"Ale każda rana kiedyś się goi. Gdzie istnieje samotność, tam powstają nowe związki, a gdzie pojawia się odrzucenie, rodzi się szansa na nową miłość. To tylko chwila, która w końcu przeminie..."
Autor: Cecelia Ahern Tytuł: Zakochać się Wydawnictwo:Akurat Liczba stron: 414 Ocena: 5/6 |
Tak, jak napisałam w podsumowaniu czytelniczym, udało mi się skończyć książkę Cecelii Ahern "Zakochać się" jeszcze w maju. Przyznam się szczerze, że zaczęłam ją czytać początkiem miesiąca, ale później z powodu natłoku obowiązków, odłożyłam ją na bok. Powróciwszy jednak do tej historii, tak się wciągnęłam, że w mgnieniu oka przebrnęłam przez całość. Początkowo czegoś mi w niej zabrakło i jeszcze pisząc podsumowanie, miałam w głowie zasianą myśl, że coś w tej książce było nie tak. Ale po przeanalizowaniu całej tej historii, stwierdzam, że jednak jest ona świetna. Emocjonalna i cholernie rozwalająca od wewnątrz nawet, jeśli nie uroni się morza łez.
Głowna bohaterka, tudzież narratorka całej historii, Christine Rose jest kobietą, prowadzącą małą firmę na zasadzie pośrednictwa pracy. Jednak jest też osobą, jaka uwielbia pomagać innym. Jej życie nie jest co prawda usiane różami. W wieku czterech lat straciła matkę, co więcej, jej małżeństwo się rozpada tylko dlatego, że sama postanowiła odejść od męża, a on niestety nie jest w stanie przyjąć tego z godnością i co rusz zamienia życie kobiety w piekło. Na domiar złego, próbując odwieść pewnego mężczyznę od popełnienia samobójstwa, nie spełniła swojego celu, przez co Simon przebywa obecnie w szpitalu. Ale to nie wszystko. Pewnego wieczoru, Christine widzi, jak inny mężczyzna postanawia skoczyć z mostu. Nie chcąc popełnić dwukrotnie tego samego błędu, kobieta pragnie mu pomóc. Tym samym udaje jej się ściągnąć niejakiego Adama Basila z mostu, ale tym samym zawiera z nim układ - do momentu jego urodzin, Christine musi pokazać mu, jak piękne jest życie... Czas ucieka, a kobieta pragnie ze wszystkich sił pokazać mężczyźnie, że można pokochać świat. Czy uda jej się zrealizować plan? Jak potoczą się losy tej dwójki bohaterów? A może Christine pomagając Adamowi, tak naprawdę w pewnym sensie pomoże sobie samej? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie sięgając po książkę Cecelii Ahern.
Jak już wspomniałam na początku, czegoś w tej książce mi zabrakło. Jednak wiem, że nie o to chodziło. Jak dwie inne historie stworzone przez tę autorkę, czyli "Love, Rosie" oraz "P.S. Kocham Cię" wycisnęły z moich oczu morze łez, tak ta lektura niekoniecznie. Ale tutaj nie chodzi o emocjonalność, bo o tym wspomnę za moment. Wiem, co lekko wadziło mi w tej książce. Otóż jej ogromna przewidywalność. Bo tak - historia stworzona przez autorkę jest dosyć przewidywalna i gdzieś już w połowie czytania jest się wręcz prawie pewnym jak zakończy się ta historia. To jest tylko jeden, drobny minusik, bo tak naprawdę mimo tej przewidywalności, pochłonęłam książkę w mgnieniu oka, nie mogąc się od niej oderwać. Jak napisałam - nie uroniłam przy niej łez, ale tylko tych zewnętrznych. Bo wewnątrz totalnie się rozwaliłam. Ta historia jest piękna przede wszystkim dlatego, że pokazuje, jak bardzo człowiek musi czasami się postarać, by pokochać życie. To wcale nie jest łatwe, szczególnie wtedy, gdy wszystko zaczyna się sypać, a los rzuca pod nogi same kłody. Jest to jednocześnie opowieść o tym, że do wszystkiego trzeba dojść stopniowo - krok za krokiem da się zrealizować nawet to, co początkowo wydaje się być niemożliwe. Co więcej, to historia pokazująca, że miłość jest uczuciem, jakiego nie da się opisać często słowami. Ono przychodzi niespodziewanie i czasami człowiek nie jest w stanie pojąć dlaczego, ani nie potrafi zdefiniować tego pojęcia, ale właśnie w danym momencie czuje, że ten stan zakochania nadszedł. To zdecydowanie piękna, emocjonalna historia, która w jakiś sposób wypala w duszy czytelnika pewnego rodzaju znamię, którego ciężko się pozbyć jeszcze po jakimś czasie od odłożenia tej książki na półkę. Cecelia Ahern po raz kolejny mnie nie zawiodła i dlatego wiem, że jeszcze nie raz sięgnę po stworzone przez nią historie.
