Przyszła pora na kolejną piątkę z serii "still love - czyli niedzielna piątka". Po paru ostatnich wpisach z tego cyklu zauważyłam, że liczba wyświetleń przy każdym z nich jest naprawdę spora i przyciąga chyba najwięcej czytelników. Niezmiernie mnie to cieszy, że w takim razie spodobał Wam się ten pomysł, bo na pewno będę go jeszcze przez długi czas kontynuować, a być może wpadnę też na jakieś inne pomysły, nowe serie - kto wie? Zobaczymy jak to będzie.
Natomiast dzisiaj postanowiłam zająć się literaturą. Nie będzie to jednak wykaz pięciu moich ulubionych dotychczas książek ogólnie, a mianowicie skupię się na najlepszych lekturach z okresu nauki w liceum.
Wybrałam ten etap mojego nauczania, ze względu na to, że najlepiej wrócić mi pamięcią własnie do lat licealnych (w końcu nie było to tak dawno). Początkowo, plan był taki żeby opisać ulubione lektury z okresu wszystkich lat szkolnych, jednak jak tak spojrzałam na to, co było, to zdecydowanie wyszłoby mi więcej niż pięć. Myślę w takim razie, że do okresu szkoły podstawowej oraz gimnazjum jeszcze kiedyś wrócę. Wiem, że nie robię do końca chronologicznie (od najstarszego do najnowszego) wykazu swojej piątki odnośnie tej tematyki, ale jednak to liceum najbardziej zapadło w pamięć i wtedy poznałam mnóstwo świetnych książek.
Wybrałam ten etap mojego nauczania, ze względu na to, że najlepiej wrócić mi pamięcią własnie do lat licealnych (w końcu nie było to tak dawno). Początkowo, plan był taki żeby opisać ulubione lektury z okresu wszystkich lat szkolnych, jednak jak tak spojrzałam na to, co było, to zdecydowanie wyszłoby mi więcej niż pięć. Myślę w takim razie, że do okresu szkoły podstawowej oraz gimnazjum jeszcze kiedyś wrócę. Wiem, że nie robię do końca chronologicznie (od najstarszego do najnowszego) wykazu swojej piątki odnośnie tej tematyki, ale jednak to liceum najbardziej zapadło w pamięć i wtedy poznałam mnóstwo świetnych książek.
Właściwie wydaje mi się też, że o samym temacie dzisiejszej piątki, wspomniałam coś w zeszłą niedzielę, dlatego postanowiłam wcielić swój zarys planu w życie. Dlaczego tak w ogóle lektury?
- Bardzo często ludzie kojarzą lektury szkolne jedynie z dodatkowym obowiązkiem. Wiem, że wiele osób zamiast przeczytać daną książkę na wyznaczony termin, odkłada to na ostatnią chwilę, a później szuka ratunku w różnego rodzaju streszczeniach, zakładając, że pewnie i tak dana lektura byłby nudna, więc po co marnować czas na czytanie.
- Uczniowie mają własnie te uprzedzenia, o czym już troszkę napisałam wyżej, że lektura = nuda. Nie dopuszczają do siebie myśli, że akurat dana książka może być tak samo wciągająca jak ulubiony, ostatnio przeczytany kryminał, czy też równie romantyczna jak powieść Sparksa po którą dana osoba często sięga itp.
Tym samym, chciałabym pokazać, że to, co narzuca nam szkoła, wcale nie musi być jedynie dodatkową udręką, a może umilić nam wieczory. Nie lepiej jest przeczytać coś wcześniej, stopniowo rozdzielając sobie rozdziały np. jeden wieczór = dwa rozdziały danej powieści, zamiast na szybko, dzień przed sprawdzeniem wiadomości z lektury, szukać streszczenia w internecie? Przyznaję, że te streszczenia często pomagają zrozumieć daną historię, jeśli ją przeczytaliśmy, a nie do końca rozumiemy dany wątek, ale równie często znajdą się takie opracowania, które zawierają mnóstwo błędów. To, co jeszcze chciałabym powiedzieć, zanim przejdę do kolejnej piątki, to fakt, że okej - sama nie zawsze chętnie sięgałam po daną lekturę, jednak starałam się przeczytać każdą od A do Z. W przypadku chociażby "Potopu" czy "Jądra ciemności" było to dla mnie niezwykle trudne, ale jakoś przebrnęłam. Poprzez ten artykuł chcę jednak uświadomić Wam, że nie zawsze lektury jedynie nas usypiają, bo część z nich może być interesująca. Sama miałam problem z wybraniem tej najlepszej piątki, bo chyba o wiele więcej licealnych lektur zapadło mi w pamięci... Stąd może kiedyś zrobię jeszcze raz takie zestawienie z tymi książkami, jakie nie pojawią się w dzisiejszym wpisie. Natomiast te, które opiszę teraz, to pierwsze jakie przyszły mi na myśl.
