Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

czwartek, 16 lipca 2015

Wcale nie beznadziejna, a wręcz przeciwnie - książka, która poruszyła moje serce do głębi, czyli recenzja "Hopeless" Colleen Hoover.


Autor: Colleen Hoover
Tytuł: Hopeless
Wydawnictwo: Otwarte 
Liczba stron: 424
Ocena: 6+/6
-Hope i Les -szepcze. -Hopeless. -Znów się śmieje, po czym wstaje. -Słyszycie? -krzyczy, przykładając dłonie do ust. -Razem jesteście Hopeless: beznadziejne!”

     To, że uwielbiam czytać, nie jest niczym nowym. Z kolei fakt, że sięgam po różnego rodzaju gatunki, także nie stanowi już niespodzianki. Dlatego od czasu do czasu lubię przeczytać jakąś młodzieżówkę. W końcu sama nie jestem o wiele lat starsza od bohaterów, o jakich często czytam. Dlatego też postanowiłam sięgnąć po „Hopeless” Colleen Hoover, czyli książkę, która czekała na mnie od dawna. Cierpliwie siedziała na półce i wołała, bym w końcu znalazła więcej czasu, by móc ją przeczytać. Stąd kiedy nadeszła ta chwila nie wahałam się ani na moment i przebrnęłam przez nią w ciągu zaledwie dwóch dni. Ta historia rozdarła mnie na tysiąc kawałków, by później na nowo mnie poskładać, co nie było tak łatwe. Wsiąknęłam w nią bez reszty, nie mogąc się oderwać, a emocje, jakie we mnie były podczas przerzucania kolejnych stron przebiły wszelkiego rodzaju książki młodzieżowe jakie do tej pory miałam w swoich rękach. Jednym słowem: genialna.
     Główną bohaterką jest Sky – dziewczyna, która wiedzie sobie spokojne życie. Trzynaście lat wcześniej została adoptowana przez Karen – kobietę, jaka zrobiłaby dla swojej przybranej córki dosłownie wszystko. Mimo braku technologii (w domu dziewczyny nie ma telewizji, internetu ani innego rodzaju nowoczesnych urządzeń, które na pozór ułatwiają życie), Sky nie cierpi na nudę. W wolnym czasie najchętniej zaczytuje się w swoich ulubionych romansach czy też spędza czas z Six – najlepszą przyjaciółką, mimo że przez tą relację krążą o niej nieprzyjemne plotki. Wszystko zmienia się w momencie, gdy dziewczyna, która do tej pory była uczona przez prywatnych nauczycieli w domu, postanawia ostatnią klasę skończyć w prawdziwej szkole. Co więcej, Six wyjeżdża na wymianę zagraniczną przez co Sky nie ma żadnego oparcia… Już pierwszego dnia, wracając ze szkoły, w sklepie spotyka tajemniczego Holdera, który nerwowo się jej przyglądając ma wrażenie, że skądś już ją zna. Jednak usłyszawszy od dziewczyny jak ma na imię, stwierdza, że się pomylił. Holder intryguje Sky na tyle, że mimo różnych plotek na jego temat, postanawia go poznać. Nie wie jednak, że wraz z tą relacją, powrócą różne wspomnienia, sprawiając, że dziewczyna nie będzie już w stanie odróżnić prawdy od kłamstwa… Czego dowie się Sky? Jak dalej potoczą się jej losy? Czy relacja jaka połączy ją z Holderem będzie miała szansę się rozwinąć? Na te, jak i inne pytania znajdziecie oczywiście odpowiedź sięgając po fenomenalną książkę „Hopeless”.
     Pewnie powtórzę się z tym, co napisałam we wstępie, ale ta historia naprawdę jest genialna. Niby prosta młodzieżówka, a jednak tak bardzo skomplikowana powieść, która dotyka trudnych problemów, jakie często pojawiają się w społeczeństwie, chociaż nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy dopóki nie dotkną kogoś nam bliskiego. Czytałam tę książkę całą sobą, całkowicie wsiąknęłam w losy Sky i Holdera, chcąc więcej i więcej, lecz jednocześnie bojąc się czego jeszcze dowiem się na kolejnych kartach tej historii. To opowieść o sile miłości, zarówno między dwojgiem ludzi, ale także rodzicielskiej, bądź takiej, która łączy rodzeństwo czy też przyjaciół. Czytając tę książkę przeżywa się tysiące uczuć. Towarzyszy zarówno śmiech wywołany niektórymi wypowiedziami bohaterów, ale także strach o ich losy, czy też smutek, jaki ogarnia serce czytając niektóre rozdziały… Stąd osobiście momentami nie mogłam opanować łez. To było silniejsze ode mnie, lecz te kropelki kilka razy popłynęły po moim policzku, jednocześnie wypełniając serce uczuciem jakiejś niezwykłej pustki. Tak, jakbym sama na moment stała się Sky i próbowała wyobrazić sobie, co takiego musiała ona czuć… Ale to też książka, która sprawia, że robi się cieplej na sercu. Zdecydowanie mój numer jeden jeśli chodzi o powieści młodzieżowe. Przebiła wszystko, co do tej pory przeczytałam: „Zostań jeśli kochasz”, „ Powód, by oddychać” i wiele, wiele innych. Dlatego nie zwlekam i biorę się za jej kontynuację, czyli „Losing Hope” licząc na to, że również dostarczy mi mnóstwa przeżyć.
     Jeśli chodzi o bohaterów, bo o nich zwykle wspominam w swoich recenzjach, to przez pierwszyepowiedzmy pięć – dziesięć stron nie mogłam przekonać się do postaci Sky, jednak to odczucie minęło bardzo szybko i niezwykle się z nią zżyłam, co zresztą podkreśliłam w poprzednim akapicie. Oczywiście Holder również jawił się dla mnie jako niezwykle pozytywna postać, która przeszła w swoim życiu mnóstwo cierpień, między innymi związanych ze swoją siostrą bliźniaczką, dlatego podziwiałam go za ten ogrom siły, jaką jeszcze w sobie posiadał. Bardzo zabawną postacią był też Breckin, który stał się, obok nieobecnej Six, najlepszym przyjacielem Sky, dzięki któremu te dnie spędzane w szkole nie były dla niej takim koszmarem, jaki na początku jej się to wydawało. Karen także stała mi się bliska, głównie dzięki temu, jak wielką miłością obdarzyła główną bohaterkę. Dlatego uważam, że Colleen Hoover świetnie wykreowała każdą postać w swojej książce.
      To, co niezwykle mi się podobało, to sposób zapisu rozdziałów. Każdy był zatytułowany datą oraz dokładną godziną, w jakiej odgrywało się dane wydarzenie. Zdecydowanie ciekawy sposób, który przyciąga uwagę czytelnika budząc pozytywne emocje. Szczerze powiedziawszy mogłabym chyba znaleźć jeszcze tysiące innych powodów, dla których właśnie ta historia poruszyła moje serce, sprawiła, że na chwilę oderwałam się od swojej rzeczywistości  i w pełni przeniosłam się do świata, który wykreowała dla mnie autorka. Jeszcze do tego ta przyciągająca wzrok, piękna okładka… Czułam, że ta historia będzie strzałem w dziesiątkę i nie pomyliłam się ani nie zwiodłam. To opowieść, jedna z niewielu, którą wiem, że kiedyś przeczytam ponownie, bo do takich książek się wraca, zdecydowanie. Minusów większych nie znajduję, a nawet jeśli, to nie mają wpływu na ogólną ocenę tej książki. Colleen Hoover ze swoim stylem, który jest niby prosty, a jednocześnie tak emocjonalny, dołącza do grona moich ulubionych pisarzy, szczególnie tego typu książek.
      Dlatego to, co jeszcze mogę dodać, to oczywiście kilka cytatów, bo uwierzcie, że gdybym mogła, to pewnie zakreśliłabym trzy czwarte tej powieści.
  • "Jedną z tych rzeczy, za które kocham książki jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. (...) Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech."
  • "Szukałem cię moje całe cholerne życie."
  • "-Zakochiwać się. Szukałeś słowa mocniejszego od "lubić", ale słabszego od "kochać". Oto ono.
    Śmieje się raz jeszcze, ale tym razem z ulgą. Obejmuje mnie i całuje.
    -Zakochuję się w tobie, Sky. -szepcze tuż przy moich ustach. - Strasznie się zakochuję."
  • "Do tej pory nie wierzyłam, że będę w stanie dzielić serce z jakimkolwiek mężczyzną, a co dopiero, że oddam mu je w całości."
  • "Bez względu na to, co się zdarzy życie idzie dalej, słowa wciąż
    napływają, prawda jest wyrzucana czy ci się to podoba, czy nie, a życie nigdy nie pozwoli ci
    zatrzymać się i złapać cholerny oddech."
  • "Czasem możesz wybierać tylko spośród samych złych opcji. Musisz zdecydować, która z nich jest najmniej zła." 
  • "-Obiecaj mi, że za każdym razem, kiedy znów zrobi ci się smutno, pomyślisz o niebie, dobrze?-Dlaczego?- pytam. -Dlatego, że… - Odwraca się z powrotem do gwiazd. – Dlatego, że niebo jest zawsze piękne. Nawet wtedy, gdy jest pochmurno czy deszczowo. To moja ulubiona rzecz na całym świecie, bo wiem, że nawet, jeśli kiedyś się zgubię, będę samotny, albo przerażony, ono i tak zawsze będzie nade mną. I tak będzie piękne."
  • "Im bardziej płaczę, tym słabsza się staję. Nie jestem już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć."
  • "Doskonale to wiem, dzielimy przecież ten sam ból. Tak się właśnie dzieje, gdy ludzie stają się jednością: od tej pory dzielą się nie tylko miłością. Wspólny jest także ich ból, smutek, rozpacz."
  • "To niesamowite, ile uczuć może wzbudzić głos, za którym tak bardzo się tęskniło. Wypowiedział zaledwie dwa słowa, a mam wrażenie, jakby moje serce rozpadło się na kawałeczki, a potem zostało włożone z powrotem do klatki piersiowej; mam tylko nadzieję, że będzie wiedziało, jak bić."
     To już wszystko, jeśli chodzi o dzisiejszy wpis, a wraz z nim recenzję tej pięknej książki. Zdecydowanie polecam każdemu, kto lubi czasami sięgnąć po młodzieżówki, bo uwierzcie mi, warto. "Hopeless" nie jest książką o utartym schemacie jak większość z tego gatunku. To zdecydowanie coś więcej: pełna przemyśleń, dojrzałości, ale jednocześnie tej młodzieńczej nutki, opowieść o dwójce osób, dla których życie nie zawsze było łaskawe, a mimo to potrafili się podnieść.
Swoją drogą, ta książka bierze udział w "Wyzwaniu Czytelniczym - Lato 2015", a także w ciągle trwającym wyzwaniu "52 książki 2015".
        Niedługo znów coś tutaj napiszę, bo mam mnóstwo pomysłów, a także książek, które sobie czytam i od których nie mogę się oderwać. Zatem będą i recenzje, ale też przemyślenia, czy interpretacje,  a może nawet niebawem jakieś nowe opowiadanie. Póki co - trzymajcie się! 

Zdjecie okładki znalezione: tutaj.

19 komentarzy:

  1. Pierwszy raz spotkałam się z taką recenzją ;) Podoba mi się, że przytaczasz cytaty, to jest to ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że piszesz bardzo długie recenzje (w porównaniu z innymi, z którymi miałam styczność). Podoba mi się, że przytaczasz cytaty. Treść bloga jak najbardziej na plus.
    Co do książki, to słyszałam o niej mnóstwo dobrego, ale ciągle nie mogę jej zakwalifikować do listy "do przeczytania". Może dlatego, że nie lubię romansów i powieści młodzieżowych? Twoja recenzja jednak mnie nieco zachęciła.
    Obserwuję ;)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! :)
      Książkę polecam zdecydowanie. Sama rzadko sięgałam po młodzieżówki, ale po tej książce moje nastawienie nieco się zmieniło. :)

      Usuń
  3. Jeju, wszyscy chwalą i chwalą "Hopeless", a ja nadal tego nie przeczytałam! Muszę coś z tym zrobić, bo po Twojej obszernej w argumenty recenzji żałuję... Po prostu żałuję, że jeszcze tego nie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam i to zdecydowanie, mega emocjonalna! :)

      Usuń
  4. Uwielbiam tę autorkę, uwielbiam jej książki. A przy Hopeless zalałam się łzami :D

    www.majkabloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że mam tę książkę w domu. Czeka mnie wspaniała lektura.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka jest jedną z moich ulubionych chociaż nie ukrywam, że "Maybe Someday" tej autorki spodobało mi się jeszcze bardziej ;)
    Wybrałaś piękne cytaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc tę recenzję nie byłam jeszcze po lekturze "Maybe Someday", teraz pisząc komentarz - już jestem i masz rację... Jest jeszcze lepsze. Styl Colleen Hoover jest świetny. :)

      Usuń
  7. Słyszałam już bardzo dużo o tej książce, nawet miałam kupić, ale jakoś mnie do niej już nie ciągnie. Za dużo tej miłości w książkach, za mało w życiu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, w końcu wszystko to rzecz gustu. :)

      Usuń
  8. Nooo, po takiej recenzji to już nie mam wątpliwości, że chcę to przeczytać! :D "Hopeless" stoi na mojej półce już od dłuższego czasu, chyba pora wykroić na nią jakieś dwa wieczory - bo myślę, że więcej nie trzeba będzie, zwłaszcza mając na uwadze, jak poszło z "Maybe Someday". Mam nadzieję, że i mi się wpasuje w gust, granica ckliwości i kiczu jest niebezpiecznie cienka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie dwa wieczory wystarczą, czyta się to błyskawicznie... Podobnie jak "Maybe Someday" (już jestem po lekturze) - cudowne książki. :)

      Usuń
  9. Koniecznie muszę ją przeczytać. Dziękuję Ci za tę recenzję <3

    http://donttalk-act.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta książka na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Druga część również ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *