Jest niedziela, czyli ten dzień tygodnia, który najczęściej kojarzy mi się ze spędzaniem czasu w dowolny sposób. No, okej - na ogół to nie wychodzi do końca tak, jak mogłoby być, bo najczęściej jestem zawalona mnóstwem nauki. Jednak tym razem postanowiłam zrobić sobie krótkie wolne od obowiązków. Pomyślałam sobie więc, że nadrobię zaległości czytelnicze na wielu blogach, jakie chętnie obserwuję, jak również może znajdę inne, ciekawe miejsca w sieci, w których do tej pory nie byłam. Oczywiście rundka po tych odwiedzanych przeze mnie blogach poszła szybko i bardzo przyjemnie - w końcu nie klikam tego magicznego "obserwuj", jeśli dany blog mi się nie podoba. Natomiast kryzys zaczął się w momencie, gdy jak napisałam wcześniej, chciałam odnaleźć te strony, których jeszcze nie udało mi się poznać. To było niezwykle bolesne doświadczenie, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - zainspirowało mnie to bowiem do dzisiejszego wpisu.
Otóż na jednej z grup na facebook'u postanowiłam poprosić o linki do blogów o tematyce, jaka najbardziej by mnie interesowała, czyli jak łatwo się domyślić: głównie recenzje oraz właśnie felietony, różnego rodzaju przemyślenia. Podkreśliłam jednak, że pragnę znaleźć takie blogi, gdzie te teksty będą dłuższe niż pięć zdań i przede wszystkim pisane poprawną polszczyzną. No i oczywiście rozpętała się burza, a moje ręce całkowicie opadły...
1. Po co tyle zdjęć - się pytam? Po co?
Fenomen, jakiego do tej pory nie potrafię do końca zrozumieć, czyli mnóstwo zdjęć w każdym wpisie. Dosłownie - KAŻDYM. Ale nie, nie, Moi Drodzy, nie mam tutaj nie myśli tych fotografii, które odzwierciedlają poruszany w artykule wpis, idealnie się w niego wtapiając i wręcz powiedziałabym, że bardziej go upiększając. Chodzi o te zdjęcia, które nic nie wnoszą do tematu, a rzekłabym, że mnie osobiście od razu odrzucają od takiego bloga. Zauważyłam jednak, że ten, jak to ujęłam, fenomen, tyczy się w szczególności blogów prowadzonych przez nastolatki. Nie, nie lubię generalizować, rzadko to robię, ale taki właśnie wniosek narzucił się od razu w mojej głowie po przejrzeniu tych wszelkich linków, że głównie to właśnie nastoletnie blogerki przewodzą temu fenomenowi.
Co więcej, naprawdę nie raz jest to trochę przykre. Wchodzę sobie na blog, na którym według autorki mam znaleźć ciekawe przemyślenia, a kiedy to robię, czuję wręcz jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Czasami nawet te artykuły są ciekawe, napisane w poprawny sposób oraz poruszają jakiś tam istotny problem. Jednak kiedy pod tekstem widzę zdjęcia tej osoby, które nijak nie pasują do całego artykułu, często są robione w przypadkowym miejscu bądź to te słynne selfie, to od razu sprawia, że mówię takiemu blogowi: "żegnaj".
Dlatego może zastanówcie się czasami, że takie wrzucanie tysiąca zdjęć, które nie pasują w żaden sposób do poruszanych przez Was w artykule spraw, wcale nie przyciąga czytelników, a wręcz ich odrzuca. No, chyba, że są to osoby pokroju Was - to wtedy nie wątpię, że te zdjęcia ani trochę im nie przeszkadzają. Osobiście szukam czegoś ambitniejszego. ;)
2. Poprawna polszczyzna - czy aż tak trudno ją stosować?
Nie jestem nieomylna, wiem o tym doskonale. Sama pewnie niejednokrotnie popełniam jakieś drobne błędy - czy to językowe, stylistyczne i pewnie nawet interpunkcyjne się znajdą. Ale mimo wszystko staram się by jednak na moim blogu wszelkie teksty były dopracowane. Czytam je przed publikacją co najmniej jeszcze jeden raz, poprawiając potencjalne błędy, zmieniając niektóre słowa - krótko mówiąc: robiąc wszystko, by swoim wpisem nie narobić sobie niepotrzebnego wstydu i nie zdenerwować własnych czytelników.