Pora jednak już naprawdę przejść do konkretów, bo znów się rozpisałam tą "drogą wstępu".
Zapraszam zatem do przeczytania kolejnej piątki z serii "still love".
Zapraszam zatem do przeczytania kolejnej piątki z serii "still love".
1. Bolesław Prus - "Lalka"
Ta pochodząca z okresu pozytywizmu lektura jest jedną z moich ulubionych, chociaż wiem, że wielu osobom przysporzyła ona nie lada problemów, zwłaszcza dlatego, że jest dość spora. W dzisiejszych wydaniach podzielona jest na dwa tomy, chociaż na początku były to trzy, gdyż osobny stanowił tak zwany "Pamiętnik starego subiekta". Początki publikacji tej powieści przypadają na rok 1887, kiedy to w Kurierze Codziennym rozpoczął się druk "Lalki", Sam tytuł miał być inny, bowiem "Trzy pokolenia", jako odwołanie do trzech generacji reprezentowanych przez Ignacego Rzeckiego, Stanisława Wokulskiego oraz Juliana Ochockiego. Jednak tak to się stało, że tytuł uległ zmianie, według samego Bolesława Prusa, właściwie przypadkowo.
O czym opowiada sama książka? Prawdę mówiąc, wątków jest w niej co nie miara, jednak główny to miłość Stanisława Wokulskiego do pięknej Izabeli Łęckiej, które to uczucie było niestety niespełnione. Główny bohater był kupcem, właściwie można by rzec, że z czasem stał się dobrym przedsiębiorcą, jednak mimo wszystko pozostawał daleko w tyle za arystokracją, z której to wywodziła się kobieta. Jeśli chodzi nawet o ich charaktery, były to całkowicie dwa różne światy. Wokulski przedstawiony jest w "Lalce" jednocześnie jako romantyk (nieszczęśliwa miłość, skłonność do idealizacji, poczucie wyobcowania) oraz pozytywista (realizacja tzw. pracy u podstaw i pracy organicznej, fascynacja nauką, zdolność do działania). Co więcej, jest człowiekiem dobrym, może nieco zagubionym, ale potrafiącym pomagać innym i to bardzo często bezinteresownie (przykład Węgiełka czy Magdalenki). Z kolei Izabela to typowa arystokratka, która uwielbia być podziwiana przez mężczyzn, lecz przez długi czas nie widzi dla siebie dostatecznego kandydata na męża. Kiedy jednak jej rodzina przeżywa kryzys, a wszyscy dotychczas "przyjaciele" odchodzą, na pomoc Łęckim idzie właśnie Stanisław. Kobieta jednak widząc zaloty mężczyzny, na początku pozostaje obojętna, z czasem jednak zgadza się wyjść za Wokulskiego, lecz jedynie z czystego materializmu... O tym, jaka tak naprawdę jest, główny bohater dowiaduje się we wspólnej podróży do Krakowa, co bardzo go załamuje. To jednak, jak już wspomniałam, nie jest jedyny wątek w tej powieści. Inny to chociażby losy Ignacego Rzeckiego, opisywane w jego "pamiętniku", zawierającym informacje m.in. o wojnie na Węgrzech, w której stary subiekt brał udział, czy też głównie o jego pracy w sklepie, jakiej to poświęcił całe swoje życie. Jeszcze inny to chociażby wątek młodego naukowca - Ochockiego, postaci, przynajmniej dla mnie, dość barwnej i ciekawej. Pojawia się także Helena Stawska - przyjaciółka głównego bohatera, kobieta, która samotnie wychowuje swoją córeczkę. Inne wątki to chociażby zwrócenie uwagi na to, jak wyglądała Warszawa tamtych czasów, jak bardzo istniały podziały społeczne - obok bogatej arystokracji bawiącej się na salonach, mamy pokazaną biedę na Powiślu... I wiele, wiele innych wątków znajdziecie w tej lekturze (kto czytał ten wie, kto jeszcze nie - jeśli kiedyś będzie musiał się za nią zabrać, dowie się więcej).
