Autor: Laura Whitcomb
Tytuł: Światła pochylenie
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 232
Ocena: 4.5/6
|
"Ktoś na mnie patrzył - to dość niezwykłe uczucie, gdy jest się martwym."
Tymi słowami chciałabym zacząć dzisiejszy wpis poświęcony recenzji książki, którą to jakiś czas temu nabyłam w bardzo korzystnej cenie podczas "wielkiej wyprzedaży" w Auchan. Zaintrygował mnie tytuł, jak i krótkie streszczenie tego o czym opowiada. Jak już wspominałam podczas pisania ostatniej recenzji, lubię wiele gatunków: zarówno kryminały, jak i historie miłosne czy fantasy. Stąd tym razem zajmę się opisem książki pochodzącej z trzeciej kategorii. Jest to "Światła pochylenie" autorstwa Laury Whitcomb. Przeczytałam ją na samym początku wakacji, właściwie była pierwszą po jaką sięgnęłam mogąc w końcu nadrabiać swoje zaległości odnośnie czytania. Ale dobrze - to drogą wstępu, natomiast teraz przejdę już do recenzji.
Główną bohaterką tej lektury jest Helen, kobieta, która od 130 lat plącze się po Ziemi jako "Światło". Pytanie - dlaczego jest nazywana w ten sposób, a nie po prostu jako duch? Otóż autorka daje odpowiedź nieco później, dzieląc ludzi zmarłych na tych, którzy nie mają pojęcia, że już odeszli i nadal są gdzieś na świecie szukając swojego miejsca - to właśnie zwykłe duchy oraz na te, które zdają sobie sprawę, że nie żyją jednak nie mogą odnaleźć spokoju, dlatego też by nie dostać się do złych miejsc, muszą szukać na ziemi swoich własnych gospodarzy. Helen na początku towarzyszy młodej kobiecie, lecz gdy ona umiera, wie, że by nie czuć znowu bólu jaki obejmował ją całą gdy tylko wracała do czeluści zła, musi znaleźć kolejnego gospodarza. Każdego z nich nazywa w swój własny sposób, towarzysząc: wyżej wspomnianej kobiecie, o której mówi 'Poetka', następnie Rycerzowi, Dramatopisarzowi aż w końcu odnajduje Browna - studenta, a następnie nauczyciela języka angielskiego. Któregoś dnia losy Helen zmieniają się diametralnie, gdy stojąc obok swojego Browna, nagle spostrzega, że ktoś na nią patrzy... Nie może w to uwierzyć, bowiem jak to możliwe, że zobaczył ją człowiek? Wkrótce okazuje się, że James - bo tak ma na imię - również jest Światłem, jednak udało mu się wstąpić w ludzkie ciało. Jak to często przystało na takie książki, zakochują się w sobie - w końcu są praktycznie tacy sami i rozumieją, co to znaczy wałęsać się po Ziemi, szukając w końcu "spokoju". Jak potoczą się ich losy? Czy i kobiecie także będzie dane móc w końcu, po tylu latach, poczuć jak to jest być żywą? Co wydarzy się pomiędzy tą dwójką, tak bliskich sobie, ludzi (choć może lepsze byłoby tutaj określenie: istot nadprzyrodzonych)? I przede wszystkim: dlaczego Helen przez tyle lat nie może dosięgnąć bram nieba, cały czas czując, że zrobiła coś złego? O tym wszystkim dowiecie się, jeśli sięgniecie po książkę "Światła pochylenie".
