Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Jedno zdjęcie może zmienić całe życie - recenzja książki "Tylko jedno spojrzenie"

Autor: Harlan Coben
Tytuł: Tylko jedno spojrzenie
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Ocena: 4.5/6
     Nie tak dawno, całkowicie "przypadkiem", odwiedziłam bibliotekę. Tak się jakoś złożyło, że równie "przypadkiem" postanowiłam pożyczyć kilka tytułów. Wśród nich znalazła się książka Harlana Cobena - "Tylko jedno spojrzenie". Jak mogliście już niejednokrotnie zauważyć, bardzo często sięgam po kryminały, jakie wychodzą spod pióra tego autora. Rzadko kiedy się na nich zawiodłam, a raczej zazwyczaj bardzo je chwalę. Tym razem mam mieszane uczucie. Nie wiem czy było to spowodowane faktem, że nadal czułam się przesiąknięta fenomenalną "Grą Anioła" czy po prostu zaczęłam baczniej skupiać się na stylu autorów, po jakich sięgam, ale jedno jest pewne - nie potrafiłam wciągnąć się w tę historię na tyle, na ile chciałam. Chociaż ostatecznie zaskakuje, to nie pochłaniałam jej z jakimś wielkim drżeniem serca i poczuciem napięcia. 
      Grace Lawson wiedzie szczęśliwe życie u boku swojego męża Jacka oraz dwójki dzieci - Maxa i Emmy. Chociaż w przeszłości była świadkiem i jednocześnie ofiarą strasznego wydarzenia na jednym z rockowych koncertów, w końcu udało jej się poukładać własne życie. Któregoś popołudnia, które okazało się być przełomowym, Grace odebrawszy zdjęcia z rodzinnej wycieczki, podczas ich przeglądania natknęła się na intrygującą fotografię całkowicie niepasującą do pozostałych. Mające pewnie ponad dziesięć lat zdjęcie przedstawiało grupkę młodych ludzi, wśród których jedna twarz wyglądała znajomo... Grace zauważa w niej swojego męża, lecz on zapytany o to wieczorem, twierdzi, że to na pewno pomyłka. Tej samej nocy, Jack znika bez śladu... Jak zatem potoczą się jego losy? Czy Grace uda się rozwikłać zagadkę i odnaleźć męża? Jakie wydarzenia z przeszłości wpłyną na wszelkie inne sytuacje? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie oczywiście w thrillerze Harlana Cobena. 
       Zanim przejdę do tych rzeczy, jakie nie do końca mnie przekonały, muszę przyznać jedno - co jak co, ale Coben ma niezwykłą umiejętność tak plątania całej akcji, że nawet kiedy czytelnikowi wydaje się, że rozwikłał już zagadkę, autor rzuca mu pod nos wydarzenie niweczące wszelkie teorie. Co lepsze - nieważne jak bardzo zaplątana jest fabuła, to całość i tak jest w pełni logiczna. Czytając tę książkę kilkakrotnie miałam wrażenie, że wiem, co zaraz się wydarzy i jakie będzie zakończenie całej historii, a jednak następne strony pokazywały mi jedynie, jak bardzo się myliłam. Być może kiepski jest ze mnie po prostu detektyw, ale myślę, że Coben ma już to do siebie, że mieszać to on potrafi i to nieźle. Co więcej, samo zakończenie było totalnie zaskakujące, a jednocześnie dopełniło te wszelkie luki w sposób całkowicie poprawny. Dlatego też ogólnie rzecz biorąc uważam, że historia stworzona przez autora jest dobra - ale no właśnie, tylko dobra. Na jej plus działają szczególnie wszelkie elementy zaskoczenia, a jest ich wiele. Jakieś tam poczucie