Autor: Colleen Hoover Tytuł: Hopeless Wydawnictwo: Otwarte Liczba stron: 424 Ocena: 6+/6 |
To, że uwielbiam czytać, nie jest
niczym nowym. Z kolei fakt, że sięgam po różnego rodzaju gatunki, także nie
stanowi już niespodzianki. Dlatego od czasu do czasu lubię przeczytać jakąś młodzieżówkę.
W końcu sama nie jestem o wiele lat starsza od bohaterów, o jakich często
czytam. Dlatego też postanowiłam sięgnąć po „Hopeless” Colleen Hoover, czyli
książkę, która czekała na mnie od dawna. Cierpliwie siedziała na półce i
wołała, bym w końcu znalazła więcej czasu, by móc ją przeczytać. Stąd kiedy
nadeszła ta chwila nie wahałam się ani na moment i przebrnęłam przez nią w
ciągu zaledwie dwóch dni. Ta historia rozdarła mnie na tysiąc kawałków, by
później na nowo mnie poskładać, co nie było tak łatwe. Wsiąknęłam w nią bez
reszty, nie mogąc się oderwać, a emocje, jakie we mnie były podczas
przerzucania kolejnych stron przebiły wszelkiego rodzaju książki młodzieżowe
jakie do tej pory miałam w swoich rękach. Jednym słowem: genialna.
Główną bohaterką jest Sky –
dziewczyna, która wiedzie sobie spokojne życie. Trzynaście lat wcześniej
została adoptowana przez Karen – kobietę, jaka zrobiłaby dla swojej przybranej
córki dosłownie wszystko. Mimo braku technologii (w domu dziewczyny nie ma
telewizji, internetu ani innego rodzaju nowoczesnych urządzeń, które na pozór ułatwiają
życie), Sky nie cierpi na nudę. W wolnym czasie najchętniej zaczytuje się w
swoich ulubionych romansach czy też spędza czas z Six – najlepszą przyjaciółką,
mimo że przez tą relację krążą o niej nieprzyjemne plotki. Wszystko zmienia się
w momencie, gdy dziewczyna, która do tej pory była uczona przez prywatnych
nauczycieli w domu, postanawia ostatnią klasę skończyć w prawdziwej szkole. Co
więcej, Six wyjeżdża na wymianę zagraniczną przez co Sky nie ma żadnego oparcia…
Już pierwszego dnia, wracając ze szkoły, w sklepie spotyka tajemniczego
Holdera, który nerwowo się jej przyglądając ma wrażenie, że skądś już ją zna.
Jednak usłyszawszy od dziewczyny jak ma na imię, stwierdza, że się pomylił.
Holder intryguje Sky na tyle, że mimo różnych plotek na jego temat, postanawia
go poznać. Nie wie jednak, że wraz z tą relacją, powrócą różne wspomnienia,
sprawiając, że dziewczyna nie będzie już w stanie odróżnić prawdy od kłamstwa…
Czego dowie się Sky? Jak dalej potoczą się jej losy? Czy relacja jaka połączy
ją z Holderem będzie miała szansę się rozwinąć? Na te, jak i inne pytania
znajdziecie oczywiście odpowiedź sięgając po fenomenalną książkę „Hopeless”.
Pewnie powtórzę się z tym, co
napisałam we wstępie, ale ta historia naprawdę jest genialna. Niby prosta
młodzieżówka, a jednak tak bardzo skomplikowana powieść, która dotyka trudnych
problemów, jakie często pojawiają się w społeczeństwie, chociaż nawet nie
zdajemy sobie z tego sprawy dopóki nie dotkną kogoś nam bliskiego. Czytałam tę
książkę całą sobą, całkowicie wsiąknęłam w losy Sky i Holdera, chcąc więcej i
więcej, lecz jednocześnie bojąc się czego jeszcze dowiem się na kolejnych
kartach tej historii. To opowieść o sile miłości, zarówno między dwojgiem
ludzi, ale także rodzicielskiej, bądź takiej, która łączy rodzeństwo czy też
przyjaciół. Czytając tę książkę przeżywa się tysiące uczuć. Towarzyszy zarówno
śmiech wywołany niektórymi wypowiedziami bohaterów, ale także strach o ich
losy, czy też smutek, jaki ogarnia serce czytając niektóre rozdziały… Stąd
osobiście momentami nie mogłam opanować łez. To było silniejsze ode mnie, lecz
te kropelki kilka razy popłynęły po moim policzku, jednocześnie wypełniając
serce uczuciem jakiejś niezwykłej pustki. Tak, jakbym sama na moment stała się
Sky i próbowała wyobrazić sobie, co takiego musiała ona czuć… Ale to też
książka, która sprawia, że robi się cieplej na sercu. Zdecydowanie mój numer
jeden jeśli chodzi o powieści młodzieżowe. Przebiła wszystko, co do tej pory
przeczytałam: „Zostań jeśli kochasz”, „ Powód, by oddychać” i wiele, wiele
innych. Dlatego nie zwlekam i biorę się za jej kontynuację, czyli „Losing Hope”
licząc na to, że również dostarczy mi mnóstwa przeżyć.