Tak jak napisałam na początku - to jedna z moich ulubionych lektur, chociaż mogłoby się wydawać, że momentami robi się nudniej (osobiście najciężej czytało mi się "pamiętnik starego subiekta"), to tak czy siak, ta historia niespełnionej miłości potrafi wciągnąć. Z kolejnymi stronami tej powieści, czytelnik nawet potrafi w jakiś sposób czy to współczuć Wokulskiemu jego zaślepienia piękną Izabelą czy też zastanawiać się, jak on mógł być tak naiwny. Dodatkowo, bardzo podobała mi się postać Ochockiego - młody naukowiec, ambitny, który wierzy w swoje plany i chce się rozwijać. Kończąc opis pierwszej z lektur, jeszcze parę cytatów, jakie najbardziej mi się podobają i być może pokażą, że te szkolne książki wcale nie są takie złe...
- "Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość"
- "Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie do ognia, choć go boli i choć się w nim spali. Robi to jednak dopóty - dodał po namyśle - dopóki nie oprzytomnieje. I tym różni się od ćmy."
- "Marionetki! Wszystko marionetki! Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, taka ślepa jak one..."
- "Miłość mierzy się wielkością cierpień."
- "Najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka, ale to pustka w nim samym, kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia, ani serdecznego słówka, ani nawet iskry nadziei."
- "Po ziemi gonimy marę, którą każdy nosi we własnym sercu, i dopiero gdy stamtąd ucieknie, poznajemy, że to był obłęd."
- "Głupia rzecz, miłość. Poznajesz, kochasz, cierpisz. Potem jesteś znudzony albo zdradzony."
2. Fiodor Dostojewski - "Zbrodnia i kara"
Kolejna lektura pochodząca z okresu liceum, a będąca moją ulubioną, to wymieniona wyżej "Zbrodnia i kara". Napisana została przez Fiodora Dostojewskiego w roku 1886 i w tym samym roku była opublikowana w odcinkach w czasopiśmie Russkij Wiestnik, z kolei wydanie książkowe pojawiło się rok później. Podobnie jak "Lalka", pochodzi z okresu pozytywizmu. Jest to powieść psychologiczna i może dlatego tak mi się spodobała, że czytałam ją nawet nie myśląc o tym, że to lektura szkolna, a tak, jakby była to kolejna książka po którą sięgnęłam dla zabicia czasu.
Kolejna lektura pochodząca z okresu liceum, a będąca moją ulubioną, to wymieniona wyżej "Zbrodnia i kara". Napisana została przez Fiodora Dostojewskiego w roku 1886 i w tym samym roku była opublikowana w odcinkach w czasopiśmie Russkij Wiestnik, z kolei wydanie książkowe pojawiło się rok później. Podobnie jak "Lalka", pochodzi z okresu pozytywizmu. Jest to powieść psychologiczna i może dlatego tak mi się spodobała, że czytałam ją nawet nie myśląc o tym, że to lektura szkolna, a tak, jakby była to kolejna książka po którą sięgnęłam dla zabicia czasu.
Opowiada ona historię młodego, byłego studenta prawa, Rodiona Raskolnikowa, który nie mając z czego żyć, postanawia zamordować i obrabować starą lichwiarkę. Do popełnienia tego czynu dodatkowo motywuje go list od matki, w którym jego rodzicielka pisze, że siostra bohatera, Awdotia zwana Dunią, ma zamiar poślubić bogatego Piotra Pietrowicza Łużyna. Rodion wie, iż robi to ze względu na niego by wspomóc go finansowo, a w rzeczywistości nie kocha tego mężczyzny. Chcąc więc zdobyć pieniądze samodzielnie, postanawia wcielić swoje wcześniejsze plany w życie. Sprawę ułatwia mu fakt, że już kilkakrotnie zostawiał pod zastaw rzeczy u owej lichwiarki, więc mógł spokojnie rozeznać się w terenie i odpowiednio wcześnie przygotować się do planowanego wieczora. Niestety podczas niego, oprócz Alony zabij także jej niewinną siostrę Lizawietę. Szczęśliwym trafem udaje mu się zbiec z miejsca zbrodni, zabierając tylko parę rzeczy z mieszkania lichwiarki. Po powrocie do siebie, Rodion uświadamia sobie jak straszny czyn popełnił. Wkrótce, dręczony wyrzutami sumienia, popada w obłęd. Jednocześnie zaczyna interesować się nim miejsca policja, stąd mężczyzna postanawia ukryć łupy pod kamieniem w jednej z pobliskich bram. Podczas całej akcji książki pojawia się wiele innych osób m.in. Marmieładow, z którym Rodion rozmawiał któregoś wieczora a karczmie czy też jego żona Katarzyna Iwanowna, która po śmierci męża również popada w obłęd, a żeby utrzymać rodzinę, zmusza najstarsze dziecko - Sonię - do prostytucji. Dziewczyna ta ma również spory udział w przemianie głównego bohatera, gdyż po części dzięki niej Raskolnikow przyznaje się do popełnionego czynu.
