Jak już wspomniałam ostatnio we wpisie oraz na fanpage'u - próbuję się ogarnąć życiowo ze wszystkim i oczywiście czas mija mi niezwykle szybko sprawiając, że nie wyrabiam się z wieloma rzeczami, w tym niestety właśnie z blogiem. Dlatego też zapewne w kolejnych miesiącach wpisy będą pojawiać się rzadziej niż dotychczas, jednak postaram się mimo wszystko wrzucać tutaj kolejne recenzje, tagi jak i wiele innego rodzaju artykułów.
Dzisiaj natomiast chciałabym krótko opisać Wam swoje wrażenia związane z Targami Książki w Krakowie, które miały miejsce w dniach 22 - 25 października. Niestety nie uraczę Was zbyt wieloma zdjęciami, choć rzecz jasna mogłabym odszukać jakieś w internecie, podając źródło, to jednak takie fotografie możecie znaleźć sami, a ja cóż - nie pomyślałam żeby zabrać ze sobą dobry aparat. Mimo to postaram się poniekąd powiedzieć jakie wrażenie na mnie wywarły Targi Książki i myślę, że zważywszy na fatum, jakie spotkało mnie chociażby w sobotę, ta krótka relacja będzie z lekka humorystyczna. Wspomnę jeszcze tylko tyle, że mimo iż Targi trwały cztery dni, sama brałam w nich udział jedynie w piątek oraz sobotę. A jak to było? Przeczytajcie poniżej!
PIĄTEK - buszowanie po stoiskach w miłym towarzystwie
Jakiś czas temu wspominałam Wam, że wraz z Ewą - autorką bloga Zanim Przeczytasz, chciałyśmy zorganizować takie nieoficjalne spotkanie blogerów właśnie w piątek. Jednak nie spotkało się ono ze zbyt dużym odzewem, a co więcej - w sobotę organizowane było większe spotkanie, stąd też zdawałam sobie sprawę, że pewnie o wiele więcej osób weźmie w nim udział, aniżeli w tym naszym, piątkowym. Jednak my dwie się nie poddałyśmy i postanowiłyśmy wspólnie wybrać się na Targi.
Jak zapewne wielu z Was wie, odbywają się one w EXPO Kraków, które to znajduje się jakiś kawałek od centrum. Oczywiście spotkałyśmy się przed Galerią Krakowską (myślę, że znaną każdemu, bo w końcu połączona jest z dworcem głównym). Następnie miałyśmy do wyboru albo poczekać na Expo bus (do którego ustawiają się ogromne kolejki), albo też wybrać nieco inny sposób dojazdu, czyli powołać się na sprawdzoną już przeze mnie trasę, składającą się ze skorzystania najpierw z tramwaju, potem autobusu, a na samym końcu oczywiście własnych stóp. Wybrałyśmy tę drugą opcję, która okazała się całkiem w porządku, nie licząc mojego lekkiego zagubienia (który to jest przystanek teraz?! xD), ale poza tym ostatecznie udało nam się dostać na Targi.
Na szczęście nie przywitały nas ogromne tłumy ludzi, stąd szybko udało nam się załatwić wejściówki - w moim przypadku było to darmowe wejście dzięki zapisaniu się na Zjazd Blogerów organizowany przez redakcję serwisu granice.pl wraz z Targami w Krakowie. Następnie już tylko zostało nam buszowanie pomiędzy stoiskami... A uwierzcie, że było ich całkiem sporo. Tak naprawdę przeszłyśmy chyba każde stoisko, zarówno oglądając oferty bardzo znanych wydawnictw, jak i tych mniej rozpoznawalnych, a nawet natykając się na typowo naukowe książki (tak, wydawnictwa naszych uczelni również uraczyły swoją obecnością Targi Książki).
