnego może
mieć nastolatka ze starszym mężczyzną będącym milionerem? A jednak tym, co ich
łączyło było wewnętrzne zagubienie spowodowane doświadczeniami, które ich
zraniły, ale jednocześnie pozwoliły odrodzić się na nowo.
Książka pełna tylu przemyśleń,
które skłaniają do refleksji, jednocześnie emocjonalna, sprawiająca, że
przeniosłam się do innego świata, stąd ma u mnie wielkiego plusa. Z całego
serca polecam Wam tą historię! Jednak jeśli nie lubicie lektur,
które niosą za sobą ciekawe przemyślenia, czasami nieco filozoficzne, a wolicie
zdecydowanie te powieści, w których wiele się dzieje, fabuła jest dynamiczna,
to być może „Zaklinacz czasu” nie do końca Was przekona. Mnie jednak pochłonął
w stu procentach, stąd nie sposób mi nie wstawić fragmentów, które szczególnie
mi się spodobały:
- "Człowiek rzadko zna swoją własną moc."
- "Nigdy nie jest za późno, ani za wcześnie. Jest dokładnie wtedy, kiedy trzeba."
- "Siedząc wysoko nad miastem, Ojciec Czas zdał sobie sprawę, że wiedza i zrozumienie to dwie różne rzeczy."
- "Była tak pochłonięta uciekaniem przed własnym cierpieniem, że nie wzięła pod uwagę cierpienia, jakie może wywołać."
- "Człowiekowi, który może mieć wszystko, większość rzeczy nie potrafi dać radości. A człowiek bez wspomnień nie jest niczym więcej niż pustą skorupą."
- "To właśnie wtedy, kiedy jesteśmy najbardziej sami, potrafimy przyjąć samotność drugiego człowieka."
- "Koniec dotyczy wczoraj, a nie jutra."
- "Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu, nic nie jest wyjątkowe. Jeżeli nigdy niczego nie tracimy ani nie poświęcamy, nie potrafimy docenić tego, co mamy."
- "Człowiek chce być panem własnej egzystencji. Ale nikt nie jest panem czasu."
- "Kiedy odmierza się życie, nie żyje się nim."
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim recenzję książki "Zaklinacz czasu". Mam nadzieję, że w jakiś sposób zachęciłam Was do sięgnięcia po tę lekturę, bo naprawdę można przeniesć się na chwilę do innego świata - tam, gdzie czas mija i mija, lecz w pewnej chwili może się zatrzymać, a my sami mamy możliwość zastanowić się nad tym naszym życiem...
Niedługo znów postaram się coś napisać, oby już nie z taką dłuższą przerwą, jaka teraz nastała, jednak nie obiecuję, ale spróbuję zawitać tutaj szybciej niż po tygodniu. Póki co - trzymajcie się!
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Uwielbiam takie lektury, które skłaniają do przemyśleń. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńWybrałaś bardzo ciekawe fragmenty. Książka wydaje się warta uwagi. Będę o niej pamiętać ;)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, wspaniałe cytaty i książka - ach, kocham ją! :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie :) I te cytaty :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Wciąż widuję tę pozycję w księgarniach, a taka nowa to ona nie jest. Ale jakoś mi z nią nie po drodze :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale wydaje się interesująca więc pewnie z najbliższym czasie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńZastałaś przeze mnie nominowana do zrobienia tagu "Gatunki muzyczne: Book tag". Jeśli będziesz miała czas i ochotę zapraszam :)
http://otwarte-wrota.blogspot.com/2015/05/gatunki-muzyczne-book-tag.html
Mam ją w planach - tyle, że jest w tych planach od dawna i na razie nic się nie zmienia...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na www.maialis.pl
Od dłuższego czasu poluję na tę książkę, ale jakoś nie mogę się na nią natknąć. Chyba będę musiała skusić się na elektroniczną wersję - książka po prostu nie daje mi spokoju!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Uwielbiam takie książki, które dają do myślenia :) mogłabym wtedy o nich opowiadać godzinami :) tytuł zapisuję i z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWiesz... teraz chyba aż spróbuję dyskretnie podpytać o tę książkę wydawnictwo ;)
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Czytał i potwierdzam, warto spotkać się z tą książką.
OdpowiedzUsuńhttp://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2015/04/zaklinacz-czasu-mitch-albom.html
Pozdrawiam
Pamiętam, że wprowadziła mnie w mocno refleksyjny nastrój, podobała mi się;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dla mnie, ma w sobie to coś, ale tak na jesień :)
OdpowiedzUsuń