Kiedy natomiast wchodzę na blog, gdzie już na wstępie zostaję uraczona błędami ortograficznymi jeden po drugim, to moje oczy mają ochotę płakać - dosłownie. Szczególnie, gdy proszę na tej grupie, w tym swoim cholernie krótkim tekście o blogi PISANE POPRAWNĄ POLSZCZYZNĄ. Mam wtedy wrażenie, że ludzie tak naprawdę gdy widzą słowa "poczytam blogi..." nie czytają dalej, a wrzucają bezmyślnie link do siebie. Nie, nie lubię tego, nawet bardzo.
Stąd jeśli już decydujecie się na pisanie, to róbcie to dobrze, a przynajmniej w taki sposób, by czytelnik chciał do Was wrócić, a nie wręcz przeciwnie - uciec w popłochu po zobaczeniu ilości błędów, przez które kaleczony jest nasz piękny język. Naprawdę to nie jest takie trudne, by przeanalizować swój tekst jeszcze raz tylko po to, by upewnić się, że nie ma w nim zbyt wielu powtórzeń, a przede wszystkim ortografów. To zajmuje dosłownie dziesięć minut - przy długiej ilości tekstu (wiem to z własnego doświadczenia).
3. Tekst wyjustowany, to dobry tekst - nie zapominajcie o tym!
W tym punkcie będzie już krótko, zwięźle i na temat. Jak głosi sam jego tytuł: dobry tekst to ten, który jest wyjustowany czyli wyrównany od lewej do prawej, a nie jednostronnie. To samo tyczy się wyśrodkowania: nie, taki tekst nie jest dobry.
Zauważyłam, że wielu blogerów popełnia ten błąd i ja sama początkowo wchodząc w świat blogosfery również go popełniałam. Przyznam się szczerze, że to aż tak bardzo mnie nie razi, gdy dany artykuł jest dobry i napisany poprawnie pod względem językowym, ale jednak moje oczy zdecydowanie wolą, gdy tekst jest wyjustowany. Po prostu lepiej się to czyta i wygląda to bardziej profesjonalnie.
Dlatego też, pomyślcie o tym, Drodzy Blogerzy - bo to raptem jedno kliknięcie na odpowiednią ikonkę, a tekst od razu staje się lepszy dla oczu czytelnika, który na pewno nie raz do Was powróci.
Przechodząc już powoli do końca tego wpisu, w którym nieco wyrzuciłam swoją frustrację, nie mogę też powiedzieć, że ta rundka po blogach okazała się całkowitą klapą. Wśród wielu irytujących linków (tak, dokładnie tych, jakie zainspirowały mnie do napisania tego postu), znalazłam też blogi ciekawe, które z czystym sercem chętnie będę odwiedzać i czytać. W końcu nawet pośród całkowitego nieładu, można odnaleźć te prawdziwe perełki.
Niebawem znów coś dla Was napiszę - co prawda mam jeszcze trochę obowiązków do wypełnienia na przełomie najbliższych dwóch tygodni, jednak postaram się je pogodzić z pisaniem nowych artykułów, a szykuję się ich kilka... W tym na pewno niedługo będzie recenzja "Szklanego miecza", od którego nie mogę się wręcz oderwać. Póki co - trzymajcie się!
