Drodzy Czytelnicy, Drogie Czytelniczki - tak, szczególnie Wy, Kochane, bo jak widzicie po tytule to właśnie naszą płeć piękną zamierzam dzisiaj wziąć za główny cel tego wpisu. Dawno nie było u mnie żadnych przemyśleń, a dobrze wiem, że te artykuły są najchętniej przez Was czytane. Widać to po wyświetleniach, ale też często słyszę takie głosy od osób z mojego otoczenia, że "przemyślenia są najfajniejsze".
Tym samym stwierdziłam, że czemu by od czasu do czasu jakichś tutaj nie wrzucić, szczególnie, że życie samo inspiruje do tego, by rozpisywać się na nawet najbardziej błahe tematy. Dzisiaj postanowiłam rozpocząć krótką serię wpisów, którymi ukazuję, co moim zdaniem jest czasami irytujące. Na pierwszy ogień idziemy my, Drogie Panie, dokładnie tak! Postanowiłam Panów i ich "słabe typy" zostawić sobie na drugie danie bądź deserek, a tym razem napisać co nieco o słabych typach nas, kobiet.
Co mam na myśli poprzez "słabe typy"? Otóż zachowania niektórych z nas, kochane, jakie to często doprowadzają mężczyzn bądź też inne kobietki do szału. Od razu jednak zaznaczę, że może tutaj być nieco wulgarnie (co też jest niepodobne przecież do tak niewinnej istotki, jak Pani Chaosu, prawda? ^^), ale NIE mam na celu obrażenia nikogo. Żeby było jasne - to tylko moje przemyślenia i nikogo nie chcę nimi urazić. Co więcej - nie opisuję konkretnych osób, a jedynie ogólne zachowania, dlatego wszelkie podobieństwa czy cokolwiek są całkowicie przypadkowe. Dlatego proszę Was o wzięcie ich z dystansem do siebie, co sama też zrobię, bo idealna to nie jestem i dobrze o tym wiem, o!
1. Niezdecydowane i robiące nadzieję
Trzeba przyznać, że niezdecydowanie to cecha, jaka często dotyczy nas, kobiet. Być może właśnie dlatego każda z nas, czy też mówi o tym głośno, czy to skrywa, to w głębi duszy marzy o tym, by to mężczyzna był tym zdecydowanym, tym, kto podejmie pierwsze kroki, zacieśni relację czy po prostu będąc już w związku będzie tym, który potrafi decydować. No bo przecież kobietka może być taka krucha, nieogarnięta i wiecznie niezdecydowana. Ta, jasne.
Jednak pierwszy typ jaki opisuję to te niezdecydowane kobiety, które robią często nadzieję wielu mężczyznom, by koniec końców wciąż nie wiedzieć, czy powinny się zaangażować w jakąś relację mocniej czy też lepiej byłoby dla nich tak bujać się w nieskończoność. Ten punkt opisuję poniekąd zainspirowana sytuacjami, jakie spotykają mojego dobrego znajomego. Dajmy bowiem na to, że chłopak chciałby się zaangażować i spróbować, ale co otrzymuje w zamian? Robienie dziwnej nadziei, teksty, które świadczą, że dziewczynie niby zależy, po czym nagle zostaje sprowadzony na ziemię ze złamanym sercem. Tak, Kochane, bo to nie tylko mężczyźni potrafią być tymi "złymi", a my same też często nie jesteśmy wobec nich fair.
Dlatego uważam, że to naprawdę SŁABY typ kobiety - takiej bawiącej się uczuciami mężczyzn, skaczącymi z kwiatka na kwiatek, wiecznie niezdecydowanymi, czy warto się angażować czy też nie. Sama może nie jestem idealna, ale dobrze wiem, co to znaczy otrzymywać nadzieję, by później została ona odebrana, dlatego nigdy nie byłam w stanie kręcić z kilkoma facetami w jednym czasie, każdemu z nich się przymilając, ale wszystkich koniec końców wystawiając do wiatru. Bo uważam, że jest to najzwyczajniej w świecie nie fair.
2. Niezależne, prowadzące rozwiązłe "życie miłosne"
Wiem, że każdy ma swoje sumienie, zasady czy wartości bądź nie ma ich wcale. Ale osobiście mam prawo uważać, że kobiety, które zachowują się w sposób jak tytuł tego punktu ukazują po prostu słabe podejście do życia. Nie mnie je sądzić, nie w tym rzecz, ale nikt nie zabrania mi wyrażać własnej opinii. A jest to opinia nie za bardzo przychylna.