Jeśli chodzi o bohaterów, bo o
nich zwykle wspominam w swoich recenzjach, to przez pierwszyepowiedzmy pięć – dziesięć
stron nie mogłam przekonać się do postaci Sky, jednak to odczucie minęło bardzo
szybko i niezwykle się z nią zżyłam, co zresztą podkreśliłam w poprzednim
akapicie. Oczywiście Holder również jawił się dla mnie jako niezwykle pozytywna
postać, która przeszła w swoim życiu mnóstwo cierpień, między innymi związanych
ze swoją siostrą bliźniaczką, dlatego podziwiałam go za ten ogrom siły, jaką
jeszcze w sobie posiadał. Bardzo zabawną
postacią był też Breckin, który stał się, obok nieobecnej Six, najlepszym
przyjacielem Sky, dzięki któremu te dnie spędzane w szkole nie były dla niej
takim koszmarem, jaki na początku jej się to wydawało. Karen także stała mi się
bliska, głównie dzięki temu, jak wielką miłością obdarzyła główną bohaterkę.
Dlatego uważam, że Colleen Hoover świetnie wykreowała każdą postać w swojej
książce.
To, co niezwykle mi się podobało,
to sposób zapisu rozdziałów. Każdy był zatytułowany datą oraz dokładną godziną,
w jakiej odgrywało się dane wydarzenie. Zdecydowanie ciekawy sposób, który
przyciąga uwagę czytelnika budząc pozytywne emocje. Szczerze powiedziawszy
mogłabym chyba znaleźć jeszcze tysiące innych powodów, dla których właśnie ta
historia poruszyła moje serce, sprawiła, że na chwilę oderwałam się od swojej
rzeczywistości i w pełni przeniosłam się
do świata, który wykreowała dla mnie autorka. Jeszcze do tego ta przyciągająca
wzrok, piękna okładka… Czułam, że ta historia będzie strzałem w dziesiątkę i
nie pomyliłam się ani nie zwiodłam. To opowieść, jedna z niewielu, którą wiem,
że kiedyś przeczytam ponownie, bo do takich książek się wraca, zdecydowanie.
Minusów większych nie znajduję, a nawet jeśli, to nie mają wpływu na ogólną
ocenę tej książki. Colleen Hoover ze swoim stylem, który jest niby prosty, a
jednocześnie tak emocjonalny, dołącza do grona moich ulubionych pisarzy,
szczególnie tego typu książek.
Dlatego to, co jeszcze mogę dodać,
to oczywiście kilka cytatów, bo uwierzcie, że gdybym mogła, to pewnie
zakreśliłabym trzy czwarte tej powieści.
- "Jedną z tych rzeczy, za które kocham książki jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. (...) Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech."
- "Szukałem cię moje całe cholerne życie."
- "-Zakochiwać się. Szukałeś słowa mocniejszego od "lubić", ale słabszego od "kochać". Oto ono.Śmieje się raz jeszcze, ale tym razem z ulgą. Obejmuje mnie i całuje.-Zakochuję się w tobie, Sky. -szepcze tuż przy moich ustach. - Strasznie się zakochuję."
- "Do tej pory nie wierzyłam, że będę w stanie dzielić serce z jakimkolwiek mężczyzną, a co dopiero, że oddam mu je w całości."
- "Bez względu na to, co się zdarzy życie idzie dalej, słowa wciążnapływają, prawda jest wyrzucana czy ci się to podoba, czy nie, a życie nigdy nie pozwoli cizatrzymać się i złapać cholerny oddech."
- "Czasem możesz wybierać tylko spośród samych złych opcji. Musisz zdecydować, która z nich jest najmniej zła."
- "-Obiecaj mi, że za każdym razem, kiedy znów zrobi ci się smutno, pomyślisz o niebie, dobrze?-Dlaczego?- pytam. -Dlatego, że… - Odwraca się z powrotem do gwiazd. – Dlatego, że niebo jest zawsze piękne. Nawet wtedy, gdy jest pochmurno czy deszczowo. To moja ulubiona rzecz na całym świecie, bo wiem, że nawet, jeśli kiedyś się zgubię, będę samotny, albo przerażony, ono i tak zawsze będzie nade mną. I tak będzie piękne."
- "Im bardziej płaczę, tym słabsza się staję. Nie jestem już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć."
- "Doskonale to wiem, dzielimy przecież ten sam ból. Tak się właśnie dzieje, gdy ludzie stają się jednością: od tej pory dzielą się nie tylko miłością. Wspólny jest także ich ból, smutek, rozpacz."
- "To niesamowite, ile uczuć może wzbudzić głos, za którym tak bardzo się tęskniło. Wypowiedział zaledwie dwa słowa, a mam wrażenie, jakby moje serce rozpadło się na kawałeczki, a potem zostało włożone z powrotem do klatki piersiowej; mam tylko nadzieję, że będzie wiedziało, jak bić."
To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim recenzję tej pięknej książki. Zdecydowanie polecam każdemu, kto lubi czasami sięgnąć po młodzieżówki, bo uwierzcie mi, warto. "Hopeless" nie jest książką o utartym schemacie jak większość z tego gatunku. To zdecydowanie coś więcej: pełna przemyśleń, dojrzałości, ale jednocześnie tej młodzieńczej nutki, opowieść o dwójce osób, dla których życie nie zawsze było łaskawe, a mimo to potrafili się podnieść.
Swoją drogą, ta książka bierze udział w "Wyzwaniu Czytelniczym - Lato 2015", a także w ciągle trwającym wyzwaniu "52 książki 2015".
Niedługo znów coś tutaj napiszę, bo mam mnóstwo pomysłów, a także książek, które sobie czytam i od których nie mogę się oderwać. Zatem będą i recenzje, ale też przemyślenia, czy interpretacje, a może nawet niebawem jakieś nowe opowiadanie. Póki co - trzymajcie się!
Zdjecie okładki znalezione: tutaj.
Pierwszy raz spotkałam się z taką recenzją ;) Podoba mi się, że przytaczasz cytaty, to jest to ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! :)
UsuńWidzę, że piszesz bardzo długie recenzje (w porównaniu z innymi, z którymi miałam styczność). Podoba mi się, że przytaczasz cytaty. Treść bloga jak najbardziej na plus.
OdpowiedzUsuńCo do książki, to słyszałam o niej mnóstwo dobrego, ale ciągle nie mogę jej zakwalifikować do listy "do przeczytania". Może dlatego, że nie lubię romansów i powieści młodzieżowych? Twoja recenzja jednak mnie nieco zachęciła.
Obserwuję ;)
Mój blog
Dziękuję bardzo za miłe słowa! :)
UsuńKsiążkę polecam zdecydowanie. Sama rzadko sięgałam po młodzieżówki, ale po tej książce moje nastawienie nieco się zmieniło. :)
Jeju, wszyscy chwalą i chwalą "Hopeless", a ja nadal tego nie przeczytałam! Muszę coś z tym zrobić, bo po Twojej obszernej w argumenty recenzji żałuję... Po prostu żałuję, że jeszcze tego nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńPolecam i to zdecydowanie, mega emocjonalna! :)
UsuńUwielbiam tę autorkę, uwielbiam jej książki. A przy Hopeless zalałam się łzami :D
OdpowiedzUsuńwww.majkabloguje.blogspot.com
To podobnie jak ja... Wulkan emocji!
UsuńCieszę się, że mam tę książkę w domu. Czeka mnie wspaniała lektura.
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie tak! :)
UsuńKsiążka jest jedną z moich ulubionych chociaż nie ukrywam, że "Maybe Someday" tej autorki spodobało mi się jeszcze bardziej ;)
OdpowiedzUsuńWybrałaś piękne cytaty.
Pisząc tę recenzję nie byłam jeszcze po lekturze "Maybe Someday", teraz pisząc komentarz - już jestem i masz rację... Jest jeszcze lepsze. Styl Colleen Hoover jest świetny. :)
UsuńSłyszałam już bardzo dużo o tej książce, nawet miałam kupić, ale jakoś mnie do niej już nie ciągnie. Za dużo tej miłości w książkach, za mało w życiu. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, w końcu wszystko to rzecz gustu. :)
UsuńNooo, po takiej recenzji to już nie mam wątpliwości, że chcę to przeczytać! :D "Hopeless" stoi na mojej półce już od dłuższego czasu, chyba pora wykroić na nią jakieś dwa wieczory - bo myślę, że więcej nie trzeba będzie, zwłaszcza mając na uwadze, jak poszło z "Maybe Someday". Mam nadzieję, że i mi się wpasuje w gust, granica ckliwości i kiczu jest niebezpiecznie cienka ;-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dwa wieczory wystarczą, czyta się to błyskawicznie... Podobnie jak "Maybe Someday" (już jestem po lekturze) - cudowne książki. :)
UsuńKoniecznie muszę ją przeczytać. Dziękuję Ci za tę recenzję <3
OdpowiedzUsuńhttp://donttalk-act.blogspot.com/
Polecam koniecznie! :)
UsuńTa książka na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Druga część również ;)
OdpowiedzUsuń