Nadeszła kolej na dwa kolejne zestawienia, czyli największe zaskoczenia, jak również niestety - rozczarowania książkowe 2016 roku. Tutaj akurat nie miałam większych problemów z wyrobem, szczególnie tych drugich, bo pamiętałam o kilku książkach, które wręcz doprowadziły mnie do szału swoim brakiem dobrej fabuły, czy też posiadaniem kiepskich postaci. Stąd też, by już nie przedłużać, zapraszam Was do przeczytania poniższych punktów.
Największe, pozytywne zaskoczenia 2016 roku
Są takie książki, po których nie spodziewamy się za wiele. Myślimy sobie, że może dostaniemy jakąś tam lekturkę na jeden wieczór bądź też co gorsza - obawiamy się, że historia nas rozczaruje. Kiedy jednak już sięgamy po daną książkę, często okazuje się, że zaskakuje nas ona niezwykle pozytywnie. Przygotowałam krótkie zestawienie tych historii, jakie przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Numery nie mają tutaj znaczenia, listę zrobiłam alfabetycznie.
1. Anna Bednarska - "Trudny mężczyzna"
Sięgając po tę książkę, obawiałam się, że otrzymam typową polską powieść, która często serwuje czytelnikowi przesycone słodyczą historie. Okazało się jednak, że autorka zaserwowała mi wspaniałą, pełną realizmu historię ukazującą tak naprawdę ludzkie życie i to, jak decyzje, które podejmujemy, wpływają na nasz dalszy los. Najbardziej spodobała mi się właśnie autentyczność tej historii - tutaj nie ma pięknego ubarwiania wydarzeń czy postaci przez co sytuacje stają się bardzo realne, a bohaterowie ludzcy. Polecam Wam sięgnięcie po tę książkę, bo warto.
2. Sarah Dessen - "Kołysanka"
Chociaż tak naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie kilka książek tej autorki, postawiłam na "Kołysankę", bo to od niej się zaczęło. Sięgałam wówczas po młodzieżówkę, a jak dobrze wiemy, z nimi to różnie bywa. Okazało się jednak, że autorka ma lekkie pióro, tworzy bardzo dobre postaci i tak buduje całość, że wszystko rozgrywa się stopniowo, wciągając czytelnika. Śmiem twierdzić, że Sarah Dessen tworzy naprawdę dobre młodzieżówki, po które warto sięgać.
3. Steena Holmes - "Dziecko wspomnień"
Ta książka, pozornie wydająca się normalną historią, tak naprawdę wcisnęła mnie w fotel. Byłam pewna, że to, co otrzymuję to typowa powieść obyczajowa. Jednak ostatecznie zostałam, w moim odczuciu, uraczona genialnie skonstruowaną powieścią psychologiczną. Zdecydowanie ta historia jeszcze po odłożeniu książki na półkę, siedziała mi w głowie. Świetna, świetna, świetna!
4. Katie McGarry - "Przekroczyć granice"
Nic nie wskazywało na to, że ten tytuł tak pozytywnie mnie zaskoczy. Okładka jakoś nie przyciągała, opis w sumie od razu sugerował, że mam do czynienia z młodzieżówką. Bałam się więc tego, że okaże się totalnie schematyczna, lub co gorsza - w ogóle napisana w taki sposób, że będę chciała od razu nią rzucić. Okazało się jednak, że styl, jakim posługuje się autorka jest bardzo dobry, bohaterowie wykreowani zostali niezwykle realistycznie i koniec końców, uważam, że to jedna z lepszych młodzieżówek, niezwykle emocjonalna.
5. Kathryn Taylor - "Powrót do Daringham Hall"
To była jedna z tych książek, która cierpliwie czekała na swoją kolej w mojej własnej biblioteczce. Kiedy po nią sięgałam, miałam świadomość, że to romans. Z nimi bywa różnie - niektóre są tak przerysowane, że to aż przykre. Jednak okazało się, że historia zawarta na kartach tej książki to wciągająca saga rodzinna z romansem w tle. A sam romans jest niezwykle subtelny. Mam więc nadzieję, że w tym roku uda mi się sięgnąć po kolejne części tej historii.