Zdarzają się bowiem przypadki kobiet, które nie tyle co nie potrafią, co po prostu nie chcą się angażować w nic poważnego, ale jednocześnie nie widzą problemu w tym, by prowadzić rozwiązłe "życie miłosne", czyli mówiąc bezpośrednio: pieprz*ć się z kim popadnie, kiedy popadnie i gdzie popadnie. Smutne to takie trochę, ale cóż, jak już wspomniałam - każdy ma swoje życie i sumienie. Tyle, że o ile każda z nas ma prawo do robienia czegoś zgodnie z własnymi przekonaniami, o tyle skoro już to robimy, to nie czyńmy z siebie jednocześnie hipokrytek. Co mam na myśli? Spokojnie, już wyjaśniam,
Słabe zachowanie ujawnia się wtedy, gdy taka oto kobieta, siląca się na bycie niezależną, która nie potrzebuje faceta do szczęścia, ale seks od czasu do czasu się jej przyda, poczuje się urażona, gdy nie daj Boże, jakiś mężczyzna, który być może dziwnym trafem chciałby coś więcej niż jedno nocną przygodę, nazwie taką kobietę nie do końca ładnym epitetem. Wtedy nagle następuje strzępienie języka, poczucie urażenia, ale spójrzmy prawdzie w oczy - robisz jedno, licz się z tym, jak postrzegają Cię inni. Nieważne czemu to robisz - bo boisz się związku, bo dla Ciebie znaczenie ma tylko fizyczna przyjemność, licz się z tym, jak postrzegają Cię niektórzy i nie strzelaj o to focha, skoro dobrowolnie wybrałaś takie, a nie inne podejście do życia.
3. Feministki od siedmiu boleści
Nie wiem, czy to dzisiejsze czasy, czy co to się dzieje na świecie, ale tych kobiet - feministek to się roi i roi, aż niedługo nie pozostaną żadne inne. I nie, tutaj też nie mam na celu mówienia, że dążenie do równouprawnienia, do możliwości posiadania własnego głosu, wolnego wyboru jest złe. Co to, to nie. Tu chodzi jedynie o nieprzeginanie z tym "feminizmem" w niektórych sytuacjach.
Sama oczywiście cieszę się, że istnieje równouprawnienie, że jako kobieta mam prawo głosu (chociaż czasami chcące zostać mi zabrane w niektórych kwestiach, ale to aspekt na inny temat), ale jednocześnie nie jestem feministką na siłę bądź też feministką - hipokrytką. Bo to te dwa skrajne przypadki bawią mnie najbardziej i to je uważam za słabe.
Feministka na siłę bądź feministka skrajna, czyli taka, która dąży do bycia silną, niezależną, taką, co to decyduje o sobie, sama otworzy słoik ogórków, a o pomoc nigdy nie poprosi, bo jej duma na to nie pozwoli to moim zdaniem lekkie przegięcie już w jedną stronę. Istnieje różnica między wolnością wyboru, tym, że jako kobieta mogę pracować w równie podobnych branżach, co mężczyźni, a jakie to branże dawniej dla kobiet były niedostępnymi, ale jednocześnie nie będę zgrywać ciągle "twardzielki". No bo litości - jestem kobietą, spójrzmy prawdzie w oczy, ale pozornie słabszą płcią, która czasami potrzebuje silnego, męskiego ramienia, na którym może się oprzeć i jaka potrafi bronić swojej niezależności, ale nie przesadnie i z głową i nawet czasami sobie zapłacze, bo to nic złego.
Natomiast feministki - hiporytki, czyli te, które uważają, że równouprawnienie w pracy jest spoko, ale za kolację w drogiej restauracji to już koniecznie musi zapłacić facet, które myślą, że ona ma prawo zdecydować, co jest dla niej najlepsze, że nie będzie facetowi pod nos talerza podstawiać, ale oburza się, gdy ten nie przepuści jej w drzwiach. No bo sorry, ale cholera jasna, to jest po prostu zabawne. Chcesz jednego, licz się z drugim albo - znajdź złoty środek i wtedy to jest normalne, a nie po prostu SŁABE.