O tak, takie wstawianie byle jakich zdjęć potrafi być naprawdę irytujące... A szczególnie sowich zdjęć, które i tak niczego nie wnoszą do tekstu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
A ja lubię jak jest dużo zdjęć! Czasem robię posty z monstrualną ilością tekstu, to lubię je wzbogacić zdjęciami ;) Co do poprawnej polszczyzny się zgadzam. Nie skomentuje nawet błędów ortograficznych, które aż kują w oczy. Ja rozumiem, literówka, każdy może się pomylić. U mnie jest słabo z interpunkcją, ale trenuję to! Buziaki ;**
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Hm, ciekawy wpis.
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do treści powiem tyle, że nadmierna ilość zdjęć nie przeszkadza mi aż tak bardzo, o ile treść jest naprawdę ciekawa. W sumie, nie czytam wielu blogów z przemyśleniami, a "ludzie od książek" nie zasypują swoich wpisów zdjęciami tylu "selfie z recenzowaną książką", ale treść zawsze stawiam na pierwszym miejscu. Z błędami popieram Cię w stu procentach. Ja sama mam z tym problem, szczególnie z interpunkcją, więc wiem, że każdemu może zdarzyć się niepoprawnie napisane zdanie czy dwa. Ale niekiedy natłok błędów, a tym bardziej ortograficznych, które przecież praktycznie w każdym edytorze są podkreślane na czerwono, jest przerażający. Staram się unikać takich stron, bo nie po to czytam i szkolę swoje językowe umiejętności, żeby katować się tak źle napisanym tekstem, choćby nie wiem jak ciekawym. A wyjustowany tekst to rzeczywiście wielkie ułatwienie dla czytelnika. Ja od zawsze tego używam i na całe szczęście, obserwuję, że coraz więcej blogerów dba o to, aby zapewnić komfort czytania dla swoich obserwatorów. :)
Pozdrawiam ciepło,
Skrzynka Pełna Ksiażek
wspomniałaś o justowaniu - sprawdziłam i z ulgą zauważyłam, że moje teksty są dobrze zrobione. ciekawy tekst. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOch! Mnie też wyśrodkowany tekst doprowadza do szału! O ile znieść potrafię "niedociąganie" z lewej do prawej strony, tak bezkształtne teksty wzorowane na ni to lirykę, ni to przemyślenia sprawia, że krew buzuje we mnie szybciej...
OdpowiedzUsuńZaskakuje mnie również fakt, że pomimo autokorekty, co poniektórzy popełniają katastrofalne błędy językowe, stylistyczne, o ortograficznych nawet nie wspomnę. Czasami fajnie jest słuchać czerwonych wężyków. Ubolewam nad tym co ty i łączę się w bólu :)
Pozdrawiam.
Dobry wpis, gdyby się dało, dałabym lajka. :D
OdpowiedzUsuńMasz sto procent racji i szkoda, że czasami ludzie popełniają błąd za błędem ;/
Mnie bardziej irytują inne blogowe zbrodnie. 1) Ocenianie wszystkich książek na 10/10 gwiazdek, co jak wie każdy szanujący się czytelnik, jest niemal nieosiągalne. Myśl nasuwa się sama. Wysokie ocenianie w celu przypodobania się wydawnictwom i otrzymywania większej ilości egzemplarzy recenzenckich. W szereg kilkudziesięciu wybitnych książek pod rząd nie uwierzę. 2) Muzyka lecąca w tle, na stronie bloga. Rozumiem, że ktoś może lubić jakiś kawałek, lecz niekoniecznie tym samym gustem mogą pochwalić się jego/jej czytelnicy. Często oni sami przeglądając internet słuchają muzyki, w innej karcie. Nakładająca się na piosenkę kolejna irytuje. 3) Umieszczanie postu z zapowiedziami miesiąca i umieszczenie w nim 2-3 książek. Jeśli już ktoś zabiera się za tworzenie takiej notki, to powinien się do tego przyłożyć. Niektórzy blogerzy naprawdę ciężko nad takimi postami pracują, wyszukując kilkanaście premier każdego miesiąca, nie patrząc jedynie na pozycje, które ciekawią ich samych. Jaki jest wtedy sens tych zapowiedzi? 4) Pełno wszystkiego, wszędzie, nie wiadomo po co. Innymi słowy - wybuch kolorów, wybujałych czcionek. O gustach się nie dyskutuje, lecz niekiedy widząc blogi we wszystkich kolorach tęczy, z milionem niepotrzebnych grafik w tle, gdzie każda walczy o uwagę jest... denerwujące. Ktoś to czyta, ocenia. Dlatego też wolę minimalistyczne blogi. Co do czcionek, często są one tak wymyślne, iż pasują jedynie na zaproszenie ślubne. Niekiedy nie można rozszyfrować ukrytego za ich sprawą tekstu.
OdpowiedzUsuńChyba sama powinnam stworzyć taką notkę, niż wylewać żale w komentarzach :)
Dobrze, że odważnie piszesz to, co myślisz. Moim zdaniem zdjęcia mogą być, ubarwiają wtedy post, robi się on ciekawszy tylko wszystko ma swój umiar i żeby nie było ich więcej od tekstu (i by tekstu pasowały). Co do błędów to rzeczywiście nie powinny się one pojawiać. Rozumiem, że każdemu się może zdarzyć, bo każdy jest człowiekiem, ale blogerzy powinni o to dbać. Zwłaszcza, że jest przecież autokorekta. Przyznaję się za to bez bicia, że często zapominam o wyjustowaniu tekstu. Kiedyś nawet napisałaś mi o tym w komentarzu i ja to wiem, ale... po prostu zapominam. Postaram się o tym na przyszłość bardziej pamiętać!
OdpowiedzUsuńhttp://lekturia.blogspot.com/
Zgodzę się tym co napisałaś! Co do justowania tekstu, sama popełniam ten błąd, ale teraz będę starała się go unikać. Bardzo irytują mnie reklamy bloga tylko po to żeby uzyskać więcej wyświetleń czy obserwacji. Czasem aż robi mi się żal, gdy osoba, która wkłada w bloga swoje serce jest prawie niezauważalna w sieci podczas gdy blogi pisane tylko dla wyświetleń, popularności czy jakiś innych niestworzonych rzeczy są najczęściej odwiedzane. Przez to też trudniej znaleźć takiego wartościowego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu! :D
Mnie tylko razi brak justowania. Jeśli ktoś lubi wstawiać sobie zdjęcia do postów, nie przeszkadza mi to.
OdpowiedzUsuńJa chyba wszystko przeboleję, ale włączająca się muzyczka doprowadza mnie do szału. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dwa pierwsze punkty, to staram się przestrzegać tych zasad, ale niestety trzeci punkt jest moją piętą Achillesową... weszło mi to w nawyk i, jak tak teraz myślę, muszę szybko to zniwelować. Obiecuję się poprawić ;)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-me.blogspot.com
Bardzo ciekawy tekst, podoba mi się, że stawiasz na treść! ^^ W wielu kwestiach się zgadzam - choćby z wyjustowany tekstem i błędami. Ok, sama często z lenistwa jedynie pobieżnie przejrzę swój tekst, a potem roi się w nim od literówek, ale moim zdaniem nie jest to aż tak rażące, jak błędy ortograficzne, stylistyczne czy najzwyklejsze powtórzenia. Co do zdjęć - ja w sumie lubię, gdy takowe w poście się pojawią - tekst wygląda wtedy ładniej i przyciąga wzrok (a powiedzmy sobie szczerze - większość z nas jest wzrokowcami). Ale fakt - niezwiązane całkiem z tematem posta fotki drażnią, choć osobiście rzadko się z czymś takim spotykam.