Tak naprawdę powieść ta ma na celu skupienie się na psychice głównego bohatera, analizie jego zachowań, motywach, które popchnęły go do zabójstwa. Wbrew pozorom, mimo że już na początku wiemy, co takiego bohater uczynił, książkę nadal czyta się dobrze, oczywiście jeśli ktoś gustuje w tego typu powieściach mających na celu, wspominaną przeze mnie, analizę psychiki ludzkiej. Osobiście bardzo podobała mi się ta lektura, jedna z najlepszych jakie czytałam, a jej grubość wcale nie przeraża, bo jeśli się tylko chce, można spokojnie przeczytać ją w kilka wieczorów. Kończąc, również wstawiam cytaty, które najbardziej spodobały mi się w tej powieści.
- "Albowiem trzeba, żeby każdy człowiek miał jakiekolwiek miejsce, dokąd by mógł pójść."
- "Cierpienie i ból nieodłącznie towarzyszą szerokim horyzontom myślowym i głęboko współczującemu sercu."
- "Jeśli czekać, aż wszyscy zmądrzeją, za długo to potrwa."
- "Tak to zwykle bywa: człowiek uczciwy i uczuciowy bawi się w szczerość, człowiek zaś interesów nastawia ucha, a potem przy okazji pożera cię z kościami."
- "W pewnym sensie, istotnie, my wszyscy, i to wcale nierzadko, jesteśmy obłąkani z tą tylko drobną różnicą, iż "chorzy" są od nas troszeczkę bardziej obłąkani, i dlatego należy koniecznie rozróżniać tę granicę."
3. Stefan Żeromski - "Ludzie bezdomni"
Następną lekturą, jaką chciałabym opisać, są "Ludzie bezdomni". Należy ona do okresu Młodej Polski, napisania w roku 1899, a wydana rok później. Powieść przenosi nas do wieku XIX, pokazując pozytywistyczne idee pracy dla ludu (tzw. pracy u podstaw, pracy organicznej). Jak Żeromski nie trafił do mnie w gimnazjum swoimi "Syzyfowymi pracami", tak tutaj, naprawdę spodobała mi się ta powieść.
Opowiada ona o losach lekarza - Tomasza Judyma, który wywodząc się z niższych klas społecznych, kiedy już osiągnął swój zawód, pragnie pomagać ludziom, pracować po to, by innym żyło się lepiej. W jego postawie widać ogromne poświęcenie, jednak początkowo w ogóle niezauważalne przez otoczenie. Pokazuje to chociażby fragment powieści, w którym Judym wygłasza swój referat o higienie, a właściwie jej braku w życiu niższych warstw społecznych i sposobach walki z tymi problemami, lecz zamiast akceptacji - zostaje odebrany dość chłodno. Wkrótce wyjeżdża do Cisów by tam pełnić rolę lekarza w pobliskim ośrodku. Ma mnóstwo pomysłów jak poprawić życie ludzkie, jednak i w tym miejscu ponosi klęskę - bowiem sprzeciwiając się dyrektorowi i administratorowi tutejszego ośrodka, zostaje wyrzucony. Jest on postacią zdecydowanie wrażliwą na ludzką szkodę, być może przez to, że jego samego spotkało w życiu wiele złych momentów. Mimo wszystko, widać w jego osobie poniekąd pewne rozdarcie wewnętrzne - propaguje hasła pozytywizmu poprzez swoje poświęcenie, lecz z drugiej strony czasami nachodzą go myśli, że w rzeczywistości czuje odrazę na widok biedoty, gdyż sam spędził sporą część życia w ubóstwie, teraz uważa, że jako lekarz musi "spłacić dług". Jednak oprócz opisów losu bohatera w kontekście jego pracy, pojawia się także wątek miłosny. Tomasz Judym poznaje piękną, inteligentną i równie wrażliwą Joannę Podborską - nauczycielkę, która podobnie jak on, wyznaje zasady pracy u podstaw czy pracy organicznej. Wydawać by się mogło, że będą wieść szczęśliwe życie, jednak gdy główny bohater zostaje wyrzucony, udaje się on do Zagłębia, gdzie również poddaje się pracy na rzecz tamtejszej ludności. Stąd, gdy któregoś dnia Joasia przyjeżdża do niego, on nie potrafi pogodzić pracy z miłością i... decyduje się poświęcić temu pierwszemu, odrzucając uczucia kobiety. Ogólnie wątek samej Joanny, historia jej młodzieńczych lat również jest interesująca i poniekąd bardzo smutna. Pojawiają się też inne wątki m.in. Korzeckiego - inżyniera z Zagłębia.
Ta lektura naprawdę w jakiś sposób mi się spodobała. Czytało się ją szybko, mimo niektórych, nieco ciągnących się fragmentów, całość była w porządku. Najbardziej spodobał mi się motyw rozdartej sosny, będący jednocześnie zakończeniem, który podkreślił, że główny bohater był własnie jak to rozdarte drzewo - nie wiedział co wybrać: czy miłość czy pracę, a kiedy jedno z nich zwyciężyło, nie był pewny czy postąpił słusznie. Jak już przystało na dzisiejszą piątkę, również tutaj wstawiam najlepsze fragmenty.
- "Człowiek jest to rzecz święta, której krzywdzić nikomu nie wolno. Granica krzywdy leży w sumieniu, leży w sercu ludzkim."
- "Człowiek stworzony jest do szczęścia! Cierpienie trzeba zwalczać i niszczyć jak tyfus i ospę."
- "Poezja to szczery głos duszy ludzkiej."
- "Tęsknota... Smutek, któremu brak wszelkiego przedmiotu, celu i myśli."
- "Gdzież jest ten dół śmierci, w którym zgasiło się to serce najbardziej czułe, serce na miarę niewidzialną i niesłychaną, spalone od uczuć wiecznych. Cieniu bolesny..."
4. Gustaw Herling - Grudziński - "Inny świat"
Książka, o której teraz chcę napisać parę słów, to zdecydowanie jest "Inny świat", gdyż opowiada o okresie wojny, czyli latach, w których nie wyobrażam sobie, co ludzie musieli tak naprawdę czuć. Ta lektura to wspomnienia autora, pisane w latach 1949 - 1950, należące do kręgów literatury obozowej. Ogólnie jak już napisałam wyżej - to zbiór wspomnień z okresu, kiedy Grudziński przebywał w gułagu w Jercewie pod Archangielskiem.
Czytając tą książkę, można naprawdę przenieść się razem z autorem do obozu, w którym przebywał i spróbować wyobrazić sobie ciężką sytuację więźniów, którzy pracowali w naprawdę strasznych warunkach klimatycznych, porcje jedzenia, które otrzymywali (zgodnie z normą pracy jaką wykonywali danego dnia) były zbyt małe, stąd często wielu z nich nie wytrzymywało tego wszystkiego i albo lądowało w obozowym szpitalu albo po prostu umierali. Autor opisuje też swoje znajomości z poszczególnymi więźniami, np. Kostylewem czy też opowiada o losach innych ludzi przebywających w obozie (Gorcew, Rusto Karinen, trzech Niemców). Opowiada także o wielu innych wydarzeniach, przywołuje miejsca: szpital, trupiarnię, jak i ostatecznie można także przeczytać w jaki sposób walczył, razem z innym Polakiem przebywającym w obozie, o wolność. Ogólnie ciężko jest w jakikolwiek sposób streszczać tą książkę, ją trzeba po prostu przeczytać. "Inny świat" zawiera także szereg nawiązań do dzieła Dostojewskiego "Wspomnienia z domu umarłych". Widać je chociażby w tym, że bohater lektury czyta tę powieść rosyjskiego pisarza, jak i stanowi ona ogromną wartość dla jednej z postaci - Natalii Iwanowny.
Tak jak pisałam wyżej - jedna z książek, która zdecydowanie przenosi czytelnika do tego "innego świata" pokazując mu wydarzenia z przeszłości i jednocześnie uświadamiając, że nawet jeśli obecnie coś pójdzie nam nie tak, to istniały czasy kiedy ludzie mieli o wiele, wiele gorzej. Pokazuje, że należy doceniać nasze ludzkie życie, bo nigdy nie wiadomo co nas czeka. Tamci ludzie też na pewno nie spodziewali się, że któregoś dnia znajdą się w więzieniu, a kiedy to nastąpiło - było naprawdę katorgą. Jednocześnie książka skłania naprawdę do refleksji, bo głównie pokazuje nawet nie tyle, co wojna czy władze czynią człowiekowi, a co sami sobie nawzajem potrafią zrobić. Więźniowie czasami walcząc o własne przetrwanie, potrafili odsuwać się od innych, tracąc swoje człowieczeństwo... Oczywiście kończąc, wstawiam parę trafnych cytatów.
- "Człowiek nie może się nigdy obronić przed samym sobą."
- "Można zwątpić w człowieka i sens walki o to, aby mu było lepiej na ziemi."
- "O ile nadzieja może być często jedyną treścią życia, o tyle jej spełnienie staje się czasem trudną do zniesienia męką."
- "Jedynie samotność jest w życiu człowieka stanem graniczącym z absolutnym spokojem wewnętrznym, z odzyskaniem indywidualności."
- "Człowiek nie może żyć, nie wiedząc, po co żyje."
5. Albert Camus - "Dżuma"
Ostatnią z lektur okresu lat licealnych jaką chcę Wam krótko przedstawić jest wyżej napisana "Dżuma". Jak sam tytuł wskazuje - opowiada ona o epidemii dżumy, która miała miejsce w mieście Oran, w Algierii. Jest to tzw. powieść parabola, czyli taka, w której postacie i wydarzenia nie są ważne ze względu na cechy jednostkowe, ale obrazują pewne prawdy dotyczące ogólnej egzystencji ludzkiej czy odwołują się do prawd rządzących światem.
Jak już wspomniałam, książka opowiada o epidemii dżumy - choroby, która przyniosła za sobą tysiące śmiertelnych ofiar w małym miasteczku Oranie. Głównym bohaterem tej powieści jest Bernard Rieux, miejscowy lekarz. Jego żona wyjeżdża na leczenie, stąd do mężczyzny przyjeżdża jego matka by zająć się domem. Któregoś dnia, na klatce kamienicy w której mieszka, widzi martwego szczura. Niby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że nigdy nie było ich za wiele w tej okolicy. Dozorca, z którym również wtedy spotyka się Rieux, stwierdza, że to nic takiego i pewnie ktoś robi sobie żarty. Jednak wieczorem, kiedy główny bohater wraca do siebie, zostaje wezwany przez rodzinę wcześniej wspomnianego dozorcy, gdyż nagle zaczął chorować... Z każdym dniem martwych szczurów jest coraz więcej, oznaczając tym samym zwiastun prawdziwej epidemii. Dodatkowo, zaczyna pojawiać się o wiele więcej osób, cierpiących na tę samą chorobę. Wkrótce wniosek jest jasny - dżuma zaatakowała miasteczko, które po pewnym czasie zostaje dodatkowo odcięte od świata. Doktor Rieux musi sobie radzić z wszystkimi zakażonymi, próbując ratować jak najwięcej ludzi, choć w większości przypadków - bez skutku. Zdrowi zgłaszają się do grup ochotniczych i wszyscy razem próbują zwalczać tą okropną chorobę. Podczas tych wydarzeń, główny bohater poznaje sporo nowych osób, m.in. dziennikarza Ramberta, którego wątek jest także nieco ciekawy, zwłaszcza, że próbował nielegalnie wydostać się z miasta; Tarrou - człowieka, który stał się prawdziwym przyjacielem doktora, a którego losy niestety nie kończą się zbyt dobrze... Wiele różnych wątków pojawia się w całej książce, lecz główny to oczywiście epidemia dżumy, którą to nazwę nawiasem mówiąc można tłumaczyć na parę sposobów (choroba, która zaatakowała miasto, przenośnia do wojny czy też do zła tkwiącego w człowieku). Losy głównego bohatera są nieco smutne, gdyż ostatecznie zostaje sam - bez przyjaciela, jak i również bez żony, która umiera w ośrodku, gdzie miała się wyleczyć...
Powieść Alberta Camusa naprawdę mi się spodobała, czytało mi się ją szybko i mimo że opowiada o epidemii choroby, to wciągała, a wiele myśli pochodzących z tej książki, które zresztą za chwilę przytoczę, zdecydowanie do mnie trafiło. Polecam przeczytanie jej nie tylko jako lektury szkolnej, ale tak po prostu - warto.
- "Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika."
- "[Człowiek] nie potrafi ani cierpieć, ani być długo szczęśliwym. Nie jest więc zdolny do niczego, co się liczy."
- "Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka."
- "Może powinniśmy kochać to, czego nie umiemy pojąć."
- "Rieux wiedział, co myślał w tej chwili płacząc, stary człowiek, i doktor myślał tak samo jak on, że świat bez miłości jest martwym światem i że zawsze przychodzi godzina, kiedy zmęczony więzieniami, pracą i odwagą błaga o twarz jakiejś istoty i o serce olśnione czułością."
- "W chwili nieszczęścia człowiek oswaja się z prawdą, to znaczy z ciszą."
- "Ale wiedział również, że kochać kogoś to nic wielkiego, a przynajmniej, że miłość nie jest nigdy dość mocna, by znaleźć swój własny wyraz."
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszą piątkę. Co prawda, trochę się rozpisałam, więc mam nadzieję, że aż tak Was nie zanudziłam, oczywiście o ile dotrwaliście do końca. Jednocześnie, może w jakiś sposób pokazałam Wam, że jednak nie zawsze lektury szkolne są takie złe, bo nawet wśród nich mogą znaleźć się "perełki", które bardzo dobrze się czyta.