napięcia występuje, ale akurat na mnie działało ono w małej mierze. Bez wątpienia również jest to książka, jaką tak naprawdę się pochłania - szczególnie ze względu na tempo akcji. Jeżeli o nie chodzi, to do pewnego momentu ciągle wzrastało, chociaż wydawać by się mogło, że więcej się nie da. Stąd też myślę, że każdy fan Cobena sięgając po tę historię będzie usatysfakcjonowany, bo autor trzyma swój poziom. Dla mnie jedynie wystąpiło w tej książce kilka aspektów, jakie nieco obniżają moją ocenę.
        Stąd też, jeżeli chodzi o te pewne niuanse, tutaj pojawia się styl autora. Bez wątpienia jest on bardzo lekki, to fakt, ale nie wiem czy zauważyłam to dopiero przy okazji tej książki czy po prostu jestem przesiąknięta historiami, jakie stylem całkowicie mnie pochłonęły (chociażby "Gra Anioła" bądź też "Prawo Mojżesza"), ale ta banalność momentami tak strasznie razi, że to aż przykre. Proste zdania, krótkie wypowiedzi, zbyt proste porównania czy chwilami fragmenty, jakie osobiście bym wycięła, bo nie wnoszą niczego konkretnego, bardzo rzucały mi się w oczy i niekoniecznie działały tutaj na plus. Wiem, że jest to thriller, a on charakteryzuje się szybką akcją, a nie chociażby opisami miejsc czy uczuć, a jednak miałam do czynienia z książkami nurtu sensacyjnego, w których mimo wszystko styl był bardziej... ambitny. Po drugie, zabrakło mi tutaj wyrazistych bohaterów. Chociaż do nich jeszcze przejdę, to krótko mówiąc - te postaci, jak na Cobena i jego kreatywność, były dość nijakie, a szkoda. Być może głównie te fakty sprawiły, że książkę przeczytałam z jakimś tam zaciekawieniem, ale nie takim, jak zazwyczaj. 
       Przechodząc jeszcze do bohaterów, jak już napisałam, zabrakło mi wyrazistości. Do tej pory byłam przyzwyczajona do tego, że w swoich kryminałach Coben wplata postacie niezwykle barwne, momentami bardzo sarkastyczne bądź też nawet nieco cyniczne. To zwykle sprawiało, że książka miała jakiś "pazur". Tutaj tego zabrakło. Grace jest dobrze wykreowaną bohaterką, ale jest taka... nijaka. Niby odważna, pragnie za wszelką cenę dowiedzieć się prawdy, odnaleźć męża, a przy okazji być nadal świetną i zorganizowaną matką dla swoich dzieci, a jednak czegoś mi w jej postaci zabrakło. Poza nią pojawia się też wielu innych bohaterów, jak przyjaciółka Cora - no, ona miała nieco tej barwności, jak również oschły Carl Vespa bądź tajemniczy Scott Duncan. Żaden jednak nie sprawił, że się z nimi zżyłam.
          Podsumowując, "Tylko jedno spojrzenie" to dobry kryminał, który pełen zawiłych wydarzeń, ostatecznie prowadzi do zaskakującego, ale trzymającego się całości, finału. W jakimś stopniu utrzymuje czytelnika w napięciu i sprawia, że wszelkie teorie całkowicie się rozmywają, gdy pojawiają się kolejne, momentami budzące grozę, wydarzenia. Jednocześnie nieco nijacy bohaterowie i zbyt banalny język, we mnie pozostawił mieszane uczucia. Mimo wszystko książkę polecam, szczególnie fanom tego gatunku bądź też samego autora. 
         Niedługo na blogu pojawi się Top 7 cytatów miesiąca, lecz zanim to nastąpi, to być może uda mi się zrecenzować jeszcze jedną książkę. Póki co - trzymajcie się! 