Szczerze powiedziawszy muszę przyznać, że mnie zaskoczyła. Oczywiście pojawia się wątek miłosny, jednak książka wcale nie jest taka tkliwa. Myślę, że można doszukać się w losach Helen jakby drugiego dna. Mimo że to fantasy, w końcu kobieta jest tak zwanym "Światłem", to jednak jej uczucia są naprawdę ludzkie, chociaż od jej śmierci minęło w końcu aż 130 lat (mogła zapomnieć co to smutek, radość, złość, czy też miłość, a jednak nadal potrafi odczuwać te emocje). Dodatkowo, co istotne, świetnie jest tutaj pokazane, jak my, ludzie, często nie potrafimy ujrzeć tego, co wydarzyło się w rzeczywistości, bo wmawiamy sobie coś innego. Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę pozytywnie oceniam tę książkę: ani nie za długa, by móc wyciąć z niej niepotrzebne zdania, ani zbyt krótka, jakby czegoś w niej brakowało... Po prostu w sam raz: historię głównej bohaterki czyta się szybko, jak i momentami jest nieco tajemnicza, trzymająca w napięciu. Właściwie to gdy już sięgniecie po tę lekturę, uwierzcie mi, nie będziecie chcieli się od niej oderwać dopóki nie przekartkujecie wszystkich stron... Zatem zachęcam do jej przeczytania, a na zakończenie, jak to na mnie przystało, kilka cytatów:
Główną bohaterką tej lektury jest Helen, kobieta, która od 130 lat plącze się po Ziemi jako "Światło". Pytanie - dlaczego jest nazywana w ten sposób, a nie po prostu jako duch? Otóż autorka daje odpowiedź nieco później, dzieląc ludzi zmarłych na tych, którzy nie mają pojęcia, że już odeszli i nadal są gdzieś na świecie szukając swojego miejsca - to właśnie zwykłe duchy oraz na te, które zdają sobie sprawę, że nie żyją jednak nie mogą odnaleźć spokoju, dlatego też by nie dostać się do złych miejsc, muszą szukać na ziemi swoich własnych gospodarzy. Helen na początku towarzyszy młodej kobiecie, lecz gdy ona umiera, wie, że by nie czuć znowu bólu jaki obejmował ją całą gdy tylko wracała do czeluści zła, musi znaleźć kolejnego gospodarza. Każdego z nich nazywa w swój własny sposób, towarzysząc: wyżej wspomnianej kobiecie, o której mówi 'Poetka', następnie Rycerzowi, Dramatopisarzowi aż w końcu odnajduje Browna - studenta, a następnie nauczyciela języka angielskiego. Któregoś dnia losy Helen zmieniają się diametralnie, gdy stojąc obok swojego Browna, nagle spostrzega, że ktoś na nią patrzy... Nie może w to uwierzyć, bowiem jak to możliwe, że zobaczył ją człowiek? Wkrótce okazuje się, że James - bo tak ma na imię - również jest Światłem, jednak udało mu się wstąpić w ludzkie ciało. Jak to często przystało na takie książki, zakochują się w sobie - w końcu są praktycznie tacy sami i rozumieją, co to znaczy wałęsać się po Ziemi, szukając w końcu "spokoju". Jak potoczą się ich losy? Czy i kobiecie także będzie dane móc w końcu, po tylu latach, poczuć jak to jest być żywą? Co wydarzy się pomiędzy tą dwójką, tak bliskich sobie, ludzi (choć może lepsze byłoby tutaj określenie: istot nadprzyrodzonych)? I przede wszystkim: dlaczego Helen przez tyle lat nie może dosięgnąć bram nieba, cały czas czując, że zrobiła coś złego? O tym wszystkim dowiecie się, jeśli sięgniecie po książkę "Światła pochylenie".
Szczerze powiedziawszy muszę przyznać, że mnie zaskoczyła. Oczywiście pojawia się wątek miłosny, jednak książka wcale nie jest taka tkliwa. Myślę, że można doszukać się w losach Helen jakby drugiego dna. Mimo że to fantasy, w końcu kobieta jest tak zwanym "Światłem", to jednak jej uczucia są naprawdę ludzkie, chociaż od jej śmierci minęło w końcu aż 130 lat (mogła zapomnieć co to smutek, radość, złość, czy też miłość, a jednak nadal potrafi odczuwać te emocje). Dodatkowo, co istotne, świetnie jest tutaj pokazane, jak my, ludzie, często nie potrafimy ujrzeć tego, co wydarzyło się w rzeczywistości, bo wmawiamy sobie coś innego. Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę pozytywnie oceniam tę książkę: ani nie za długa, by móc wyciąć z niej niepotrzebne zdania, ani zbyt krótka, jakby czegoś w niej brakowało... Po prostu w sam raz: historię głównej bohaterki czyta się szybko, jak i momentami jest nieco tajemnicza, trzymająca w napięciu. Właściwie to gdy już sięgniecie po tę lekturę, uwierzcie mi, nie będziecie chcieli się od niej oderwać dopóki nie przekartkujecie wszystkich stron... Zatem zachęcam do jej przeczytania, a na zakończenie, jak to na mnie przystało, kilka cytatów:
- "Jesteś ukrytym wierszem mego serca. Czytam cię bez przerwy, uczę się ciebie na pamięć w każdej chwili naszej rozłąki."
- "Chciałam uciec jak najdalej, ale tak naprawdę tylko się oszukiwałam. Byłam po prostu zdezorientowana."
- "Poczułam, że tracę oparcie, że boję się cieni i szeptów."
- "Uciekłam do samochodu, myśląc, że będę się tam czuła bezpieczniej, ale siedząc w ciemnym garażu, na tylnym siedzeniu auta, zaczęłam płakać. Wypłakałam całą bezwodną rzekę, szloch nie przynosił ulgi. Chciałam uciec do klasy albo biblioteki, ale wiedziałam, że nie mogę. Były zbyt daleko. Nigdzie nie mogłam udać się sama. Byłam więźniem. Płakałam suchymi łzami do rana."
- "Biblioteka pachnie starymi książkami, tysiącem skórzanych drzwi do innych światów."
- "Ocean marzeń zamknięty w pliku ściśniętych stron."
- "Rozważny zło widzi i odwraca się, nierozważni tam idą i szkodę ponoszą."