OdpowiedzUsuńJest jednak coś, co okropnie mnie denerwuje w blogosferze. Komentarze typu: fajny blog + link. Krew mnie zalewa! Sama nie mam nic przeciwko wstawianiu linku do swojego bloga w komentarzu, ale najpierw się człowieku wysil, powiedz, co myślisz o moim poście, a dopiero wyskakuj z propozycją obserwacji! Sama zawsze zanim napiszę choćby kilka słów do czyjeś notki, czuję się zobowiązana ją przeczytać. A jeśli mnie nie interesuję - wychodzę. Tyle.
No i jeszcze nawał kolorów, gadżetów i wszystkiego, co sprawia, że blog czyta się nieprzyjemnie, a w dodatku męczy wzrok - zaraz taką stronę porzucam. Przejrzystość ponad wszystko!
zaczarrowana
Zgodzę się z tobą na niektórych blogach jest za dużo zdjęć. Poprawna polszczyzna to moja słabość, nie potrafię stwierdzić czy to co napisałam jest dobrze czy nie. Najbardziej staram się nie robić błędów ortograficznych, chociaż tyle.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Książkowy duet
Dużo zdjęć, mało treści - to chyba zmora dzisiejszych blogów. Rozumiem, że niektóre pasują do recenzji, ale na litość Boską - po co ich aż tyle! Wtedy czuję się tak, jakbym trafiła na tumblra, a nie bloga recenzenckiego!
OdpowiedzUsuńMuzyka w tle... Najgorszy dodatek, jaki można znaleźć na stronie www. Nie dość, że to cudo nic nie wnosi, to jeszcze zacina przeglądarkę. Masakra. Owszem, lubię słuchać muzyki podczas czytania wpisów, ale swoją, nie czyjąś. Mój gust muzyczny jest specyficzny, więc...
Błędy ortograficzne to jeszcze większa zmora! I pomyśleć, że dana osoba wręcz wciąga tyle książek i zasady pisowni powinna mieć w małym paluszku. A tu klops. I w tym momencie mam coraz większą ochotę zrecenzować słownik ortograficzny. Na 1 kwietnia, a co mi tam!
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że Bluszcz nie jest w grupie tych potwornych blogów. :)
Muzyka w tle oraz brak wyjustowanego tekstu to zbrodnie :) ciekawy post, mądre spostrzeżenia! ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńW zupełności się z Tobą zgadzam. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze blogi, na których są reklamowane jakieś produkty, spotkałem się nawet z reklamą chrupek...
OdpowiedzUsuńZostaję na dłużej ;)
Pozdrawiam
Co do pierwszego punktu to, zgadzam się z nim bez dwóch zdań. Ja wiem, że czasami może się zdarzyć jakiś babol, ale bez przesady :O Do tego dobijają mnie ,,recenzje", które wyglądają jak notatka z treści i jedno zdanie podsumowania... nie to nie jest recenzja!
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć, to nie mam nic przeciwko, ale ja chodzę tylko po blogach książkowych, gdzie jest jedno góra dwa zdjęcia. Dla mnie to wygląda fajnie i wzbogaca treść.
Co do ostatniego, to uświadomiłaś mi, że wyjustowany tekst to taki wyrównany z dwóch stron :D Seeerio ja zawsze równałam z jednej :O Muszę to zmienić. Wyśrodkowany tekst czyta się bardzo źle, ale uważam, że w tekście powinny być wyróżnione cytaty, dlatego myślę, że w kwestii cytatów, wyśrodkowanie jest dobrą metodą na wyróżnienie.
