Autor: Artur Pacuła Tytuł: Gdzie jest korona cara? Wydawnictwo: Poligraf Liczba stron: 301 Ocena: 4.5/6 |
Wracając już jednak do dzisiejszego wpisu, chciałam zaprosić Was na recenzję książki, która w pewien sposób sprawiła, że poczułam się znów tak, jakbym powróciła do czasów szkoły podstawowej, kiedy tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z faktu, jak życie potrafi być skomplikowane, a jedynie beztrosko spędzałam czas (no, nie licząc może chwil spędzanych właśnie w szkole :D). Ciekawa lektura, która posiada zarówno swoje plusy, jak i minusy, lecz co najważniejsze - na pewno spodoba się młodszym czytelnikom, jak również sprawi, że ci starsi, na chwilę przeniosą się w świat dzieciństwa i beztroski. Jednak nie przedłużając, zapraszam Was na szczegóły związane z książką "Gdzie jest korona cara?", którą napisał Artur Pacuła.
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, a wraz z nimi zapowiadane wyjazdy na obozy: malarski oraz wspinaczkowy. Zarówno Monika, jak i Igor - dwójka głównych bohaterów z niecierpliwością czekają na zrealizowanie swoich planów. Jednak okazuje się, że obóz malarski musi zostać odwołany z powodu zbyt małej ilości chętnych i tym samym wszyscy uczestnicy, zachęcani są do przepisania się na wyjazd wspinaczkowy, stąd w tym też Monika. Jednak dziewczynka zdaje sobie sprawę z faktu, że jej nadopiekuńcza mama z pewnością nie zgodzi się na jej udział, stąd podrabia podpis rodzicielki i tym samym wraz z Igorem, jak również Alą - jego kuzynką, nowo poznanym kolegą Mirasem i resztą dzieci, udaje się na obóz wspinaczkowy. Ośrodek stanowi piękny zamek Czocha, który skrywa mnóstwo tajemnic... Stąd też główni bohaterowie postanawiają sprawdzić czy być może nie czekają na nich jakieś skarby. Jak potoczą się losy zgranej paczki przyjaciół? Czy uda im się odnaleźć koronę cara? Jakie jeszcze przygody będą na nich czekać? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie oczywiście w książce "Gdzie jest korona cara?"
Tak jak wspomniałam - jest to historia, która ma swoje plusy, ale także minusy. Myślę jednak, że zacznę od tej pozytywnej strony. Bardzo spodobał mi się sam pomysł na fabułę, bo książki związane właśnie z różnego rodzaju tajemnicami i przygodami są idealnym sposobem na zachęcenie do czytania nawet największego lenia książkowego. Tak naprawdę jest to raczej książka dla młodzieży, głównie w zakresie szkoły podstawowej, gdyż sami bohaterowie są bardzo młodzi i przejawiają cechy charakterystyczne właśnie dla takich jeszcze dzieci: są beztroskie, ale jednocześnie ciekawe świata i wierzą, że każdy cel można osiągnąć. Podobał mi się również fakt, że sporo w tej książce historii i jak często powieści, w których powrotów do przeszłości jest sporo, mnie nużą, tak w tym przypadku bardzo mi się to spodobało. Widać było, że Autor wykonał sporo pracy by wpleść różnego rodzaju historie, przede wszystkim o samym zamku Czocha. Co więcej, czytając tę książkę, w pewnym sensie czułam się właśnie tak, jakbym powróciła na chwilę do czasów podstawówki i to zapomnienie o dorosłości działa zdecydowanie na plus. Bardzo podobały mi się także rysunki, bo oddawały one charakter całej historii i sprawiły, że nawet mój młodszy brat (uczeń szkoły podstawowej) widząc tę książkę, zainteresował się i stwierdził, że chętnie pożyczy sobie do przeczytania.