Ogólnie rzecz biorąc, ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że cieszyłam się z faktu, iż nie zostałam zaatakowana przez dziki tłum, jednak Targi same w sobie były w porządku, ale bez większego szału. Nie spodziewałam się nie wiadomo jakich obniżek cenowych, jednak z drugiej strony - to Targi, wiec szkoda, że czasami dochodziłam do wniosku, że taniej zamówię daną książkę w internecie, aniżeli zakupię właśnie na Targach Książki. Muszę jednak przyznać, że najbardziej podobało mi się stoisko Wydawnictwa Otwartego, chociaż też parę innych stoisk kusiło swoimi ofertami.
Nasze nieoficjalne spotkanie (tak, we dwie :D), zakończyłyśmy jeszcze pobuszowaniem po księgarniach w Galerii Krakowskiej (chociaż wcześniej musiałyśmy tam dotrzeć, co też okazało się z lekka zabawne, czekając na Expo busa, który nie przyjeżdżał od godziny - aż zwątpiłyśmy i wybrałyśmy tę samą opcję transportu co wcześniej), gdzie Ewie udało się dorwać dwie, świetnie zapowiadające się książki. Sama natomiast w tym dniu nie zaszalałam, chociaż "Delirium" na Targach kusiło swoją świetną ceną jak na całość (czyli wszystkie tomy + opowiadania). Jednak postanowiłam się z tym przespać i cóż... potem nieco żałowałam (ale o tym za chwilę).
Stąd też, piątek uważam za udany, chociażby ze względu na to, że mimo iż Targi Książki nie zaskoczyły mnie tak pozytywnie, jak myślałam, że będzie, to przede wszystkim cieszę się, iż udało mi się poznać w końcu na żywo z Ewą (a nie tylko poprzez wymienianie komentarzy na blogach, czy też wiadomości na facebook'u).
SOBOTA - całkowite nieogarnięcie i książkowe szaleństwo
Jako, że studiuję dziennie w Krakowie, nie mogłam nie zostać na weekend, gdy odbywały się Targi, stąd postanowiłam, że również w sobotę się na nie wybiorę. Co prawda - już sama, bez żadnego towarzystwa, mimo to o 13:00 miał odbyć się Zjazd Blogerów, na który zapisałam się dużo wcześniej. Co więcej, w tym dniu odbywało się spotkanie z jedną z moich ulubionych autorek - Niną George, jak również Sofią Caspari... Jednak wszystko byłoby oczywiście zbyt pięknie, gdyby udało mi się dotrzeć na Targi, tak jak chciałam.
Przyznaję, że poniekąd sama jestem sobie winna, dzień wcześniej idąc na domówkę do znajomego, ale przecież byłam pewna, że wstanę sobie spokojnie tak, że zdążę się ogarnąć i zajechać na Targi na godzinę, gdy odbywało się spotkanie z wyżej wymienionymi autorkami. Tak, tak - pomarzyć sobie można. Wszystko zaczęło się od budzika, który nie zadzwonił... No dobra, na pewno zadzwonił, ale niestety nie udało mu się go mnie obudzić, przez co lekko zaspałam. Jednak patrząc na zegarek, wyskoczyłam z łóżka jakby się paliło i w mgnieniu oka się ogarnęłam. Został wiec jedynie dojazd - taa, jedynie...
Wiedziałam, że w tym samym dniu organizowany był bieg, przez co dojazd na Targi był nieco utrudniony. Ale nie zdawałam sobie sprawy z faktu, że aż tak... Jak już udało mi się dojechać tramwajem na odpowiedni przystanek, to autobusem jechałam - ba, raczej stałam w korku, przez tak długi czas, że o spotkaniu chociażby Niny George mogłam sobie jedynie pomarzyć. Jednak spotkanie blogerów jeszcze miało swoją nadzieję... I w końcu na nie dotarłam, jednak spóźniona ponad pół godziny. No cóż - "teraz może być tylko lepiej" - pomyślałam.
Samo spotkanie zaskoczyło mnie pozytywnie już na wejściu, gdzie otrzymałam swoją "paczkę" w postaci dwóch książek, zakładek, jak również torby ekologicznej z logiem Targów. Następnie z kolei odbyła się krótka dyskusja. Ogólnie udało mi się poznać kilka blogerek, co mnie cieszy, jednak pewnie gdybym wybrała się na spotkanie do "Smakołyków" - poznałabym ich więcej. Cóż, plany miałam już inne na sobotnie popołudnie, których to zmienić nie mogłam.