4. Zarywające do zajętych mężczyzn
Nigdy nie zrozumiem, jak można zachowywać się w tak SŁABY sposób, czy też jak bardzo trzeba być zdesperowanymi, by mimo wszystko próbować zarywać zajętych mężczyzn. Po prostu nie dociera do mnie, czy takie kobiety mają w głowie prawdziwy mózg czy być może jakoś te fale myślowe zostały zakłócone.
Sama może nie jestem święta pod wieloma względami, ale jednego sobie nie zarzucę - tego, że kiedykolwiek byłam w stanie i mogłabym próbować podrywać faceta, jaki ma dziewczynę. Rozumiem wszystko - to, że można normalnie rozmawiać z jakimś kolegą, to, że nawet znajduje się z nim tematy do dłuższych konwersacji czy nawet jest się na granicy takiej lekkiej przyjaźni (lekkiej, bo w przyjaźń damsko - męską to też nie do końca wierzę). Wszystko jest okej, ale na stopie czysto koleżeńskiej. Bo nikt nie zabrania drugiej połówce mieć znajomych, nie tylko tej samej płci, ale też przeciwnej. Jednak zagrania pokroju lekkiego flirtu są najzwyczajniej w świecie słabe i nie na miejscu. Bo dobrze wiem, że nie zarywałabym zajętego mężczyzny, bo stawiając się na miejscu jego dziewczyny, na pewno nie byłabym zachwycona, że jakaś koleżanka zarywa mojego faceta. Logiczne, nie?
Uwierzcie mi, że jeżeli na kimś nam zależy, to mimo wszystko pojawia się ukłucie zazdrości, gdy ukochana osoba ma w gronie znajomych osoby przeciwnej płci. Ale jednocześnie od tego jest zaufanie, by wiedzieć, że nasz facet niczego głupiego nie zrobi, bo nas kocha. Szczególnie, jeżeli sam nie zataja niektórych spraw, a o nich mówi. Jednak jeżeli właśnie wtedy czujesz, że ta jego koleżaneczka dziwnym trafem za bardzo się przymila, to delikatnie mówiąc - szlag Cię trafia. Nie, nie na faceta, ale na tą znajomą. I o ile rozmowy są początkowo czysto koleżeńskie, to jest w porządku, ale o ile nie zaczną przybierać formy flirtu, gdy zdajesz sobie sprawę, że jakaś dziunia próbuje podrywać TWOJEGO faceta, to ho ho, już ona nie wie, z kim zadarła. I powiem Wam w sekrecie, że gdybym zauważyła, że jakaś znajoma zaczyna flirtować z moim facetem, chociaż dobrze wie, że ma on mnie, to jestem cierpliwa, ale do czasu - i wówczas ten czas by minął, a ja sama z milutkiej kobiety byłabym w stanie zamienić się we wredną su*ę, która raz na zawsze rozprawi się z tą zołzą. :P
5. Myślące, że cycki i ładna buzia wszystko załatwią
Nie wiem, co czasami my, kobiety sobie myślimy, ale może słodkie oczka i uroczy uśmiech są w stanie załatwić sporo spraw, jednak zastanówmy się - czy na pewno chciałybyśmy mieć świadomość, że udało nam się coś osiągnąć tylko poprzez naszą fizyczność? Cóż - mnie z pewnością by to nie satysfakcjonowało, a wręcz przeciwnie.
Są jednak takie z nas, które myślą, że jak mają ładną buźkę, to wcale nie muszą mieć też ciekawej osobowości, by poderwać chłopaka, jaki się im podoba (okej - chyba, że facet faktycznie leci tylko i wyłącznie na to, by mieć ładną, ale pustą lalę, to inna sprawa) czy też zdobyć posady, jaka wymaga czegoś więcej niż świecenia cyckami (no, chyba, że szef lubi sobie popatrzeć, a nie obchodzi go jakość wykonywanej pracy). Naprawdę czasami załamuję wówczas ręce myśląc sobie - co my mamy w głowach...
Są jednak takie z nas, które myślą, że jak mają ładną buźkę, to wcale nie muszą mieć też ciekawej osobowości, by poderwać chłopaka, jaki się im podoba (okej - chyba, że facet faktycznie leci tylko i wyłącznie na to, by mieć ładną, ale pustą lalę, to inna sprawa) czy też zdobyć posady, jaka wymaga czegoś więcej niż świecenia cyckami (no, chyba, że szef lubi sobie popatrzeć, a nie obchodzi go jakość wykonywanej pracy). Naprawdę czasami załamuję wówczas ręce myśląc sobie - co my mamy w głowach...