1. Anna Bednarska - "Trudny mężczyzna"
Sięgając po tę książkę, obawiałam się, że otrzymam typową polską powieść, która często serwuje czytelnikowi przesycone słodyczą historie. Okazało się jednak, że autorka zaserwowała mi wspaniałą, pełną realizmu historię ukazującą tak naprawdę ludzkie życie i to, jak decyzje, które podejmujemy, wpływają na nasz dalszy los. Najbardziej spodobała mi się właśnie autentyczność tej historii - tutaj nie ma pięknego ubarwiania wydarzeń czy postaci przez co sytuacje stają się bardzo realne, a bohaterowie ludzcy. Polecam Wam sięgnięcie po tę książkę, bo warto.
2. Sarah Dessen - "Kołysanka"
Chociaż tak naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie kilka książek tej autorki, postawiłam na "Kołysankę", bo to od niej się zaczęło. Sięgałam wówczas po młodzieżówkę, a jak dobrze wiemy, z nimi to różnie bywa. Okazało się jednak, że autorka ma lekkie pióro, tworzy bardzo dobre postaci i tak buduje całość, że wszystko rozgrywa się stopniowo, wciągając czytelnika. Śmiem twierdzić, że Sarah Dessen tworzy naprawdę dobre młodzieżówki, po które warto sięgać.
3. Steena Holmes - "Dziecko wspomnień"
Ta książka, pozornie wydająca się normalną historią, tak naprawdę wcisnęła mnie w fotel. Byłam pewna, że to, co otrzymuję to typowa powieść obyczajowa. Jednak ostatecznie zostałam, w moim odczuciu, uraczona genialnie skonstruowaną powieścią psychologiczną. Zdecydowanie ta historia jeszcze po odłożeniu książki na półkę, siedziała mi w głowie. Świetna, świetna, świetna!
4. Katie McGarry - "Przekroczyć granice"
Nic nie wskazywało na to, że ten tytuł tak pozytywnie mnie zaskoczy. Okładka jakoś nie przyciągała, opis w sumie od razu sugerował, że mam do czynienia z młodzieżówką. Bałam się więc tego, że okaże się totalnie schematyczna, lub co gorsza - w ogóle napisana w taki sposób, że będę chciała od razu nią rzucić. Okazało się jednak, że styl, jakim posługuje się autorka jest bardzo dobry, bohaterowie wykreowani zostali niezwykle realistycznie i koniec końców, uważam, że to jedna z lepszych młodzieżówek, niezwykle emocjonalna.
5. Kathryn Taylor - "Powrót do Daringham Hall"
To była jedna z tych książek, która cierpliwie czekała na swoją kolej w mojej własnej biblioteczce. Kiedy po nią sięgałam, miałam świadomość, że to romans. Z nimi bywa różnie - niektóre są tak przerysowane, że to aż przykre. Jednak okazało się, że historia zawarta na kartach tej książki to wciągająca saga rodzinna z romansem w tle. A sam romans jest niezwykle subtelny. Mam więc nadzieję, że w tym roku uda mi się sięgnąć po kolejne części tej historii.
Największe rozczarowania, tudzież najgorsze książki 2016 roku
Niestety, ale nie zawsze wszystko wpisuje się w czyiś gust. Są więc i takie historie, które mnie w ogóle do siebie nie przekonały, a wręcz przeciwnie - odrzuciły na tyle, że nie mam ochoty często nawet patrzeć na ich okładki, a co dopiero gdybym miała po nie sięgnąć ponownie. Przedstawiam Wam zatem listę największych rozczarowań - kolejność podobnie jak poprzednio.
1. Monika Błądek - "Gloria"
Nie przekonałam mnie do siebie ta historia tak po prostu. Uważam, że styl, jakim posługuje się autorka pozostawia wiele do życzenia. Podobnie, jak jej sposób prowadzenia fabuły. Bo sam pomysł na historię to był i to całkiem dobry. Niestety z wykonaniem coś nie wyszło. Sporo jest tutaj niedociągnięć, przegadanych rozdziałów, rzeczy mało wnoszących coś do głównego wątku i główna bohaterka też nie jest jakaś wybitna. To był dopiero pierwszy tom serii, ale raczej resztę sobie daruję.
2. Emily Giffin - "Ten jedyny"
Rozmyślając nad tym tytułem, w dużej mierze nie jestem w stanie określić dobitnie, co mi w niej nie pasowało. Może fakt, że stawiałam jej wysoką poprzeczkę, której nie udźwignęła? Pamiętam, że strasznie wymęczyłam tę książkę. Czytanie szło mi mozolnie i bez jakiegoś większego zainteresowania. Po prostu nie przekonała mnie od siebie i tyle.