Po Zjeździe Blogerów, udałam się na kolejne buszowanie po stoiskach i uwierzcie jak lekko ukłuło mnie serduszko, gdy zauważyłam, że "Delirium" nie ma... Chociaż przyznam się szczerze, że mogłam je przeoczyć znając mnie i moje ogarnięcie, chociaż z drugiej strony nie zdziwiłabym się, gdyby go zabrakło, zważywszy na dobrą ofertę cenową. No cóż - mimo to skusiłam się na książkę "W krainie srebrnej rzeki" Sofi Caspari, o jakiej marzyłam już po przeczytaniu pierwszego tomu. Co więcej, dzięki zapisaniu się do newslettera Wydawnictwa Otwartego, otrzymałam książkę "Klasa", której jestem bardzo ciekawa. Co prawda, może moje szaleństwa zakupowe nie były tak spore (studencki budżet, więc rozumiecie), ale nie mogłam się oprzeć jeszcze jednej książce, otóż - "Po prostu bądź" Magdaleny Witkiewicz. Odkąd pojawiła się jej premiera, natknęłam się na tyle pozytywnych opinii, że musiałam ją mieć i poznać w końcu twórczość tej autorki. A co do niej - udało mi się zdobyć jeszcze podpis, więc już w ogóle ta książka ma swoje honorowe miejsce na półce.
Stąd też, sobotni dzień, mimo lekkiego, początkowego fatum, zakończył się całkiem dobrze (mam na myśli oczywiście Targi Książki, chociaż sam w sobie, ten dzień również był wspaniały). Szczęśliwa, z torbą pełną książek, wróciłam do siebie... A teraz te oto książki czekają sobie na przeczytanie i chyba sobie niestety jeszcze troszkę poczekają.
Podsumowując, Targi Książki w Krakowie, to ciekawe wydarzenie, które ściąga mnóstwo osób z całej Polski. Myślę, że jeśli chodzi o różne oferty wydawnictw - są one różne, jedne bardziej atrakcyjne, inne mniej. Jednak najciekawsze chyba w całych Targach są właśnie spotkania autorskie, możliwość odebrania jakiegoś podpisu, porozmawiania chwilę z danym twórcą... Również spotkania z innymi blogerami są niezwykle ciekawe, jednak co do nich - mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś wraz z Ewą zorganizować takie spotkanie - nieważne w jakim mieście, ale oby było liczne i pełne wrażeń! :)
To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim tę relację, która z krótkiej zamieniła się chyba w całkiem sporą. Niebawem znów postaram się tutaj napisać, na pewno w tym miesiącu pojawi się jeszcze jedna recenzja, natomiast znowu nie uda mi się przeczytać tylu książek, ile postanowiłam - no cóż, trudno, są inne obowiązki. Póki co - trzymajcie się!
Dzisiaj natomiast chciałabym krótko opisać Wam swoje wrażenia związane z Targami Książki w Krakowie, które miały miejsce w dniach 22 - 25 października. Niestety nie uraczę Was zbyt wieloma zdjęciami, choć rzecz jasna mogłabym odszukać jakieś w internecie, podając źródło, to jednak takie fotografie możecie znaleźć sami, a ja cóż - nie pomyślałam żeby zabrać ze sobą dobry aparat. Mimo to postaram się poniekąd powiedzieć jakie wrażenie na mnie wywarły Targi Książki i myślę, że zważywszy na fatum, jakie spotkało mnie chociażby w sobotę, ta krótka relacja będzie z lekka humorystyczna. Wspomnę jeszcze tylko tyle, że mimo iż Targi trwały cztery dni, sama brałam w nich udział jedynie w piątek oraz sobotę. A jak to było? Przeczytajcie poniżej!
PIĄTEK - buszowanie po stoiskach w miłym towarzystwie
Jakiś czas temu wspominałam Wam, że wraz z Ewą - autorką bloga Zanim Przeczytasz, chciałyśmy zorganizować takie nieoficjalne spotkanie blogerów właśnie w piątek. Jednak nie spotkało się ono ze zbyt dużym odzewem, a co więcej - w sobotę organizowane było większe spotkanie, stąd też zdawałam sobie sprawę, że pewnie o wiele więcej osób weźmie w nim udział, aniżeli w tym naszym, piątkowym. Jednak my dwie się nie poddałyśmy i postanowiłyśmy wspólnie wybrać się na Targi.
Jak zapewne wielu z Was wie, odbywają się one w EXPO Kraków, które to znajduje się jakiś kawałek od centrum. Oczywiście spotkałyśmy się przed Galerią Krakowską (myślę, że znaną każdemu, bo w końcu połączona jest z dworcem głównym). Następnie miałyśmy do wyboru albo poczekać na Expo bus (do którego ustawiają się ogromne kolejki), albo też wybrać nieco inny sposób dojazdu, czyli powołać się na sprawdzoną już przeze mnie trasę, składającą się ze skorzystania najpierw z tramwaju, potem autobusu, a na samym końcu oczywiście własnych stóp. Wybrałyśmy tę drugą opcję, która okazała się całkiem w porządku, nie licząc mojego lekkiego zagubienia (który to jest przystanek teraz?! xD), ale poza tym ostatecznie udało nam się dostać na Targi.
Na szczęście nie przywitały nas ogromne tłumy ludzi, stąd szybko udało nam się załatwić wejściówki - w moim przypadku było to darmowe wejście dzięki zapisaniu się na Zjazd Blogerów organizowany przez redakcję serwisu granice.pl wraz z Targami w Krakowie. Następnie już tylko zostało nam buszowanie pomiędzy stoiskami... A uwierzcie, że było ich całkiem sporo. Tak naprawdę przeszłyśmy chyba każde stoisko, zarówno oglądając oferty bardzo znanych wydawnictw, jak i tych mniej rozpoznawalnych, a nawet natykając się na typowo naukowe książki (tak, wydawnictwa naszych uczelni również uraczyły swoją obecnością Targi Książki).
Ogólnie rzecz biorąc, ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że cieszyłam się z faktu, iż nie zostałam zaatakowana przez dziki tłum, jednak Targi same w sobie były w porządku, ale bez większego szału. Nie spodziewałam się nie wiadomo jakich obniżek cenowych, jednak z drugiej strony - to Targi, wiec szkoda, że czasami dochodziłam do wniosku, że taniej zamówię daną książkę w internecie, aniżeli zakupię właśnie na Targach Książki. Muszę jednak przyznać, że najbardziej podobało mi się stoisko Wydawnictwa Otwartego, chociaż też parę innych stoisk kusiło swoimi ofertami.
Nasze nieoficjalne spotkanie (tak, we dwie :D), zakończyłyśmy jeszcze pobuszowaniem po księgarniach w Galerii Krakowskiej (chociaż wcześniej musiałyśmy tam dotrzeć, co też okazało się z lekka zabawne, czekając na Expo busa, który nie przyjeżdżał od godziny - aż zwątpiłyśmy i wybrałyśmy tę samą opcję transportu co wcześniej), gdzie Ewie udało się dorwać dwie, świetnie zapowiadające się książki. Sama natomiast w tym dniu nie zaszalałam, chociaż "Delirium" na Targach kusiło swoją świetną ceną jak na całość (czyli wszystkie tomy + opowiadania). Jednak postanowiłam się z tym przespać i cóż... potem nieco żałowałam (ale o tym za chwilę).
Stąd też, piątek uważam za udany, chociażby ze względu na to, że mimo iż Targi Książki nie zaskoczyły mnie tak pozytywnie, jak myślałam, że będzie, to przede wszystkim cieszę się, iż udało mi się poznać w końcu na żywo z Ewą (a nie tylko poprzez wymienianie komentarzy na blogach, czy też wiadomości na facebook'u).
SOBOTA - całkowite nieogarnięcie i książkowe szaleństwo
Jako, że studiuję dziennie w Krakowie, nie mogłam nie zostać na weekend, gdy odbywały się Targi, stąd postanowiłam, że również w sobotę się na nie wybiorę. Co prawda - już sama, bez żadnego towarzystwa, mimo to o 13:00 miał odbyć się Zjazd Blogerów, na który zapisałam się dużo wcześniej. Co więcej, w tym dniu odbywało się spotkanie z jedną z moich ulubionych autorek - Niną George, jak również Sofią Caspari... Jednak wszystko byłoby oczywiście zbyt pięknie, gdyby udało mi się dotrzeć na Targi, tak jak chciałam.
Przyznaję, że poniekąd sama jestem sobie winna, dzień wcześniej idąc na domówkę do znajomego, ale przecież byłam pewna, że wstanę sobie spokojnie tak, że zdążę się ogarnąć i zajechać na Targi na godzinę, gdy odbywało się spotkanie z wyżej wymienionymi autorkami. Tak, tak - pomarzyć sobie można. Wszystko zaczęło się od budzika, który nie zadzwonił... No dobra, na pewno zadzwonił, ale niestety nie udało mu się go mnie obudzić, przez co lekko zaspałam. Jednak patrząc na zegarek, wyskoczyłam z łóżka jakby się paliło i w mgnieniu oka się ogarnęłam. Został wiec jedynie dojazd - taa, jedynie...
Wiedziałam, że w tym samym dniu organizowany był bieg, przez co dojazd na Targi był nieco utrudniony. Ale nie zdawałam sobie sprawy z faktu, że aż tak... Jak już udało mi się dojechać tramwajem na odpowiedni przystanek, to autobusem jechałam - ba, raczej stałam w korku, przez tak długi czas, że o spotkaniu chociażby Niny George mogłam sobie jedynie pomarzyć. Jednak spotkanie blogerów jeszcze miało swoją nadzieję... I w końcu na nie dotarłam, jednak spóźniona ponad pół godziny. No cóż - "teraz może być tylko lepiej" - pomyślałam.
Samo spotkanie zaskoczyło mnie pozytywnie już na wejściu, gdzie otrzymałam swoją "paczkę" w postaci dwóch książek, zakładek, jak również torby ekologicznej z logiem Targów. Następnie z kolei odbyła się krótka dyskusja. Ogólnie udało mi się poznać kilka blogerek, co mnie cieszy, jednak pewnie gdybym wybrała się na spotkanie do "Smakołyków" - poznałabym ich więcej. Cóż, plany miałam już inne na sobotnie popołudnie, których to zmienić nie mogłam.
Po Zjeździe Blogerów, udałam się na kolejne buszowanie po stoiskach i uwierzcie jak lekko ukłuło mnie serduszko, gdy zauważyłam, że "Delirium" nie ma... Chociaż przyznam się szczerze, że mogłam je przeoczyć znając mnie i moje ogarnięcie, chociaż z drugiej strony nie zdziwiłabym się, gdyby go zabrakło, zważywszy na dobrą ofertę cenową. No cóż - mimo to skusiłam się na książkę "W krainie srebrnej rzeki" Sofi Caspari, o jakiej marzyłam już po przeczytaniu pierwszego tomu. Co więcej, dzięki zapisaniu się do newslettera Wydawnictwa Otwartego, otrzymałam książkę "Klasa", której jestem bardzo ciekawa. Co prawda, może moje szaleństwa zakupowe nie były tak spore (studencki budżet, więc rozumiecie), ale nie mogłam się oprzeć jeszcze jednej książce, otóż - "Po prostu bądź" Magdaleny Witkiewicz. Odkąd pojawiła się jej premiera, natknęłam się na tyle pozytywnych opinii, że musiałam ją mieć i poznać w końcu twórczość tej autorki. A co do niej - udało mi się zdobyć jeszcze podpis, więc już w ogóle ta książka ma swoje honorowe miejsce na półce.
Stąd też, sobotni dzień, mimo lekkiego, początkowego fatum, zakończył się całkiem dobrze (mam na myśli oczywiście Targi Książki, chociaż sam w sobie, ten dzień również był wspaniały). Szczęśliwa, z torbą pełną książek, wróciłam do siebie... A teraz te oto książki czekają sobie na przeczytanie i chyba sobie niestety jeszcze troszkę poczekają.
Podsumowując, Targi Książki w Krakowie, to ciekawe wydarzenie, które ściąga mnóstwo osób z całej Polski. Myślę, że jeśli chodzi o różne oferty wydawnictw - są one różne, jedne bardziej atrakcyjne, inne mniej. Jednak najciekawsze chyba w całych Targach są właśnie spotkania autorskie, możliwość odebrania jakiegoś podpisu, porozmawiania chwilę z danym twórcą... Również spotkania z innymi blogerami są niezwykle ciekawe, jednak co do nich - mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś wraz z Ewą zorganizować takie spotkanie - nieważne w jakim mieście, ale oby było liczne i pełne wrażeń! :)
To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim tę relację, która z krótkiej zamieniła się chyba w całkiem sporą. Niebawem znów postaram się tutaj napisać, na pewno w tym miesiącu pojawi się jeszcze jedna recenzja, natomiast znowu nie uda mi się przeczytać tylu książek, ile postanowiłam - no cóż, trudno, są inne obowiązki. Póki co - trzymajcie się!
Gwiazdą targów i tak była Pani ustawiająca kolejkę do EXPO Busa :D
OdpowiedzUsuńDzięki za przemiły piątek! :)
Haha, masz rację - ta Pani była najlepsza! :D
UsuńNie ma za co i również dziękuję raz jeszcze Oby więcej takich spotkań. :)
Po prostu bądź <3 Zrobiłaś rewelacyjny interes z tą książką!!!! Sama zobaczysz :) ja miałam być, ale studia (zaoczne) mnie powstrzymaly :(
OdpowiedzUsuńJa byłam tylko sobotę. Dzisiaj zamieszczę swoją relację w dwóch częściach. Ogólnie jestem bardzo zadowolona, tylko szkoda, że nie wszystkich autorów udało mi się namierzyć.
OdpowiedzUsuńRównież byłam, nawet dwa dni, choć do Krakowa wybrałam się na cztery :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci bardzo mimo przygód o jakich mi pisałaś! Następnym razem na pewno już będę na chodzie. No i piękne książki ! Czekam na recenzje :*
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę Ci tych Targów:D Sama się na nie strasznie nastawiłam, ale niestety nic mi z tego nie wyszło;(
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Genialne były Targi, a w sobotę było więcej niż tłum ludzi. ;)
OdpowiedzUsuńJa również upolowałam powieść Pani Magdy ;)
Teraz czekać na recenzję ;)
Strasznie Ci zazdroszczę! Jak dotąd nie udało mi się pojechać na słynne Targi, ale obiecałam sobie, że opuściłam je po raz ostatni - za rok koniecznie muszę się wybrać :D Właśnie najbardziej pociąga mnie możliwość spotkania autorów i innych blogerów, zawsze to fajnie znaleźć się w tłumie ludzi, którzy tak samo jak ty kochają książki i mogą rozmawiać o nich godzinami. Szkoda, że nie udało Ci się spotkać pani George, ale tak czy siak masz na koncie fajne doświadczenie, no i Twoja biblioteczka powiększyła się o naprawdę ciekawe pozycje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Gdy tak patrzę na te Targowe posty to aż mnie zazdrość zżera! Że też się nie udało pojechać... :c
OdpowiedzUsuńIm więcej czytam o Targach tym bardziej mi smutno że mnie tam nie było :(
OdpowiedzUsuńSuper że przeżyłaś tak dobrze te dni :)
Buziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Niestety, nie miałam okazji być :( W grudniu będą na mniejszą skalę we Wrocławiu, mam nadzieję, że uda mi się tam trafić :)
OdpowiedzUsuń