- "Uważaj komu oddajesz serce."
Mam nadzieję, że powyższa recenzja, jak i cytaty, naprawdę zachęcą Was do przeczytania tej książki, bo ma coś w sobie, zdecydowanie. Mogę jeszcze dodać jedną rzecz, jakiej nie zrobiłam wcześniej, że język używany przez autorkę jest dobrze wyselekcjonowany, momentami niemalże poetycki. Z kolei główna bohaterka (jak ją zresztą podkreślałam wyżej) to mieszanina wielu ludzkich uczuć, która pokazuje, że powinniśmy się cieszyć naszym życiem póki możemy, jednocześnie sama chcąca po śmierci w końcu móc żyć wiecznie przechodząc przez bramy nieba...
Na dzisiaj to wszystko, natomiast wkrótce znów postaram się coś napisać. Muszę przyznać, że coraz lepiej idzie mi chyba szukanie inspiracji, jak i motywacji do tego, by wejść na blog częściej niż jeden raz w tygodniu i móc napisać coś, co akurat wpadło mi do głowy. Dzisiaj była to recenzja, która mam nadzieję, że się Wam spodobała, a czy zachęci do przeczytania "Światła pochylenie" - tego już nie wiem, ale przecież próbując, możemy zyskać, prawda? Osobiście, po raz któryś to podkreślając, naprawdę polecam. Natomiast niedługo (jak już pisałam przed chwilką) pojawi się coś nowego, właściwie już myślę nad pewnym felietonem... Ale zobaczymy jak to wyjdzie. Póki co - trzymajcie się!
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Na dzisiaj to wszystko, natomiast wkrótce znów postaram się coś napisać. Muszę przyznać, że coraz lepiej idzie mi chyba szukanie inspiracji, jak i motywacji do tego, by wejść na blog częściej niż jeden raz w tygodniu i móc napisać coś, co akurat wpadło mi do głowy. Dzisiaj była to recenzja, która mam nadzieję, że się Wam spodobała, a czy zachęci do przeczytania "Światła pochylenie" - tego już nie wiem, ale przecież próbując, możemy zyskać, prawda? Osobiście, po raz któryś to podkreślając, naprawdę polecam. Natomiast niedługo (jak już pisałam przed chwilką) pojawi się coś nowego, właściwie już myślę nad pewnym felietonem... Ale zobaczymy jak to wyjdzie. Póki co - trzymajcie się!
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Jejku, świetne cytaty i opis! Chyba zabiorę się za taką lekturę, dzięki ;*
OdpowiedzUsuńNie ma za co, życzę miłego czytania! ;)
UsuńCieszę się, że masz motywację do pisania. Wątek milsny w takiej ksiazce moze byc nieco nietypową sprawą. Podoba mi się podejście autorki do "duchów" i "nieduchów" :)
OdpowiedzUsuńCiekawa okladka ;) kiedys moze znajde i przeczytam ;D . Zaciekawilas mnie.
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale zapowiada się intrygująco. Cytaty piękne, więc postaram się przeczytać jeśli będę mieć okazję. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, ale dzięki Twojej recenzji już wiem, że ja przeczytam. Być może nie w najbliższym czasie (tyle już mi się książek nazbierało!), ale kiedyś na 10000% po nią sięgnę. Bardzo fajny blog, świetnie się go czyta, więc już masz kolejnego (a może pierwszego) stałego czytelnika! Zapewniam Cię, że będę tutaj wpadać za każdym razem kiedy pojawi się nowy post. Recenzja jest świetnie napisana i widać, że prowadzisz bloga z pasją ;)
OdpowiedzUsuńwww.bailarina-de-color.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że recenzja zachęciła Cię do przeczytania tej książki - myślę, że naprawdę warto. Jednocześnie niezmierni mi miło, że zyskałam kolejnego stałego czytelnika, to wiele dla mnie znaczy, dziękuję! Chętnie wpadnę też na Twój blog. Pozdrawiam! ;)
UsuńJuż pierwsze słowa zachęciły mnie do przeczytania książki. Może kiedyś wpadnie mi w ręce. :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio tę książkę w mojej ukochanej księgarni i zastanawiałam się nad kupnem. Pod wpływem wahania odłożyłam jednak na półkę i...żałuję!
OdpowiedzUsuńRecenzja zdecydowanie zachęca do czytania, zatem kiedy skonczy się moje embargo na książki muszę po nią wrócić!
hmm, widzę, że mamy podobny gust ;) chyba już najwyższa pora, abym ogarnęła sobie tę książkę. dzięki za pomysł ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
małpiasta :)
Ojjj. urzekła mnie ta recenzja...! Na pewno poszukam tej książki...
OdpowiedzUsuńSzczególnie ten ostatni cytat... "Uważaj komu oddajesz serce."
Bardzo ciekawy blog :)
Pozdrawiam
http://meglovesfashion.blogspot.com/