"Przeszłość ma w zwyczaju dopadać cię, kiedy najmniej się tego spodziewasz."
Autorki: Nina Harrington, Lynne Graham, Amanda Browninh Tytuł: Zapach lawendy Wydawnictwo: HarperCollins Polska Liczba stron: 415 Ocena: 4.5/5 |
Lawenda. Najczęściej kojarzy mi się właśnie z Prowansją we Francji - miejscem, które do tej pory znam jedynie z książek, lecz marzę, by któregoś dnia móc je zobaczyć. Dlatego też, zanim sięgnęłam po książkę "Zapach lawendy", już sam tytuł sprawił, że gdzieś tam wytworzyła się myśl "ta lektura zdecydowanie będzie klimatyczna". Czy taka się okazała? I tak, i nie. Jest to bowiem zbiór trzech historii, które jednak pod względem fabuły są do siebie mocno zbliżone. Każda z nich na swój sposób wyjątkowa, lecz nie wszystkie urzekły mnie w równym stopniu.
Pierwsza historia to "Słoneczne lato" Niny Harrington. Główna bohaterka, Ella, mieszka w małym miasteczku we Francji, samotnie wychowując ukochanego synka Dana. Zajmuje się opieką domu pewnej kobiety imieniem Nicole, natomiast dodatkowo zarabia grając na fortepianie i śpiewając w hotelu. Któregoś dnia, do miasteczka przybywa znany biznesmen Sebastien chcąc spotkać się ze swoją macochą - Nicole - z którą zawsze łączyły go bliskie więzi. Los chce, że poznaje także Ellę i w ciągu kilku dni zaczyna rodzić się między nimi uczucie... Czy będzie to jedynie przelotny romans? A może między tą dwójką pojawi się prawdziwa miłość?
Druga historia "Miodowy miesiąc w Prowansji" autorstwa Lynne Graham to z kolei opowieść o małżeństwie, które poprzez liczne kłamstwa i intrygi zostaje wystawione na próbę. Billie poślubia miliardera - Aleksieja, lecz on nie ma bladego pojęcia, co do tej pory zatajała przed nim żona. Gdy się o tym dowiaduje, rozpętuje się piekło. Lecz mimo to, postanawiają oni spróbować w jakiś sposób znaleźć wspólne rozwiązanie. Czy im się uda? A może niektórych spraw nie da się wybaczyć?
Ostatnie opowiadanie, czyli "Na południu Francji" Amandy Browning to historia małżeństwa, które poprzez niedomówienia zostało wystawione na długotrwałą rozłąkę. Kiedy Sofia dostaje zdjęcia męża, z których wynika, że ten ją zdradza, postanawia od niego odejść - jednak co gorsze - bez słowa. Przez sześć lat ukrywa się na północy kraju, lecz wtedy odnajduje ją Lucas... Czy ich drogi znowu się zejdą? Czy uda im się wyjaśnić wydarzenia sprzed lat?
Jak też widzicie, każda z tych historii krąży wokół miłości, lecz także namiętności, ogromnego pożądania, a wszystko to często podsycane jest nutką zawiści i komplikacji... Dlatego też, jak wspomniałam, opowiadania są do siebie podobne i dzięki temu całość wydaje się być naprawdę spójna. Jeśli jednak miałabym oceniać każde z nich osobno, najbardziej do gustu przypadło mi zdecydowanie pierwsze z nich. Ta historia była naprawdę urocza i czytając ją, czułam w jakiś sposób klimat tamtego miejsca. Na chwilę mogłam przenieść się w swojej wyobraźni właśnie do Francji, do tego pełnego uroku domu i wraz z bohaterami przeżywać wszelkie emocje. Również trzecie opowiadania całkiem mi się podobało - chociaż w pewnych momentach irytowało mnie zachowanie bohaterów, to mimo wszystko utrzymane było w dobrym klimacie. Natomiast osobiście uważam, że druga historia jest najsłabsza. Totalnie do mnie nie przemówiła i szczerze przyznam, że bohaterowie bardzo działali mi na nerwy. Szczególnie Aleksiej - myślę, że z takim mężczyzną nie byłabym w stanie wytrzymać jednego dnia. No chyba, że wcześniej przywołałabym go jakoś do porządku - niekoniecznie w delikatny sposób. Sumując jednak całość, książka utrzymana jest na całkiem dobrym poziomie, jednak nie spodziewajcie się nie wiadomo jak ambitnych historii. Jest to tak naprawdę dobre czytadło właśnie na ten wakacyjny, pełen relaksu, czas. Jeśli więc szukacie książki, przy której możecie jedynie spędzić miłe chwile, bez konieczności wysilania szarych komórek, to "Zapach lawendy" idealnie się tutaj sprawdzi.
Podsumowując, na plusy tej książki składa się więc jej lekkość - styl, jakim posługują się wszystkie autorki jest naprawdę przyjemny w odbiorze, właściwie książkę przeczytałam w raptem jeden dzień. Jednak jedyne, czego mi zabrakło, to właśnie klimat. Miałam nadzieję, że te miejsca zostaną zarysowane jakoś tak... lepiej. Poziom w miarę trzyma jedynie pierwsze opowiadania, w kolejnych kompletnie nie poczułam tej Francji, a szkoda. Bohaterowie również pozostawiają nieco do życzenia. Oczywiście jednych polubiłam bardziej, innych mniej, o czym już wspomniałam wcześniej przy okazji postaci Aleksieja. Mimo wszystko, to dobra książka właśnie na wakacyjnych okres, ot tak, dla odstresowania.
Niebawem znów postaram się tutaj napisać, na pewno z jeszcze jedną recenzją, podsumowaniem czytelniczym czerwca, a potem polecą w końcu felietony czy też muzyczne wpisy. Póki co - trzymajcie się!
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:
Francuski klimat miałam ostatnio okazję poczuć w najnowszej książce Agnieszki Tomczyszyn, a o tej co nieco słyszałam, ale póki co nie sięgnęłam :) http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWiele blogerów ja teraz poleca, a ja sobie myślę, że czemu nie? Jednak muszę trochę poczekać, aż pojawi się w mojej bibliotece. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy ;) ale zachęciłas ;) shelikess.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMi tam lawenda kojarzy się z Chorwacją. Byłam tam w tym roku i w każdym miasteczku można poniuchać zapach tych kwiatów, ale wracając do opowiadań. Nie wiem czy pierwsze urzekłoby mnie tak jak ciebie. Samotna matka z dzieckiem i nagle zjawia się przystojniak w wielkim BMW. To troszeczkę małorealistyczne. Jednakże nie chcę oceniać tej książki zanim jej nie przeczytam Sprawdziłam cenę i kosztuje ok. 20 złoty. Nie jest więc to bardzo wygórowana cena. Może kiedyś się skuszę, by przekonać się na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńhttps://wielopasja.blogspot.com