Niedługo znów postaram się tutaj coś napisać, czy to jakąś interpretację tekstu utworu muzycznego, czy też kolejną recenzję książki, a może nawet opowiadanie (bo tak nawiasem mówiąc, pracuję nad jakimś nowym, ale nie wiem kiedy je skończę)? Zobaczymy, co mi wpadnie na myśl. Póki co - trzymajcie się!
Niedługo znów postaram się tutaj coś napisać, czy to jakąś interpretację tekstu utworu muzycznego, czy też kolejną recenzję książki, a może nawet opowiadanie (bo tak nawiasem mówiąc, pracuję nad jakimś nowym, ale nie wiem kiedy je skończę)? Zobaczymy, co mi wpadnie na myśl. Póki co - trzymajcie się!
wow ciezk itemat LALKA ;)
OdpowiedzUsuńhttp://feather92.blogspot.com/
Świetna jest ta seria :)
OdpowiedzUsuńhttp://veronicanworld.blogspot.com/
Cieszę się, że seria się spodobała :)
Usuń"Zbrodnia i kara" za prawdziwą, szczerą, czystą miłość pomiędzy dwójką zagubionych i mocno doświadczonych przez życie młodych ludzi oraz "Lalka" dzięki poczciwemu Stasiowi Wokulskiemu, któremu powinien przypatrywać się każdy dojrzewający mężczyzna. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis! :)
Dziękuję za miłe słowa, a Twoje podsumowanie tych dwóch lektur jak najbardziej trafne! ;)
UsuńZbrodnia i kara to moj.ukochany klasyk,.ktory moge czytac bez przerwy ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam: gertrama.blogspot.com
obserwujemy? odp u mnie :*
Lalki nie przeczytałam nigdy za to dżume przeczytałam, obejrzałam film i jeszcze miałam na maturze:pjeśli masz chwilkę to byłabym wdzięczna za poklikanie w linki w moim ostatnim poście. To dla mnie bardzo ważne, staram się o współpracę. Z góry bardzo dziękuję:* pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDo Zbrodni i kary lubię wrócić co jakiś czas, a do Twojego zestawienia dodałabym Mistrza i Małgorzatę Bułhakowa - za całokształt, świetną historię i wspaniale zbudowanych bohaterów.
OdpowiedzUsuńMasz rację - "Mistrz i Małgorzata" jest świetną książką, ale nie dodałam jej akurat do tego zestawienia, gdyż na poziomie podstawowym nie miałam jej wykazie obowiązkowych lektur. Czytałam tylko i wyłącznie dla siebie, więc pewnie kiedyś jeszcze o tej książce napiszę :)
UsuńCieszę się, że poruszasz ten temat. Sama wprawdzie nie skupiałam zbyt dużej uwagi na lekturach, głównie dlatego, że w biol-chem ciężko znaleźć czas na polski, jednak po skończeniu liceum chętnie wracam do tych książek. Do Lalki długo nie mogłam się przekonać, Dżuma to świetna książka, tak samo Inny Świat, Ludzie bezdomni też są okej, chociaż nie wciągnęły mnie aż tak jak Zbrodnia i Kara. Do tego spisu dodałabym jeszcze Mistrza i Małgorzatę, kolejną pozycję z mojej prezentacji maturalnej. Świetna książka, choć wprawdzie czytałam ją 2 razy zanim wszystko dokładnie zrozumiałam ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, "Mistrz i Małgorzata" to równie świetna książka (jak już pisałam w komentarzu wyżej), stąd gdyby nie to, że sama się za nią zabrałam, to nie miałabym możliwości poznać ją w liceum jako lektury. ;) Kiedyś na pewno poświęcę opisowi tej książki osobny post. :)
UsuńCudownie, że poruszyłaś ten temat :)
OdpowiedzUsuńDodasz komentarz? Będzie mi bardzo miło. :)
malinowe-ciasto.blogspot.com
Mimo, że nie jestem jeszcze w liceum czytałam kilka z wymienionych pozycji i wszystkie strasznie mi się spodobały. A może następne still love o 5 najlepszych sposobach spędzania jesiennych wieczorów ? :) Bardzo fajnie się to czyta.