Natomiast jeśli chodzi o minusy, o których wspomnieć muszę, bo jako iż recenzje staram się robić jak najbardziej szczerze, to i drobne błędy muszę podkreślić. Przede wszystkim, nie wiem czy zabrakło czegoś pod względem edytorskim, ale co jakiś czas przewijają się w tekście literówki, które wiem, że zdarzają się każdemu, ale jednak kiedy już wydaje się książkę, dobrze by było sprawdzić po stokroć czy tekst jest poprawny od A do Z. Co więcej, z pewnością proste zdania, w dodatku z bardzo banalnym słownictwem (momentami aż skrajnie banalnym: net, ogarnąć się itp.) są dobre, jeśli książka skierowana jest właśnie do młodszych czytelników, ale osobiście cóż - na ogół lubię gdy ten język jest jednak bardziej rozbudowany, bez względu na to, do jakiej kategorii wiekowej przyporządkowujemy książkę. Niektóre zdania są także zbudowane w taki sposób, że momentami brzmiały dla mnie z lekka nielogicznie. Stąd to są takie drobne minusiki, moim zdaniem, które w przyszłości zawsze można przecież poprawić - przy okazji kolejnych historii.
Jeśli chodzi o bohaterów, to krótko jeszcze wspominając, tak naprawdę bardzo ich polubiłam i uważam, że stanowią mocną stronę tej książki. Cała ta paczka przyjaciół: Monika, Igor, Ala i Miras są świetnymi postaciami, niezwykle pozytywnymi. Każdy z nich charakteryzuje się czymś innym, co sprawia, że są indywidualnościami, razem natomiast tworzą świetny zespół. Co do pozostałych bohaterów, dość ciekawą postacią jest tzw. Boss - nauczyciel historii, natomiast niektóre dzieci, jak chociażby Wróbel, potrafią doprowadzać do szału.
Podsumowując, książkę "Gdzie jest korona cara?" polecam przede wszystkim młodszym czytelnikom, bo jest ona łatwa w przekazie, a jednocześnie potrafi wciągać, gdyż spora część wydarzeń kręci się wokół tajemnicy zamku Czocha. Natomiast starsi czytelnicy, tak jak ja, może bardziej doszukają się tych drobnych niuansów, o jakich wspomniałam wyżej, ale mimo wszystko ta książka przeniesie na chwilę do świata dzieciństwa.
Niebawem znów postaram się tutaj coś napisać, jednak nic nie obiecuję, bo różnie z tym czasem bywa, jak sami widzicie. Póki co - trzymajcie się!
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, a wraz z nimi zapowiadane wyjazdy na obozy: malarski oraz wspinaczkowy. Zarówno Monika, jak i Igor - dwójka głównych bohaterów z niecierpliwością czekają na zrealizowanie swoich planów. Jednak okazuje się, że obóz malarski musi zostać odwołany z powodu zbyt małej ilości chętnych i tym samym wszyscy uczestnicy, zachęcani są do przepisania się na wyjazd wspinaczkowy, stąd w tym też Monika. Jednak dziewczynka zdaje sobie sprawę z faktu, że jej nadopiekuńcza mama z pewnością nie zgodzi się na jej udział, stąd podrabia podpis rodzicielki i tym samym wraz z Igorem, jak również Alą - jego kuzynką, nowo poznanym kolegą Mirasem i resztą dzieci, udaje się na obóz wspinaczkowy. Ośrodek stanowi piękny zamek Czocha, który skrywa mnóstwo tajemnic... Stąd też główni bohaterowie postanawiają sprawdzić czy być może nie czekają na nich jakieś skarby. Jak potoczą się losy zgranej paczki przyjaciół? Czy uda im się odnaleźć koronę cara? Jakie jeszcze przygody będą na nich czekać? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie oczywiście w książce "Gdzie jest korona cara?"
Tak jak wspomniałam - jest to historia, która ma swoje plusy, ale także minusy. Myślę jednak, że zacznę od tej pozytywnej strony. Bardzo spodobał mi się sam pomysł na fabułę, bo książki związane właśnie z różnego rodzaju tajemnicami i przygodami są idealnym sposobem na zachęcenie do czytania nawet największego lenia książkowego. Tak naprawdę jest to raczej książka dla młodzieży, głównie w zakresie szkoły podstawowej, gdyż sami bohaterowie są bardzo młodzi i przejawiają cechy charakterystyczne właśnie dla takich jeszcze dzieci: są beztroskie, ale jednocześnie ciekawe świata i wierzą, że każdy cel można osiągnąć. Podobał mi się również fakt, że sporo w tej książce historii i jak często powieści, w których powrotów do przeszłości jest sporo, mnie nużą, tak w tym przypadku bardzo mi się to spodobało. Widać było, że Autor wykonał sporo pracy by wpleść różnego rodzaju historie, przede wszystkim o samym zamku Czocha. Co więcej, czytając tę książkę, w pewnym sensie czułam się właśnie tak, jakbym powróciła na chwilę do czasów podstawówki i to zapomnienie o dorosłości działa zdecydowanie na plus. Bardzo podobały mi się także rysunki, bo oddawały one charakter całej historii i sprawiły, że nawet mój młodszy brat (uczeń szkoły podstawowej) widząc tę książkę, zainteresował się i stwierdził, że chętnie pożyczy sobie do przeczytania.
Natomiast jeśli chodzi o minusy, o których wspomnieć muszę, bo jako iż recenzje staram się robić jak najbardziej szczerze, to i drobne błędy muszę podkreślić. Przede wszystkim, nie wiem czy zabrakło czegoś pod względem edytorskim, ale co jakiś czas przewijają się w tekście literówki, które wiem, że zdarzają się każdemu, ale jednak kiedy już wydaje się książkę, dobrze by było sprawdzić po stokroć czy tekst jest poprawny od A do Z. Co więcej, z pewnością proste zdania, w dodatku z bardzo banalnym słownictwem (momentami aż skrajnie banalnym: net, ogarnąć się itp.) są dobre, jeśli książka skierowana jest właśnie do młodszych czytelników, ale osobiście cóż - na ogół lubię gdy ten język jest jednak bardziej rozbudowany, bez względu na to, do jakiej kategorii wiekowej przyporządkowujemy książkę. Niektóre zdania są także zbudowane w taki sposób, że momentami brzmiały dla mnie z lekka nielogicznie. Stąd to są takie drobne minusiki, moim zdaniem, które w przyszłości zawsze można przecież poprawić - przy okazji kolejnych historii.
Jeśli chodzi o bohaterów, to krótko jeszcze wspominając, tak naprawdę bardzo ich polubiłam i uważam, że stanowią mocną stronę tej książki. Cała ta paczka przyjaciół: Monika, Igor, Ala i Miras są świetnymi postaciami, niezwykle pozytywnymi. Każdy z nich charakteryzuje się czymś innym, co sprawia, że są indywidualnościami, razem natomiast tworzą świetny zespół. Co do pozostałych bohaterów, dość ciekawą postacią jest tzw. Boss - nauczyciel historii, natomiast niektóre dzieci, jak chociażby Wróbel, potrafią doprowadzać do szału.
Podsumowując, książkę "Gdzie jest korona cara?" polecam przede wszystkim młodszym czytelnikom, bo jest ona łatwa w przekazie, a jednocześnie potrafi wciągać, gdyż spora część wydarzeń kręci się wokół tajemnicy zamku Czocha. Natomiast starsi czytelnicy, tak jak ja, może bardziej doszukają się tych drobnych niuansów, o jakich wspomniałam wyżej, ale mimo wszystko ta książka przeniesie na chwilę do świata dzieciństwa.
Niebawem znów postaram się tutaj coś napisać, jednak nic nie obiecuję, bo różnie z tym czasem bywa, jak sami widzicie. Póki co - trzymajcie się!
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję:
Autorowi
Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Czytałam podobną książkę Tarantula, Klops i Herkules. Jednak z wielką chęcią sięgnę po tą, recenzowaną przez ciebie :)
OdpowiedzUsuńpozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com
Jak będę miała chwilę i natknę się gdzieś na tą książkę, to z chęcią przeczytam, bo po opisie przypomina mi inną, którą wręcz uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńV.
Nie dla mnie xD
OdpowiedzUsuńhttp://coraciemnosci.blogspot.com/
Zapomniałaś wspomnieć, że jest to debiut :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę i msuzę stwierdzić, że na początku ten język brzmiał strasznie nienaturalnie. Na literówki kompletnie nie zwróciłam uwagi - jak zawsze zresztą.
Nominowałam cię do cudownego tagu, a mianowicie K.L.U.C.Z tagu.
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com/2015/10/klucztag-by-kittyailla.html
Pozdrawiam serdecznie!
Ooo, byłaś na Targach w Krakowie? Ja też je odwiedziłam, ale dopiero w niedzielę. Naprawdę było warto. :-) Zdradzisz co ciekawego upolowałaś? :-)
OdpowiedzUsuńOjejku, Targi! ♥ Szkoda, że mnie na nich nie było... Co do książki - raczej nie dla mnie :) Pozdrawiam, Shelf of Books
OdpowiedzUsuń