Pozdrawiam Justyna z książko miłości moja
Też nienawidzę, gdy wchodząc na bloga widzę pełno zdjęć niezwiązanych w żaden sposób z zamieszczonym poniżej tekstem. Co do ortografii zazwyczaj pisząc własny tekst staram się go sprawdzić przynajmniej raz, chociaż zazwyczaj i tak na jednym razie się nie kończy. Nie jestem idealna, bo każdy popełnia błędy, ale staram się, dlatego wchodząc na inne blogi zwracam uwagę na ortografię gdyż widząc byk na byku po prostu odechciewa mi się dalej czytać i wiem, że raczej już na takiego bloga nie zajrzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzatracona-w-wyobrazni.blogspot.com
Zgadzam się ze wszystkim o czym napisałaś. :D Nie trawię, po prostu nienawidzę, gdy ktoś, kto publikuje swoje twory n blogu, nie jest zaprzyjaźniony z podstawowymi zasadami naszego języka. Języka, który de facto jest naszym ojczystym, o ile się nie mylę. I niewyjustowany tekst... porażka! Przecież to nieschludnie wygląda i zniechęca do czytania danego wpisu!
OdpowiedzUsuńSerio, nie skomentowałam tego? Masakra!
OdpowiedzUsuńOkej, nadrabiam zaległość. Blogowanie blogowaniu nierówne, są blogerzy i blogerki. Jedni robią to, bo kochają, bo widzą w tym sens, bo się realizują. Inni szukają "atencji", uwagi, a najłatwiej pozyskać ją swoją mordką: "ale ty jesteś śliczna".
Osobiście, mnie też bardzo, ale to bardzo drażnią setki zdjęć. Po co? Cholera jasna, po co?
Lubię jak na blogu są zdjęcia, ale tuzin ujęć z jednej strony, a potem poprawka z drugiej to stanowczo za dużo jak na moje nerwy. Właśnie najwięcej takich zdjęć bez sensu z małą ilością tekstu jest na blogach modowych. Jestem kobietą, ale nie cierpię mody więc może to też i dlatego :D
OdpowiedzUsuńCzasem coś się źle napisze, ale no trzeba poczytać, sprawdzić jak się nie wie bo czasem to wychodzą cudowne przekazy z niewiedzy. A to już też masakra.
Każdy uczy się na błędach :)
Ja też jakoś lubowałam się w wyśrodkowanym tekście ale jest to no trochę nie za fajne :D
Buziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Też czasem szukam ciekawych blogów z felietonami, ale naprawdę ciekawych, a nie jakichś jak to napisałaś zdjęć z treścią bez sensu. Ostatnio udało mi się znaleźć i polecam historia-kanta.pl
OdpowiedzUsuńFacet fajnie piszę i nieraz można się uśmiać. Może Ci się spodoba :)
http://czytadelnia-joan.blogspot.com
Najbardziej wkurzają mnie błędy językowe i ortograficzne:)
OdpowiedzUsuńhttp://julandpi.blogspot.com/2016/02/powod-by-oddychac-rebecca-donovan.html
Ej halo, po co poprawna polszczyzna, jak się jest gwiazdą piszącą RECENZJE szminek? Nie żeby w szminkach było coś złego, sama lubię sprawdzić, czy warto inwestować w daną firmę. Ale kiedy opinia o produkcie staje się - bez uzasadnienia - recenzją, w dodatku kilkuzdaniową, okraszoną milionami ujęć rzeczonej szminki albo sesyjką w centrum handlowym bez ładu i składu, przybijam Ci piątkę i załamuję ręce. Tak ostatecznie.
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię jakiejś takiej głupiej mody wśród nastolatków na "głębokie teksty" i masę niezwiązanych z nimi zdjęć. Widziałam już takie rzeczy na "blogaskach", na facebooku i po prostu nie! Apage!
OdpowiedzUsuńPoprawna polszczyzna to także wymóg z kosmosu. Każda przeglądarka ma opcję sprawdzania pisowni i jeśli mimo tego ktoś ma masę błędów, to jest po prostu śmierdzącym leniem. Skoro on nie szanuje czytelnika, po co go czytać?
Tekstu niewyjustowanego także nie lubię. Najgorsza zmora to tekst wyśrodkowany. Brr... Nie da się tego czytać.