3. Gail McHugh - "Amber"
Ta książka wywołała we mnie mieszane uczucia. Zaskoczyło mnie całkiem dobre zakończenie, skłaniające do tego, by sięgnąć po kolejną część, ale jednocześnie zniesmaczył mnie język autorki, zachowanie głównych bohaterów i to, że tak naprawdę mimo pobocznego, ciekawszego wątku zakrawającego nawet o "drobny thriller", całość skupia się jedynie wokół seksu. Tak, moi drodzy, ja tutaj nie zauważyłam miłości, chociaż rzekomo bohaterowie się kochali. Nie. Tutaj jest, wybaczcie za wyrażenia, ale pieprzenie. Wszędzie. Ciągle. Bleh, rzygam takimi książkami.
4. Kirsty Moseley - "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno"
Dno. To było jednym, wielkim dnem. W zasadzie chyba ten tytuł sprawił, że mam lekkie uprzedzenie do młodzieżówek. Nie znalazłam w nim bowiem niczego, co by mi się jakoś szczególnie podobało. No, może jedynie fakt, że całkiem lekko się to czytało i styl autorki był całkiem okej. Sam pomysł na fabułę też był w porządku, ale wykonanie tragiczne. Mnóstwo absurdalnych wydarzeń, niepotrzebne wątki, za szybko dziejące się wydarzenia i główna bohaterka - niezdecydowana małolata, która najpierw ubolewa, jak to omal nie została kiedyś zgwałcona przez ojca, po czym sama ubiera się, brzydko mówiąc, jak pani z ulicy, prowokuje i nie ma oporów iść od razu ze swoim wymarzonym facetem do łóżka. O zgrozo...
5. Alessio Puleo - "Moje serce należy do Ciebie"
Ta książka zachęciła mnie opisem i samym tytułem. Jednak okazało się, że czegoś mi w niej zabrakło. Była to kolejna młodzieżówka nieco schematyczna, pełna kilka trochę moim zdaniem absurdalnych wydarzeń i tym samym rozczarowałam się nią, tak po prostu. Nie odmieniła jakoś mojego życia ani nie sprawiła, że chciałabym sięgnąć po nią ponownie.
Podsumowując, ten rok obfitował w wiele zaskoczeń, ale też kilka rozczarowań. Mam nadzieję, że w 2017 roku uda mi się sięgnąć po jak najwięcej tych dobrych książek, a tych kiepskich będzie niewiele.
Pewnie niedługo moja aktywność znowu spadnie, kolejny raz muszę zabrać się za porządną naukę. Póki co - trzymajcie się!
Nie czytałam z tej listy NIC. Czy powinno mi być wstyd? :(
OdpowiedzUsuńNie, skąd! Wręcz jeżeli chodzi o rozczarowania - to bardzo dobrze, że nie czytałaś! :D
UsuńNie czytałam żadnej z wymienionych przez Ciebie książek, ale chętnie przeczytałabym którąś z pozytywnych zaskoczeń :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek
Żadnej z książek nie czytałam, więc trudno mi się do któregoś tytułu odnieść, ale co do rozczarowań zaufam Ci w ciemno, bo nie chcę tracić czasu na tytuły, które mogą okazać się całkowitą pomyłką. ;)
OdpowiedzUsuńCzytam te przeróżne listy dobrych i złych książek 2016 roku i... nie znam ich, ani nawet o nich nie słyszałam. Ilu blogerów, tyle przeróżnych powieści - i tych pozytywnie, i negatywnie zaskakujących ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną z wymienionych. Niestety, bo mam na myśli "Amber" McHugh :/ Książka bardzo słaba. W 100% zgadzam się z tym, co o niej napisałaś. To, co łączyło bohaterów nie można było nazwać miłością, a ich ckliwe teksty doprowadzały mnie do szału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
houseofreaders.blogspot.com
Więcej z Twojej negatywnej listy mam w planach... Nie dobrze...
OdpowiedzUsuń"Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" widzę już dzisiaj drugi raz w takim zestawieniu, a wydawało mi się, że to tak pozytywnie oceniana książka... No cóż, przynajmniej już wiem, żeby jej nie czytać :D
OdpowiedzUsuńKolejna osoba, która krytykuje książkę Griffin :) A ja uwielbiam każdą z nich :)
OdpowiedzUsuń