11 komentarzy:

  1. Fanką kryminałów nie jestem.... a raczej powinnam powiedzieć: nigdy do kryminałów mnie nie ciągnęło, tak więc w swoim życiu przeczytałam ich zaledwie kilka. Odkąd zaczęłam czytać "nałogowo" zaczęłam odkrywać nowe gatunki, po które wcześniej bym nie sięgnęła - tak samo chcę zrobić z kryminałami! Mam do Ciebie pytanko w związku z tym... Jaki jest najlepszy kryminał, który przeczytałaś lub jaką książkę z tego gatunku poleciłabyś "początkującemu"? :)) Co do tej książki tutaj, jako nieogarniająca temat pewnie bym sięgnęła - jako umilacz czasu. Troszkę mnie zniechęca język i nijacy bohaterowie, ale na miłe spędzenie wieczoru chyba byłby w sam raz :)
    chocabooks :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Powiem Ci szczerze, że sama po kryminały sięgam rzadko, ale swoją przygodę zaczęłam właśnie z Harlanem Cobenem od jego thrillera - "Nie mów nikomu". Pamiętam, że mega mnie wciągnął w ten gatunek. Poza tym z jego twórczości uwielbiam wszelkie historie z Myronem Bolitarem na czele, bo to właśnie taki ciekawy bohater, stąd mogę polecić Ci chociażby "Bez skrupułów". :) Poza tym, twórczość Jo Nesbo jest przyciągająca - tutaj czytałam jedynie książkę "Syn" oraz "Wybawiciel", ale obydwie bardzo mi się podobały. ;)

      Usuń
  2. Przez Ciebie mam kolejną książkę na mojej liście do przeczytania która i tak już baaaardzo długa ;)
    A tymczasem zapraszam do siebie
    http://mylittlecross-stitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio jakoś kryminały omijam, więc sobie odpuszczę i ten tytuł, zwłaszcza, że z autorem spotykam się po raz pierwszy, ale to zaskakujące zakończenie zachęca. Szkoda tylko, że bohaterowie słabo wykreowani, bo tego bardzo nie lubię w książkach. ;/
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ się rozpisałaś :) Ja już nie pamiętam, kiedy byłam w bibliotece. Chyba w czasach liceum czyli jakieś 6 lat temu. Do rzeczy - autor, chociaż słynny, jeszcze nie zdążył zawitać w moim domu. Muszę skusić się na jedną z jego książek, by mieć o nim jakieś pojęcie i zdanie. Chociaż znalazłaś w tej powieści wady, całość wydaje się całkiem dobra, a przynajmniej, jeżeli chodzi o główny wątek. Może właśnie zacznę poznawanie twórczości Cobena od tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie czytałam nic tego autora. Gdy znajdę nieco więcej czasu koniecznie muszę po cokolwiek sięgnąć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cobena kocham nad życie! ♥ Mam jeszcze masę jego książek do nadrobienia, w tym też tą, ale i tak wiem, że każda jego książka mnie zachwyci ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na razie mam na koncie jedną książkę Cobena, która mi się podobała ("Klinika śmierci") :) Skoro tej trochę brakuje do ideału to raczej poszukam innych tytułów. Może jesteś w stanie wypisać kilka, które na pewno warto poznać? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie do mnie przemówiło "Nie mów nikomu", jak również "Bez skrupułów" (uwielbiam postać Myrona!), stąd generalnie większość tych thrillerów, gdzie właśnie głównym bohaterem jest Myron Bolitar. :D

      Usuń
  8. Mimo tego, że rzadko kiedy sięgam po kryminały oraz Twoich mieszanych uczuć, opis mnie zaintrygował i postaram się kiedyś zajrzeć do tej historii.
    Bardzo ciekawa recenzja. :)

    Pozdrawiam
    http://secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie miałam jeszcze styczności z tym autorem. Jakoś nigdy nie było okazji. Muszę to w końcu nadrobić. Może zacznę od tej właśnie książki? W końcu lubię powieści, których fabuła jest zaplątana i zbija czytelnika z tropu, a jednocześnie posiada logiczny sens :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *