"Czasami trzeba podjąć ryzyko. Musisz opuścić swoją strefę komfortu. Musisz robić rzeczy, które są nieodpowiedzialne albo zwyczajnie głupie. Czy może ci się przydarzyć coś przykrego? Oczywiście. Ale jak można powiedzieć, że się żyło, jeśli nigdy w żadnej sprawie nie podjęło się ryzyka?"
Autor: Kristin Harmel Tytuł: Moje rzymskie wakacje Wydawnictwo: Otwarte Liczba stron: 360 Ocena: -5/6 |
Jakiś czas temu koleżanka pożyczyła mi książkę "Moje rzymskie wakacje" autorstwa Kristin Harmel. Już po zerknięciu na tytuł oraz okładkę pomyślałam sobie, że zapewne będzie to typowa lekka, wakacyjna lektura. Z jednej strony uznałam to za plus, lecz z drugiej obawiałam się lekko, że cała historia okaże się zbyt banalna i w pełni mnie nie usatysfakcjonuje bądź co gorsza - czymś odrzuci. Ostatecznie jednak stwierdzam, że to zdecydowanie przyjemna, niezobowiązująca powieść, taka idealna na wakacje. Mimo że momentami okraszona jest wręcz zbyt dużą nutą słodyczy, to ma w sobie coś, co skłania do refleksji i w ostatecznym rozrachunku przypadła mi do gustu.
Cat to główna bohaterka i jednocześnie narratorka całej historii. Jej życie jest niezwykle poukładane. Pracuje jako księgowa w sporej firmie, ma swoje własne mieszkanie, a także pomaga często tacie i młodszej siostrze, która dopiero co wyszła za mąż. Wydawać by się mogło, że otacza się ciągłą rutyną, lecz jej to nie przeszkadza. Cat nie lubi zmian i być może wynika to z faktu, że jej matka porzuciła rodzinę, gdy dziewczyna miała niespełna 12 lat. Jednak nagle, w wieku prawie trzydziestu pięciu lat, postanawia po raz pierwszy zaryzykować. Przypomina sobie o swojej dawnej miłości - Francesco, którego poznała trzynaście lat wcześniej w Rzymie. W przypływie emocji wraca do tego pięknego, włoskiego miasta. Okazuje się jednak, że jej początkowe plany co do spędzenia czasu w Rzymie ulegają diametralnej zmianie i życie samo zaczyna pisać zaskakujący scenariusz... Jak zatem potoczą się losy Cat? Czy te rzymskie wakacje sprawią, że coś odmieni w swoim życiu? I czy uda jej się odnaleźć w końcu prawdziwą miłość? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie oczywiście w książce Kristin Harmel.
Już od pierwszych stron wiedziałam, że przeczytam tę historię w mgnieniu oka. Przerzucałam kolejne kartki w błyskawicznym tempie, głównie dzięki temu, że styl autorki jest niezwykle przyjemny w odbiorze. Co jednak lepsze, język, jakim posługuje się Kristin Harmel faktycznie jest lekki, ale jednocześnie nie za banalny, często urzekający czytelnika trafnymi fragmentami. Oprócz stylu tym, co sprawiło, że wciągnęłam się w tę historię był klimat, jaki stworzyła autorka. Chociaż do tej pory nie miałam okazji zwiedzić Rzymu, poczułam się dokładnie tak, jakbym tam była i tuż obok bohaterki spacerowała tymi wszystkimi uliczkami, zwiedzając kolejne malownicze miejsca tego genialnego miasta. Wręcz co lepsze, nagle zapragnęłam się tam znaleźć i chociaż wiem, że na obecną chwilę jest to niemożliwe, to dzięki tej książce dodaję Rzym do swojej listy miejsc, jakie chcę któregoś dnia zwiedzić.
Ta historia na pewno nie jest idealna i posiada dla mnie pewnego rodzaju minusy. Chociażby fakt, że wiele sytuacji było dla mnie nieco lekkomyślnych, co z kolei przeczyło tej odpowiedzialnej naturze głównej bohaterki. Co więcej, momentami wszystko było tak słodkie, że ten cukier już lekko mi szkodził. Jednak mimo tych małych wad, jakie dla mnie miała ta historia, to i tak w niej przepadłam. Głównie dlatego, że jest to książka, w której wielokrotnie podkreślane jest, jak ważne bywa podjęcie ryzyka. Ta opowieść pokazuje, że czasami trzeba wyjść z tych swoich bezpiecznych, czterech ścian i zrobić coś, co wydaje się pozornie do nas nie pasować. Uświadamia, że tylko dzięki temu jesteśmy w stanie dążyć do spełniania swoich marzeń. Może w życiu nie jest tak kolorowo, jak w książkach i niektóre ryzykowne decyzje nie zawsze kończą się happy endem, to jednak mimo wszystko dzięki tej historii zrozumiałam, że czasem trzeba zrobić ten krok do przodu, bo nic samo nie spadnie nam z nieba. Co więcej, to także opowieść o mierzeniu się z duchami przeszłości, jak również o wybaczaniu, sile prawdziwej przyjaźni, ale też miłości. Wszystko to z kolei utrzymane jest w lekkim, wakacyjnym klimacie.
Bohaterowie zostali wykreowani naprawdę ciekawie. Polubiłam Cat, a to dla mnie istotne, by główna bohaterka, która w dodatku pełni rolę narratora, sprawiała, że mam ochotę zagłębiać się w dalsze wydarzenia. Podobała mi się niezwykła metamorfoza, jaką przeszła kobieta i fakt, że stopniowo uświadamiała sobie, co powinna zmienić w swoim życiu. Niezwykle barwną postacią była także Karin, która momentami mogła lekko irytować, a mimo to się ja lubiło. Poza tym uroczy chłopiec Nico, czy też radosny Marco sprawili, że bohaterowie działają dla mnie jak najbardziej na plus tej powieści.
Podsumowując, jeżeli szukacie lektury idealnej na wakacyjny czas, dzięki której się zrelaksujecie, ale też skłoni Was do pewnych przemyśleń to "Moje rzymskie wakacje" będzie idealną historią. Lekka, niezobowiązująca z ciekawymi bohaterami i chociaż zbyt dużą dawką słodyczy to mimo wszystko - czego chcieć więcej? Polecam serdecznie.
Niebawem znów odezwę się do Was z nowymi tekstami. Postanowiłam, że przyszykuję może jakiś felieton bądź muzyczny wpis, ale też w końcu wrzucę być może wkrótce jakąś twórczość własną. Póki co - trzymajcie się!
Ta historia na pewno nie jest idealna i posiada dla mnie pewnego rodzaju minusy. Chociażby fakt, że wiele sytuacji było dla mnie nieco lekkomyślnych, co z kolei przeczyło tej odpowiedzialnej naturze głównej bohaterki. Co więcej, momentami wszystko było tak słodkie, że ten cukier już lekko mi szkodził. Jednak mimo tych małych wad, jakie dla mnie miała ta historia, to i tak w niej przepadłam. Głównie dlatego, że jest to książka, w której wielokrotnie podkreślane jest, jak ważne bywa podjęcie ryzyka. Ta opowieść pokazuje, że czasami trzeba wyjść z tych swoich bezpiecznych, czterech ścian i zrobić coś, co wydaje się pozornie do nas nie pasować. Uświadamia, że tylko dzięki temu jesteśmy w stanie dążyć do spełniania swoich marzeń. Może w życiu nie jest tak kolorowo, jak w książkach i niektóre ryzykowne decyzje nie zawsze kończą się happy endem, to jednak mimo wszystko dzięki tej historii zrozumiałam, że czasem trzeba zrobić ten krok do przodu, bo nic samo nie spadnie nam z nieba. Co więcej, to także opowieść o mierzeniu się z duchami przeszłości, jak również o wybaczaniu, sile prawdziwej przyjaźni, ale też miłości. Wszystko to z kolei utrzymane jest w lekkim, wakacyjnym klimacie.
Bohaterowie zostali wykreowani naprawdę ciekawie. Polubiłam Cat, a to dla mnie istotne, by główna bohaterka, która w dodatku pełni rolę narratora, sprawiała, że mam ochotę zagłębiać się w dalsze wydarzenia. Podobała mi się niezwykła metamorfoza, jaką przeszła kobieta i fakt, że stopniowo uświadamiała sobie, co powinna zmienić w swoim życiu. Niezwykle barwną postacią była także Karin, która momentami mogła lekko irytować, a mimo to się ja lubiło. Poza tym uroczy chłopiec Nico, czy też radosny Marco sprawili, że bohaterowie działają dla mnie jak najbardziej na plus tej powieści.
Podsumowując, jeżeli szukacie lektury idealnej na wakacyjny czas, dzięki której się zrelaksujecie, ale też skłoni Was do pewnych przemyśleń to "Moje rzymskie wakacje" będzie idealną historią. Lekka, niezobowiązująca z ciekawymi bohaterami i chociaż zbyt dużą dawką słodyczy to mimo wszystko - czego chcieć więcej? Polecam serdecznie.
Niebawem znów odezwę się do Was z nowymi tekstami. Postanowiłam, że przyszykuję może jakiś felieton bądź muzyczny wpis, ale też w końcu wrzucę być może wkrótce jakąś twórczość własną. Póki co - trzymajcie się!
Książkę mam na swojej półce, ale jeszcze jej nie czytałam. Tak jakoś po prostu nie było okazji. Ale postaram się w wolnej chwili po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem nią zbytnio zainteresowana :/ głównie, że mam tyle książek, które czytam, muszę przeczytać i chcę, że aż mam mętlik w głowie od tego :o
OdpowiedzUsuńPrzyznaję szczerze, że ostatnio mam dość takich lekkich i przyjemnych lektur, tęsknię już za potężną dawką emocji. Nie mówię tej ksiażce stanowczego NIE, ale z pewnością nie mam na nią ochoty teraz :)
OdpowiedzUsuńHej! Wiem, że robiłaś już LBA, ale tak mi się podoba Twój blog, że nominowałam Cię jeszcze raz. Starłam się wymyślić jakieś ciekawe pytania, więc mam nadzieję, że się skusisz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://ogryzki.blox.pl/2016/08/Liebster-Blog-Award.html
Interesuję się po części Włochami, ale jeszcze włoskiego się nie uczę, lecz w niedalekiej przyszłości mam zamiar zacząć.
OdpowiedzUsuńWracając do książki, za pewne kiedyś przeczytam. Czasem lubię przeczytać, kiedy jest w powieści coś przesłodzone. :)
Pozdrawiam
Mogłabym się skusić, ale jak narazie mam co czytać. ;)
OdpowiedzUsuńFabuła jest strasznie interesująca! Kurczę, aż jestem ciekawa co dalej wydarzyło się w życiu Cat <3 Ciekawe czy spotkała swoją dawną miłość :D Nie no, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń