Autor: Joyce Maynard Tytuł: Gdyby nie ona Wydawnictwo: MUZA SA Liczba stron: 400 Ocena: 4.5/6 |
Rachel i Patty. Jedna starsza od drugiej, jednak są one nierozłączne. Żyjące w domu, gdzie rodzice się rozwiedli, matka popadła w depresję, a ukochany ojciec – policjant nie zawsze ma czas je odwiedzać, mają tylko siebie. Dzielą się ze sobą wszystkim, potrafią wymyślać razem mnóstwo historii, a czas najchętniej spędzają na swoim ulubionym wzgórzu, gdzie wszystko wydaje się możliwe, nie istnieją żadne ograniczenia o ile wyobraźnia pozwala kreować coraz to nowsze pomysły. Ich dzieciństwo, tak różniące się od tego, jakie mają dzieciaki z „bogatych domów”, mimo braku telewizji czy modnych ubrań jest o stokroć lepsze i ciekawsze. Jednak ich beztroskie spędzanie czasu na wzgórzu wkrótce staje się niebezpieczne… Wszystko to za sprawą seryjnego mordercy zwanego „Wampirem ze Wzgórza”, który w bestialski sposób zabija młode kobiety. Rozpoczyna się czas, gdy ojciec dziewczynek próbuje rozwikłać tę skomplikowaną sprawę, lecz i one same zaczynają działać na własną rękę z czystej, nastoletniej ciekawości… Jak potoczą się dalsze losy Rachel oraz Patty? Czy życie niosące ze sobą różne sytuacje sprawi, że siostry się poróżnią? Co stanie się z Wampirem ze Wzgórza? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie oczywiście w książce „Gdyby nie ona”, jeśli tylko zechcecie po nią sięgnąć.
Przez chwilę zastanowiłam się od czego zacząć opis moich wrażeń po przeczytaniu tej książki. Muszę przyznać, że mam niezwykle mieszane uczucia. Z jednej strony coś mnie w niej urzekło, z kolei z drugiej, opowieść ma dla mnie kilka małych minusów. Pierwsze, powiedzmy, że około sto stron, nie do końca mnie przekonywało. Może nie wiało nudą, jednak ciężko było mi przez nie przebrnąć. Jednak w którymś momencie, właściwie stopniowo od chwili, gdy pojawił się wątek kryminalny związany z serią ciężkich do wyjaśnienia zabójstw, książka nabrała tempa. Zaczęłam coraz bardziej wkręcać się w tę historię na tyle, że z niecierpliwością czekałam na dalsze losy sióstr. Zrobiło się nieco mrocznie, a jednocześnie wciąż czuć było to ciepło promieniujące od relacji jaka panowała pomiędzy dziewczynkami. Pojawiały się co prawda momenty, kiedy zastanawiałam się jak ktoś może być tak bezmyślny, niemniej wtedy uświadamiałam sobie, że przecież większość tej opowieści działa się w momencie, gdy bohaterki były nastolatkami.
Jeśli chodzi o samych bohaterów,
to polubiłam siostry Torricelli. Zdecydowanie ta ich miłość i poświęcenie,
jakie było widocznie szczególnie ze strony Patty, dodawało tej książce mnóstwo
ciepła uświadamiając jak ważne jest utrzymywanie dobrych relacji wśród
rodzeństwa. Właściwie ten aspekt książki podobał mi się niezmiernie sprawiając,
że w pewnym momencie czytając o dalszych losach bohaterek, naprawdę się
wzruszyłam… Ta ich więź była tak silna, że wielu ludzi powinno się od nich
uczyć co to znaczy mieć szczęśliwe dzieciństwo. Wystarczało im to, że miały
siebie. Nie potrzebowały żadnych gadżetów żeby urozmaicać sobie czas. Pozostali
bohaterowie też zostali wykreowani dość ciekawie, w tym m.in. ojciec
dziewczynek. Podobało mi się także to, w jaki sposób autorka pokazała typ osób,
które potrafią przyjaźnić się z kimś tylko dlatego, że nagle ta osoba staje się
w jakiś sposób sławna… Lecz tak naprawdę kiedy dana rzecz przestaje kogoś
fascynować, to ta rzekoma „przyjaźń” również się rozpada. Idealnie została
tutaj ujęta ta ludzka fałszywość, szczególnie widoczna właśnie w okresie
dorastania.
To, co jeszcze mi się podoba i
muszę o tym wspomnieć mimo iż rzekomo nie powinno się oceniać książki po
okładce, to właśnie ona również przyciąga wzrok. Jest krótko mówiąc: piękna.
Zieleń, która na niej króluje – kolor nadziei, dwie dziewczynki trzymające się
za ręce i oczywiście sam tytuł – wszystko to idealnie oddaje charakter tej
historii. Dlatego oprócz tego, że początkowo ciężko było mi się jakoś wbić w tę
historię, jak i niektóre sytuacje były zbyt, że tak powiem, bezmyślne, to nie
znalazłam większych minusów... No dobrze, może jeszcze poza tym, że w tej książce jest sporo obsesyjności, szczególnie związanej z seksem. Wzmianki o nim pojawiają się tak często, że z czasem robi się to już niesmaczne, zważywszy na fakt, że raczej do literatury erotycznej ta książka nie należy. Mimo wszystko, całość oceniam dość pozytywnie. Kiedy już
wkręciłam się w czytanie, wtedy przerzucałam kolejne i kolejne strony, aż ze
zdziwieniem stwierdziłam, iż dotarłam do końca… Ta książka stanowiła ciekawe połączenie
powieści obyczajowej wraz z wątkiem kryminalnym, a do tego relacja sióstr, o
której głównie chodziło autorce, zdecydowanie działała na plus. Dlatego w wolnej
chwili zachęcam Was do sięgnięcia, sama z kolei chcę jeszcze zacytować kilka
fragmentów jakie szczególnie zapadły mi w pamięci:
- "Wiesz, co ja myślę? Wszyscy są dziwakami. Tylko nie zawsze wiesz, co u kogoś jest dziwaczne, ale każdy coś takiego ma."
- "Gdy byłam młoda, odpowiem, robiłam wszystko, by życie wydawało się ciekawsze. Ja i siostra zawsze szukałyśmy powodów do ekscytacji, a jeśli ich nie było, to je wymyślałyśmy."
- "Świat bez naszego ojca, który by nas chronił, wydawał się miejscem zmienionym nie do poznania i nieznośnie samotnym."
To już wszystko jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim recenzję książki "Gdyby nie ona", która mimo drobnych minusów, emanuje niezwykłym ciepłem, jakie wytworzyła autorka, tworząc tak wspaniałą relację pomiędzy siostrami.
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:Zdjęcie okładki znalezione: tutaj.
Czytałam jedną książkę autorki i bardzo mi się podobała, dlatego z chęcią sięgnęłabym po kolejną:)))
OdpowiedzUsuńTa autorka ma specyficzny styl, który już zdążyłam poznać. Chyba się skuszę na tę książkę, tym bardziej, że okładka rzeczywiście przyciąga.
OdpowiedzUsuń