Jeśli chodzi o bohaterów, polubiłam Christine. To była niewątpliwie dobra, zabawna kobieta, która wiedziała czego chce od życia, ale jednocześnie w pewnym sensie polegała zbyt często na różnego rodzaju poradnikach, zamiast na samej sobie. Na szczęście przechodzi pewnego rodzaju metamorfozę i tym bardziej pałałam do niej sympatią. Adam natomiast to bohater, którego też nie dało się nie lubić, bo miał w sobie tak wiele wrażliwości, ale jednocześnie poczucia humoru. Był po prostu zagubionym mężczyzną, skłonnym zakończyć swoje życie przez kilka nieudanych spraw. Ale jednak starał się pokochać wszystko wokół na nowo. Dlatego też uważam, że autorka świetnie wykreowała swoje postaci. Nic dodać, nic ująć.
Podsumowując, jeżeli macie ochotę na książkę o miłości, ale nie tylko takiej, jaka rodzi się pomiędzy dwójką ludzi, ale tą, jaką darzy się życie, to "Zakochać się" jest zdecydowanie dla Was. Co więcej, plus stanowi poruszenie dość istotnego problemu samobójstwa - bo jest o nim trochę w książce i zdecydowanie autorka pokazała, że do tego czynu często zmuszają ludzi okropne okoliczności... Stąd też, osobiście polecam, bo nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę.
To już wszystko, jeśli chodzi o tę recenzję. Mam nadzieję, że niebawem znów uda mi się dorwać jakąś historię stworzoną przez Cecelię Ahern, bo bardzo lubię jej styl pisania i to, że potrafi tworzyć pełne emocji powieści.
Niedługo też odezwę się rzecz jasna z kolejnymi wpisami. Bardzo wiele spraw i ludzi inspiruje mnie ostatnimi czasy do stworzenia felietonów, więc możecie się ich spodziewać w najbliższym czasie. Podobnie jak kolejnych recenzji, bo nadrabiam to moje cudowne czytanie. Póki co - trzymajcie się!
Jeśli chodzi o bohaterów, polubiłam Christine. To była niewątpliwie dobra, zabawna kobieta, która wiedziała czego chce od życia, ale jednocześnie w pewnym sensie polegała zbyt często na różnego rodzaju poradnikach, zamiast na samej sobie. Na szczęście przechodzi pewnego rodzaju metamorfozę i tym bardziej pałałam do niej sympatią. Adam natomiast to bohater, którego też nie dało się nie lubić, bo miał w sobie tak wiele wrażliwości, ale jednocześnie poczucia humoru. Był po prostu zagubionym mężczyzną, skłonnym zakończyć swoje życie przez kilka nieudanych spraw. Ale jednak starał się pokochać wszystko wokół na nowo. Dlatego też uważam, że autorka świetnie wykreowała swoje postaci. Nic dodać, nic ująć.
Podsumowując, jeżeli macie ochotę na książkę o miłości, ale nie tylko takiej, jaka rodzi się pomiędzy dwójką ludzi, ale tą, jaką darzy się życie, to "Zakochać się" jest zdecydowanie dla Was. Co więcej, plus stanowi poruszenie dość istotnego problemu samobójstwa - bo jest o nim trochę w książce i zdecydowanie autorka pokazała, że do tego czynu często zmuszają ludzi okropne okoliczności... Stąd też, osobiście polecam, bo nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę.
To już wszystko, jeśli chodzi o tę recenzję. Mam nadzieję, że niebawem znów uda mi się dorwać jakąś historię stworzoną przez Cecelię Ahern, bo bardzo lubię jej styl pisania i to, że potrafi tworzyć pełne emocji powieści.
Niedługo też odezwę się rzecz jasna z kolejnymi wpisami. Bardzo wiele spraw i ludzi inspiruje mnie ostatnimi czasy do stworzenia felietonów, więc możecie się ich spodziewać w najbliższym czasie. Podobnie jak kolejnych recenzji, bo nadrabiam to moje cudowne czytanie. Póki co - trzymajcie się!
Zachęciłaś mnie! Znając mnie na pewno będę ryczeć :P
OdpowiedzUsuńMoże to być dla Ciebie szokiem, ale nie miałam okazji jeszcze czytać żadnej książki Ahern, choć znane tytuły, które, jak piszesz, wycisnęły z Ciebie morze łez chętnie poznam. Tej pozycji lekko się obawiam, boję się, że będzie mi w niej czegoś brakowało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miałam początkowo bardzo podobnie jak Ty, myślałam, że czegoś mi w tej historii brakowało, ale ostatecznie... to jedna z moich ulubionych książek Ahern. Ta historia naprawdę potrafi chwycić za serce, mimo, że jest przewidywalna. Naprawdę wspaniała książka, która początkowo wydawała mi się bardzo normalna, a potem naprawdę ją pokochałam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkowyŚwiat
Czytałam i nie byłam zachwycona tą powieścią. Uwielbiam książki wychodzące spod pióra tej Autorki, jednak w tym przypadku mocno mnie rozczarowała....W ogóle nie potrafiłam się wciągnąć, czegoś mi brakowało...
OdpowiedzUsuńTak, ta książka to jedna z najlepszych moich zdaniem, dorobku autorki. ;)
OdpowiedzUsuńTeraz jestem w trakcie czytania "Love, Rosie", ale bardzo podoba mi się styl pisania autorki, więc chętnie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
bookowe-love.blogspot.com
Już wiele razy wspominałam, że jeszcze nie miałam styczności z tą autorką, ale zamierzam to kiedyś nadrobić. Skoro tak wiele osób ją chwali (w tym moja przyjaciółka) to coś musi być na rzeczy. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#Ivy z Bluszczowych Recenzji