OdpowiedzUsuńw-poszukiwaniu-swojego-ja.blogspot.com
Cieszę się, że interesuje Cię taka literatura. :) Co do Twojego pomysłu - całkiem dobry, dziękuję za propozycję, chociaż myślę, że to "still love" byłoby zbliżone do tego, które pojawiło się w tamtym tygodniu (sposoby spędzania wolnego czasu). Mimo wszystko - to słowo "jesienne" jest tutaj kluczem i wykorzystam je do troszkę zmodyfikowanego pomysłu na którąś piątkę. :)
UsuńŚwietnie, że ktoś postanowił bliżej przyjrzeć się temu tematowi! W większości kwestii, jak najbardziej zgadzam się z Tobą :))
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc jeszcze nigdy nie trafiłam na ciekawą lekturę. Nienawidziłam książek do momentukiedy w wakacje pierwszy raz skusiłam się do przeczytania książki z własnej woli . :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, będę wdzięczna jeśli poklikasz w linki w ostatnim poście.
pinkk-rainbow.blogspot.com
Widzę, że mamy bardzo podobny gust względem lektur licealnych ;) Bardzo podobały mi się wszystkie przez Ciebie wymienione, szczególnie "Inny świat" mną wstrząsnął, ale to pewnie dlatego, że jako mam nadzieję przyszła dziennikarka, szczególnie cenie reportaże ;) Miałam rozszerzony pl w lic, więc od siebie dorzuciłabym jeszcze "Proces" Kafki i "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa. Warto czytać lektury, szkoda, że przekonałam się o tym dopiero przed maturą, a po niej, zaczęłam już na spokojnie nadrabiać zaległości. Ciekawy pomysł na post, będę zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za miłe słowa! :) I oczywiście, co do "Mistrza i Małgorzaty" zdecydowanie się zgadzam, to jedna z lepszych książek jakie czytałam. Tej drugiej niestety jeszcze nie, ale może kiedyś będę mieć w końcu okazję nadrobić wszelkie zaległości książkowe. :)
UsuńNależę do osób, dla których lektury to zło konieczne ;-) Tu nawet nie chodzi o to, że trzeba coś przeczytać, bo przecież czytać lubię (choć na niektóre książki uczeń szkoły średniej jest za młody, żeby je w pełni docenić, no nie oszukujmy się). Ale: terminy gonią (owszem, podobnie jak przy współpracy recenzenckiej, ale ta wynika z mojej woli), a książki niekoniecznie wpasowują się w kanon tego, co lubimy czytać. Pewne rzeczy po prostu wypada znać, jestem tego świadoma, ale też nie zamierzałam nigdy robić nic na siłę (no i byłam leniwą licealistką ;-)) :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, rozumiem. :) No tak, co do terminów to się zgadzam, czasami mogło to też hmm, odbierać motywację, no ale tak czy siak, u mnie to zamiłowanie do książek, nieważne czy lektur szkolnych czy też czytanych z własnej woli, pozostało. ;)
Usuń"Dżuma:" oraz "Zbrodnia i kara" to jedne z moich ulubionych książek :) Mam nawet w planach kiedyś napisać opowiadanie lub wiersz, taki ciąg dalszy tego jak według mnie potoczyło się życie Rodiona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://lirycznyzakatek.blogspot.com
O, taki ciąg dalszy losów Rodiona byłby świetny - na pewno chętnie bym to przeczytała :)
Usuńmimo iż na razie nie miałam styczności z tymi książkami całkowicie się z Tobą zgadzam. :)
OdpowiedzUsuńco do lektur.
nie wszystkie są złe.
ale nie wszystkie zostały odpowiednio dopasowane do naszego wieku. :)
Cieszę się, że podzielasz moje zdanie, a co do tego dopasowania do wieku - tak, masz rację - być może niektóre niekoniecznie są dobrze dobrane, jak chociażby to wspomniane w moim wpisie "Jądro ciemności" - którego nikt chyba u mnie w byłej klasie nie zrozumiał :)
UsuńNie wierzę! Zdecydowanie nie dowierzam!
OdpowiedzUsuńNa pierwszym miejscu, postawiłaś "Lalkę"! Moją, kochaną, najwspanialszą lekturę na świecie! Na drugiej pozycji - "Zbrodnia i kara"! Dokładnie stawiam to również na drugim miejscu.
Masz bardzo ciekawe propozycje książkowe, wybrałaś jedne z najciekawszych książek. Zdecydowanie zgadzam się z tym, że lektura wcale nie jest czymś złym, umila nam czas, wieczory, popołudnia, pozwala nam na moment zapomnieć o realiach. Możemy wyciągać sporo wniosków, analizować, rozważać, MYŚLEĆ, dzięki czemu tym sposobem każdy z nas się rozwija.
Masz naprawdę świetny styl pisania. W wolnych chwilach czytam Twoje posty, oby tak dalej! Umilasz mi czas ;)
Pozdrawiam,
małpiasta :)
Dziękuję za miłe słowa, naprawdę! I tak, masz rację, lektury potrafią uczyć nas analizować, myśleć - przede wszystkim - a to, jak napisałaś, rozwija. :)
UsuńPozdrawiam,
A. :)