Może moje podejście jest inne i nie wiem, może nie zdaję sobie sprawy z siły swojego uwodzącego spojrzenia (dobra, zdaję sobie sprawę, ale ono jest zarezerwowane tylko dla mojego Lubego), a może po prostu uważam, że inteligencja, ciężka praca i starania są w stanie zdziałać więcej niż udawanie uroczej czy naiwnej. Ale cóż, istnieją te słabe przypadki, jakie mimo wszystko wolą myśleć, że buźka załatwi wszystko... I pewnie co smutniejsze - częściej załatwia własnie ona niż ciężka praca czy osobowość.
Przechodząc powoli do końca tego wpisu, jeszcze raz podkreślam, by każda z Was wzięła to z dystansem, bo ja sama tak to biorę, szczególnie, że uwierzcie mi, bycie niezdecydowaną pewnie chociaż raz w życiu przerabiałam, podobnie jak czasami silenie się na feminizm. Zainspirowało mnie natomiast do napisania tego artykułu kilka faktów, w tym też spostrzeżenia znajomego, jak to gubi się czasami zrozumieniu nas, kobiet. I wcale się mu nie dziwię, jeżeli pechowo może trafia właśnie na te SŁABE przypadki.
Nie popełniajmy więc takich błędów, okej - bądźmy sobą, takimi, jakimi jesteśmy, ale jednocześnie takimi, byśmy nie żałowały niczego. Bo dobrze wiem, że każdy wybiera sobie swoją drogę życia. Sama uważam za słabe zachowania takie jak powyższe, ale może jakaś kobieta stwierdzić, że słabym zachowaniem jest bycie ułożoną i spokojną, mającą własne zasady, kobietą. Może któraś będzie uważać, że słabe jest trzymanie się jakiś wartości i że czyni to mnie nudną czy sztywną - okej, uszanuję to zdanie, bo każdy może mieć własne i podejdę do takiej opinii z dystansem. :)
Być może natomiast niektóre z Was się ze mną zgodzą i również zauważają takie zachowania czy to swoich koleżanek czy po prostu jakiś tam kobiet, jakie spotkały na swojej drodze. Nie bójmy się zatem wyrażać własnych opinii.
Natomiast niebawem kolejne teksty z podobnego klimatu czyli "irytujące typy osób" oraz "słabe typy mężczyzn". Bo przemyślenia dobre są, o! Póki co - trzymajcie się!
Być może natomiast niektóre z Was się ze mną zgodzą i również zauważają takie zachowania czy to swoich koleżanek czy po prostu jakiś tam kobiet, jakie spotkały na swojej drodze. Nie bójmy się zatem wyrażać własnych opinii.
Natomiast niebawem kolejne teksty z podobnego klimatu czyli "irytujące typy osób" oraz "słabe typy mężczyzn". Bo przemyślenia dobre są, o! Póki co - trzymajcie się!
Można ten wpis skrócić do jednego zdania: kobiety-idiotki są słabe. Ogólnie ludzie-idioci są słabi. Nie cierpię ludzi, którzy przeginają w swojej głupocie, obojętnie czy będzie to fanatyk religijny, wegeterroryska, roszczeniowa matka czy pseudokibol. Najchętniej wysłałabym takich wszystkich na jakąś planetę na drugim końcu galaktyki.
OdpowiedzUsuńnajbardziej denerwują mnie feministki :D czasem mam wrażenie, że zamiast rowności, chciałyby być wyżej niż mężczyźni. to jest słabe. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTym kobietom mówię zdecydowane NIE!
OdpowiedzUsuńPrawdziwy feminizm skończył się parędziesiąt lat temu. Gównoburza za 3... 2... 1... :D
OdpowiedzUsuńCoś nie widać tej gównoburzy :D
UsuńWątpię, żeby zaczęła się gównoburza, bo taka jest prawda. Obecnie mało kto w ogóle wie, czym naprawdę jest feminizm i ten wyrób "feminizmopodobny" (chociaż już mało jest podobny) za niego biorą. XD
UsuńNo dobra, masz całkowitą rację! Często w swoim gronie spotykam takie kobiety, a raczej dziewczyny... No ale mniejsza. Grunt - to być sobą. ;)
OdpowiedzUsuń